www.mateusz.pl/mt/dp

«TWOJE SŁOWO JEST ŚWIATŁEM NA MOJEJ ŚCIEŻCE» MEDYTACJE NA WIELKI POST 2009

V Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 4.04.2009

Zjednoczeni, by iść w świat

 

“Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11, 51-52).

Powyższy komentarz Ewangelisty do wypowiedzi Kajfasza odsłania Janowe rozumienie znaczenia śmierci Jezusa. Nie ma tutaj o mowy o konieczności zmazania grzechów, przebłaganiu, zadośćuczynieniu, czy zapłaceniu okupu. Św. Jan nie odpowiada na pytanie, dlaczego Jezus musiał umrzeć, lecz po co to uczynił. Cel jest wyrażony raczej pozytywnie. Ofiara Chrystusa stworzy z rozproszonych dzieci Bożych wspólnotę. Jeden będzie poświęcony za wielu (J 11, 50). “Zgromadzić w jedno” to tłumaczenie greckiego słowa sunago, które z kolei wywodzi się od rdzenia sun – “związek”, “unia”, “bycie razem”. Kogo Chrystus chce zgromadzić? W pierwszym rzędzie tych, którzy przyjęli Słowo, dające im moc odrodzenia (J 1, 12). Ale w szerszym kontekście Ewangelista ma na myśli całą ludzkość żyjącą na ziemi: “A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 30).

Kajfasz twierdzi, że jeśli nie dojdzie do skazania Jezusa, Rzymianie przyjdą i zniszczą miasto i naród. W rzeczywistości najwyższy kapłan dba najpierw o zachowanie własnej skóry, mając przed oczyma przetrwanie i realizację bardziej pragmatycznych interesów. Nie ma zielonego pojęcia o uniwersalnym charakterze posłannictwa Syna Człowieczego. Proroctwo Kajfasza to metafora. Jeśli Chrystus nie zawiśnie na krzyżu, wszystkich ludzi spotka katastrofa. Pojawią się “Rzymianie” i obrócą wszystko w perzynę. Możemy się zapytać, kim są owi symboliczni “Rzymianie” i jaki los przypadłby nam w udziale, gdyby Chrystus nie ofiarował się za nas? Na czym polega doprowadzenie do jedności ludzi rozsianych po świecie?

Rozproszenie ludzi po całej ziemi przywołuje na myśl biblijne opowiadanie o wieży Babel (Rdz 11, 1-9). Oto dalsi potomkowie Adama i Ewy decydują się na budowę miasta i ogromnej konstrukcji z cegieł – zwornika jedności, dzięki którym, jak mniemają, unikną rozbicia. Nie ma nic złego w budowlanych przedsięwzięciach. Natomiast problematyczna okazuje się motywacja. Wedle rozkazu Jahwe ludzie mieli rozejść się po całej ziemi (Rdz 1, 28; 9, 1), by kontynuować dzieło stworzenia i czynić sobie ziemię poddaną. Tymczasem pomysłodawcy wieży Babel, zbierają się w jednym miejscu. Boją się o swoją przyszłość. Nie wiedzą, co może im ona przynieść, dlatego wolą pozostać w jednej grupie. Obawiają się, że ich wspólnota i jedność rozpadnie się pod naporem przeciwności napotkanych w zewnętrznym świecie. Z tego powodu na własną rękę próbują coś wskórać i zabezpieczyć sobie przyszłość. Nie ma w tym najmniejszego odniesienia do Boga. Ludzie chcą być niezależni.

W ten sposób okazują się nieposłuszni. Nie mogą wypełnić swojego zadania, czyli objąć w posiadanie całą ziemię, bo ograniczają się do jednego terytorium. Mieszkańcy Babel opracowali inny plan, założyli inny fundament jedności. Pragną jedynie przetrwania, izolując się od świata zewnętrznego. Jednakże skupienie na sobie i interesach grupowych wystawia na szwank całe stworzenie. W oparciu o taką formę jedności dzieło stwarzania świata nie będzie mogło być kontynuowane. Paradoksalnie, ludzie nie przekroczyli swoich granic. Raczej na odwrót. Nie odważyli się zrobić kolejnego kroku naprzód.

Bóg reaguje, ponieważ uważa, że jedność oparta na lęku i izolacji nie jest najlepszym wyjściem. Nie zsyła kary, ani nie niszczy, jak obiecał Noemu po potopie, lecz miesza ludziom szyki, aby nie doszło do podobnej sytuacji, jak przed budową arki. Ogranicza władzę człowieka. Pomieszanie języków i rozproszenie jest działaniem prewencyjnym, aby potomkowie Noego nie skoncentrowali się wyłącznie na sobie, lecz zaczęli myśleć o całym stworzeniu i stawili czoła ryzykownej przyszłości.

Historia wieży Babel prezentuje ambiwalentną wizję jedności i różnorodności. Rozproszenie jest zarówno wypełnieniem pierwotnego przykazania Boga, jak i Jego sądem nad nieposłusznymi ludźmi, którzy chcieli osiągnąć jedność ponad Bożą wolą. Konkretnie oznacza to wybór prostszej wersji, usunięcie różnorodności, uniknięcie konfrontacji z innością, schowanie głowy w piasek. Prawdziwa jedność możliwa jest tylko wtedy, jeśli obejmuje cały świat, różnorodność i związane z nią ryzyko.

Wracając do symbolicznego wymiaru proroctwa Kajfasza można powiedzieć, że “Rzymianie” to nic innego jak indywidualny i zbiorowy egoizm, czyli w gruncie rzeczy to samo, o czym myśleli arcykapłani. Jedność nie polega na wzajemnym przytakiwaniu sobie nawzajem, na stronieniu od wyzwań i unikaniu “niebezpiecznego” pluralizmu, aby wszyscy czuli się dobrze w swoim gronie. Bóg myśli o głębszej jedności, która zakłada wielość, zróżnicowanie i twórcze zaangażowanie w budowanie naszego świata. Wspólnota oparta na lęku i doraźnych pożytkach po prostu nie przetrwa, nawet jeśli początkowo obdarza swoich członków określonymi profitami i poczuciem bezpieczeństwa. Brak gotowości do współpracy. Lęk przed innymi. Prywatyzacja życia i religii. Roszczeniowa postawa wobec państwa i społeczeństwa. Te cechy “jednoczące” ludzi w ich dążeniach wcale nie są tak rzadkie. Kościołowi również grozi pokusa absolutyzowania struktur, dogmatyzowania zmiennych form, przy równoczesnej izolacji i odcinania się od świata. Jakże często trudno podjąć nowe zadania, bo zanadto przywiązani jesteśmy do budynków, instytucji, statutów, pozyskiwania finansów. To wszystko jest potrzebne, jednak wtórne. Czy czasem de facto nie sądzimy, że od materialnej strony naszych przedsięwzięć zależy w głównej mierze ich powodzenie, chociaż na zewnątrz deklarujemy otwartość na powiew Ducha?

Nasz świat jest tak rozdarty, tak różnorodny, że aż trudno sobie wyobrazić, by możliwa była jakakolwiek trwała forma jedności między ludźmi. I rzeczywiście, jedność jest darem, owocem śmierci Chrystusa. Wieża Babel jest naszym pomysłem na jedność, zakorzenionym jednak w nieposłuszeństwie, izolacjonizmie, kurczowym trzymaniu się tego, co uważamy za cenne. Tymczasem krzyż Chrystusa jednoczy w diametralnie różny sposób. Przez posłuszeństwo, przekroczenie lęku o siebie i moc Ducha.

Po zmartwychwstaniu uczniowie Jezusa zostali wysłani na “cały świat”, by głosić “Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mt 28, 19; Mk 16, 15). Równocześnie podjęli ogromne ryzyko, łącznie z możliwością prześladowań, bycia zlekceważonym przez obcych, czy utratą życia. Jest to dokładne przeciwieństwo budowniczych wieży Babel. Podczas Zesłania Ducha Świętego, które jest następstwem śmierci Jezusa, słyszymy językową mieszaninę. Mimo tego każdy otrzymuje Dobrą Nowinę. Dar Ducha jednocześnie przekracza językowe bariery i je zachowuje. Chrystus gromadzi uczniów wokół siebie po to, by ich pobudzić do wyjścia poza granice Izraela i rozproszyć po całym świecie.

Prawdziwa jedność zakłada najpierw unię między Bogiem, a człowiekiem, co następuje przez wylanie Ducha Świętego. Św. Ireneusz z Lyonu pisze: “Pan daje nam Ducha Ojca, aby zjednoczyć Boga z ludzkością i doprowadzić ich do komunii, zsyłając Boga z nieba na ziemię, a ludzkość podnosząc ku górze przez stanie się człowiekiem”. Ta niesamowita wymiana ponownie splata niebo z ziemią. Zgromadzeni wokół Chrystusa otrzymują dary Ducha, które poszerzają serca i horyzonty. A nade wszystko pomnażają odwagę do podjęcia ryzyka, do przezwyciężania konfliktów, do przebaczenia. To nie różnorodność jest dla nas zagrożeniem, lecz nieumiejętność porozumienia i często zwykły brak dobrej woli. Źródłem wielu nie-porozumień jest to, że używamy tych samych słów, mając na myśli inne znaczenie. Okazuje się, że ucząc się dialogu, można się wzajemnie usłyszeć. Ale w żadnej formie wspólnoty, czy będzie to przyjaźń, małżeństwo, rodzina, środowisko akademickie, społeczeństwo, czy całe narody, nie będzie to możliwe bez wsparcia Ducha, który pomaga nam przekraczać stawianie na swoim, nieustępliwość i lęk o siebie. Bo tylko “miłość jest jedyną siłą, która może zjednoczyć wszystkie rzeczy, bez ich zniszczenia” – jak mawiał P. Theilhard de Chardin SJ.

Dariusz Piórkowski SJ

Email do autora: darpiorko@mateusz.pl. Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/dp

 

Dariusz Piórkowski, jezuita, studiuje obecnie filozofię w Boston College w USA.

 

Środa Popielcowa, 25.02.2009 – Nie bądź aktorem, lecz sobą
Czwartek po Popielcu, 26.02.2009 – Po co wierzyć?
Piątek po Popielcu, 27.02.2009 – Chcesz dobrze pościć? Naucz się świętować
Sobota po Popielcu, 28.02.2009 – Wirus „doskonałości”
I Niedziela Wielkiego Postu, 1.03.2009 – Gdyby nie te dzikie zwierzęta
I Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 2.03.2009 – Na Sądzie nie będzie wymówki
I Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 3.03.2009 – Warto czekać, aby żyć
I Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 4.03.2009 – Znak upartego proroka
I Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 5.03.2009 – Tajemnica niewysłuchanych modlitw
I Tydzień Wielkiego Postu, Piątek 6.03.2009 – Jak zdobyć bilet do nieba?
I Tydzień Wielkiego Postu, Sobota 7.03.2009 – Jesteśmy chodzącymi lustrami
II Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 8.03.2009 – Ojciec wiary niełatwej
II Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 9.03.2009 – Usta szeroko zamknięte
II Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 10.03.2009 – Wahnięcia moralnej wagi
II Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 11.03.2009 – Garncarz lepi bez znużenia
II Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 12.03.2009 – Transplantacja pewna jak w banku
II Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 13.03.2009 – Te poplątane ludzkie relacje
II Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 14.03.2009 – Dwie twarze w jednym człowieku
III Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 15.03.2009 – Świątynia Ciała przetrwa
III Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 16.03.2009 – Uwierz w prostotę Boga
III Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 17.03.2009 – Co z tym długiem?
III Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 18.03.2009 – Żonglerka mądrością
Uroczystość św. Józefa, męża Maryi, 19.03.2009 – Zaginął, a odnalazł się. Trzeciego dnia
III Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 20.03.2009 – Na pustyni znajdziesz drogę
III Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 21.03.2009 – W zwierciadle modlitwy
IV Niedziela Wielkiego Postu, 22.03.2009 – Umarli, a jednak żywi
IV Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 23.03.2009 – Wszystko zostanie ocalone
IV Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 24.03.2009 – Symfonie życia
Zwiastowanie Pańskie, Środa, 25.03.2009 – Co nas łączy z Bogiem?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 26.03.2009 – Na “duchowym” targowisku
IV Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 27.03.2009 – Czy wiem, czego pragnę?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 28.03.2009 – Biblijny lider to nie Herkules
V Niedziela Wielkiego Postu, 29.03.2009 – Wypuścić siebie z rąk
V Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 30.03.2009 – Wszyscy mają szansę
V Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 31.03.2009 – Węże na zamówienie
V Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 1.04.2009 – W niekończącej się szkole Jezusa
V Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 2.04.2009 – Niewygodna cząstka Dobrej Nowiny
V Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 3.04.2009 – Nie-zwykłość zwyczajności
V Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 4.04.2009 – Zjednoczeni, by iść w świat
Niedziela Palmowa, 5.04.2009 – Słuchając tego, co niewypowiedziane
Wielki Poniedziałek, 6.04.2009 – Zapach miłości mierzi egoistę
Wielki Wtorek, 7.04.2009 – Wszyscy byliśmy w Wieczerniku
Wielka Środa, 8.04.2009 – Kamień, o który się potykamy

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl