www.mateusz.pl/mt/dp

«TWOJE SŁOWO JEST ŚWIATŁEM NA MOJEJ ŚCIEŻCE» MEDYTACJE NA WIELKI POST 2009

Węże na zamówienie

V Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 31.03.2009

 

“Podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi” (Lb 21, 4-5).

Izraelici praktycznie stoją już u wrót Kanaanu. Jednak ostatnie fazy ich wędrówki przez pustynię są szczególnie dramatyczne. Nie ma wody. Przywódca zawodzi. Mojżesz, miast przemówić do skały, uderza w nią laską. Grzeszy, wprowadzając własny sposób komunikacji między Jahwe, a ludem. Wskutek nieposłuszeństwa Aaron i Mojżesz okazują się wielkimi przegranymi. Ponieważ zwątpili, Bóg nie pozwoli im wejść do Kanaanu. Aaron umiera na górze Hor. Mojżesz kontynuuje swoją misję, chociaż wie, że nie ujrzy Ziemi Obiecanej. Dochodzi do pierwszego starcia Izraelitów z Kananejczykami. Następnie, aby ominąć Edom, Izrael musi nadrobić spory szmat drogi.

W tym momencie zaczyna się szemranie. Powód? Izraelitom znudził się pokarm z nieba, czyli manna i przepiórki. Przecież nie można w kółko jeść tego samego. Musi być jakaś odmiana. Boże dary im obmierzły. Oczekują czegoś atrakcyjniejszego. Przy okazji idealizują Egipt i wracają do przeszłości, która już nie kojarzy im się z uciemiężeniem. Można jeszcze zrozumieć grymaszenie i fochy w przypadku dzieci, ale wśród dorosłych? Wyobraźmy sobie, że ktoś idzie w gościnę i niczego nie kosztuje, albo wybrzydza. Inna osoba ciągle porównuje czyjeś potrawy do zdolności kulinarnych mamy: “A bo u mnie w domu mieliśmy lepszą zupę”. Nieraz czyni tak mąż, wbijając szpilkę swojej żonie, która stawia pierwsze kroki w kuchni. W obu przypadkach takie zachowanie będzie odczytane jako brak szacunku dla gospodarza lub gospodyni. Polskie przysłowie ujmuje to zwięźle: “Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda”.

Izraelici przebrali miarę. Narzekanie sprowadziło na nich Boży gniew w postaci “węży o jadzie palącym”. W tekście hebrajskim pojawia się słowo seraphim, pochodzące od sarap – “palić”. Węże są tutaj dziwnym uosobieniem serafinów, skrzydlatych istot unoszących się nad ognistym tronem Jahwe. Języki ognia towarzyszą objawieniu Boga (symbolika obecna również przy zesłaniu Ducha Świętego). Stąd być może skojarzenie z kąsającymi wężami. Serafini jako boscy posłańcy oczyszczają rozżarzonym węglem usta Izajasza (Iz 6, 5). Wśród Izraelitów pojawiają się jako wykonawcy Bożego gniewu. Ogniem porażają zbuntowanych wędrowców.

Ciekawe, że ta scena do złudzenia przypomina plagi, które Bóg zesłał na faraona w celu zmuszenia go do kapitulacji i uwolnienia Narodu Wybranego. Wówczas Izrael nie został dotknięty tymi utrapieniami. Swoim nieposłuszeństwem i butą faraon przysporzył własnym poddanym sporo cierpień. Kiedy władca Egiptu nieco złagodniał, plagi ustępowały. Ale szybko zmieniał zdanie. Dopiero ostatnia plaga, czyli zabicie wszystkich pierworodnych, skłoniła go ostatecznie do wypuszczenia niewolników.

Jak rozumieć karę zesłaną przez Boga? Trywialne narzekanie prowadzi do zniszczenia i śmierci. Także w sensie duchowym. Osoba, która na okrągło stęka, gdera, wyraża niezadowolenie nie potrafi dostrzec dobrodziejstw, które otrzymuje. Poza tym, kto z nas lubi malkontentów? Wiecznie źle. Ciągle coś nie pasuje. Bardzo często marudy nie mają żadnych podstaw do narzekania. Po prostu obierają taki sposób życia i radzenia sobie z rzeczywistością, którą, chcąc nie chcąc, jeszcze bardziej sobie uprzykrzają. Często okazują niecierpliwość, chociaż nie doświadczają szczególnych braków. Mają co jeść, samochód przed domem, satysfakcjonująca praca, a jednak coś nie gra. Nie zauważają tego, co mają, jakby te dobra nie istniały. A nawet jeśli wskaże się im je palcem, od razu roztaczają apokaliptyczne wizje, że niebawem wszystko stracą. W życiu może być tylko gorzej – utrzymują, chociaż często, jak na ironię, wiedzie się im coraz lepiej.

Jeśli ktoś co dzień wstaje skwaszony, prędzej czy później, jego życie stanie się nieznośnym pasmem nieszczęść. Zacznie się sączyć zgorzknienie, które zatruwa życie i relacje z innymi. Nic dziwnego, że stronimy od zrzędzących ludzi, bo wprowadzają nas w zły nastrój i podcinają nam skrzydła. Takie osoby z niczego nie potrafią się ucieszyć. Noszą specyficzne okulary, przez które wszystko przefiltrowują. Koncentrują się na braku, na pustej części szklanki. Natomiast człowiek, który pomimo trudności i niedogodności, rad jest z tego, co ma, podnosi na duchu i dodaje otuchy.

Korzenie takiego niezadowolenia sięgają głębiej. Wiele w naszym życiu zależy od odpowiedniego podejścia. Nie popieram taniego optymizmu. Natomiast warto się czasem zastanowić, co jest lepsze: oczekiwanie dobra, czy zła w życiu. Niektórzy twierdzą, że na wszelki wypadek lepiej spodziewać się nieszczęścia, bo kiedy przyjdzie, wtedy łatwiej będzie je znieść. Naprawdę? A skąd mielibyśmy czerpać moc do przetrwania naszego strapienia? Zimny realizm z pewnością nam nie pomoże. Jeśli wmówimy sobie, że przyszłość wiąże się wyłącznie z zagrożeniem, to wszystko będziemy postrzegać przez ten pryzmat. Nie kracz człeku, bo wykraczesz. Bzdurą jest, że rozczarowanie i siła rażenia złego doświadczenia będzie większa, jeśli zbyt ufnie będziemy spoglądać w przyszłość. Viktor Frankl pisał, że w Auschwitz najlepiej radzili sobie ci, którzy ciągle myśleli o swoich bliskich. Ufali, że ich jeszcze spotkają. Czy przymknęli oczy na okrucieństwo i zamroczyli samych siebie? Nie. Żyli nadzieją. Osoby, które poddały się rezygnacji, bo już niczego dobrego nie oczekiwały, poległy.

Wszyscy lubimy czasem ponarzekać, zwłaszcza kiedy czujemy się bezradni. Niektórzy twierdzą, że Polacy wysysają to z mlekiem matki. Chwilowa słabość jest zrozumiała. Ale niekończące się czarnowidztwo nie może być sposobem na życie, bo więzi nas w błędnym kole, z którego nie potrafimy się oswobodzić. Nieustanne narzekanie zabija inicjatywę. Jest uciążliwe dla otoczenia. W końcu prowadzi do zwieszania głowy i cynizmu. I to jest największe niebezpieczeństwo. Cynizm wypala w człowieku ostatnie resztki nadziei, że w osobistym życiu i świecie może się coś zmienić, że w ogóle coś się jeszcze liczy na tym świecie.

Zadziwiające jest to, że uwolnienie Izraela od zewnętrznych wrogów nie zajęło tyle czasu, co oczyszczenie od wrogów wewnętrznych. Okazuje się, że te przeszkody są o wiele bardziej skomplikowane. Bóg obiecuje antidotum dla pokąsanych i narzekających Izraelitów. Spojrzenie na węża odlanego przez Mojżesza ocala życie. W Ewangelii św. Jana Jezus utożsamia się z miedzianym wężem. Kto zwróci się ku Chrystusowi wiszącemu na krzyżu, ten będzie ocalony. Wystarczy podnieść oczy ku górze. To interesująca sugestia. Malkontenctwo nie jest nieuleczalną chorobą. Najpierw trzeba ponieść na sobie jego konsekwencje – ukąszenie węża, zatruwające cały organizm. Potem trzeba przekonać się, że ta droga prowadzi donikąd, bo w gruncie rzeczy podtrzymuje w nas lęk i nieufność.

Spojrzenie na Jezusa to specyficzna odtrutka, polegająca na odwróceniu uwagi od siebie, a skierowanie jej na Ukrzyżowanego. Na Golgocie nie słyszymy z ust Chrystusa ani słowa rezygnacji, przeklinania siebie i całego świata, a w takiej sytuacji wszystko może człowiekowi przyjść do głowy. Jezus mówi o wywyższonym wężu w kontekście rozmowy z Nikodemem, przekonując go, że bez powtórnego narodzenia nie można wejść do nieba. Czasem spotykamy jeszcze symbol węża owiniętego wokół laski na aptecznych witrynach. To starożytny znak. Wąż Eskulapa, rzymskiego boga medycyny. Dlaczego wąż? Ponieważ zrzucanie skóry przez węża kojarzyło się z odradzaniem się.

W narzekaniu Izraelitów i malkontentów wszystkich wieków ukrywa się wołanie o wewnętrzne odrodzenie. Za fasadą pozorów ukrywa się ich “nieznośna” prośba o zmianę postrzegania siebie i świata, o rozszerzenie perspektywy, by patrzeć na całą rzeczywistość oczami ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Zbawiciela. Ta prośba spełnia się podczas chrztu świętego, w którym rodzimy się na nowo, zarzucając stary sposób egzystencji.

Dariusz Piórkowski SJ

Email do autora: darpiorko@mateusz.pl. Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/dp

 

Dariusz Piórkowski, jezuita, studiuje obecnie filozofię w Boston College w USA.

 

Środa Popielcowa, 25.02.2009 – Nie bądź aktorem, lecz sobą
Czwartek po Popielcu, 26.02.2009 – Po co wierzyć?
Piątek po Popielcu, 27.02.2009 – Chcesz dobrze pościć? Naucz się świętować
Sobota po Popielcu, 28.02.2009 – Wirus „doskonałości”
I Niedziela Wielkiego Postu, 1.03.2009 – Gdyby nie te dzikie zwierzęta
I Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 2.03.2009 – Na Sądzie nie będzie wymówki
I Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 3.03.2009 – Warto czekać, aby żyć
I Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 4.03.2009 – Znak upartego proroka
I Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 5.03.2009 – Tajemnica niewysłuchanych modlitw
I Tydzień Wielkiego Postu, Piątek 6.03.2009 – Jak zdobyć bilet do nieba?
I Tydzień Wielkiego Postu, Sobota 7.03.2009 – Jesteśmy chodzącymi lustrami
II Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 8.03.2009 – Ojciec wiary niełatwej
II Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 9.03.2009 – Usta szeroko zamknięte
II Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 10.03.2009 – Wahnięcia moralnej wagi
II Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 11.03.2009 – Garncarz lepi bez znużenia
II Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 12.03.2009 – Transplantacja pewna jak w banku
II Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 13.03.2009 – Te poplątane ludzkie relacje
II Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 14.03.2009 – Dwie twarze w jednym człowieku
III Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 15.03.2009 – Świątynia Ciała przetrwa
III Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 16.03.2009 – Uwierz w prostotę Boga
III Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 17.03.2009 – Co z tym długiem?
III Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 18.03.2009 – Żonglerka mądrością
Uroczystość św. Józefa, męża Maryi, 19.03.2009 – Zaginął, a odnalazł się. Trzeciego dnia
III Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 20.03.2009 – Na pustyni znajdziesz drogę
III Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 21.03.2009 – W zwierciadle modlitwy
IV Niedziela Wielkiego Postu, 22.03.2009 – Umarli, a jednak żywi
IV Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 23.03.2009 – Wszystko zostanie ocalone
IV Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 24.03.2009 – Symfonie życia
Zwiastowanie Pańskie, Środa, 25.03.2009 – Co nas łączy z Bogiem?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 26.03.2009 – Na “duchowym” targowisku
IV Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 27.03.2009 – Czy wiem, czego pragnę?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 28.03.2009 – Biblijny lider to nie Herkules
V Niedziela Wielkiego Postu, 29.03.2009 – Wypuścić siebie z rąk
V Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 30.03.2009 – Wszyscy mają szansę
V Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 31.03.2009 – Węże na zamówienie
V Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 1.04.2009 – W niekończącej się szkole Jezusa
V Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 2.04.2009 – Niewygodna cząstka Dobrej Nowiny
V Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 3.04.2009 – Nie-zwykłość zwyczajności
V Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 4.04.2009 – Zjednoczeni, by iść w świat
Niedziela Palmowa, 5.04.2009 – Słuchając tego, co niewypowiedziane
Wielki Poniedziałek, 6.04.2009 – Zapach miłości mierzi egoistę
Wielki Wtorek, 7.04.2009 – Wszyscy byliśmy w Wieczerniku
Wielka Środa, 8.04.2009 – Kamień, o który się potykamy

 

 

© 1996–2009 www.mateusz.pl