«TWOJE SŁOWO JEST ŚWIATŁEM NA MOJEJ ŚCIEŻCE» MEDYTACJE NA WIELKI POST 2009
„Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, i tak dług oddać”(Mt 18,25).
Wyobrażam sobie minę Piotra w chwili, w której usłyszał od Jezusa, że ludzkie miłosierdzie, podobnie jak boskie, powinno być bezgraniczne. Pewnie sądził, że siedmiokrotnie udzielone przebaczenie to aż nazbyt wiele.
Przyznam, że tym razem w przypowieści zaintrygowało mnie coś innego, mianowicie dług. Przeanalizujmy najpierw liczby. Jeden talent równa się z grubsza 20,4 kg srebra, czyli 6000 drachmom, co odpowiada zapłacie za 15 lat pracy jednego robotnika. Roczne wpływy z podatków do kasy Heroda Wielkiego wynosiły około 800 talentów. 10 tysięcy talentów to niewyobrażalna suma. 100 denarów, czyli około 3 miesiące pracy, wydają się niczym.
Czy ten kontrast służy jedynie lepszemu zobrazowaniu wspaniałomyślności króla wobec małostkowości sługi? Być może. Zastanawiam się jednak nad tym, w jaki sposób sługa zaciągnął tak wielki dług, zwłaszcza, że w żaden sposób nie jest w stanie uregulować wierzytelności króla. Pan ma do wyboru dwa wyjścia: potępić i ukarać sługę, albo puścić wszystko w niepamięć. Odzyskanie tak ogromnej sumy pieniędzy graniczy z cudem. Ale dlaczego? Konsekwentnie, jeśli tym sługą, jak chce Ewangelista, ma być każdy chrześcijanin, a królem Bóg, cóż takiego czynimy, że nasze zobowiązania wobec Niego urastają do niebotycznych rozmiarów? Co sprawia, że zasługujemy na wtrącenie do więzienia? Czy chodzi tutaj o nasze grzechy? A jeśli tak, to w jakim sensie grzech może być postrzegany jako dług? O zaciągnięciu zobowiązania można mówić wtedy, jeśli korzystam z dóbr właściciela za jego zgodą, pod warunkiem późniejszego zwrotu. W przeciwnym wypadku dochodzi do kradzieży lub defraudacji.
Wyobraźmy sobie firmę, która wskutek kiepskiego zarządzania lub zdławienia przez konkurencję, staje na skraju bankructwa. W jaki sposób bank i inni wierzyciele mogą ściągnąć należności, jeśli dłużnik nie ma już żadnych wpływów, nieruchomości czy ruchomości? Sąd wysyła go do więzienia. Ale jaka w tym pociecha dla wierzycieli? Pieniędze i tak przepadły bezpowrotnie. Nawet ludzie muszą się z tym nieraz pogodzić. Pobyt w celi jest karą, a nie restytucją. Przynajmniej teoretycznie chodzi o to, aby dłużnik wyciągnął właściwe wnioski i nie dopuścił do podobnych tarapatów w przyszłości.
Myślę, że ta analogia rzuca nieco więcej światła na zawiłości dzisiejszej przypowieści. Wydaje się, że ich nie rozwikłamy, jeśli pojęcie długu zawężymy do czysto ekonomicznych kategorii. Trudno bowiem przypuszczać, aby sługa wziął tak ogromną pożyczkę. Kontekst przypowieści sugeruje, że pełnił on odpowiedzialną funkcję w królestwie, kogoś w rodzaju ministra skarbu. Ogromny deficyt w kasie króla to raczej skutek poważnych zaniedbań sługi: nieumiejętne kierowanie finansami, długoletnia i słaba efektywność w ściągania podatków lub niegospodarność.
Widać tutaj wyraźną aluzję do przypowieści o talentach (Mt 25, 14-30). Wina jednego ze sług polegała na tym, że nic nie zrobił z powierzonym mu kapitałem. Nie mógł się tłumaczyć tym, że nie wiedział, jak postąpić. Pan nie dał im pieniędzy w prezencie urodzinowym, lecz oddał je do dyspozycji sług, spodziewając się zysku. Ufał, że po powrocie jego majątek zostanie pomnożony, chociaż z pewnością liczył się z ryzykiem straty. W Łukaszowej wersji właściciel daje jasne polecenie: „Zarabiajcie nimi, aż wrócę”(Łk 19,13). Dwóm sługom inwestycja przyniosła spore profity. Tymczasem sługa z jednym talentem, wbrew nakazowi Pana i wszelkim regułom ekonomicznym, ukrył go. Zachował się jak ktoś, kto kompletnie nie ma pojęcia, jak działają prawa rynku. Jego taktyka obnażyła mizerną strategię: nie wykonywać żadnego ruchu.
Z drugiej strony reakcja króla z dzisiejszej opowieści pokazuje, że aż tak bardzo nie zależy mu na pieniądzach. Nawet gdyby sługa z przypowieści o talentach zainwestował i wszystko stracił, co nietrudno sobie wyobrazić w dobie dzisiejszego kryzysu, król prawdopodobnie nie zareagowałby tak ostro. Podobnie z niemiłosiernym sługą. Akcent pada raczej na zarządzanie powierzonym majątkiem i marketing, a nie na same dobra króla. Pan nie rozpacza i nie lamentuje nad ich utratą. Poza tym, sprzedanie całej rodziny wraz z jej mieniem pokryłoby co najwyżej nikłą cząstkę długu, nawet jeśli założymy, że sługa był naprawdę bogatym człowiekiem. Dzieje się coś nieoczekiwanego. Król poruszony błaganiem sługi po prostu o wszystkim zapomina, chociaż wie, że nie odzyska nawet części sumy. Wbrew pozorom bardziej zależy mu na człowieku, niż na pieniądzach. Grożąc oddaniem rodziny w niewolę, oczekuje odpowiedniej postawy sługi.
Jaką naukę powinniśmy wyciągnąć z tej przypowieści? Świat stworzony oddany jest pod naszą kuratelę. Bóg deleguje nam część swojej władzy, bo wszystko do Niego należy. Nie mamy więc absolutnego prawa do korzystania ze stworzenia. Ponadto, nikt z nas nie zjawia się na ziemi na własne życzenie. Bóg wyposaża nas w swoje dary, nie konsultując się uprzednio z żadnym człowiekiem. Otrzymaliśmy je w darze, abyśmy stali się lepszymi ludźmi. Dlaczego jednak chce nas rozliczać, skoro dał wszystko za darmo, bez pytania się o nasze zdanie? Nie można rozpatrywać korzystania z Bożych darów tak, jakbyśmy okradali Boga i pozbawiali Go czegoś niezbędnego, a potem byli zmuszeni do oddania wszystkiego. A jak się nie da inaczej, to do piekła lub, w najlepszym wypadku, do czyśćca. Czy w ten sposób Bóg odzyskałby to, co roztrwonimy?
Nasz dług polega na nieodpowiedzialnym wykonywaniu tego, co zostało nam zlecone. Zauważmy, że słowo kierowane jest do wierzących chrześcijan i konkretnych wspólnot. Nie można przyjmować Bożych darów: przebaczenia, światła, pokoju, a potem żyć tak, jakby nic się nie stało, zwłaszcza, jeśli ktoś zawini przeciwko nam. Powołanie chrześcijańskie, na które odpowiedzieliśmy, wymaga od nas zastosowania określonej strategii w życiu. Nie można żyć beztrosko z dnia na dzień. Załóżmy, że nasza codzienność to nieustanne transakcje kartą kredytową bez limitu. Grzech pojawia się wtedy, kiedy kupujemy nowe rzeczy, szastamy pieniędzmi na prawo i lewo, jakby na naszym koncie znajdowały się miliony, jakbyśmy nie musieli ponosić żadnych konsekwencji. Brakuje rozsądnej granicy. Pod koniec miesiąca przychodzi wyciąg z banku, a my ze zdumieniem robimy wielkie oczy. Aż tyle? Jak to możliwe? Z pustego i Salomon nie naleje.
Miłosierdzie Boże pokazuje, że stworzone dobra mają względną wartość. Zauważyliśmy to w scenie ponownego przyjęcia młodszego syna, który roztrwonił majątek Ojca. Bóg przebaczy nawet największe marnotrawstwo, bo nie rzeczy są najważniejsze, ale człowiek. Tej lekcji nie zrozumiał sługa duszący współsługę.
Ciekawe, że w drugiej części przypowieści, kiedy dochodzi do ponownego spotkania niemiłosiernego sługi król twierdzi, że anulował dług na prośbę dłużnika. Jednak sługa nie błagał o umorzenie, lecz o przedłużenie okresu spłaty długu. Mniemał, że uda się to jakoś naprawić. Pan jednak wiedział, że to niemożliwe. Sługa powinien był więc okazać litość współsłudze, podobnie jak doświadczył tego ze strony króla. Nie odzyskamy długu, który inni swoim postępowaniem zaciągnęli wobec nas. Można go tylko umorzyć.
Bóg w swoich darach zostawia nam część siebie, abyśmy mogli stać się podobni do Niego. Nawet jeśli nie zawsze nam to wychodzi, ale żałujemy, Jego miłosierdzie usuwa konsekwencje naszych „nieodpowiedzialnych transakcji”. Natomiast Bóg cofa swoje miłosierdzie, jeśli my, wbrew doświadczonemu dobru, nie potrafimy darować win naszym braciom i siostrom. W ten sposób sami unieważniamy Bożą decyzję. Jeśli nie ma woli poprawy, trudno udzielić przebaczenia. Ludzkie i Boskie miłosierdzie są nieodwołalnie splecione ze sobą.
Dariusz Piórkowski SJ
Email do autora: darpiorko@mateusz.pl. Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/dp
Dariusz Piórkowski, jezuita, studiuje obecnie filozofię w Boston College w USA.
Środa Popielcowa, 25.02.2009 – Nie bądź aktorem, lecz sobą
Czwartek po Popielcu, 26.02.2009 – Po co wierzyć?
Piątek po Popielcu, 27.02.2009 – Chcesz dobrze pościć? Naucz się świętować
Sobota po Popielcu, 28.02.2009 – Wirus „doskonałości”
I Niedziela Wielkiego Postu, 1.03.2009 – Gdyby nie te dzikie zwierzęta
I Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 2.03.2009 – Na Sądzie nie będzie wymówki
I Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 3.03.2009 – Warto czekać, aby żyć
I Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 4.03.2009 – Znak upartego proroka
I Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 5.03.2009 – Tajemnica niewysłuchanych modlitw
I Tydzień Wielkiego Postu, Piątek 6.03.2009 – Jak zdobyć bilet do nieba?
I Tydzień Wielkiego Postu, Sobota 7.03.2009 – Jesteśmy chodzącymi lustrami
II Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 8.03.2009 – Ojciec wiary niełatwej
II Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 9.03.2009 – Usta szeroko zamknięte
II Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 10.03.2009 – Wahnięcia moralnej wagi
II Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 11.03.2009 – Garncarz lepi bez znużenia
II Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 12.03.2009 – Transplantacja pewna jak w banku
II Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 13.03.2009 – Te poplątane ludzkie relacje
II Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 14.03.2009 – Dwie twarze w jednym człowieku
III Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 15.03.2009 – Świątynia Ciała przetrwa
III Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 16.03.2009 – Uwierz w prostotę Boga
III Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 17.03.2009 – Co z tym długiem?
III Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 18.03.2009 – Żonglerka mądrością
Uroczystość św. Józefa, męża Maryi, 19.03.2009 – Zaginął, a odnalazł się. Trzeciego dnia
III Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 20.03.2009 – Na pustyni znajdziesz drogę
III Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 21.03.2009 – W zwierciadle modlitwy
IV Niedziela Wielkiego Postu, 22.03.2009 – Umarli, a jednak żywi
IV Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 23.03.2009 – Wszystko zostanie ocalone
IV Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 24.03.2009 – Symfonie życia
Zwiastowanie Pańskie, Środa, 25.03.2009 – Co nas łączy z Bogiem?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 26.03.2009 – Na “duchowym” targowisku
IV Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 27.03.2009 – Czy wiem, czego pragnę?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 28.03.2009 – Biblijny lider to nie Herkules
V Niedziela Wielkiego Postu, 29.03.2009 – Wypuścić siebie z rąk
V Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 30.03.2009 – Wszyscy mają szansę
V Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 31.03.2009 – Węże na zamówienie
V Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 1.04.2009 – W niekończącej się szkole Jezusa
V Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 2.04.2009 – Niewygodna cząstka Dobrej Nowiny
V Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 3.04.2009 – Nie-zwykłość zwyczajności
V Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 4.04.2009 – Zjednoczeni, by iść w świat
Niedziela Palmowa, 5.04.2009 – Słuchając tego, co niewypowiedziane
Wielki Poniedziałek, 6.04.2009 – Zapach miłości mierzi egoistę
Wielki Wtorek, 7.04.2009 – Wszyscy byliśmy w Wieczerniku
Wielka Środa, 8.04.2009 – Kamień, o który się potykamy
© 1996–2009 www.mateusz.pl