«TWOJE SŁOWO JEST ŚWIATŁEM NA MOJEJ ŚCIEŻCE» MEDYTACJE NA WIELKI POST 2009
„Zgrzeszyliśmy, zbłądziliśmy, popełniliśmy nieprawość i zbuntowaliśmy się, odstąpiliśmy od Twoich przykazań. Nie byliśmy posłuszni Twoim sługom, prorokom, którzy przemawiali w Twoim imieniu do naszych królów, do naszych przywódców, do naszych przodków i do całego narodu”(Dn 9, 5-6).
Modlitwa Daniela pojawia się w chwili, kiedy młodzieniec próbuje zinterpretować słowa z księgi proroka Jeremiasza. Wizjoner przebywa na dworze króla perskiego Dariusza. Czytając proroctwo, które nota bene było odrzucone przez Izraelitów przed deportacją do Babilonu, zaczyna rozumieć przyczyny ich obecnego położenia. Katastrofa Izraela to efekt niesłuchania proroków. Cóż takiego głosili słudzy Pana?
Spójrzmy na Jeremiasza. Jego słowa i symboliczne gesty zmierzały do tego, aby skłonić Izrael do przyjęcia zwierzchnictwa króla Nabuchodonozora, co ocaliłoby miasto i ograniczyłoby liczbę ofiar. Taka była wola Boga, który doszedł do wniosku, że przesiedlenie to jedyny sposób, żeby cokolwiek dotarło do Izraelitów. Jednakże cały dwór w Jerozolimie na czele z królem Sedecjaszem nie dowierzał, aby Bóg zechciał zniszczyć własne dzieło: świątynię i miasto. Nie mieściło im się w głowie, aby jakiekolwiek dobro mogło wyniknąć z poddania się obcej potędze. Przecież Bóg nie może życzyć zła swemu ludowi. Kapitulacja wydawała się bezsensownym posunięciem. Niewola babilońska była konsekwencją nieposłuszeństwa, lecz również częścią większego planu. Elity polityczne i religijne miały swoją koncepcję dobra i powodzenia, więc uznały, że należy się bronić i przetrzymać oblężenie miasta. Jeremiasz został obwołany fałszywym prorokiem. Koniec końców Jerozolima została zniszczona, a tych, którzy przeżyli, wypędzono do Babilonu. Po latach Daniel w imieniu całego ludu wyznaje grzech Izraela.
Biblia często powtarza, że korzeń wielu naszych grzechów tkwi w nieprawidłowym słuchaniu. Trudności powoduje treść przesłania, ale chyba jeszcze bardziej nasza naturalna tendencja do koncentrowania się na sobie, a nie na osobie mówiącej. Na przykład, jeśli ktoś bliski zaczyna mówić, my już z góry wiemy, co powinniśmy odpowiedzieć. Operujemy założeniami i utartymi przekonaniami, które uważamy zawsze i wszędzie za słuszne. Wystarczy, że ktoś otworzy usta i zasygnalizuje temat, a w naszym umyśle, jak w komputerze, błyskawicznie otwiera się plik z gotowym tekstem. I nie słuchamy, bo przecież znamy wyjaśnienie. Nic nas już nie zaskoczy. Tutaj ukrywa się zarzewie większości małżeńskich kłótni i nieporozumień.
Czasem, gdy ktoś opowiada nam o swoich doświadczeniach natychmiast porównujemy je ze swoimi. Próbujemy mierzyć własną miarą. W trakcie czyjegoś mówienia, nasza uwaga przenosi się w przeszłość, poszukując pokrewnych wydarzeń w naszym życiu. Komuś zepsuł się samochód w niesprzyjającej chwili, a słuchacz w pół słowa wtrąca, że i jemu przydarzyło się coś podobnego; rozwodzi się nad tym, ile go to kosztowało i jak zimno było w ów dzień itd. Ktoś żywo opowiada koledze, że córka została przyjęta na studia, a on odpala, że jego syn również się dostał. I zaczyna własną opowieść. Druga osoba po prostu nie ma czasu i możliwości, żeby wypowiedzieć się do końca, bo wszystko tak naprawdę krąży wokół nas. Dopóki nie zrozumiemy, że nasze opowieści są inne, pomimo podobieństw, nie będziemy zdolni do prawdziwego dialogu. Popularność wielu seriali telewizyjnych polega na tym, że niektórzy oglądający traktują je jak lustro. Szukają w nich własnego odbicia i potwierdzenia swoich decyzji. Chcą się upewnić, czy inni postąpili podobnie.
Wszelako nawet przy szczerej woli słuchania, trudno jest być obecnym przy kimś z uwagą przez dłuższy okres. Prawdziwe zaintrygowanie tym, co ktoś do nas mówi, to nie bułka z masłem. Ileż razy trzeba się ugryźć się w język, zapomnieć o sobie, wytrzymać znudzenie. To nie jest łatwe. Egocentryzm daje o sobie znać na różne sposoby. Podczas modlitwy, filmu, słuchania muzyki nasze myśli krążą jak pszczoły, przeskakujące nieustannie z kwiatka na kwiatek. Tu trochę posiedzi, tam coś skubnie. Albo jesteśmy w przeszłości, albo w przyszłości. Czasem nie sposób tego ukryć. Naszą wewnętrzną podróż w myślach mamy wypisaną na twarzy, dlatego możemy usłyszeć: „Czy ty mnie w ogóle słuchasz?”.
Słuchanie jest dialogiem i zawsze budzi w nas rezonans. Nie jesteśmy jednak gitarowym pudłem, lecz żywymi ludźmi z krwi i kości. Dlatego czyjaś opowieść może przypomnieć nam o bolesnych doświadczeniach z przeszłości, albo uzmysłowić nam to, co przeżywamy obecnie, ale nie chcemy o tym myśleć. W tym sensie nawoływanie Jeremiasza budziło w mieszkańcach Jerozolimy lęk przed unicestwieniem, przed zniewoleniem, przed utratą niezależności i kontroli. Wywróciło do góry nogami ich obraz Jahwe, który nie powinien dopuścić do katastrofy, chociaż z drugiej strony nie dbali o zachowywanie Jego przykazań. Jego apele wydawały się tak nieprawdopodobne, że uznali proroka za obłąkańca.
Nie wiadomo też dlaczego czasem sądzimy, że słuchanie wymaga od nas słownej reakcji. Coś przecież trzeba powiedzieć. Czy rzeczywiście? Na ogół pierwszym życzeniem mówiącego jest bycie wysłuchanym. Owszem, nie ma nic zdrożnego w tym, że instynktownie chcemy coś poradzić. Szkopuł w tym, że najczęściej odzywamy się w nieodpowiednim momencie. Przerywamy proces słuchania, który kształtuje w nas właściwą odpowiedź. Zbytni pośpiech prowadzi do projekcji naszych wyobrażeń i doświadczeń, które nie zawsze są istotną pomocą i wsparciem dla osoby mówiącej. Oczywiście, nasza wiedza i przeżycia odgrywają znaczącą rolę w dialogu, ale ludzie są tak różnorodni, iż nie można wszystkich oceniać przez pryzmat własnych doświadczeń. Czas słuchania jest czasem dochodzenia do zrozumienia. Odpowiedź przyjdzie sama. Nieraz może to być tylko kiwnięcie głową. Wystarczy. Nie trzeba na siłę tworzyć całego traktatu, aby osoba mówiąca poczuła się zrozumiana. Gdybyśmy rzeczywiście słuchali do końca, być może łatwiej pojęlibyśmy, o co chodzi Bogu, współmałżonkowi, dziecku, penitentowi, sąsiadowi.
Czasem zastanawiam się, czy słów Jezusa, które wprawdzie dotyczą sytuacji nadzwyczajnej, nie należałoby rozszerzyć na codzienne życie i każdą formę dialogu międzyludzkiego: „Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam podane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was” (Mt 10, 19-20). Jeśli autentycznie słuchamy drugiego człowieka, zwłaszcza tego, którego kochamy, kto wie, czy Duch Święty nie podpowiada nam stale, jak i co odpowiedzieć. Ten głos można usłyszeć, jeśli trochę dłużej przytrzymamy usta zamknięte na kłódkę.
Dariusz Piórkowski SJ
Email do autora: darpiorko@mateusz.pl. Inne teksty: www.mateusz.pl/mt/dp
Dariusz Piórkowski, jezuita, studiuje obecnie filozofię w Boston College w USA.
Środa Popielcowa, 25.02.2009 – Nie bądź aktorem, lecz sobą
Czwartek po Popielcu, 26.02.2009 – Po co wierzyć?
Piątek po Popielcu, 27.02.2009 – Chcesz dobrze pościć? Naucz się świętować
Sobota po Popielcu, 28.02.2009 – Wirus „doskonałości”
I Niedziela Wielkiego Postu, 1.03.2009 – Gdyby nie te dzikie zwierzęta
I Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 2.03.2009 – Na Sądzie nie będzie wymówki
I Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 3.03.2009 – Warto czekać, aby żyć
I Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 4.03.2009 – Znak upartego proroka
I Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 5.03.2009 – Tajemnica niewysłuchanych modlitw
I Tydzień Wielkiego Postu, Piątek 6.03.2009 – Jak zdobyć bilet do nieba?
I Tydzień Wielkiego Postu, Sobota 7.03.2009 – Jesteśmy chodzącymi lustrami
II Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 8.03.2009 – Ojciec wiary niełatwej
II Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 9.03.2009 – Usta szeroko zamknięte
II Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 10.03.2009 – Wahnięcia moralnej wagi
II Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 11.03.2009 – Garncarz lepi bez znużenia
II Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 12.03.2009 – Transplantacja pewna jak w banku
II Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 13.03.2009 – Te poplątane ludzkie relacje
II Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 14.03.2009 – Dwie twarze w jednym człowieku
III Tydzień Wielkiego Postu, Niedziela, 15.03.2009 – Świątynia Ciała przetrwa
III Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 16.03.2009 – Uwierz w prostotę Boga
III Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 17.03.2009 – Co z tym długiem?
III Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 18.03.2009 – Żonglerka mądrością
Uroczystość św. Józefa, męża Maryi, 19.03.2009 – Zaginął, a odnalazł się. Trzeciego dnia
III Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 20.03.2009 – Na pustyni znajdziesz drogę
III Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 21.03.2009 – W zwierciadle modlitwy
IV Niedziela Wielkiego Postu, 22.03.2009 – Umarli, a jednak żywi
IV Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 23.03.2009 – Wszystko zostanie ocalone
IV Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 24.03.2009 – Symfonie życia
Zwiastowanie Pańskie, Środa, 25.03.2009 – Co nas łączy z Bogiem?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 26.03.2009 – Na “duchowym” targowisku
IV Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 27.03.2009 – Czy wiem, czego pragnę?
IV Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 28.03.2009 – Biblijny lider to nie Herkules
V Niedziela Wielkiego Postu, 29.03.2009 – Wypuścić siebie z rąk
V Tydzień Wielkiego Postu, Poniedziałek, 30.03.2009 – Wszyscy mają szansę
V Tydzień Wielkiego Postu, Wtorek, 31.03.2009 – Węże na zamówienie
V Tydzień Wielkiego Postu, Środa, 1.04.2009 – W niekończącej się szkole Jezusa
V Tydzień Wielkiego Postu, Czwartek, 2.04.2009 – Niewygodna cząstka Dobrej Nowiny
V Tydzień Wielkiego Postu, Piątek, 3.04.2009 – Nie-zwykłość zwyczajności
V Tydzień Wielkiego Postu, Sobota, 4.04.2009 – Zjednoczeni, by iść w świat
Niedziela Palmowa, 5.04.2009 – Słuchając tego, co niewypowiedziane
Wielki Poniedziałek, 6.04.2009 – Zapach miłości mierzi egoistę
Wielki Wtorek, 7.04.2009 – Wszyscy byliśmy w Wieczerniku
Wielka Środa, 8.04.2009 – Kamień, o który się potykamy
© 1996–2009 www.mateusz.pl