www.mateusz.pl/rekolekcje

JACEK ŚWIĘCKI

VII. Kresem dzieła stworzenia będzie dzień chwalebnego Powtórnego Przyjścia Jezusa Chrystusa

 

Nasze obecne życie w Bogu, zapoczątkowane na chrzcie i dojrzewające do pełni doskonałości przez udział w Eucharystii, ma swój cel, swój kres. Kres ten ma wymiar zarówno indywidualny jak i ogólnoludzki, ponieważ stajemy się podobni do Chrystusa jako pojedyncze osoby i zarazem ściśle zespalamy się z naszym Mistrzem i Panem w jednym ciele jako Nowa Ludzkość, której zaczątkiem jest Kościół.

Zacznijmy najpierw od wymiaru indywidualnego. Niech naszymi przewodnikami po prawdach ostatecznych będą, oprócz Pisma świętego, dwaj wielcy święci: Symeon Nowy Teolog 1 i Katarzyna z Genui 2.

 

Nasze ludzkie pielgrzymowanie jest długie i pełne trudów, nawet jeśli towarzyszą mu różnego rodzaju pociechy i radości duchowe. Musimy stale podtrzymywać w sobie nadzieję ostatecznej przemiany w kogoś podobnego do Chrystusa. Tak pisze o tym św. Paweł:

Dlatego to nie poddajemy się zwątpieniu, chociaż bowiem niszczeje nasz człowiek zewnętrzny, to jednak ten, który jest wewnątrz, odnawia się z dnia na dzień. Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotują bezmiar chwały przyszłego wieku dla nas, którzy się wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. (2 Kor 4,16-18)

Dlatego właśnie udręczeni wzdychamy, pozostając w tym przybytku, bo nie chcielibyśmy go utracić, lecz przywdziać na niego nowe odzienie, aby to, co śmiertelne, wchłonięte zostało przez życie. A Bóg, który nas do tego przeznaczył, dał nam Ducha jako zadatek. Tak więc, mając tę ufność, wiemy, że jak długo pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana. Albowiem według wiary, a nie dzięki widzeniu postępujemy. (2 Kor 5,4-7)

Kresem tej wędrówki jest nasza śmierć, gdzie ostatecznie tracimy odziedziczone po naszych prarodzicach ciało i wtedy wszyscy musimy stanąć przed trybunałem Chrystusa, aby każdy otrzymał zapłatę za uczynki dokonane w ciele, złe lub dobre. (2 Kor 5,10)

Na czym polega ten sąd? Jezus mówi o tym bardzo wyraźnie:

A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. (J 3,19-21)

Ale to przecież Jezus jest światłością świata (por. J 8,12)! Będziemy zatem sądzeni z odległości, jaka nas od Niego dzieli. Mówi też o tym w poruszających słowach św. Symeon Nowy Teolog 3:

Ci co strzegą bram Królestwa Niebieskiego, jeśli nie dostrzegą w chrześcijaninie, który się tam stawia, podobieństwa do Chrystusa, takiego jak podobieństwo syna do ojca, nie otworzą mu, nie pozwolą mu wejść. Tak jak ci, co przekraczając Boże przykazania podążają za starym Adamem, stoją przed bramą Królestwa, chociaż nie w podobieństwie do ich ojca Adama leży ich wina, tak też chrześcijanie, podobnie jak Nowy Adam, Chrystus, ich prawdziwy ojciec, wchodzą do Królestwa, pomimo że ich podobieństwo do Niego nie jest ich zasługą, lecz dziełem wiary, którą od Niego otrzymali. To podobieństwo do Chrystusa jest zatem prawdą, łagodnością, sprawiedliwością i równocześnie pokorą i miłością bliźniego. [...]

Tak więc ci, którzy otrzymali miłość Chrystusa, przypominają Go jak syn ojca, bo przecież nie ma syna, który by nie odziedziczył natury swego ojca. To z tego właśnie powodu Bóg wcielił się: przez zjednoczenie się z człowiekiem boskość zakrólowała nad człowieczą naturą, jak to napisano: Przepasz się wspaniałością, zwyciężaj, króluj, niech triumfuje prawda, łagodność i sprawiedliwość (Ps 45,4-5) 4.

Jeśli w chwili śmierci przypominamy Chrystusa, natychmiast otrzymujemy nowe ciało duchowe w miejsce dawnego ciała adamicznego i zaczynamy wieść życie zbawionych, zgodnie ze słowami Pisma:

Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało ziemskie powstanie też ciało niebieskie. [...] A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [człowieka] niebieskiego. (1 Kor 15,42b-44.49)

Lecz co się dzieje, jeśli w chwili śmierci proces naszego upodabniania się do Chrystusa nie został jeszcze z jakichś powodów dokończony? Czy taki człowiek jest nieodwołalnie potępiony? Z pewnością nie. Paweł wyjaśnia to w następujący sposób:

Fundamentu nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.

I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. (1 Kor 3,11-15)

Chrystusowy fundament otrzymaliśmy wraz z naszym chrztem, potem zaś budowaliśmy na nim jak chcieliśmy. Przez nasze decyzje albo przysposobiliśmy się na przyjęcie duchowego ciała Jezusa zmartwychwstałego, albo też nadaliśmy naszej osobie wewnętrzny kształt, który zupełnie nie pasuje do świetlistej szaty, która jest nam odwiecznie przeznaczona.

Ponadto Paweł wspomina o innym jeszcze elemencie sądu Bożego, mianowicie o oczyszczającym ogniu. Jest to bardzo wyrazisty obraz tego, w jaki sposób Bóg nas stwarza od chwili naszego chrztu: On chce nas jakby przetopić ogniem Ducha Świętego i ostatecznie zmienić naszą dotychczasową formę “adamiczną” na formę chrystusową 5. Tak mówi o tym Mojżesz:

Jahwe, Bóg wasz, jest ogniem trawiącym. (Pwt 4,24a)

oraz biblijny Mędrzec:

Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie!
Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia!
Przylgnij do Niego, a nie odstępuj, abyś był wywyższony w twoim dniu ostatnim.
Przyjmij wszystko, co przyjdzie na ciebie, a w zmiennych losach utrapienia bądź wytrzymały!
Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu – w piecu utrapienia.
Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!
Którzy boicie się Pana, oczekujcie Jego zmiłowania, nie zbaczajcie z drogi, abyście nie upadli.
Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata.
Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania!
(Syr 2,1-9)

Ten właśnie oczyszczający ogień Kościół nazywa “ogniem czyśćcowym”, a “czyśćcem” – stan człowieka poddanego przez Boży ogień procesowi upodobnienia do Chrystusa. Czyściec zaczynamy zatem przeżywać już za tego życia, ale jeśli nasza transformacja nie została jeszcze dokończona w chwili śmierci, trwa ona dalej, a więc nawet wtedy, gdy człowiek jest już pozbawiony swego ciała fizycznego. Za życia możemy współpracować z naszym Stwórcą tak budując na fundamencie chrztu, aby Boży ogień przetopił nas możliwie najszybciej i bez niepotrzebnych komplikacji. Po śmierci nie możemy już niż dla siebie uczynić, ponieważ nie mamy warstwy cielesnej, dzięki której możemy działać. Pamiętajmy: nie jesteśmy czystymi duchami i bez ciała jesteśmy zaledwie cieniami, bytami na wskroś niepełnymi 6! Tak pisze o tym św. Katarzyna z Genui: [Dusze czyśćcowe] są w stanie, w którym nie jest możliwe ani grzeszyć, ani zasługiwać 7. Pomóc możemy im tylko my, solidarni członkowie tego samego Ciała, swoimi modlitwami. A ponieważ dusze czyśćcowe już nie mogą przyjmować Ciała i Krwi Pańskiej, dlatego Kościół pamięta o nich szczególnie właśnie w czasie sprawowania Eucharystii.

Ale nie zawsze Boży ogień jest nas w stanie przemienić zgodnie z planem Stwórcy. Naszymi pochopnymi decyzjami możemy doprowadzić siebie do stanu, o którym we wstrząsający sposób mówi Prorok:

Wszyscy oni są niesforni, popełniając przestępstwa, [...] wszyscy postępują nikczemnie. Ołów został rozgrzany na podwójnym ogniu przez miech kowalski. Próżne wysiłki przetapiającego metal: przewrotni nie dadzą się oddzielić. Nazwijcie ich srebrem odrzuconym, bo odrzucił ich Pan. (Jr 6,28-30)

Na ogół z zaśniedziałych monet można w wyniku przetapiania odzyskać cenny metal, czasem jednak nie jest to już możliwe. Nawet jeśli, jak to sugerują niektórzy teologowie, piekło jest puste, możliwość wyrzucenia przez Boga bezużytecznego kruszcu na wysypisko jest jak najbardziej realna 8.

W nieco inny sposób przedstawia dramat potępienia św. Katarzyna z Genui:

W momencie, gdy duch opuszcza ciało, dusza przechodzi do miejsca 9 jej przeznaczonego bez potrzeby przewodnika; natura grzechu sama ją wiedzie niemylnie. [...] Gdyby dusza nie mogła znajdować się w miejscu przeznaczonym przez sprawiedliwy wyrok Boga, wtedy piekło jej cierpień byłoby jeszcze większe; znalazłaby się bowiem gdzie indziej niż chciał tego Bóg, którego sądy są nacechowane miłosierdziem i łagodzą karę [...]. Oto dlaczego dusza, nie znajdując dla siebie miejsca odpowiedniejszego ani mniejszej kary, rozpaczliwie rzuca się do piekła, wyznaczonego przez Boga, jako miejsca dla niej najwłaściwszego. [...] Powiem więcej jeszcze: ze strony Boga, jak widzę, niebo nie ma zamkniętych bram, lecz kto chce tam wejść – ten wchodzi. Bóg bowiem jest pełen miłosierdzia, otwiera nam swoje ramiona, aby przyjąć nas do swojej chwały 10.

Cóż jeszcze można do tego dodać? Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje (Mt 6,21). Niech te słowa Jezusa nieustannie nam odtąd towarzyszą! U kresu naszej drogi otrzymamy bowiem ten rodzaj skarbu, jakiego pragnie nasze serce: obojętnie, czy będzie to skarb uszczęśliwiający nas, czy też unieszczęśliwiający na wieki.

A jakie ostateczne przeznaczenie czeka całą ludzkość, a w szczególności Kościół, lud Boży, który jest zaczynem zregenerowanej formy ludzkości? Objawienie Boże mówi nam, że Kościół jest w drodze do nowej Ziemi Obiecanej (por. 1 Kor 10,1-11), a pielgrzymowanie ludu Bożego do niebieskiej Ojczyzny rozpoczęło się już od Abrahama, o którym mówi natchniony Autor: Oczekiwał miasta zbudowanego na silnych fundamentach, którego architektem i budowniczym jest sam Bóg (Hbr 11,10).

To Boże miasto opisuje także św. Jan w swojej proroczej wizji:

I uniósł mnie [anioł] w zachwyceniu na górę wielką i wyniosłą 11, i ukazał mi Miasto Święte – Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga. (Ap 21,10-11a).

Wiemy też, że jako członki chrystusowego Ciała już od teraz, choć w jeszcze niepełny sposób, staliśmy się uczestnikami tej nowej, duchowej rzeczywistości:

Wy natomiast przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już doszły do celu, do Pośrednika Nowego Przymierza – Jezusa, do pokropienia krwią, która przemawia mocniej niż [krew] Abla. (Hbr 12,22-24)

To właśnie Nowa Jerozolima jest ostatecznym kresem Kościoła. Dla wielu z nas ogromną niespodzianką jest zapewne odkrycie, że mamy tu do czynienia z miastem, a nie z ogrodem, z cywilizacją, a nie z beztroskim rajem. Jest ona równocześnie dziełem Bożym – bo zstępuje na nas z nieba – oraz ludzkim, gdyż zbudowana jest na świętych, których czyny idą za nimi (por. Ap 14,13). Jest po prostu cywilizacją miłości, dojrzałą formą Ciała Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka zarazem. Jest ona szczegółowo opisana w dwóch ostatnich rozdziałach Apokalipsy kończących Biblię.

Jak zatem wygląda to Boże Miasto, które jest nam zarówno dane jak i zadane?

Jego mur ma dwanaście bram noszących imię dwunastu pokoleń Izraela. Nie zapominajmy nigdy, że zbawienie bierze początek od Żydów (J 4,22)! Nie znajdziemy się nigdy w obrębie murów Świętego Miasta, nie wejdziemy do jego wnętrza, jeśli najpierw pokornie nie uznamy się za spadkobierców ludu Pierwszego Przymierza! Każda z jego bram jest zbudowana z jednej ogromnej perły, aby przypominać nam, że Królestwo niebieskie jest drogocenną perłą, za którą warto jest wszystko oddać (por. Mt 13,45-46).

Natomiast fundament muru jest usypany z dwunastu warstw noszących imiona dwunastu Apostołów Baranka, a każda z warstw jest drogim kamieniem, przypominającym klejnot przyszyty do pektorału żydowskiego arcykapłana (por. Wj 28,15-21).

W ten sposób Aaron będzie nosił imiona synów Izraela, wypisane na pektorale dla zasięgania wyroczni, na swym sercu, gdy będzie wchodził do Miejsca świętego, aby pamiętał przed Panem ustawicznie. (Wj 28,29)

Czy wiemy co to oznacza? Oto Bóg chce uczynić swój Kościół, zbudowany na fundamencie dwunastu Apostołów, jakby swoim własnym sercem i spocząć w nim po ukończonym trudzie stwarzania świata – dokładnie tak jak w wizji św. Augustyna 12! Odtąd też nie będziemy już musieli nikogo pytać o wolę Pana, bo wtedy wszyscy będziemy ją znali w sposób intuicyjny i bezpośredni (por. Jer 31,34).

Miasto ma kształt ogromnego sześcianu, ponieważ jest Świętym Świętych, miejscem rzeczywistego przebywania Boga 13. Nie ma w nim świątyni, ponieważ pełni ono funkcję Bożego Serca. Nie ma w nim też żadnej lampy, ani słońca i księżyca, gdyż opromienia je chwała Baranka, który jest światłością świata (por. J 8,12). Natomiast jest w nim drzewo życia i rzeka wody życia, ponieważ dary Baranka dane nam na Krzyżu są wieczne: woda wypływająca z Jego boku – dar Ducha Świętego (por. Ez 47,1-12 i J 7,37-39) i Krew – dar Eucharystii, owoc drzewa życia.

I mówi jeszcze Jan: w jego świetle będą chodziły narody, i wniosą do niego królowie ziemi swój przepych. I za dnia bramy jego nie będą zamknięte: bo już nie będzie tam nocy. I wniosą do niego przepych i skarby narodów. (Ap 21,24-26)

Choć jeszcze nie doszliśmy, jako odkupiona ludzkość, do naszego celu, chwała naszej duchowej Ziemi Obiecanej już teraz opromienia nasze życie i nadaje sens naszym czynom i wysiłkom. O, gdybyśmy zawsze mieli w sobie tę pewność, że nic, co obecnie czynimy, aby Boża chwała rozprzestrzeniła się na cały rodzaj ludzki, nie zmarnuje się, ale zostanie nam przywrócone w zwielokrotnionej formie w Nowej Jerozolimie! W naszej niebieskiej Ojczyźnie nie zabraknie nam ani Boga, ani żadnych skarbów ludzkiej kultury, nauki, techniki i sztuki – nawet jeśli teraz lub kiedyś miałyby bezpowrotnie przepaść w wyniku jakiegoś dziejowego kataklizmu.

Prorok ostrzega: Czyż nie jest to wolą Pana Zastępów, że ludy dla ognia pracują i darmo się trudzą narody <pogańskie>? (Ha 2,13) a i my dostrzegamy z coraz większą przenikliwością, że po pysznych dziełach dawniejszych i współczesnych “Babilonów” pozostają tylko ruiny i wykopaliska archeologiczne. Czy wiemy także, że to właśnie my, chrześcijanie, mamy niepowtarzalną szansę, aby pracować dla Królestwa, które nie przeminie? To właśnie obiecuje nam Jezus:

Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już nie wyjdzie na zewnątrz. I na nim imię Boga mojego napiszę i imię miasta Boga mojego, Nowego Jeruzalem, co z nieba zstępuje od mego Boga, i moje nowe imię. (Ap 3,12)

Nadmiar optymizmu? Tania pociecha, gdy codziennie obserwujemy na telewizyjnych i internetowych monitorach coraz to nowe horrory? Objawienie Boże wcale jednak nie kryje, że w drodze do Nowej Jerozolimy czekają nas, jako ludy i narody, bardzo ciężkie czasy. Wszak zboże musi dojrzewać razem z kąkolem (por. Mt 13,24-30), a Paweł pisze otwarcie:

Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. [...] Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów,[działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość. Lecz my zawsze winniśmy dziękować Bogu za was, bracia umiłowani przez Pana, że wybrał was Bóg do zbawienia jako pierwociny przez uświęcenie Ducha i wiarę w prawdę. (2 Tes 2,3-4.9-13)

Zanim nastanie cywilizacja miłości, będziemy musieli przeżyć paroksyzm cywilizacji pychy, pogardy i śmierci, aby w całej pełni ujawniły się wszystkie skutki grzechu naszych prarodziców. Wtedy dopiero będziemy mogli, jako ludzkość, w całej przytomności umysłu dokonać wyboru między Bogiem i szatanem.

Lecz Bóg będzie chronił swoją Oblubienicę. Mówi o tym inna janowa wizja:

A kiedy ujrzał Smok [tzn. szatan], że został strącony na ziemię, począł ścigać Niewiastę, która porodziła Mężczyznę. I dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, by na pustynię leciała do swojego miejsca, gdzie jest żywiona przez czas i czasy, i połowę czasu 14, z dala od Węża. A Wąż za Niewiastą wypuścił z gardzieli wodę jak rzekę, żeby ją rzeka uniosła. Lecz ziemia przyszła z pomocą Niewieście i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła rzekę, którą Smok ze swej gardzieli wypuścił. (Ap 12,13-16)

Kościoła nie zaleją powodzie zła i rozpaczy. Oblubienica jest bowiem na pustyni, gdzie żywi się manną i pije ze zdroju tryskającego ze skały. Na podobieństwo Maryi, przechowuje w swym łonie Jezusa eucharystycznego, którego kiedyś wyda na świat. Będzie to inny dzień Bożego Narodzenia, które nazywamy Powtórnym Przyjściem Chrystusa, albo (z grecka) Paruzją. Wtedy też Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust [Niegodziwca] i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia (2 Tes 2,8b).

Radujmy się! Zanurzeni przez chrzest w misterium paschalnym Chrystusa, przeżywamy już za tego życia nie tylko tajemnicę Jego Krzyża, ale także tajemnicę Jego Zmartwychwstania. Nowa Jerozolima, tajemnica zmartwychwstałej ludzkości, już od teraz opromienia nas swoim blaskiem, jeśli tylko nasze serca są tak czyste i przejrzyste, jak jaspis niebieskiego grodu (por. Ap 21,11).

Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała i aby bramami wchodzili do Miasta. (Ap 22,14)

Zwycięzca to odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem. (Ap 21,7)

A Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź! A kto słyszy, niech powie: Przyjdź! I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie. (Ap 22,17)

Marana-tha! Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź do nas w Twym Zmartwychwstaniu i daj nam promienieć nowym życiem, aby poprzez nas przyszły narody do twojego światła, a królowie do blasku twojego wschodu. (Iz 60,3). Daj nam Twoje podobieństwo, abyśmy pociągali nim za sobą, a odbierz pozory mądrości, które od Ciebie odstręczają. I zachowaj nas wszystkich w prawdzie i miłości, na dzień Twoich ostatecznych zaślubin z nami. Amen.

Jacek Święcki

 

Dla tych z Czytelników “Mateusza”, którym podobały się te rekolekcje, proponuję w okresie wielkanocnym pogłębienie tematu przez zapoznanie się ze Strukturą prezentowanego kerygmatu. Dla tych, którzy chcieliby jeszcze raz w systematyczny sposób wejść w każdy z jego siedmiu punktów, proponuję zapoznanie się z Wyjaśnieniami szczegółowymi.

Wszystkim zaś składam jak najserdeczniejsze życzenia owocnego przeżywania całego i niepodzielnego misterium paschalnego: męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Niech nasza wielkanocna radość będzie radością pełną, radością która wypływa z faktu, że to właśnie, co było naszym przeciwnikiem, Jezus usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża (Kol 2,14), a przez swoje powstanie z martwych na nowo zrodził nas do żywej nadziei (1 P 1,3) oraz złączył nas z sobą, byśmy zaczęli przynosić owoc Bogu (Rz 7,4). Odtąd już ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (Rz 8,38b-39) Teraz i na wieki.

 

 

1 Św. Symeon Nowy Teolog żył w Grecji na przełomie X i XI wieku. Był ostatnim wielkim świętym Kościoła Wschodniego sprzed tragicznej schizmy z roku 1054.
2 Św. Katarzyna z Genui żyła na przełomie XV i XVI wieku. Zmarła tuż przed wystąpieniem Marcina Lutra (1517), od którego rozpoczął się głęboki podział w Kościele Zachodnim na katolików i protestantów.
3 Cytowany fragment pochodzi z Drugiej Homilii o winie Adama i odkupieniu przez Jezusa Chrystusa.
4 Tak brzmi cytowany fragment w greckim przekładzie Septuaginty.
5 Czy nie jest zastanawiające, że zarówno nadanie przykazań Bożych na Synaju, jak i narodziny Kościoła w dniu Pięćdziesiątnicy dokonały się w ogniu?
6 Stary Testament pozbawione ciał dusze zmarłych umieszcza w Szeolu. Nowy Testament używa na Szeol greckiego słowa Hades.
7 Te i następne wypowiedzi św. Katarzyny z Genui pochodzą z Rozmowy o czyśćcu spisanej przez jej duchowych uczniów.
8 W Nowym Testamencie rzeczywistość piekła jest określona terminem “gehenna” [hebr. ge-hinnom]. W czasach królestwa Judy w dolinie tej, przyległej do Jerozolimy, wznosiły się ołtarze bożków, m. in. Molocha, dla którego spalano ludzi w ofierze. Po niewoli babilońskiej miejsce to przekształcono w wysypisko śmieci i szczątków zwierzęcych; za czasów Jezusa stale paliły się tam najrozmaitsze odpadki.
9 “Miejsce” można w tym tekście bez przeszkód zamienić na “stan”... Św. Katarzyna nie była często w stanie wyrazić wystarczająco precyzyjnie swoich przeżyć mistycznych, dlatego zdawała się na uczniów, którzy tłumaczyli jej spontaniczne opisy na język zrozumiały dla współczesnych.
10 Jeśli tak szokujące stwierdzenie może się komuś wydać przesadne, zajrzyjmy jeszcze do księgi Hioba. Czytamy tam, że Zdarzyło się pewnego dnia, gdy synowie Boży udawali się, by stanąć przed Panem, że i szatan też poszedł z nimi. I rzekł Bóg do szatana: Skąd przychodzisz? (Hi 1,6-7a). A zatem Bóg nie broni do siebie dostępu nawet szatanowi!
11 Jan tylko widzi Nową Jerozolimę, ale nie wchodzi do niej, podobnie jak Mojżesz, który tuż przed śmiercią widział Ziemię Obiecaną z góry Nebo (por. Pwt 34,1-5)
12 Była o tym mowa na końcu pierwszej konferencji rekolekcyjnej.
13 Święte Świętych było miejscem spoczynku Arki Przymierza, centrum świątyni jerozolimskiej, do którego nawet arcykapłan mógł wchodzić tylko raz do roku, w dzień Przebłagania (hebr. Yom Kippur) z krwią zwierzęcia ofiarnego. Miało ono kształt sześcianu, gdzie każdy bok wynosił dwadzieścia łokci (por 1 Krl 6,19-20).
14 Symboliczne określenie pochodzące z księgi Daniela: chodzi o okres prześladowań (por. Dn 12,7).

 

© 1996–2004 www.mateusz.pl