www.mateusz.pl/rekolekcje

JACEK ŚWIĘCKI

VI. Źródłem i szczytem życia Kościoła oraz każdego chrześcijanina jest Najświętsza Eucharystia

 

Nasze odkupienie w Chrystusie nie byłoby pełne, gdybyśmy wraz z nim nie uzyskali już od teraz dostępu do drzewa życia i jego owoców. Wszak Jan słyszy od Jezusa następujące słowa:

Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy dam spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju [gr. „en paradeiso” = w ogrodzie] Boga. (Ap 2,7)

Nie bylibyśmy w pełni Kościołem, zaczynem Nowej Ludzkości, gdybyśmy nie zostali ponownie obdarowani tym, co utracili ongiś nasi prarodzice w ogrodzie Eden.

 

Jezus, drzewo życia i ogrodnik Edenu zarazem (por. J 20,15), daje nam ten owoc w postaci chleba i wina przemienionego w Jego własne ciało i krew:

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim.

Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. (J 6,53-57)

Następnie wziął chleb, odmówiwszy dziękczynienie 1 połamał go i podał mówiąc: To jest Ciało moje, które za was będzie wydane: to czyńcie na moją pamiątkę! Tak samo i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana. (Łk 22,19-20)

Eucharystia jest tak ważna, ponieważ jest materialną i namacalną realizacją Bożej obietnicy. Modlitwa, słowo Boże i (ewentualnie) charyzmaty też budzą w nas Boże życie i są niezaprzeczalnym kanałem łaski, jednak nie czynią tego w sposób tak bezpośredni i konkretny jak właśnie sakrament Ciała i Krwi Pańskiej.

O cóż właściwie w nim chodzi? Musimy zdać sobie sprawę, że wyrażenie „ciało i krew” [hebr. basar weddam] jest hebrajskim wyrażeniem idiomatycznym, które oznacza ludzką naturę. Zwróćmy uwagę, jak to wyrażenie funkcjonuje w znanym fragmencie Ewangelii:

Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. (Mt 16,17)

Piotr jest błogosławiony, bo jego słowa nie wynikają z jego ludzkiej natury (to znaczy z jego ludzkiego doświadczenia, z jego ludzkiego rozumu itp.), ale są one bezpośrednio zainspirowane przez samego Boga.

Eucharystia to po prostu bosko-ludzka natura Jezusa Chrystusa dana nam do spożycia w materialnej postaci chleba i wina. Tak jak codziennie trawimy i asymilujemy materialne pokarmy i napoje aby żyć, tak też w Eucharystii stopniowo trawimy i asymilujemy naszą nową naturę, która kiedyś zawładnie nami zupełnie i stanie się w nas życiem wiecznym, życiem przyszłego wieku. Musimy stale pamiętać o ostrzeżeniach:

Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego, i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. (1 Kor 15,50)oraz

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. (J 6,53)

Eucharystia jest rękojmią naszej zbawczej przemiany.

Starotestamentową zapowiedzią Eucharystii była manna – pokarm cudownie dany Izraelitom wędrującym przez pustynię. Mówi o tym Jezus w dialogu otaczającym go tłumem:

Rzekli do Niego: Jakiego więc dokonasz znaku, abyśmy go widzieli i Tobie uwierzyli? Cóż zdziałasz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Dał im do jedzenia chleb z nieba (Ps 78,24).

Rzekł do nich Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu.

Rzekli więc do Niego: Panie, dawaj nam zawsze tego chleba!

Odpowiedział im Jezus: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.

(J 6,30-35)

Manna [hebr. man-hu] oznacza dosłownie „co to jest?”, ponieważ lud nigdy przedtem ani potem nie widział podobnej substancji. Manna była zsyłana każdego dnia o świcie i trzeba ją było zjeść tego samego dnia: nie można było tworzyć z niej zapasów, ponieważ szybko niszczała. Ale zawsze starczyło jej dla każdego. Tak pisze o niej biblijny Mędrzec:

Lud swój żywiłeś pokarmem anielskim i dałeś im bez ich wysiłków gotowy chleb z nieba, zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić. Twój dar dawał poznać Twą dobroć dla dzieci, a powolny pragnieniom jedzącego, zamieniał się w to, czego kto zapragnął. (Mdr 16,20-21)

Podobnie jest z Eucharystią: jest wciąż substancją nie przestającą nas zadziwiać. Napisano już o niej grube tomy, a temat wciąż nie został jeszcze wyczerpany! Nie możemy czynić sobie z niej zapasów, ponieważ jest nam dawana codziennie od nowa zgodnie ze słowami Modlitwy Pańskiej:

Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień (Łk 11,3)

I każda najmniejsza cząstka, czy to chleba, czy to wina nasyca nas tak samo jak cały bochen i kielich, ponieważ cały Chrystus jest obecny w każdym ułomku chleba i każdej kropli wina.

Od naszego chrztu aż do chwili ostatecznego zjednoczenia z naszym Panem mamy przecież do przejścia bardzo długą drogę – czasami o wiele dłuższą niż owe czterdzieści lat, jakie Izraelici spędzili na pustyni w drodze do Ziemi Obiecanej!

Eucharystia jako chleb pielgrzymującego ludu Bożego staje się tym samym znakiem naszego przymierza z Bogiem. Za każdym razem gdy ją przyjmujemy godzimy się, aby nasz Stwórca dalej przeprowadzał nas od stanu grzesznego „starego człowieka” do stanu przebóstwionego Nowego Człowieka podobnego do Chrystusa. W drodze tej stajemy się coraz bardziej synami i córkami naszego Ojca w niebie, a nasze kamienne serce przemienia się coraz bardziej w serce z ciała, w serce coraz bardziej ludzkie i boskie zarazem, zgodnie ze słowami Proroka:

I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. (Ez 36,26-27)

I tak jak manna była przechowywana w Arce Przymierza (obok kamiennych tablic przykazań i różdżki Aarona) jako znak Pierwszego przymierza zawartego między Bogiem i Izraelem przy wyjściu z Egiptu (por. Wj 16,33), tak też Kościół przechowuje konsekrowany Chleb 2 jako znak Nowego przymierza ustanowionego przez misterium paschalne Chrystusa.

Znak wina – Krwi Chrystusa – jest też bardzo wyrazistym znakiem przymierza, jak to wynika z następującego opisu:

Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz. Wtedy wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni. Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów. (Wj 24,6-8)

Jak wiemy, krew jest dla Hebrajczyków po prostu życiem. Połowa krwi wylana na ołtarz, połowa skrapiająca lud, jest znakiem jedności Boga i Jego ludu w jednym i tym samym życiu, które decydują się odtąd wspólnie wieść na dobre i na złe. Krew Chrystusa jest znakiem jeszcze silniej przemawiającym: w Nowym przymierzu Bóg po prostu daje nam swoje własne życie, swój własny sposób istnienia, na tyle, na ile stworzenie jest w stanie uczestniczyć w życiu swojego Stwórcy.

Gdy przyjmujemy Eucharystię kapłan zwraca się do nas ze słowami: Ciało ChrystusaKrew Chrystusa 3. Czy wiemy, do czego zobowiązujemy się, gdy wypowiadamy w odpowiedzi nasze Amen 4? Zapewne co najmniej do tego samego, do czego zobowiązali się Izraelici: Tak, wypełnimy co Pan powiedział i będziemy Mu posłuszni. Ale jest jeszcze jeden aspekt zobowiązania, o którym pisze św. Paweł:

Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno Ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. (1 Kor 10,16-17)

Eucharystia jest zatem także Komunią świętą 5, jak najbardziej konkretnym i rzeczywistym w swej cielesności zjednoczeniem zarówno z Chrystusem, jak i z naszymi siostrami i braćmi złączonymi w jeden Kościół jako jego członki. To nie jest tylko poetycka przenośnia: nasza oblubieńcza wspólnota z Chrystusem w Eucharystii jest niemożliwa bez naszego przyzwolenia, aby tworzyć ze wszystkimi uczniami tegoż Jezusa Jego mistyczne Ciało 6.

Bez postawy solidarności i głębokiej więzi z wszystkimi chrześcijanami, nasz udział w Eucharystii jest po prostu bezwartościowy. Paweł nie waha się powiedzieć czegoś więcej: jeśli spożywamy Ciało i Krew Pańską lekceważąc naszych braci i gardząc nimi, to zadajemy ranę Chrystusowi obecnemu w swym ciele – przy czym ciałem jest zarówno chleb eucharystyczny, jak i Kościół. Mówi to w bardzo ostrych słowach:

Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej. 7 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. Kto bowiem spożywa i pije nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije. Dlatego to właśnie wielu wśród was słabych i chorych i wielu też umarło. Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni. Lecz gdy jesteśmy sądzeni przez Pana, upomnienie otrzymujemy, abyśmy nie byli potępieni ze światem. Tak więc, bracia moi, gdy zbieracie się by spożywać [wieczerzę], poczekajcie jedni na drugich! Jeżeli ktoś jest głodny, niech zaspokoi głód u siebie w domu, abyście się nie zbierali ku potępieniu [waszemu]. Co do reszty, zarządzę, gdy do was przybędę. (1 Kor 11,26-34)

Ten fragment brzmiał w pewnych okresach dziejów Kościoła tak przerażająco, że przyczynił się do zaniku regularnego przyjmowania Eucharystii przez wiernych. Kościół musiał wówczas nakazywać, aby przystępować do Komunii św. chociaż raz na rok w okresie wielkanocnym... Wielu teologów wyciągało z tego tekstu pochopnie wnioski, że aby w ogóle przystąpić do stołu Pańskiego, trzeba być „godnym” w sensie jakiejś anielskiej, a nie ludzkiej, czystości i bezgrzeszności. W praktyce oznaczało to, że po spowiedzi należało szybko, jak najszybciej przyjąć Komunię św. bo z każdą chwilą wzrasta przecież prawdopodobieństwo jakiejś nieczystej myśli, jakiegoś niezbyt pobożnego zachowania...

Tymczasem prawda o przyjmowaniu Eucharystii jest zupełnie inna. Paweł wypomina chrześcijanom z Koryntu, że gdy zbierają się razem nie ma u nich spożywania Wieczerzy Pańskiej. Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy (1 Kor 11,20-21). Separowanie się bogatych od biednych, sprowadzenie Wieczerzy Pańskiej do czysto zewnętrznego rytu, brak miłości braterskiej – oto zarzuty jakie im stawia. Oni nie schodzą się po to, by budować Kościół, ale raczej aby go dzielić i rozpraszać. To nie jest właściwa postawa wobec Eucharystii, ale raczej postępowanie, które przeczy temu, czym ona w swej istocie jest; to nie jest odnowienie Nowego Przymierza, ale raczej jakieś lekkomyślne deptanie go. Innymi słowami: to jest takie spożywanie owoców drzewa życia, iż niszczy się przy tym samo drzewo. Na to Bóg nie może nam pozwolić. Chrześcijanin wykazujący podobną postawę musi być raz jeszcze oddalony od drzewa życia dla swego własnego dobra i zaproszony do powtórnego nawrócenia.

Lecz co to znaczy przyjmować Eucharystię w sposób godny? Powiedzmy sobie szczerze, że nikt z nas nie jest godny podobnego daru. Dlatego przed przyjęciem go powtarzamy: „Panie nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie...” (por. Mt 8,8). Dlatego niegodnie przyjmują Eucharystię także ci wszyscy, którzy wyobrażają sobie, że przez sakrament pokuty oczyścili się tak dokładnie, że Bóg nie znajdzie w chwili Komunii w ich duszy nawet najmniejszej plamki, w postawie subtelnej duchowej pychy 8. Godnie przyjmujemy Eucharystię, jeśli mamy świadomość naszych grzechów, ale bezgranicznie wierzymy, że lekarstwem na nie jest bosko-ludzka natura Syna Bożego dana nam na sposób realny, konkretny i fizyczny pod postaciami chleba i wina. Eucharystia jest bowiem chlebem biednych i pokornych, nie zaś bogatych w duchu i pysznych swoimi zasługami:

On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. (Łk 1,51-53)

Owszem, jeśli popełniamy jakieś naprawdę ciężkie przewinienie takie jak bałwochwalstwo, morderstwo, cudzołóstwo, fałszywe zeznanie obciążające bliźniego itp., świadczy to o stanie śmierci duchowej w jakiej aktualnie tkwimy, o tym że zabiliśmy życie Boże dane nam na chrzcie 9. W takim stanie nie możemy asymilować życia Bożego danego nam w Eucharystii. Wtedy Kościół słusznie żąda, abyśmy się najpierw pojednali z Bogiem i z braćmi, których zraniliśmy podobnym postępowaniem, w sakramencie pokuty i w ten sposób znów przysposobili się do przyjmowania bosko-ludzkiej natury Syna Bożego.

Jezus wciąż przychodzi do nas jak do grzeszników, nie jak do doskonałych. Podejmuje ryzyko, że znów go przyjmiemy równie źle jak przed dwoma tysiącami lat. Dla niego wchodzenie do naszego przewrotnego niekiedy serca 10 jest zawsze ofiarą, jest zawsze możliwością odrzucenia, osądzenia, a nawet ukrzyżowania. Ofiarą jest także Jego powierzenie się nam w postaci jeszcze bardziej kruchej i jeszcze bardziej zależnej od naszej dobrej woli niż postać dziecięcia złożonego niegdyś na sianie w betlejemskim żłobie. Przypominają nam o tym stale postacie eucharystyczne, które nie są nam dane jako jedna substancja, ale dwie: chleb i wino, ciało oddzielone od krwi, jak w czasie składania starotestamentowej ofiary.

Tu należy wyjaśnić pewne nieporozumienie. Niektórzy chrześcijanie odrzucają zdecydowanie rozumienie Eucharystii jako ofiary stwierdzając, że Chrystus raz na zawsze zgładził grzech przez swoją ofiarę krzyżową i w związku z tym powtarzanie jej w czasie mszy św. jest zupełnie niepotrzebne. Powołują się przy tym często na fragment: Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. (Hbr 10,14) Utrzymują w związku z tym, że Kościół ustanawiając kapłanów do sprawowania Eucharystii cofnął się do starotestamentowego rytuału, który Chrystus zniósł raz na zawsze.

W takim rozumowaniu kryje się jednak ogromne niebezpieczeństwo zredukowania Eucharystii z autentycznego owocu drzewa życia do czystego symbolu, do „pamiątki” rozumianej na podobieństwo „pamiątki z wakacji”, która ma nam tylko coś przypominać, ale sama w sobie nie ma mocy, abyśmy znów znaleźli się na wakacjach. Tymczasem dla Hebrajczyków słowo zikrun jest o wiele mocniejszym pojęciem: nie chodzi w nim bynajmniej o jakieś sentymentalne wspomnienie „starych dobrych czasów”, „minionych bohaterskich dziejów” itp. ale o ponowne wejście w zbawcze wydarzenie, które kiedyś już się wydarzyło i odtąd swoim blaskiem ogarnia coraz to nowe izraelskie pokolenia. Wieczerza paschalna, podczas której Pan Jezus ustanowił Eucharystię, była dla Żydów właśnie taką „pamiątką” wyjścia z niewoli, w którą mieli obowiązek corocznie wchodzić, aby umacniać w sobie tożsamość Bożego wybrania.

Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia – na zawsze w tym dniu świętować będziecie. [...]Gdy się was zapytają dzieci: cóż to za święty zwyczaj? – tak im odpowiecie: To jest ofiara Paschy na cześć Pana, który w Egipcie ominął domy Izraelitów. Poraził Egipcjan, a domy nasze ocalił. (Wj 12,14.26-27)

 

Dzięki obchodzeniu paschalnej pamiątki Bóg nieustannie pamięta o nas i nie omieszka wyrywać nas ze wszelkich naszych teraźniejszych zniewoleń:

Również w wasze dni radosne, w dni święte, na nowiu księżyca, przy waszych ofiarach całopalnych i biesiadnych będziecie dąć w trąby; one będą przypomnieniem [hebr. zikrun, gr. anamnesis – jak w Ewangelii] o was przed Panem. Jam jest Pan, Bóg wasz. (Lb 10,10)

Jako grzesznicy musimy nieustannie wchodzić w zbawcze wydarzenia, które nas wyzwoliły z niewoli grzechu. Tak jak Izraelici musieli nieustannie „wychodzić z Egiptu”, gdy swoje własne państwo w pewnych okresach historii świętej uczynili tyranią gorszą od egipskiej (por. 1 Krl 21,1-17 i Am 8,4-8), tak samo i my, którzy na chrzcie raz porzuciliśmy nasze zniewolenie, wciąż musimy z niego mozolnie wychodzić – właśnie dzięki pamiątce Eucharystii:

Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli. (Ga 5,1)

Tym samym Eucharystia staje także i naszą ofiarą, ponieważ jako Ciało Chrystusa uczestniczymy w naturalny sposób, jako członkowie tego samego sakramentalnego organizmu, w ofierze naszej Głowy. Przyklękając w czasie Przeistoczenia utożsamiamy się niejako ze zwierzęciem ofiarnym, które ma być złożone w ofierze – bo przecież taki właśnie los musi spotkać „starego człowieka” w nas, aby mógł go zastąpić Nowy Człowiek. Eucharystia jest bowiem także tajemnicą naszego własnego przeistoczenia.

Do takiej postawy zachęca nas św. Paweł:

A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe. (Rz 12,1-2)

Możemy się jeszcze zapytać: ale po są kapłani? Czy daru sprawowania Eucharystii nie można by powierzyć po prostu każdemu ochrzczonemu i bierzmowanemu chrześcijaninowi po odpowiednim pouczeniu?

Cóż można na to powiedzieć? Po owoc drzewa życia nikt z nas, jako grzesznik, nie ma prawa sięgać sam. Eucharystię się otrzymuje, tak jak mannę. Aby nam o tym nieustannie przypominać, potrzebni są nam specjalni pośrednicy, potrzebna jest specjalna posługa.

Posługa ta przypomina nam, że także i my jesteśmy kapłanami, ponieważ jako chrześcijanie zostaliśmy ustanowieni pośrednikami między Bogiem i resztą ludzkości, która jeszcze nie jest w pełni jego ludem.

Wszak nawet nazwa mszy św. wzięła się z łacińskiego wezwania kończącego liturgię eucharystyczną: Ite missa est. Dosłownie znaczy to „Idźcie, została posłana”. Kto taki? Ona- Ecclecia-Kościół 11! Po co posłana? Aby głosić Dobrą Nowinę, aby być dla świata spragnionego Boga, i który go nie zna, chlebem życia. Jakże eucharystyczny jest fragment Starego Testamentu opisujący inwestyturę kapłańską Aarona:

Weźmiesz też barana z ofiary wyświęcenia i ugotujesz jego mięso w miejscu poświęconym. I będzie spożywał Aaron i jego synowie mięso barana i chleb, który jest w koszu przy wejściu do Namiotu Spotkania. I będą jeść to, co było przebłaganiem za nich, aby ich wprowadzić w czynności kapłańskie i oddzielić jako świętych. Nikt zaś z niepowołanych nie będzie tego jadł, gdyż jest to rzecz święta. (Wj 29,31-33)

Chleb – znak zabitego Baranka – czyniący z nas lud kapłański...

Pragnijmy zawsze tego Chleba i adorujmy go, aby się nim stawać dla naszych bliźnich.

Jacek Święcki

 

 

1 Po grecku: eucharistesas. Eucharistia oznacza po prostu „dziękczynienie” [hebr. thodah]. W kontekście Ostatniej Wieczerzy oznacza także modlitwę dziękczynną [hebr. berachah] odmawianą przez ojca rodziny w dniu święta Paschy, gdy wielbi Boga swych ojców za dzieło wyzwolenia Izraela z niewoli egipskiej.
2 W miejscu zwanym tabernaculum, czyli po łacinie „mały namiot”. Termin ten przypomina nam Namiot Spotkania, gdzie spoczywała Arka Przymierza i gdzie Mojżesz spotykał się z Bogiem (por. Lb 7,89).
3 Jeśli przyjmujemy Komunię św. pod dwoma postaciami... Obecnie Kościół pozwala na to wiernym coraz częściej, jeśli tylko są spełnione odpowiednie warunki.
4 Amen oznacza po hebrajsku „Niech się tak stanie”. Wywodzi się od rdzenia ‘aman, które oznacza „być solidnym, trwałym, pewnym”.
5 Communio znaczy po łacinie tyle co „wspólnota, zjednoczenie” [gr. koinonoia – co jest tłumaczone opisowo jako „udział w”]
6 Określenie Kościoła jako Mistycznego Ciała Chrystusa pochodzi od papieża Piusa XII i jego encykliki z 1943 roku. Mistyczny należy tu rozumieć jako „sakramentalny”: Kościół jest bowiem sakramentem jako widzialny znak Chrystusa niewidzialnego dla nas od chwili Jego Wniebowstąpienia.
7 Zwrot ten oznacza: „być odpowiedzialnym za śmierć Pana”. Jest to nawiązanie do Prawa mojżeszowego, co widzimy np. we fragmencie: [...] by nie wylewać niewinnej krwi w tym kraju, który ci Pan, Bóg twój, daje w posiadanie. W przeciwnym razie krew ciążyć będzie na tobie (Pwt 19,10). W oryginale jest „w przeciwnym razie będziesz winien jego krwi”.
8 Sługa Boży o. Blachnicki lubił powtarzać: „spowiedź to nie jest niesmaczna zupka, a komunia to nie jest smaczny deser, który dostajemy w nagrodę za zjedzenie zupki”. Słyszałem to osobiście przed laty na oazie w Krościenku...
9 Są to grzechy, które Prawo mojżeszowe karało śmiercią, dlatego nazywamy je grzechami śmiertelnymi. W hebrajskim używa się tu określenia chet le-maweth – dosłownie „grzech ku śmierci”. W Nowym Testamencie wspomina o nich św. Jan: [...] Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. [...] Każde bezprawie jest grzechem, są jednak grzechy, które nie sprowadzają śmierci. (1 Jn 5,16-17)
10 Wszak mówi Prorok: Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?(Jr 17,9)
11 Ach ten nieszczęsny rodzaj męski! Po łacinie Ecclesia jest oczywiście rodzaju żeńskiego (jest to zapożyczenie z greckiego ekklesia = zwołanie, zgromadzenie).

 

© 1996–2004 www.mateusz.pl