Mam pytanie do autora tekstu Smutny katolicyzm, a właściwie prośbę, czy mógłby wyjaśnić na czym polegają sposoby wyznawania katolicyzmu; czym charakteryzuje się katolicyzm formalny, katolicyzm konfesyjny, katolicyzm nominalny, quasi katolicyzm, katolicyzm wiejski, katolicyzm miejski, katolicyzm „na niby”, moda na katolicyzm, katolicyzm świąteczny, katolicyzm wybiórczy, katolicyzm ludowy, katolicyzm życiowy, katolicyzm liberalny, katolicyzm sekciarski, katolicyzm przeżywany, katolicyzm otwarty, katolicyzm zamknięty, katolicyzm ekumeniczny, katolicyzm duchowy. Jakie są wady, a jakie zalety każdego z tych sposobów wyznawania katolicyzmu, które z tych sposobów są katolickie, a które „katolicki” mają tylko w nazwie, w jaki sposób rozpoznać sposób wyznawania katolicyzmu (u kogoś lub u siebie), w jaki sposób można kształtować sposób wyznawania katolicyzmu i czy to jest w ogóle możliwe. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam, Stanisław
Witam Panie Stanisławie!
Zaraz Panu wyjaśnię, co rozumiem pod każdym z nich – wtedy sam Pan zrozumie różnice.
Katolicyzm formalny jest najbardziej typową formą spotykaną na całym świecie – człowiek został ochrzczony, swoją edukację zakończył na poziomie II klasy szkoły podstawowej. Ostatnim stopniem wtajemniczenia chrześcijańskiego była dla takiego człowieka pierwsza Komunia św. lub bierzmowanie. W kościele tacy ludzie pojawiają się od wielkiego święta, najczęściej na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Tak naprawdę to co napisałem powyżej to jedyny ich kontakt z Bogiem. W swoim życiu, kontaktach wyrażają poglądy dalekie od katolicyzmu, czasami bardzo krytyczne (co wynika właśnie z braku wiedzy i doświadczeń religijnych).
Katolicyzm konfesyjny rozumiem następująco – to swoiste poczucie w członku Kościoła katolickiego jakiegoś swoistej wyjątkowości. Taki człowiek czasami uważa, że tkwi w jakimś swoistym „układzie”, ma jakiegoś „swojego księdza” i z tego powodu może wszystko, łącznie z rozpowiadania głupot i nadawania im rangi wykładni Kościoła. Są to czasami grupki raz liczniejsze innym razem mniej liczne, które mają swoiste poczucie „wybrania”, które wyraża się w często manifestowanym w kontaktach – szczególnie towarzyskich – „wszystkowiedzeniem”. Tacy katolicy często popadają w konflikt w sferze dot. posłuszeństwa – kierują się bowiem nie wykładnią Kościoła, ale wyłącznie tym co usłyszeli „od swoich” albo do czego sami doszli.
Katolicyzm nominalny jest odmianą formalnego – człowiek został ochrzczony w Kościele katolickim i to w praktyce jest jego jedyny kontakt z Kościołem. Czasami pójdzie ze święconką w Wielką Sobotę i wpadnie na Pasterkę – nie z potrzeby serca ale z powodu przyzwyczajenia.
Quasi katolicyzm – to niby katolicyzm. Ujawniają to np. sondaże albo doświadczenie nasze. Wielu katolików, pomimo faktu, iż uczestniczą we Mszy św., od czasu do czasu skorzystają z sakramentu Eucharystii czy Pokuty, ale np. nie wierzą już w Zmartwychwstanie, w Trójcę św. czy inne dogmaty Kościoła katolickiego. Czasami nawet w trakcie dyskusji ujawniają zupełnie inne poglądy dot. religii od tych, które charakteryzują katolika. Co ciekawe, przy bliższej znajomości potrafią np. deklarować agnostycyzm religijny.
Katolicyzm miejski i wiejski charakteryzuje się swoistą zwyczajowością i zewnętrznością – nie mówię tutaj o powszechności ale o zjawiskach związanych z obyczajowością. Przykładem katolicyzmu wiejskiego jest przewaga zewnętrznej ornamentyki przeżywania katolicyzmu nad jego wewnętrznym i sakralnym charakterem. To wyższość profanum nad sacrum. Na wsiach charakteryzuje się to np. z jednej strony surowością np. w piętnowaniu osób w ich ocenie wymagających napiętnowania (np. osób uznanych za czarne owce – np. samotnych matek)lub nawet prześladowania z drugiej strony te same osoby uważając, że robią dobrze manifestują nadmiernie (odpustowo) swoją religijność i wierność innym przykazaniom. W katolicyzmie miejskim jest podobnie, dotyczy to tylko nie całych wsi czy regionów, ale dzielnic, osiedli czy nawet bloków lub najbliższego sąsiedztwa. W mieście też widoczny jest spadek aktywności religijnej związanej np. z weekendami (jestem pobożny jak jestem w mieście, ale jak wyjeżdżam, nie muszę już iść do kościoła).
Katolicyzm „na niby” – jest zauważalny szczególnie w małych społecznościach – tacy ludzie pojawiają się na uroczystościach typowo katolickich (aby się pokazać) takich jak śluby, pogrzeby – z święconką – czysto zwyczajowo, bo są zapraszani – nic poza tym z Kościołem ich nie łączy poza ochrzczeniem a i to nie tylko.
Moda na katolicyzm pojawia się wtedy, gdy sprawą publiczną stają się pewne wydarzenia w Kościele i osoby takie nie chcą uchodzić za „odludków”. Wtedy mówi się, dyskutuje uczenie kiedy w praktyce takie osoby nie mają nic wspólnego z katolicyzmem. Przykładem tego np. jest obecność wielu prominentnych polityków manifestujących swoją rzekomą przynależność do Kościoła, gdy w praktyce nic ich z nim nie łączy, ale jest to im potrzebne np. w kampaniach wyborczych. Wielu też takich ludzi chodzi np. pojawia się na uroczystościach z okazji wizyt Papieża, albo dużych odpustów – by się wyłącznie pokazać. To wcale nie jest rzadkie zjawisko.
Katolicyzm wybiórczy to takie podejście do nauki Kościoła, dogmatów, przykazań, które u wyznawców takiego katolicyzmu nie sprawia problemów z niektórymi normami obyczajowymi czy moralnymi. Wielu jest takich katolików, którzy np. uważają, że Kościół się myli w sprawach współżycia przedślubnego, aborcji, rozwodów, etc. i tacy ludzie odrzucają naukę Kościoła dot. tychże elementów naszej wiary i katolickiego systemu moralnego. To są właśnie Ci katolicy, którzy w sondażach, ulicznych wywiadach deklarują, że pomimo tego iż są katolikami, popierają aborcję, rozwody, czy eutanazję lub eksperymenty na ludzkich płodach.
Katolicyzm ludowy objawia się swoistą żywiołowością, ornamentyką i własną formą religijności. Nie należy od do grupy negatywnych form wyznawania wiary – ma on wyłącznie swoistą formę, która m.in. wyraża się unikaniem głębszych poszukiwań prawd wiary, ograniczoną do kazań i nauk misyjnych czy katechezy potrzebę pogłębiania swej wiary.
Katolicyzm życiowy – to jednak z piękniejszych form wyznawania swej wiary, gdzie poznanie duchowe, emocjonalne prawd wiary, przeżywanie głębokie wiary przekłada się na życie człowieka. Wtedy to co się wyznaje, w co się wierzy jest motorem i szkieletem życia. To spora grupa ludzi, którzy żyją tak jak wierzą. Tacy katolicy znając głębiej naukę Kościoła potrafią tę wiedzę przełożyć na doświadczenie i w ten sposób przekazują swoją wiarę, że dają sobą zewnętrzny przykład wiary.
Katolicyzm liberalny to pewien prąd szerzej znany na Zachodzie domagający się zmian w Kościele mających na celu zmianę doktryny Kościoła tak w sferze etycznej, religijnej jak i moralnej. To są np. Ci katolicy, którzy dążą do uznania np. antykoncepcji, wprowadzenia rozwodów w Kościele, dopuszczalności małżeństw homoseksualistów, zniesienia celibatu, etc.
Katolicyzm sekciarski, to po prostu wyznawanie wiary, która jest sprzeczna z katolicyzmem chociaż zewnętrznie wydaje się, że taki człowiek jest katolikiem. Uczestniczy w sakramentach, nawet w życiu Kościoła, ale fałszuje katolicyzm. Manifestuje swoją wiarę, ale tak naprawdę to głosi jakąś swoją wizję wiary i katolicyzmu.
Katolicyzm przeżywany – to forma wcześniej wymienionego katolicyzmu życiowego. Spora grupa katolików żyje we wspólnotach działających w ramach Kościoła – są to członkowie ruchów katolickich, charyzmatycznych, etc.
Katolicyzm otwarty – to przeciwieństwo katolicyzmu konfesyjnego, pogodnie ustosunkowanego na wszelkie przejawy życia katolickiego, uczestniczący w zyciu Kościoła ale bez wyraźnej przynależności do określonych ruchów katolickich. Jest to większość katolików chodzących co niedzielę i w święta do Kościoła otwartych na to co się dzieje w życiu parafii i gotowych do przyjmowania ludzi takimi jakimi są.
Katolicyzm zamknięty – jest odmianą katolicyzmu konfesyjnego – to swoista grupa wybranych czująca jakieś wspólne posłannictwo, skupieni wokół jakiejś osoby, jakiegoś nurtu , który wyraża się konserwatyzmem i wyjątkowym krytykanctwem tego wszystkiego co nie jest akceptowane w grupie i przez grupę.
Katolicyzm ekumeniczny – to po prostu ten nurt w Kościele, który współpracuje we wspólnych dziełach ze wspólnotami odłączonymi – do tego np. można zaliczyć katolickich uczestników ruchu Taize.
Katolicyzm duchowy – to głębokie, czasami mistyczne przeżywanie wiary przekładanej na głęboko przesiąknięte mistyką życie religijne. To swoiste świeckie zakony, osoby, które oddają swoje życie wyłącznie Bogu w stanie świeckim.
Mam nadzieję, że ten podział (czysto umowny) będzie dla Pana zrozumiały. Nasze życie ma odwzorowywać naszą wiarę. Jak żyjemy tą wiarą, taki jest nasz katolicyzm. Nad naszą wiarą też trzeba pracować. Kościół w tym pomaga.
Michał Czuma