JACEK ŚWIĘCKI
(2/5)
Aby zrozumieć Objawienie z wyspy Patmos trzeba, tak jak Natanael, stać się prawdziwym Izraelitą, w którym nie ma podstępu (J 1,47). Trzeba wraz z Symeonem i Anną oczekiwać na wyzwolenie Jeruzalem (Łk 2,38). Trzeba żyć mesjańską nadzieją ludu wybranego na wzór Maryi, Józefa, Zachariasza i Elżbiety. Smucić się z powodu jego odstępstw i radować się stale nadzieją, że Ten kto zawarł z Izraelem swe nieodwołalne Przymierze jest mocen doprowadzić je do końca. Trzeba żyć słowami Proroków, rozważać Prawo w swym sercu i modlić się Psalmami, znać Pierwsze Przymierze i żyć jego przekazem. Choćby dlatego, ze Jezus, Mesjasz wzięty do nieba, przyjść ma ponownie, a jego Drugie Przyjście nie będzie się przecież bardzo różnić od pierwszego, jako że Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki (Hbr 13,8).
Czy trzeba więc także wczytywać się we wszystkie przepisy o ofiarach z księgi Kapłańskiej i w genealogie z księgi Kronik? Cóż, lepiej od tego nie zaczynać, ale zlekceważenie tych z pozoru dość nudnych fragmentów sprawi, ze niewiele pojmiemy z niebiańskiej liturgii stanowiącej tło Apokalipsy, a radość pokoleń Izraela płuczących swe szaty we Krwi Baranka (Ap 7,14) nie znajdzie w nas odzewu.
Nie zrozumie słów tego proroctwa człowiek zuchwały, co deleguje Stary Testament do roli zapowiedzi, która straciła wszelkie znaczenie, skoro już przyszedł Ten, co miał przyjść. Nie pojmie go antysemita, do którego jeszcze nie doszło, ze do niebiańskiej Jerozolimy wchodzi się przez bramy noszące imiona dwunastu pokoleń Izraela (Ap 21,12). Nie wniknie w jego treść chrześcijanin, którego oburza, że w niedzielę czyta się jeszcze w kościele „te haniebne pisma żydowskich szowinistów” (tak, tak: sam to słyszałem kiedyś na własne uszy z ust dobrego znajomego!). Gdyż „duchowo wszyscy jesteśmy semitami” i tymi właśnie słowami papież Pius XI skomentował początki hitlerowskich prześladowań żydów.
Ale wejdzie do Świętego Miasta uczeń, co ukochał swego Mistrza aż w jego cielesnej genealogii. Zrozumie proroctwo chrześcijanin, który pojął, że choć Bóg mógł był nawet z kamieni wzbudzić nowych synów Abrahamowi (Łk 3,8), to jednak tak się w końcu nie stało i że poprzedzili go na drodze wiary inni wyznawcy. Wniknie w jego treść ten, kto szanuje swych przodków w wierze i nie lekceważy ich prorockiego słowa.
Czytelniku, jeśli jest to tylko Twój przypadek, pozwól, iż zaproponuję Ci krótką przechadzkę po Jerozolimie zstępującej z nieba. Otwórz tylko przedtem swą Biblię w miejscu, gdzie zaczyna się jej ostatnia księga i zechciej przemierzyć wraz ze mną jej karty. Cóż, nie jestem dyplomowanym przewodnikiem, nie znam wszystkich szczegółów architektonicznych, nie podejmuje się, by Ci wszystko wyjaśnić i odpowiedzieć na wszystkie Twe pytania. Niemniej chadzałem już niemało po ulicach niebiańskiego grodu i orientuje się co nieco w terenie, gdyż sam byłem już wielokrotnie dobrze oprowadzany, a nawet zapuszczałem się już samodzielnie tu i ówdzie.
Poprowadzę tę wycieczkę w podobny sposób jak oprowadzałem kiedyś różne polskie grupy pielgrzymkowe przejeżdżające przez Paryż. Proszono mnie na ogół, bym im coś pokazał przez jeden zaledwie dzień, bo potem jadą dalej. Otóż by dobrze poznać Paryż trzeba co najmniej trzech tygodni bardzo solidnego zwiedzania dzień w dzień. Cóż można pokazać w 8 czy 10 godzin? Tylko to co się lubi, to o czym ma się coś ciekawego do opowiedzenia, coś co dla mnie stanowi duszę miasta. A więc zacznijmy od katedry Notre-Dame i bajkowych witraży w Sainte-Chapelle, gdzie spoczywa tez relikwia Korony Cierniowej, przywieziona przez św. Ludwika, króla Francji, z wypraw krzyżowych. Następnie udamy się do Dzielnicy Łacińskiej, gdzie roją się greckie knajpki, by spojrzeć na Sorbonę, Panteon i kościół św. Genowefy, patronki Paryża. Następnie przekroczymy Sekwanę jednym z trzydziestu dwóch mostów paryskich by zwiedzić XVII-wieczna dzielnice Marais z dumnymi arystokratycznymi siedzibami. A potem – jakby dla kontrastu – wstąpimy do pokracznego, choć sympatycznego, Centre Pompidou, które starsi Paryżanie nazywają z oburzeniem „rafinerią” z powodu licznych rur, które okalają sylwetkę budynku. Wreszcie wzdłuż wielkich bulwarów dochodzimy do wzgórza Montmartre, na którym wznosi się biała sylwetka bazyliki Sacré-Coeur spod schodów której kontemplujemy miasto leżące u naszych stop. Przechadzkę kończymy w samej bazylice, gdzie podziwiamy ogromny fresk Najświętszego Serca, w cieniu którego odbywa się nieustająca adoracja Najświętszego Sakramentu.
Ach tak, to nawet nie doszliśmy do wieży Eiffela i nie przeszliśmy się po Champs-Elysées? Cóż, wszystkiego zobaczyć się w jeden dzień nie da. Następnym razem zagościsz tam, Czytelniku, na pewno, przypuszczalnie z innym przewodnikiem. I tak zobaczyliśmy tyle tego, ze mogło Ci się zakręcić w głowie. Chciej być cierpliwym i skorzystaj, jeśli to uważasz za stosowne, z okazji choćby pobieżnego poznania najpiękniejszego w świecie grodu. A zatem w drogę!
Aha, jeszcze jedno: gdy zatrzymam się przed jakimś obiektem i powiem na przykład, że przypomina on stylem hiszpański barok, nie oczekuj, ze zaraz rozpocznę wykład o Santiago de Compostela i Toledo. Niech ci ta drobna wzmianka wystarczy: jeśli chcesz temat pogłębić, możesz to uczynić sam, już po powrocie do domu. Możesz też zapytać o to lepiej poinformowanych przewodników – specjalistów od iberyjskiej architektury.
* * *
W przeddzień swej męki Pan Jezus mówi uczniom: Kto ma przykazania moje i zachowuje je, ten Mnie miłuje. Kto zaś Mnie miłuje, ten będzie umiłowany przez Ojca mego, a również Ja będę go miłował i objawię mu siebie (J 14,21). Apokalipsa jest spełnieniem tej obietnicy: Chrystus ukazuje się uczniowi, którego miłował (por J 21,20), aby mu się w pełni objawić.
Zaczyna się zaś od uroczystej zapowiedzi:
Oto nadchodzi z obłokami,
i ujrzy Go wszelkie oko
i wszyscy, którzy Go przebili.
I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi.
Tak: Amen. Jam jest Alfa i Omega, mówi Pan,
Bóg Który jest, Który był i Który przychodzi,
Wszechmogący. (Ap 1,7-8)
Słowa te nawiązują do wielu fragmentów Starego Testamentu na raz: Syn Człowieczy przypływający na obłokach do tronu Bożego z księgi Daniela, zapowiedź śmiertelnego jakby zranienia Boga przez swój własny lud z księgi Zachariasza, wszechmoc Boga znającego przeszłość i przyszłość z księgi Izajasza. Ale nade wszystko jest to jakby kolejne objawienie Imienia Jahwe. Nie oznacza bowiem ono wcale wyłącznie Jestem, Który Jestem, lecz także – jako ze czasowniki hebrajskie maja tylko aspekt, lecz nie maja czasu – Jestem, Który Byłem, a także Który Będę i Przychodzę, bo Będę z Wami (a to właśnie znaczy imię Emmanuel – Bóg z nami).
Podobne nagromadzenie biblijnych referencji istnieje niemal w każdym wierszu Apokalipsy: nawiązują one nie tylko do Prawa i Proroków, lecz także do Ewangelii. Jest to synteza tak gęsta, iż przyprawia o zawrót głowy.
W następnych wierszach czytamy:
Doznałem zachwycenia w dzień Pański
i posłyszałem za sobą potężny głos
jak gdyby trąby mówiącej:
Co widzisz, napisz w księdze i poślij siedmiu Kościołom:
do Efezu, Smyrny, Pergamu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei.
I obróciłem się, aby widzieć, co za glos do mnie mówił;
a obróciwszy się ujrzałem siedem złotych świeczników,
i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego,
obleczonego [w szatę] do stóp
i przepasanego na piersiach złotym pasem. (Ap 1,10-13)
Cóż oznacza ta dziwna wizja?
Objawienie ma miejsce w dzień Pański tzn. w niedzielę, dzień Zmartwychwstania, by ukazać, że przez to właśnie wydarzenie Jezus z Nazaretu daje nam się poznać w pełni jako Mesjasz. Trąba (hebr. shophar) zwołuje Izraelitów z okazji jakichś niezwykłych wydarzeń: radosnych lub (rzadziej) tragicznych. To jej dźwięk rozbrzmiewa na początku roku jubileuszowego raz na pięćdziesiąt lat, gdy niewolnikom darowało się wolność (por. Kpł 25,9). W naszej cywilizacji tę rolę spełniają katedralne dzwony (np. dzwon Zygmunta z wawelskiej katedry).
Po tak uroczystej zapowiedzi dziwić może pozornie banalne polecenie napisania siedmiu listów do siedmiu chrześcijańskich gmin – dziś wiemy, że niektóre z nich były mikroskopijne: mogły mieć nie więcej niż trzydziestu członków! Lecz taka reakcja świadczyłaby o zupełnej nieznajomości realiów epoki św. Jana. Otóż gdy wspólnota jerozolimska przystępowała do ponownego poświęcenia Świątyni zbezczeszczonej przez okrutnego króla Antiocha Epifanesa w 164 roku prz. Chr. też wysłała list zawiadamiający o tym radosnym wydarzeniu do wspólnoty żydowskiej w Aleksandrii. List ten, zamieszczony na początku Drugiej księgi Machabejskiej, zachęca diasporę (tzn. wspólnotę żyjącą w rozproszeniu pośród narodów pogańskich) by świętowała ten dzień równie uroczyście, jak ich bracia w Izraelu.
Zaskoczony Jan odwraca się, i najpierw wzrok jego pada na siedem złotych świeczników. Siedmioramienny świecznik (hebr. menorah) jest dla żydów ogromnie ważnym akcesorium liturgicznym. To on ustawiony jest w świątyni by oświecać ołtarz z chlebami pokładnymi: jego światło ma być według przepisów Tory nieustające (por. Wj 27,20-21). Świecznik też zapala się podczas domowej liturgii na rozpoczęcie każdego szabatu. Symbolizuje on wszystkie dobre czyny synów Izraela trwających w Bożym Przymierzu. Gdy Pan Jezus mówi, ze świecznika nie należy chować pod korcem i ze nasze światło ma święcić przed ludźmi by chwalili Boga z powodu naszych dobrych czynów (Mt 5,14-16), powtarza właściwie rzeczy, które Jego słuchaczom powinny były być dobrze znane! … Świecznik jest złoty, gdyż jak złoto próbuje się w ogniu, tak też wybrani w piecu utrapienia (Syr 2,5): za wierność przymierzu Izrael musi zapłacić cenę.
Liczba siedem oznacza zaś w hebrajskiej kulturze pełnie, zwłaszcza pełnie czasów. Siedem Kościołów, czy tez siedem Zwołań-Zgromadzeń (to bowiem oznacza grecka ekklesia i hebrajska qahal) reprezentowanych przez siedem świeczników to pełnia wszystkich czynów wszystkich pokoleń Izraela: od Abrahama aż do czasów ostatecznych. Jan odwracając się kontempluje przeszłość swojego narodu i całą jego historie świętą. Dane mu jest widzieć ją tak, jak ja widzi sam Bóg.
Potem zaś dostrzega pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego. Kim jest ów Syn Człowieczy? Po raz pierwszy słyszymy to sformułowanie w księdze Ezechiela: tak bowiem Bóg Izraela zwraca się w niej do tego proroka. Jest to zaszczytne określenie: Ezechiel jest dla Jahwe niemal jedynym człowiekiem w Izraelu, który wiernie Mu dochowuje przymierza, podczas gdy wszyscy inni Go opuścili. Jest zatem godnym reprezentantem Izraela, a nawet całego rodu ludzkiego, przed obliczem Boga.
W znacznie późniejszej księdze Daniela Syn Człowieczy jest Mesjaszem, człowiekiem doskonałym, który w pełni podoba się Bogu-Stworzycielowi, niosącym przed Boży tron na obłoku wszystkie dobre czyny Izraela i odbierającym od Niego królewska godność i władze. Apokalipsa pisze o Nim dalej:
Głowa Jego i włosy – białe jak biała wełna, jak śnieg,
A oczy Jego jak płomień ognia.
Stopy Jego podobne do drogocennego metalu,
Jak gdyby w piecu rozżarzonego,
A głos Jego jak głos wielu wód.
W prawej swej ręce miał siedem gwiazd
I z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry.
A Jego wygląd – jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy. (Ap 1,14-16)
Opis ten jest dość dokładną parafrazą podobnego objawienia z księgi Daniela (Dn 10,5-6). Syn Człowieczy posiada w nim boskie atrybuty: siwizna włosów oznacza wieczność, płomienny wzrok nawiązuje do słów proroka Sofoniasza: ogień mej żarliwości pochłonie całą ziemię (So 3,9). Stopy z metalu niczym dwie kolumny wspierające świątynny Przybytek (por. 2Krn 3,17) oznaczają stabilność i niezmienność. Potężny głos Jahwe opisany jest zarówno w Psalmach jak i u Ezechiela i Daniela. Bóg Izraela jest też nazwany Panem Zastępów – Jahwe Cebaoth – całego gwiezdnego wojska, któremu to poganie oddawali boski kult. Prorocy zaś dobrze wiedzą, że Jego Słowo jest dla wrogów ostrym mieczem, lecz dla zachowujących Jego Przymierze jest On słońcem sprawiedliwości (por. Ml 3,20). Przepasany jest też złotym pasem, którym jest dochowująca Mu wierności Reszta Izraela (por. Jer 13,11).
W Ewangeliach Chrystus często mówi o sobie Syn Człowieczy. Nie mamy zatem wątpliwości, że to właśnie Jego widzi Jan pośród siedmiu złotych świeczników. Zaraz, zaraz… Jeśli Jan rzeczywiście widzi Go pośród siedmiu świeczników, może to oznaczać tylko jedno: Jezus z Nazaretu jest panem historii Izraela – to ze względu na Niego, przez Niego i w Nim dokonują się wszystkie wydarzenia i pouczenia zapisane w Biblii hebrajskiej! Brandstaetter nie myli się twierdząc, że jest On tam dosłownie wszędzie obecny!
Tymczasem listy dotyczą siedmiu chrześcijańskich gmin w Azji Mniejszej, daleko od ziemi izraelskiej. Analiza ich treści świadczy o tym, iż autor dokładnie wie do kogo się zwraca gdyż znane mu są szczegółowo zarówno bieżąca sytuacja, jak i historia mieszkańców Efezu, Pergamonu, Sardes, Laodycei… Wie, że Efez jest bogatym handlowym miastem, że w Pergamonie rezyduje rzymski prokurator, że mieszkańcy Sardes dawali się w przeszłości złupić przez piratów z powodu braku czujności, Loadycea zaś słynie z wyrobu kropelek do oczu… Polecenia, które daje nie są abstrakcyjne: odwołują się bowiem do rzeczywistego doświadczenia adresatów.
Ale równocześnie każdy z siedmiu listów nawiązuje do siedmiu etapów historii narodu wybranego. Stad też bierze się ich przedziwny styl, który nas dziś dziwi czy wręcz szokuje. Tak wiec najpierw znajdujemy w nich echo historii wygnania z raju i patriarchów, potem niewoli egipskiej, wędrówki przez pustynie, czasów królewskich, niewoli babilońskiej, kolejnego powrotu, lecz już bez króla, gdy Izrael siłą rzeczy nabiera pokory… A najbardziej wstrząsający jest ostatni list. Oto stoję u drzwi i kołaczę – mówi Syn Człowieczy (Ap 3,20). Lecz wspólnota, do której się dobija uważa, że wie już wszystko, nic jej ni trzeba i … że Przybysz z Nazaretu jest gościem nieproszonym! Sama może się zbawić, bo przez ścisłe przestrzeganie Prawa, wymusi w końcu na Bogu, iż da jej Mesjasza takiego, jakiego ona sobie życzy i pragnie!
Listy trzeba zatem czytać dwupoziomowo. Nie po raz pierwszy Biblia stosuje ten środek: gdy prorok Ozeasz w drugim rozdziale swej księgi opowiada o zdradzającej go żonie Gomer, równocześnie każde słowo swej narracji odnosi też do Izraela – niewiernej małżonki Jahwe. W listach każdy etap dziejów Izraela jest sprawiedliwie zważony i oceniony. Ale reprezentuje je siedem chrześcijańskich Kościołów.
I cóż to wszystko może znaczyć?
Na pewno znaczy to, z chrześcijanie są Nowym Izraelem (por Gal 6,16). Na pewno znaczy to, że Historia Święta została spisana dla ich pouczenia (por. 1Kor 10,11). Ale znaczy to też niepomiernie więcej: oto w Kościele dokonuje się obecnie to samo misterium wcielenia Syna Bożego, które było też – i w jakimś sensie jest nadal – udziałem narodu żydowskiego.
To jest klucz, który otwiera nam pierwszą bramę niebiańskiego grodu. Lecz po przekroczeniu linii pierwszych murów pojawia się następna. Musimy teraz sięgnąć po inną parę kluczy. Chyba, że… Tak, mam lepszy pomysł, proszę wycieczki! Wejdźmy najpierw na basztę, skąd roztacza się wspaniały widok na całe Miasto Boże!
1 | 2 | 3 | 4 | 5 | następna strona »
© 1996–2006 www.mateusz.pl