Adwentowa wędrówka

JERZY SZYRAN OFMConv

Środa, 10.XII.2003

 

Jedną z cech charakterystycznych Maryi była czujność na sprawy i bolączki drugiego człowieka. Ewangeliści odnotowują dwa tego rodzaju wypadki. Po zwiastowaniu, gdy radość z pewnością przelewała się z przepełnionego serca, a usta chciały krzyczeć, by cały świat dowiedział się: „Będę matką Pana!”. Ona spokojnie pakuje manatki i rusza w góry (11 km), bo tam czeka ktoś, komu ciężko jest znosić okres ciąży. Wraca dopiero wtedy, gdy jest już pewna, że Elżbieta poradzi sobie z małym Janem.

Podobnie w Kanie Galilejskiej, Maryja mimo zabawy, potrafi dostrzec cień zmartwienia na twarzy młodych. Błyskawicznie pojmuje, iż już na starcie młodym grozi całkowita kompromitacja w oczach zaproszonych gości – takie poważne niedopatrzenie, może ciężko zaważyć na ich dalszych losach w kręgu znajomych i przyjaciół. Ratunkiem może być tylko Jezus – idźcie do Jezusa – kieruje obsługę wesela.

Bystrość i umiejętność czytania w milczeniu ludzkich spojrzeń powinna stać się sztuką cechująca każdego ucznia Chrystusa. Tak wiele potrzeb wokół nas, a my ciągle szukamy Chrystusa, by Mu pomóc, tymczasem On przychodzi ukryty pod wyświechtanym płaszczem bezrobotnego. Często kryje się w ciele dziecka spoczywającego na kolanach Rumunki. Lubi także przebywać w poczekalniach dworcowych, może nie najładniej pachnący, ale czekający na miłość.

Nie tylko pod krzyżem
- mówi Matka Boska –
ale i w niebie zmartwienia
święty Piotr pilnuje bramy,
święty Mikołaj klei anioła na gwiazdkę
Agnieszka suszy baranka
Izydor orze,
święty Roch zagląda chorym zwierzętom w pyski
przypomina jeżom że się budzą w marcu
liściom wiązu że mają nerwy nie do pary
męczennik wzdycha jak królik doświadczalny
każdy ma swoje własne zajęcia
tylko ja zwyczajnie jak mama
muszę mieć czas na wszystko
i dla wszystkich
(Ks. J. Twardowski)

Jerzy Szyran OFMConv

 

 

© 1996–2003 www.mateusz.pl