DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ
Piątek, 19.XII.2003
„Anioł Gabriel rzekł do Zachariasza: „A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie” (Łk 1,20).
Zadziwiająca to historia. Zachariasz najpierw całe lata z utęsknieniem błaga o potomka, a kiedy Bóg mówi mu, że niezadługo będzie miał syna, zalękniony pyta: Ale czy to w ogóle możliwe, bo przecież oboje z Elżbietą jesteśmy już starzy? I ciekawe, że antidotum na jego wahanie ma być utrata mowy i zamilknięcie. Zbyt prostym byłoby wysnucie z tego wniosku, że odebranie mowy przez anioła to kara za niedowierzanie. Trudno również podejrzewać Zachariasza o zupełny brak wiary. Ewangelia mówi o nim, że był mężem sprawiedliwym i nienagannym wobec Boga. Skąd więc pojawiło się u niego zwątpienie w słowa anioła? Wprawdzie Zachariasz prosił Boga o syna, ale czy spodziewał się, że będzie on „wielki w oczach Pana”, że „wielu spośród dzieci Izraela nawróci do Pana”, że „pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza”, że „przygotuje Panu lud doskonały”? Czy zapowiedź Gabriela nie przekroczyła jego najśmielszych oczekiwań? Czy wspaniałość tej obietnicy nie przeraziła go jeszcze bardziej? Na takiego syna nie był chyba przygotowany. Tak czy owak, Zachariaszowi nie mogło się to pomieścić w głowie, aby z jego obumierającego już rodu miał nagle wyjść tak wyjątkowy człowiek. A może był już nieco zmęczony czekaniem? Modlił się, ale chyba miał już wątłą nadzieję na wysłuchanie swojej prośby. Zdarza się, że człowiek o coś prosi Boga, chociaż w głębi serca nie ma co do tego przekonania. Coś każe mu jeszcze otwierać usta, a z drugiej strony coraz bardziej popycha go w kierunku powątpiewania. Albo modli się do Boga, oczekując rozwiązań tylko na swoją ludzką modłę. Nie można więc wykluczyć, że Zachariasz, chociaż był człowiekiem pobożnym, z takim duchowym nastawieniem zwracał się do Boga.
Boży posłaniec zamyka mu usta. Ale po co? Najpierw, żeby Zachariasz na własnej skórze odczuł skuteczność i niezawodność Bożych słów. Hebrajskie imię „Gabriel” oznacza „Bożą moc”, „Bóg objawił się z mocą”. Utrata zdolności mówienia służy jako środek potwierdzający wiarygodność i prawdziwość słów anioła. To jednak nie wszystko. Przez następne 9 miesięcy Zachariasz zapadnie w głębokie milczenie. Nie będzie mógł się normalnie wysłowić, będzie posługiwał się znakami, gestami i pismem. Ten czas milczenia jest mu ofiarowany jako czas dojrzewania. Być może po raz pierwszy w życiu Zachariasz będzie musiał bardziej skupić się na słuchaniu. Będzie rozważał i powtarzał w cichości serca obietnicę anioła. Nikomu poza Bogiem nie będzie mógł zadawalająco wyrazić swoich rozterek, pytań i wątpliwości. Dzięki temu spotka Boga inaczej niż do tej pory, Boga, który pokonuje bariery czasu, materii i przestrzeni. Milczenie przysposobi Zachariasza na lepsze przyjęcie daru. Finał tej opowieści pokazuje, że „terapia” zastosowana przez anioła wydała dobre owoce: w dniu obrzezania Jana Chrzciciela Zachariasz wyśpiewał jeden z najpiękniejszych hymnów na cześć Jahwe.
Istnieją na tej ziemi sprawy, które poznajemy jedynie w milczeniu. Istnieją przeżycia, w których konfrontujemy się z ograniczoną „pojemnością” języka, i aby je pojąć musimy wejść w przestrzeń milczącego zasłuchania. Istnieją wydarzenia, które możemy zgłębić tylko na spokojnych wodach ciszy. W przeciwnym razie, wszelkie słowa byłyby wówczas jak rwący potok, wypłukujący osiadłe na dnie naszej duszy drogocenne perły tajemnicy.
Dariusz Piórkowski SJ, darpiorko@poczta.onet.pl
© 1996–2003 www.mateusz.pl