KS. MIROSŁAW CZAPLA
Wtorek, 10.XII.2002
Ze słowem „dom” kojarzy się na ogół bezpieczeństwo, ciepło, zaspokojenie głodu i łaknienia, innymi słowy to, co podstawowe dla ciała. Dalsze możliwe skojarzenia dotyczą relacji między ludźmi: jedność dóbr, wspólnota wiary i miłości, wspólnota przeżyć radosnych i bolesnych, wzajemne prace i świętowanie... Wspólnotę tworzy domownik; swoją postawą włącza się w strumień codziennych spraw małych i wielkich, które splatają wspólny los współdomowników. Im bliżej siebie, im więcej wrażliwości na potrzeby drugiego, tym więcej wzajemnych więzi. Dom może nie mieć telewizora, prysznica, garażu i komputera. Dom może być ruchomy jak wóz Drzymały albo przenośny jak namioty koczowników. Jednak nie ma domu bez ojca i bez matki. Oni są rdzeniem; dom jest wspólnotą ojca i matki, których darem i skarbem są dzieci. Gdzie ojciec i matka tam dom. Samo dziecko domu nie stanowi. Inaczej mamy do czynienia z „Domem Dziecka” – miejscem smutnego i samotnego dzieciństwa. Takie zastępcze budowanie domu jest wysiłkiem w jakiś sposób wbrew naturze, dzieci osierocone społecznie zawsze pozostaną bezdomne.
Namalowany przez Jezusa obraz pasterza pasącego sto owiec ukazuje głowę dla tej przedziwnej jedności jaką jest zbiorowisko owiec i psów pasterskich; jest to jakaś całość, połączona więzią miejsca i czasu. Trudno mówić o poczuciu więzi rodzinnych, ale patrząc na zachowanie pasterza gotowego zostawić 99 owiec dla szukania jednej zagubionej można dojść do przekonania, że pasterz czuje się mocno związany z każdą owieczką. Zna swoje owce, być może przelicza je kilka razy w ciągu dnia, niewykluczone, że każdej nadał imię.
Można wszakże zagubić się w życiu, choć obok wędruje 99 mi podobnych. Bywa, że pasterz traci orientację i prowadzi swe stado na zatracenie, w przepaść... Najczęściej zagubienie zdarza się poszczególnym osobom. Choć żyją w rodzinie ich dom został rozbity alkoholem, albo mimo ojca i matki brakowało głowy domu. Jej funkcję przejął telewizor, radio, gazeta, podwórko, a potem pierwsza szalona miłość, zakończona żarem pożądliwości, wypaleniem się, wstydem i niesmakiem... Gdy rodzina przeżywa wstrząsy, bo ojcu wykrada się jego zadanie przewodnika, może ona stać się pustkowiem i bezdrożem. Wielu młodych cierpi dziś na duchową bezdomność. Nie wiedzą kim są, jaka jest ich historia, na czym powinni budować życie. Słowa Jezusa dodają nadziei: „Nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, aby zginęło jedno z tych małych” (Mt 18,14). To On przychodzi, aby pokazać, kierunek drogi przez życie, aby wskazać sposoby przebycia tej drogi i – co najważniejsze – być Przewodnikiem i Pasterzem.
© 1996–2002 www.mateusz.pl