KS. MIROSŁAW CZAPLA
Poniedziałek, 9.XII.2002
Za co kocham Maryję? I może bardziej zasadniczo: czy powinienem Ją kochać, bo jestem katolikiem? Wspomnienia z dzieciństwa przywołują obrazy nocnych wędrówek z mamą za rękę do kościoła, gdy druga ręka trzymała zrobiony przez tatę srebrny lampion. Albo te wędrówki popołudniami października, kiedy w kieszeni grzechotał różaniec otrzymany na I Komunię świętą. Gdy zaś dzień się stawał długi, a przyroda wybuchała zielenią maja z kościoła dobywał się spokojnie śpiew Litanii. Obrazy nabożeństw maryjnych wpisały się w moją polską duszę. Trudno sobie wyobrazić nasze świątynie bez Jej wizerunków czy figur. Tak bardzo Maryja, Matka Pana została umiejscowiona w polskiej pobożności i duchowości. Te dwa słowa są ważne, oba różnią się zasadniczo. Pobożność jest bowiem praktyką modlitw, zwyczajem czy sposobem modlenia się, zaś duchowość to wewnętrzne ukierunkowanie najgłębszych religijnych motywacji i uporządkowanie życia z Bogiem według tych wyborów. Jej przejawem jest pobożność. Biada, gdy pobożność nie zostaje pogłębiona zadumą, nie przechodzi przez religijną refleksję o prawdach wiary podawanych przez Kościół. Grozi jej wtedy spłycenie, pobożne gesty czy modlitwy mogą stać się rytem dla rytu, zaliczeniem obowiązku, formą kupowania sobie łaski Bożej. Kiedy zaś człowiek zamyśla się nad tym w kogo i dlaczego wierzy jego wybór staje się dojrzały, a modlitwa i przyjmowanie sakramentów mają charakter osobowego spotkania.
W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi Kościół święty kieruje nasze spojrzenia na Dziewicę z Nazaretu. Słowa Ewangelii odczytywanej dziś na Mszy świętej paradoksalnie nie dotyczą celebrowanego wydarzenia tj. poczęcia się Maryi pod sercem Jej matki, św. Anny. Scena zwiastowania opisuje poczęcie się Jezusa pod sercem Maryi. Kluczowym jest jednak zwrot „Pełna łaski”, czyli wolna od wszelkiego grzechu. Dziewica z Nazaretu została uchroniona od grzechy pierworodnego i uzdolniona do tak wielkiej miłości, by nigdy nie zranić Boga. Stało się tak w uprzedzeniu zasług Jezusa, Jej Syna, który będą prawdziwym Synem Bożym odkupił nas na krzyżu. Ta prawda wiary pomaga bardziej zrozumieć jak to było możliwe, że Syn Boży narodził się z kobiety. Ona była zdolna do ogromnej miłości, większej nawet niż naturalna miłość oblubieńcza ku Józefowi. Ona mocą łaski stała się Matką Słowa Wcielonego.
Kościół nie nakazuje mi przykazaniem kochać Maryi. Nie zmusza mnie do miłowania nikogo. Nie można wszakże kochać Jezusa nie szukając Bożych i ludzkich źródeł Jego miłości. To Maryja, pełna łaski ukształtowała Jezusa. To Ją Jezus przekazał mi pod krzyżem. Dar niepojęty.
© 1996–2002 www.mateusz.pl