KS. MIROSŁAW CZAPLA
Niedziela, 8.XII.2002
Jakie tęsknoty wypełniały serca Żydów za proroka Izajasza? Wypędzeni z Palestyny i podbici przez Babilończyków trwali gdzieś nad rzekami Mezopotamii, pędzili żywot niewolników, pasterzy, rolników, drobnych rzemieślników, kupców. Pod cudzym jarzmem, z dala od zniszczonej świątyni w Jeruzalem. Za czym mogli tęsknić? Za własną ziemią za krętym, górzystymi drogami Judei, do których nie mogło być teraz wstępu, za grobami ojców, za Świątynią. A w życiu osobistym? Młodzi małżonkowie tęsknili za narodzeniem się dziecka, dzieci marzyły o coraz większej możliwości zabaw, młodzież za przekroczeniem wieku dorosłości, wdowcy i wdowy o spotkaniu z utraconą osobą, a starcy o zdrowiu...
Tęsknoty pokolenia Jezusa nie były inne. Nadal niewola Narodu Wybranego, chociaż już na własnej ziemi (może tym bardziej ta podległość Cesarstwu Rzymskiemu paliła i napawała smutkiem?). W swych politycznych tęsknotach Żydzi byli podzieleni; saduceuszom nie przeszkadzała bardzo obecność Rzymian w Jerozolimie, jako grupa władzy potrafili się oni dobrze ustawić w kolejce po rozdawane przez Rzym zaszczyty i urzędy. Faryzeusze nie cierpieli obecności obcego cesarstwa, z dumą podkreślali swą religijną wyższość. Skrajnie wrodzy Rzymianom Zeloci skrytobójczo nękali okupantów. W tęsknotach społecznych wszyscy marzyli o sprawiedliwości, pokoju. Był jeszcze inny rodzaj tęsknot, który budzili w sercach prorocy: zbawienie. Wiara w doczesne powodzenie uzależniona była od wierności Bożemu przymierzu. Ludzie wiedzieli jednak, że doczesność nie zamyka pragnień człowieka. Wierzyli, że to, czego nie osiągną na ziemi, zostanie im ofiarowane przez Boga po śmierci. „Pan sam obdarzy szczęściem, a nasza ziemia wyda swój owoc. Przed Nim będzie kroczyć sprawiedliwość, a śladami Jego kroków zbawienie”(Ps 85, 13-14).
Pojawił się prorok Jan. Słowem i świadectwem życia nawoływał do przemiany życia. W świecie codziennych trosk i doczesnych spraw Prorok znad Jordanu przypomniał o drogach Boga. „Głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów”(Mk 1, 4). Czynił znak zanurzenia w wodzie, by symbolicznie wyrazić pragnienie obmycia starego brudu, którym okrył się człowiek przez grzech. Mówił, że trzeba odwrócić się od wszystkiego, co nie jest Boże i zwrócić się do Boga. Żałować tego, co było krzywdą, złem, a radować się z powrotu na drogę prawdy. To tak jak radość dziecka, które wraca sercem do tych chwil dzieciństwa, gdy w domu było bezpiecznie i ciepło, a słowo mamy i taty było jedynym zrozumiałym wyjaśnieniem świata. Tęsknoty wszystkich pokoleń wydają się być takie same: dom, gdzie marzenia dzieciństwa stają się życiem. Dom zbudowany przez Boga.
© 1996–2002 www.mateusz.pl