KS. MIROSŁAW CZAPLA
Środa, 4.XII.2002
Ktoś przysłał mi niedawno pocztą elektroniczną interesujący przekaz; zapisano tam m.in. „Jeżeli dzisiaj rano wstałeś z łóżka raczej zdrowy niż chory... Masz większe szczęście niż milion ludzi, którzy nie przeżyją tego tygodnia.
Jeżeli nigdy nie doświadczyłeś niebezpieczeństw wojny, samotności więzienia, tortur ani głodu, jesteś w lepszym położeniu niż 500 milionów ludzi na świecie.
Jeżeli możesz chodzić do kościoła bez strachu, nie obawiając się aresztowania, tortur lub śmierci, jesteś szczęśliwszy niż miliard ludzi na tym świecie...”
Nic tak nie porusza człowieka jak obraz ludzkiego cierpienia; krew, rany, choroba, a nawet paraliż sprawia, że przechodzą nas dreszcze. Gdy dodać do tego głód mamy pełnię ludzkiej biedy. O galilejskim Nauczycielu stawało się coraz głośniej nie tylko wokół jeziora Genezaret ale i w Samarii i Judei. Ściągały do Niego tłumy. Przychodzili Go słuchać. Mówił prosto i z miłością. Trudno powiedzieć, co przybyszów zachwycało w Jezusie bardziej, czy Jego spokojna twarz, czy może wnikliwe dobre spojrzenie, może jasna i spójna nauka o Bogu, a może też moc Boża poświadczona znakami. To, co się działo wokół Jezusa mogło też zadziwiać władze; tłumy przybywały Go słuchać, ale nie było tumultów, kradzieży, sprzeczek. Fenomen Jezusa stał się jeszcze większy tego niezwykłego dnia; wieniec „chromych, ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych” otaczał wzgórze, na którym stał Zbawiciel. Jednak nieustannie pomniejszał się ten krąg niepełnosprawnych, ktoś przejrzał, inny zaczął wreszcie słyszeć, komuś powróciła pełnia władzy w rękach. Napisał naoczny świadek św. Mateusz: „On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się (...) I wielbiły Boga Izraela” (Mt 15, 30-31).
Dosyć materiału na sensacyjny reportaż? Do fenomenu licznych uzdrowień można dodać ludzkie współczucie Pana („Żal mi tego ludu”), które przełożyło się na konkret miłości („Nie chcę ich puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”). Jezus w swych dłoniach pomnaża siedem chlebów i ryby, odmawia dziękczynienie i rozdaje ludowi. „Jedli wszyscy do sytości...” Prawie osiemset lat wcześniej prorok Izajasz zapowiadał, że nastanie taki czas, gdy „Pan zastępów przygotuje na górze ucztę...”(Iz 25, 6). Na uczcie Jezusa nie było „wybornych win i najpożywniejszego mięsa”, ale było zaskakujące poczucie bezpieczeństwa. Uczta zasłuchanych w słowa prawdy, uczta uzdrowionych. Dom pod niebem miłości.
Nieraz wypatrujemy przyszłości zapominając, że ona do nas nie należy. A Pan jest tu i teraz. Jest Dawcą prawdy i chleba, nasyceniem na dziś i na wieczność.
© 1996–2002 www.mateusz.pl