„Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć”
DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ
Niedziela, 15.XII.2002
„Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów” (J 1, 27).
Jak wiele nieporozumień powstaje między ludźmi z powodu wzajemnej nieznajomości siebie? Jak łatwo odżywa w nas tendencja do wchłaniania i powielania gotowych schematów i stereotypów, jeśli nie posiadamy wystarczającej wiedzy o drugim człowieku, kraju, wydarzeniu, kulturze itd. Również nasza religijność może oderwać się od jej zasadniczych korzeni i oprzeć się jedynie na wyuczonych formułach, wygodnych przyzwyczajeniach, czy zasłyszanych gdzieś opiniach. Chrześcijanin nie może wierzyć jedynie dlatego, że inni tak czynią, lub ponieważ tak się jakoś utarło. Wiara pozbawiona głębszego uzasadnienia szybko ulegnie spłaszczeniu i nie będzie miała zasadniczego wpływu na nasze decyzje i sposób postępowania.
Przez ostatnie dwa tygodnie próbowaliśmy zwrócić uwagę na niektóre aspekty naszego życia, których pobudzenie może umożliwić w nas ożywienie doświadczenia religijnego. Wszystko zmierza ku jednej Osobie, a mianowicie ku Jezusowi Chrystusowi. Czytając listy św. Pawła nie sposób przeoczyć z jak wielką pasją i intensywnością kładzie on nacisk na niezbędność zapuszczenia korzeni w Jezusie i budowania na Nim (Por. Kol, 2,7). W samym liście do Efezjan imię Chrystusa pojawia się ponad 40 razy. Nic dziwnego, ponieważ właśnie poznanie „niezgłębionego bogactwa Chrystusa” (Ef 3,8), Jego miłości przewyższającej wszelką wiedzę (Ef 3,19) może przekształcić wierzącego w „człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusowej” (Ef 4,13).
Wiara czerpie swoją żywotność z osobowej relacji z Tym, który ją w nas wzbudza i podtrzymuje. W blasku piękna osoby Jezusa śmiertelny i chwiejny człowiek znajduje odwagę uzdalniającą go do podjęcia niezwykłej przygody: związania wielkiej wolności Boga z własną, kruchą wolnością. Poznanie Jezusa przypomina, używając literackiego zwrotu Kasprowicza, „drożdże mające w sobie ferment rozsadzający światy”. Dlaczego? Ponieważ słowa i czyny Jezusa wprowadzające jasne dystynkcje (światło – ciemność, prawda – kłamstwo, życie – śmierć, wiara – zatwardziałość) wzbudzają w nas oddźwięk, poruszają w samych posadach, burzą obwarowania i barykady naszego serca. Jezus sam żył na głębi. Dlatego zaproszony do naszego życia nie chce jedynie przemalowywać naszej zewnętrznej fasady. Elewacja w żadnym wypadku nie pokrywa się z istotą domu. Jezus zainteresowany jest przebudową naszego wnętrza, gdyż wie, że tylko na tym poziomie kształtuje się prawdziwe oblicze człowieka.
© 1996–2002 www.mateusz.pl