„Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć”
DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ
Piątek, 6.XII.2002
Kiedy pożądliwość sprzysięży się z potrzebą „urzeczywistnienia” boskości, wówczas „bezprzedmiotowe” pragnienie Boga może zasnąć snem grobowym, a doświadczenie religijne ulegnie znieruchomieniu jakby pogrążyło się w pozornym „niebycie”. Dlaczego? Chęć oglądania Boga doznaje wówczas wykolejenia w postaci tworzenia sobie idoli, albo krócej w idolatrii. Rozpoczyna się ona wówczas, kiedy człowiek przestaje przekraczać i penetrować samego siebie, kiedy poniecha trudu duchowego „prześwietlania” rzeczy i zagubi rozumienie wyznaczonej im roli, kiedy zachłyśnie się wspaniałością jednej z nich. Wyznacznikiem idola jest składany mu hołd czasu, uwagi, zabiegów i poczucie jego niezbędności w życiu.
Już Feuerbach zauważył, że to „sam człowiek jest prawzorem swojego idola”, ponieważ z własnych wyobrażeń tego, co niewidzialne, projektuje on na rzeczy odpowiadający mu obraz boskości. Żadna rzecz, idea, drugi człowiek, potrzeba nie są idolami same w sobie, lecz dużo bardziej stają się one nimi dla nas poprzez nanoszone na nie maski, odzwierciedlające silną potrzebę wypełnienia trapiącego nas wewnętrznego braku. Każda maska to „żywy” obraz tego, co doświadczyliśmy dotąd z boskości. Im nasze wyobrażenie Boga jest uboższe, tym prymitywniejszą postać będą przybierały nasze idole. Idol przykuwa naszą uwagę, ponieważ nie zawiera w sobie „nic” więcej poza swoją widzialnością lub lepiej „przedmiotowością” i odbija jedynie nasze własne aspiracje i dążenia. Idol daje się łatwo obłaskawić, zawsze gotów jest do naszej dyspozycji, można z nim robić co się chce. W każdej chwili można w nim znaleźć pociechę, wciąż na podorędziu, a na dodatek nie stawia on żadnego oporu. Dlatego pojawia się w nas satysfakcjonujące poczucie ulgi i błogiego spokoju, a sam idol zdaje się do nas mówić: „We mnie odnalazłeś swój spoczynek. Nie ma już po co iść dalej. Mną możesz się wystarczająco nasycić”. W ten sposób duchowe pragnienie człowieka powołane do przechodzenia od widzialnego ku niewidzialnemu, zatrzymuje się w pół drogi i upada, pozwalając się zniewolić ponętnemu urokowi namiastek boskości.
© 1996–2002 www.mateusz.pl