Jest to śmieszna, wręcz głupia sytuacja. Cztery lata temu spotkałam na swojej drodze osobę, o której wtedy nawet nie pomyślałam, że będzie mogło miedzy nami coś być. Z biegiem czasu sytuacja powoli się rozwijała. Cos zaczęło „iskrzyć”. Chyba się zakochałam. Oczywistym było dla mnie, że on nie może się o tym dowiedzieć, że ja nie mogę mu o tym powiedzieć. Mijały dni, tygodnie, miesiące -- już prawie trzy lata, a ja nadal się męczę. Pokochałam go, dal mi coś, czego nikt inny mi nie dał. Poświęcił mi wiele swojego wolnego czasu, po prostu się interesował. Przyjaźnimy się i możliwe, że on się czegoś domyśla. Zresztą obecna sytuacja jest bardzo wygodna. Jak pogodzić tę przyjaźń z księdzem z miłością do niego? Chodzi mi o ryzyko popełnienia grzechu, grzechu w sferze myśli.

Celina

 

Witam serdecznie Pani Celino.

Chce Panią pocieszyć. Nie jest Pani jedyną na świecie kobietą, która zakochała się w swoim „ulubionym księdzu”. Z mojej wiedzy wynika, że każdy ksiądz ma swoje grono Pań, które z większą lub mniejszą dyskrecją starają się swojemu księdzu odkryć z własną miłością.

Ale nim zacznę Pani odpisywać bardziej szczegółowo musi Pani sobie sama odpowiedzieć na parę istotnych pytań:

Czy Pani Go kocha dlatego, ze jest księdzem czy dlatego, ze się podoba Pani jako mężczyzna?

Czy Pani zdaje sobie sprawę, że ten ksiądz ślubował Bogu celibat?

Czy Pani zdaje sobie sprawę, że ewentualne odejście od kapłaństwa kochanego przez Panią człowieka niczym się nie różni od uwiedzenia żonatego mężczyzny?

Czy Pani zdaje sobie sprawę, że ten kapłan już ma wobec Boga zobowiązania, których Pani nie jest w stanie zrealizować?

Jeśli Pani kocha tego księdza bo podoba się Pani jako mężczyzna, jeśli Pani w duchu przeklina dzień, w którym ten człowiek złożył śluby, jeżeli dla Pani nieważne są zobowiązania jakie ten kapłan ma wobec Boga i innych niż Pani ludzi – to czas najwyższy rozstać się z tym kapłanem na zawsze. Dla dobra własnego i tego kapłana.

A teraz przejdę do sedna tego co chce Pani powiedzieć.

Nie jest to śmieszna, czy głupia sytuacja. Pani się zakochała. On już na pewno się domyśla, chyba iż jest na tyle naiwny by tego nie dostrzec. I jeśli nie jest w stanie sam tego przerwać, to albo jest szalenie mało domyślny albo już za daleko Pani i ksiądz zaszliście.

Jeśli Pani powie mu prawdę o swojej miłości to albo ksiądz zapanuje nad sobą powie Pani, ze dalsze kontakty z Panią będą niemożliwe (i będzie to bardzo bolesne dla Was obojga), albo porzuci kapłaństwo łamiąc wszelkie możliwe zakazy i stawiając się w sytuacji, która temu człowiekowi stworzy niesamowicie wielki dylemat moralny na całe życie.

Pisze Pani, że minęły prawie trzy lata od waszej znajomości, i że się Pani męczy. Tak, prawdziwa Miłość, dar od Boga dany dwojgu kochającym się ludziom nie męczy ich. Daje energię do realizacji najbardziej niesamowitych rzeczy służących tej miłości.

Jeśli ta sytuacja Panią męczy to znaczy, że Pani ma świadomość przekroczenia pewnej nieprzekraczalnej granicy. To co Panią męczy to własne sumienie.

Pani pisze: „Pokochałam go dal mi cos czego nikt inny mi nie dal”. A ja Pani odpowiadam: Nic Pani nie dał. To co Pani otrzymała nie dostałaby Pani od niego gdyby nie to, że jest sługą konsekrowanym – sługą Boga, który ma dawać to co sam otrzymuje od Boga. To co Pani dostała, dostała Pani od Boga a nie od księdza. Więc jeśli Pani kocha człowieka, przez którego Bóg Pani coś dał – to popełnia Pani straszną pomyłkę. Jeśli dał coś Pani jako mężczyzna, jako człowiek I siebie uważa za darczyńcę, to już popełnił duży błąd.

Niech Pani ma świadomość, iż kapłan poświęca Pani wiele swojego wolnego czasu bo on nie może mieć wolnego czasu – ma służyć nie tylko Pani ale i innym parafianom.

Ja się cieszę, że Pani odważyła się o tym napisać. To nie tylko oznaka odwagi, ale również tego, że podświadomie Pani zdaje sobie sprawę, iż zbliża się do niewidzialnej linii, za która jest już zło I przepaść. Muszę Pani powiedzieć coś co brzmi może brutalnie ale naprawdę płynie z głębi serca: jeśli Pani naprawdę kocha tego księdza, to niech Pani się za niego modli i prosi Boga o łaskę, aby Pani dał siły w usunięciu się spomiędzy Niego i księdza.

Kapłan składając śluby, przyjmując święcenia kapłańskie zdaje sobie sprawę, że są one na całe życie. Zło nie spocznie tak długo jak długo takiego kapłana nie stłamsi, nie odsunie Go od Bożej winnicy. Będzie kusił i z tego co Pani pisze, może się w tym momencie Panią posługiwać. I niech Pani sobie zda sprawę, że Pani przyjaźń z księdzem dla Pani może się wydawać zupełnie niewinna. Ale inni, którzy obserwują księdza mogą się zgorszyć. Przyjaźń mężczyzny i kobiety – ludzi wolnych wcześniej czy później owocuje małżeństwem. Ludzie zakochują się w lekarkach i lekarzach, w psychologach, psychiatrach, policjantach – bo Ci im pomogli. Ale to nie ksiądz Pani pomaga – ale Bóg za pośrednictwem księdza. Dlatego w tego typu relacjach o świętokradztwo nie trudno.

Pani już czuje, że Pani „chodzi po cienkiej, drgającej linie”. Pani delikatne sumienie powoduje, że przeczuwa Pani dalsze konsekwencje – mnie dziwi tylko dlaczego ten ksiądz tego nie czuje, że czyni sobie i Pani krzywdę. Grzech myśli to ta granica, kiedy Pani chciałaby te rzeczywistość egoistycznie zmienić na swoją korzyść. A ten ksiądz jest Pani dany nie na wyłączność – on jest dla wszystkich.

Musi Pani podjąć decyzje – ale niech Pani zda sobie sprawę, że jak ksiądz zdejmie sutannę – staje się nagle tym samym mężczyzną co inni, znika te odium tajemniczości, sacrum i wybrania. Wiem coś o tym bo sam byłem blisko zostania księdzem i wielu moich kolegów odeszło właśnie z powodu zakochania się.

Obecnie znowu rozpoczęła się dyskusja o celibacie księży. Celibat został wprowadzony właśnie po to, aby kapłan był wyłączną własnością Boga – a przez to by był lepszym sługa dla innych ludzi.

Można być albo dobrym kapłanem albo dobrym mężem. Niemożliwe jest połączenie tego. Bo zadania jakie stoją przed kapłanem są inne niż zadania stojące przed żonatym mężczyzną. Każda próba pogodzenia tych zadań spowoduje, że jakieś z zadań jest wykonywane kosztem innych.

Proszę o tym pamiętać, że Pani ukochany ksiądz ma zadania, których jeśli nie zrealizuje może przekreślić plany jakie ma do spełnienia za jego pośrednictwem Bóg.

Michał Czuma