Kiedy Pan Bóg do mnie mówi? Skąd mogę mieć pewność o spełnianiu woli Bożej, jeśli przeciwstawiam się prawie wszystkim dookoła, a wewnętrznie jestem przekonana, że to co robię jest dobre?
Ewa
W tym wypadku chodzi zapewne o opatrzność Bożą (providentia Dei) „kiedy Pan Bóg do mnie mówi?” Widoczny jest tu wyraźny rozdźwięk między tym, co robię, a tym, co powinienem robić. Stąd pytanie, czy Ktoś kieruje moim postępowaniem? A gdy tak, to dlaczego postępowanie to jest niezgodne („przeciwstawiam się prawie wszystkim”). Może niniejsze rozważania pomogą zrozumieć cały problem:
Pomijamy tu świadomie aspekt moralny i zajmujemy się aspektem dogmatycznym. Stwórcze działanie Boga (w stosunku do świata czy człowieka) nie jest zawężone tylko do „dania początku” („creatio ex nihilo”), do „utrzymania bytu” („creatio continua”), lecz jest też działaniem wyrażającym troskę o dany byt i kierowanie nim („providentia Dei”), aby osiągnął swój cel (zbawienie) i swój sens (spełnienie). Bóg daje stworzeniom ich początek, trwanie i sens, którym jest dotarcie do ich pełni. Zatem idea „opatrzności Bożej” łączy w sobie wiarę w stworzenie, odkupienie i dopełnienie (zbawienie). Razem biorąc mamy tu do czynienia z historią zbawienia. I tu właśnie ma miejsce przedziwny „paradoks”: Bóg, od którego odwraca się stworzony na „Jego Obraz” człowiek (ze względu na jego grzech) – nie „bankrutuje”, lecz zachowuje stworzenie dalej, pomimo jego grzechu. Tym samym Bóg zachowuje tu żelazne prawo człowieka do wolności (inny problem, że człowiek źle pojmuje wolność).
To Boże działanie nazywamy opatrznością Boża. Nie chodzi tu o uprzednie zaplanowanie, w sensie „przeznaczenie z góry”, czyli uprzednie określenie ludzkich czynów. Wtedy nie miałoby sensu mówienie o „wolności człowieka” i takie rozumienie jest sprzeczne z Biblią. Opatrzność Boża jest to troska Boga o człowieka, która przejawia się w tym, że jego grzeszne czyny nie mogą nie tylko zniszczyć, ale też i zagrozić spełnienia się zbawczej woli Boga. Troską Boga jest zatem doprowadzenie człowieka do jego spełnienia, czyli do osiągnięcia przez niego zbawienia (wspólnoty z Bogiem Stwórcą i Zbawcą). Wola zbawcza Boga jest więc „silniejsza” niż grzeszny czyn człowieka. Ale nie znaczy to jednocześnie, że każdy zbawi się niejako „na siłę”, albo, że wszyscy się zbawią (apokatastaza).
Jawi się tutaj pytanie: jakie więc znaczenie ma ludzki czyn w wydarzeniu zbawczym Boga? Nawet gdy człowiek grzeszy (czyn zły moralnie), to Bóg i tak się od niego nie odwraca, lecz stara się jakby znaleźć „wyjście”. Szukano i dawano tu różne odpowiedzi, ale najlepszą zredagował chyba św. Augustyn, który twierdzi, że Bóg pogodził się z możliwością grzechu człowieka (dlatego - obdarzył człowieka wolnością), ponieważ może przemienić (powstałe z winy człowieka) zło w dobro. W tym przejawia się wszechmoc i dobroć Boga, że dopuszcza On zło, gdyż może i chce przemienić je w dobro (Enchiridion ad Laurentium XI,3; zob. PL 40,231-290).
Z tym pytaniem rodzi się następne: dlaczego Bóg dał swojemu stworzeniu możliwość odwrócenia się od Noego i pójścia drogami nie-zbawienia? I znowu – w morzu odpowiedzi – trzeba wybrać najrozsądniejszą, która idzie w wyznaczonym już przez nas kierunku, że Bóg daje stworzeniu wolność i samodzielność. Jest to wyraz Jego miłości względem stworzenia. Bóg nie chce przymusowego, lecz świadomie wybranego i wolnego zbawienia. Inaczej mówiąc – Jego miłość chce wolnej odpowiedzi człowieka.
Ks. Krzysztof Góźdź
Kiedyś zadałem sobie to samo pytanie. I po wielu dniach doszedłem do wniosku, że Pan Bóg do mnie nieustannie mówi, tylko ja Go czasami nie słyszę. Bóg tylko pozornie jest milczący. Brzmi to jak poezja, ale to prawda. Bóg mówi poprzez swoje stworzenia, Biblię, przemawia do nas ustami drugiego człowieka. Bóg będąc w każdym naszym bliźnim mówi nieustannie, a my Go czasami nie słyszymy. Dlaczego? Ano to proste, czasami niektóre prawdy jakie przekazuje nam Bóg są dla nas trudne do przyjęcia albo sami jesteśmy tak zajęci naszymi problemami, że nie słyszymy Bożego słowa.
Owszem są też takie sytuacje, że Bóg jest zagłuszany – celowo albo nieświadomie. Celowo, przez złego ducha zaś nieświadomie zagłuszamy Go sami.
Ty jak wielu ludzi masz problem – jak rozpoznać to co mówi do nas Bóg. Jak postępować zgodnie z Jego Wolą. Jak rozpoznać to czego On od nas oczekuje. Jak odróżnić dobro od zła.
Ja poznać czy to co mamy zrobić, czy to co się wokół na i w nas dzieje jest wolą Boga lub podszeptem złego ducha.
Najlepsze zasady jakie sam odnalazłem dał św. Ignacy Loyola w swoich „Ćwiczeniach duchowych”.
Odkrył on, że każdy człowiek jest obiektem walki pomiędzy złem a Dobrem. Żyjemy otoczeni złymi i dobrymi duchami, które chcą wpłynąć na nasze myśli i decyzje. I św. Ignacy przekazał zasady, które pomagają nam w rozeznaniu jaki duch: czy dobry czy zły do nas mówi, czy nas kusi duch dobry czy pociąga nas duch dobry.
Oto niektóre z tych zasad (cytat z „Ćwiczeń duchowych” św. Ignacego Loyoli):
Reguła 1. Ludziom, którzy przechodzą od grzechu śmiertelnego do grzechu śmiertelnego, szatan ma przeważnie zwyczaj przedstawiać przyjemności zwodnicze i sprawia, ze wyobrażają sobie rozkosze i przyjemności zmysłowe, aby ich tym bardziej utrzymać i pogrążyć w ich wadach i grzechach.
Duch zaś Dobry w takich ludziach stosuje sposób działania zgoła przeciwny, kłując ich i gryząc ich sumienia przez prawo naturalnego sumienia.
Reguła 2. U tych zaś, co usilnie postępują w oczyszczaniu się ze swoich grzechów a w służbie Boga, Pana naszego wznoszą się od dobrego do lepszego, rzecz ma się odwrotnie niż w regule pierwszej. Wtedy bowiem właściwością ducha złego jest gryźć, zasmucać i stawiać przeszkody, niepokojąc fałszywymi racjami, aby przeszkodzić w dalszym postępie: właściwością zaś ducha dobrego jest dawać odwagę i siły, pocieszenie, łzy, natchnienia i odpocznienie, zmniejszając lub usuwając wszystkie przeszkody, aby mogli postępować naprzód w czynieniu dobrze.
<Reguła 3. O pocieszeniu duchowym. Pocieszeniem nazywam przeżycie, gdy w duszy powstaje pewne poruszenie wewnętrzne, dzięki któremu rozpala się w miłości ku swemu Stwórcy i Panu, a wskutek tego nie może już kochać żadnej rzeczy stworzonej na obliczu ziemi dla niej samej, lecz tylko w Stwórcy wszystkich rzeczy.(...) Wreszcie nazywam pocieszeniem wszelkie pomnożenie nadziei, wiary i miłości i wszelkiej radości wewnętrznej, która wzywa i pociąga do rzeczy niebieskich i do właściwego dobra i zbawienia własnej duszy, dając odpoczniecie i uspokojenie w Stwórcy i Panu swoim.
Reguła 4. O strapieniu. To, co jest przeciwieństwem reguły 3, nazywam strapieniem. I tak ciemność w duszy, zakłócenie w niej, poruszenie do rzeczy niskich i ziemskich, niepokój z powodu rożnych miotań się i pokus, skłaniający do nieufności, bez nadziei, bez miłości. Dusza stwierdza wtedy, ze jest całkiem leniwa, letnia, smutna i jakby odłączona od Swego Stwórcy i Pana. Albowiem jak pocieszenie jest przeciwieństwem strapienia, tak myśli rodzące się z pocieszenia są przeciwieństwem myśli rodzących się ze strapienia.
Regula5. W czasie strapienia nigdy nie robić żadnej zmiany, ale mocno i wytrwale stać przy postanowieniach i przy decyzji, w jakiej się trwało w dniu poprzedzającym strapienie, albo przy decyzji, którą się miało podczas poprzedniego pocieszenia. Bo jak w pocieszeniu prowadzi nas i doradza nam duch dobry, tak w strapieniu - duch zły, a przy jego radach nie możemy wejść na drogę dobrze wiodąca do celu.
Reguła 6. Chociaż w strapieniu nie powinniśmy zmieniać poprzednich postanowień, to jednak jest rzeczą wielce pomocna usilnie zmieniać samego siebie nastawiając się przeciw temu strapieniu, np. więcej oddając się modlitwie, rozmyślaniu, rzetelniejszemu badaniu sumienia i do pewnego stopnia pomnażać nasze praktyki pokutne.
Reguła 7. Będący w okresie strapienia niech się zastanawia nad tym, jak to Pan, dla wypróbowania go, zostawił go jego władzom naturalnym, ażeby stawiał opór różnym poruszeniom i pokusom nieprzyjaciela; albowiem może on tego dokonać z pomocą Bożą, na której mu nigdy nie zbywa, chociaż tego wyraźnie nie odczuwa, bo Pan odebrał mu dużo zapału, wielką odczuwaną miłość i silna łaskę, pozostawiając mu jednak łaskę wystarczającą do osiągnięcia zbawienia wiecznego.
Reguła 8. Będący w okresie strapienia niech się sili na wytrwanie w cierpliwości, która jest przeciwna napaściom, jakie go spotykają, i niech myśli, ze rychło dozna pocieszenia, jeśli tylko z pilnością przeciwstawi się temu strapieniu, jak było powiedziane w regule 6.
Reguła 9. Dla trzech głównych racji znajdujemy się w strapieniu.
Pierwsza - Ponieważ jesteśmy oziębli, leniwi lub niedbali w naszych ćwiczeniach duchownych; i tak z powodu naszych win oddala się nasze pocieszenie duchowe.
Druga - Bóg chce nas wypróbować, na ile nas stać i jak daleko postąpimy w jego służbie i chwale bez takiego odczuwanego wsparcia pocieszeń i wielkich łask.
Trzecia - Bóg nam chce dać prawdziwe poznanie i uświadomienie sobie, tak iż byśmy to wewnętrznie odczuli, ze nie w naszej mocy jest zdobyć i zatrzymać wielką pobożność, silną miłość, łzy czy tez inne jakie pocieszenie duchowe, lecz ze to wszystko jest darem i łaską Boga, Pana naszego, i żebyśmy nie panoszyli się w cudzym gnieździe, podnosząc się rozumem do jakiejś pychy czy próżnej chwały i przypisując sobie pobożność lub inne jakieś skutki pocieszenia.
Reguła 10 - Będący w okresie pocieszenia niech myśli o tym, jak się zachowa w strapieniu, które potem przyjdzie, i niech już teraz nabiera nowych sil na te przyszła porę.
Reguła 11 - Będący w okresie pocieszenia niech się stara upokorzyć i uniżyć, ile tylko może, myśląc o tym, jak niewiele może w czasie strapienia bez takiej łaski i pocieszenia. I przeciwnie, ten co jest w okresie strapienia, niech myśli, ze wiele może z łaska wystarczającą do stawienia oporu wszystkim swoim nieprzyjaciołom, czerpiąc siły w Stwórcy i Panu swoim.
Reguła 12. Nieprzyjaciel w zachowaniu się podobny jest do kobiety, w tym mianowicie, ze siły ma słabe, ale chęć szkodzenia mocną. Bo właściwością kobiety w czasie sprzeczki z jakimś mężczyzną jest tracić odwagę i uciekać, jeśli mężczyzna stawia jej dzielnie czoło; a przeciwnie, jeżeli mężczyzna zaczyna uciekać tracąc odwagę, wtedy gniew, mściwość i dzikość kobiety nie zna granic, ni miary.
Podobnie właściwością nieprzyjaciela jest tracić siły i odwagę i uciekać z swymi pokusami, jeżeli osoba ćwicząca się w rzeczach duchowych stawia odważnie czoło pokusom nieprzyjaciela i działa wręcz odwrotnie. A znów jeśli osoba ćwicząca się zacznie się lękać i tracić odwagę pod naporem pokus, wtedy nie ma na całej ziemi bestii bardziej dzikiej niż nieprzyjaciel natury ludzkiej, w dążeniu do spełnienia swego przeklętego zamiaru z niezmierną przewrotnością.
Reguła 13. Nieprzyjaciel zachowuje się jak uwodziciel, który chce pozostać w ukryciu i nie być ujawnionym. Albowiem człowiek przewrotny, namawiając córkę jakiegoś dobrego ojca, albo żonę jakiegoś dobrego męża, chce żeby jego słowa i namowy zostały w tajemnicy; a przeciwnie bardzo mu się niepodobna, gdy córka ojcu lub żona mężowi wyjawi jego chytre słowa lub zamiar przewrotny, bo wtedy łatwo wnioskuje, ze sprawy rozpoczętej nie będzie mógł doprowadzić do skutku.
Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej, kiedy poddaje duszy sprawiedliwej swoje podstępy i namowy, chce i pragnie, żeby zostały przyjęte i zachowane w tajemnicy; a kiedy się je odkrywa przed dobrym spowiednikiem albo inna osoba duchowna, która zna jego podstępy i złości, bardzo mu się to niepodobna; wnioskuje bowiem, ze nie będzie mógł doprowadzić do skutku swego już zaczętego a przewrotnego zamiaru, bo odkryte zostały jego wyraźne podstępy.
(UWAGA moja: to jest klasyczna metoda diabła - często człowiek uwikłany w jego sieci uważa, ze nikt nie jest w stanie mu pomóc, nikt go nie zrozumie i nie pomoże. A wystarczy z kimś na ten temat porozmawiać z kimś komu się ufa i wierzy - a czar pryska).
Reguła 14. Nieprzyjaciel zachowuje się także jak wódz, na wojnie, gdy chce jakiś gród zwyciężyć i złupić. Wódz bowiem lub dowódca wojskowy, rozbiwszy obóz i zbadawszy siły i środki obronne jakiegoś zamku, atakuje go od strony najsłabszej.
Podobnie i nieprzyjaciel natury ludzkiej krąży i bada ze wszech stron wszystkie nasze cnoty teologiczne, kardynalne i moralne, a w miejscu gdzie znajdzie nasza największą słabość i brak zaopatrzenia ku zbawieniu wiecznemu, tam właśnie nas atakuje i stara się nas zdobyć.
* * *
To są reguły podstawowe - jest jeszcze 8 innych reguł, ale te stosuj się w bardziej szczegółowych wypadkach. Każdy człowiek stosując te reguły później nabywa doświadczenia, zaczyna odkrywać inne zasady pomagające mu odróżnić zło od dobra. Ja odkryłem, że jeśli człowiek jest pod wpływem zła - reaguje atakiem na dobro, spokojem na zło.
Agresja jest jednym z efektów napotkania dobra. Człowiek pod wpływem Ducha dobrego gdy spotka dobro cieszy się, gdy spotyka zło jest smutny i pragnie te zło zwalczać i pomagać tym, którzy są pod jego wpływem.
My Pani Ewo często się mylimy. Często wydaje się nam, że to co robimy to nasze słowa, nasze czyny I nasze decyzje – a tak naprawdę robimy coś pod czyjąś namową, bo coś do nas mocniej i lepiej przemawia niż ktoś inny.
Jesteśmy słabi i ułomni – miotamy się pomiędzy dobrem i złem spotyka nas chaos słów i głosów.
I szukamy złotych zasad by omijać mielizny i meandry życia. Bóg do nas ciągle mówi – nie bójmy się Go słuchać. Więc niech słucha Pani głosów swojego serca. I od czasu do czasu zerka w zasady św. Ignacego Loyoli. Wtedy Pani decyzje będą bliższe woli Bożej – jeśli w ogóle nie będą Jej realizacją.
Michał Czuma