Jak mam, jako katolik, ustosunkować się do innych wyznań chrześcijańskich oraz judaizmu? Jak mam, jako katolik, ustosunkować się do innych katolików „wierzących a nie praktykujących”? Jak mam, jako katolik, ustosunkować się do zjawisk obserwowanych w mediach, które ośmieszają, poniżają religię chrześcijańską (katolicką)?

 

Pierwsza odpowiedź, najbardziej ogólna, jest jednocześnie najważniejsza i najtrudniejsza do przyjęcia. Jako uczniowie Chrystusa jesteśmy wezwani do miłości naszych bliźnich. Jesteśmy wezwani do miłości każdego człowieka, jakiego Bóg postawi na naszej drodze, niezależnie od jego narodowości, wyznania, koloru skóry a nawet popełnianych czynów. Miłość wszakże nie oznacza ani „lubienia ich”, ani zgadzania się z nimi. Czym jest miłość pokazuje Chrystus umierając za nas – grzeszników – na krzyżu. Ten sam Chrystus przed swoją męką mówił, że mamy się tak miłować, jak On nas umiłował. W praktyce codziennego życia łatwiej powiedzieć, czym miłość nie jest, niż wskazać wszystkie jej przejawy. Nie ma miłości w oskarżeniach i sadach, w poniżaniu i szyderstwach. Odsyłam do 1 Listu do Koryntian, rozdział 13.

Jednocześnie  miłość stawia wymagania. Kochając człowieka, nie możemy zamykać oczu na popełniane przez niego zło. Cała rzecz w tym, by potępiając czyn, nie potępić człowieka. Jeśli chodzi o osoby deklarujące się jako wierzące, ale nie praktykujące, zachęcam do modlitwy za nich o światło żywej wiary. Św. Jakub mówi, ze wiara bez uczynków jest martwa, trzeba zatem modlić się, by Duch Pana ożywił tę martwą ziemię.

Co do ośmieszeń, szyderstw i poniżeń, spotykających ludzi wierzących – Jezus powiedział, że gdzie jest mistrz, tam będzie i uczeń. On umarł na krzyżu i ostatecznie miejscem naszego świadectwa też jest krzyż. Nie tylko ten wiszący na ścianie, ale ten niewidzialny – odczuwalny krzyż codzienności. Jeśli przyjmowanie krzyża oznacza bycie wyszydzonym – niech i tak będzie. Dla nas, chrześcijan, krzyż jest miejscem zwycięstwa nad złem.

ks. Piotr H. Kieniewicz, MIC