Czy istnieje coś pośredniego między złem a dobrem? Czy jakiś czyn może nie być ani dobry, ani zły?
Na początku zaznaczę że nie jestem ani filozofem ani teologiem i posiadam zwyczajne przygotowanie teologiczne ja każdy kapłan katolicki.
Problem poruszony w tych pytaniach można rozpatrywać na kilku płaszczyznach i to z bardzo rożnym wynikiem. Filozofia zależnie od przyjętego systemu (czy to jest filozofia grecka czy szkoła tomistyczna, czy franciszkańska, czy też egzystencjalizm albo filozofia Wschodu) może udzielić wielu odpowiedzi, a ja nie uważam się za filozofa, więc nie będę tutaj się zatrzymywał.
Jeśli natomiast spojrzymy w świetle wiary, Objawienia zawartego w Biblii i przekazanego przez Tradycję Kościoła to sprawa ma się dość jednoznacznie. Bóg jest dobry i to jedynie On – tak mówi o nim Pan Jezus w Ewangelii.
Z tego też wynika, że wszystko co od Boga pochodzi jest dobre – wszystko co stworzył, jak opisuje Księga Rodzaju, „było dobre„ („A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było dobre... bardzo dobre”: Rdz 1, 4.10.12. 18. 21. 31). Zła Bóg nie stworzył, a nie ma innego Stwórcy prócz naszego Pana, więc nie ma złych bytów ani też obojętnych – są tylko z natury dobre. Kościół musiał wielokrotnie tej prawdy o dobroci stworzenia bronić (por. Katechizm 299), bo w innych religiach i filozofiach poza chrześcijaństwem mówią inaczej (por. Katechizm 285). Stąd odpowiedź na pierwsze pytanie, że nie tylko nie ma nic pośredniego między dobrem i złem, ale tez nie istnieje samo zło.
Natomiast w tym dobrym świecie spotykamy i to nierzadko przejawy zła, którego można wyróżnić dwa rodzaje:
zło fizyczne – pożar, powódź, zaraza, choroba itd. – jest to zło, bo nie pozwala bytom zrealizować do końca zawartego w nich dobra. Chodzi tu często o konflikt różnych dóbr fizycznych (np. dobro drapieżnika, który aby żyć musi zabić ofiarę) ale całokształt tej sfery zdarzeń podlega ostatecznie Opatrzności Bożej i nie nam o tym sądzić co jest słuszne a co nie. Postęp wiedzy przyrodniczej pozwala już dostrzegać dobro nawet w tym co przez wieku uważano za zło.
zło moralne wynika natomiast z wolności woli bytów osobowych tj. aniołów i ludzi. Tylko osoby mogą dopuścić się zła albo dobra. Bóg, który jest miłością daje im możliwość dobrowolnego uczestniczenia w swojej Opatrzności, powierzając im odpowiedzialność za czynienie sobie ziemi „poddaną” i za panowanie nad nią (por. Rdz 1, 26–28; Katechizm 106, 373). Bóg pozwala więc ludziom być wolnymi w dopełnianiu dzieła stworzenia, dla dobra własnego i dobra innych. Ludzie, często nieświadomi współpracownicy woli Bożej, mogą wejść w sposób dobrowolny w Boży zamysł przez swoje działania (por. Kol 1, 24.; Katechizm 307, 618, 1505). Jeśli nie byłoby wolności, to nie ma moralnej oceny działania jako dobrego lub złego. Jeśli wolny człowiek będzie realizować zamysł Boga to będzie pełnić dobro, jeśli nie będzie realizować to będzie pełnił zło. Dobrem jest to na co się ktoś decyduje zgodnie z Wolą Boga, a złem jeśli coś jest niezgodne. I w tym sensie żaden czyn nie może być rozumiany jako pośredni („ani zgodny ani niezgodny”).
Wolę Bożą odnajdujemy natomiast na podstawie objawionej Historii Zbawienia prawdy że Bóg jest miłością, że człowiek od momentu stworzenia zapraszany jest do rozmowy z Bogiem. Istnieje bowiem tylko dlatego, że Bóg stworzył go z miłości i wciąż z miłości zachowuje, a żyje w pełni, gdy dobrowolnie uznaje ową miłość i powierza się swemu Stwórcy (por. Katechizm 27). Dobrem jest miłość a złem brak miłości.
Trudność wypełniania woli Bożej polega często na trudności rozeznania i oceny konkretnego czynu – nie zawsze widzimy jasno jaka decyzja, jaki czyn jest dobry, a jaki zły. Czasem dobro czynu jest niezbyt jasno widziane i zło też nie jest wyraźne do zauważenia, tak że się tylko wydaje, że czyn ten jest obojętny. Wiele jednak decyzji podejmujemy automatycznie, czynimy coś jakby bezwiednie, bez oceny i dlatego wydaje nam się, że ich wartość moralna jest obojętna. Tak naprawdę to one czemuś służą i ten cel nadaje im wartość np. oddychanie jest czynnością dobrą.
Inny przypadek złudzenia obojętnego czynu to wybór pomiędzy dwoma decyzjami o tej samej wartości moralnej np. dwie dobre propozycje pracy, zakupu, spędzenia wolnego czasu itd. – wtedy wybór pozornie jest obojętny, ale zasadniczo jest to w przypadku każdej z podjętych decyzji wybór dobry. Np. rady, które kierował Jezus do młodych ludzi, którzy chcieli iść drogą jeszcze doskonalszą. Podobnie wybór drogi powołania zakonnego, kapłańskiego albo życia w małżeństwie i rodzinie. Żadna z tych decyzji nie jest złą ani obojętna.
Borys J. Soiński OFM