Szczęść Boże. Znalazłem na Waszym serwerze „Plan czytania Pisma Świętego” autorstwa p. Jacka Święckiego. Wydaje mi się całkiem interesujący, ale... No właśnie. Chodzi o to, że w powyższym planie autor wprowadził kilka „rekonstrukcji” fragmentów Pisma św., a ja nie jestem do końca przekonany czy można z tego tak swobodnie i „bezpiecznie” korzystać. Chciałbym się upewnić czy może ktoś znający się na rzeczy przejrzał to i nie miał zastrzeżeń?/p>

Piotr

 

Drogi Piotrze!

Twoje pytanie jest dla mnie bardzo oczywiste. Z dziesięć lat temu, gdybym się gdzieś natknął na podobny plan lektury Pisma św. to pewnie bym podobnie zareagował. Chciałbym Ci też pokrótce opowiedzieć, skąd w ogóle wziął się ów „szaleńczy” pomysł rekonstrukcji biblijnych tekstów.

Po pierwsze przestawienia wersetów, a nawet całych rozdziałów, obecne są w wielu katolickich przekładach Pisma św. (protestanci na ogół się takich zabiegów obawiają, choć francuski ekumeniczny przekład TOB w paru miejscach je ma). W Biblii Tysiąclecia możesz np. znaleźć Iz 41,6–7 przestawione po Iż 40,19, bo jest to rzeczywiście logiczne. We francuskiej Biblii Jerozolimskiej jest ich o wiele więcej, dlatego, że tłumacze ze Szkoły Biblijnej w Jerozolimie (założonej przez francuskiego dominikanina o. Lagrange sto lat temu) przyjęli w pewnych miejscach porządek wierszy wg pewnych starożytnych wersji, które lepiej wyrażają sens biblijnego przekazu niż porządek, który został przyjęty w naszych Bibliach.

Pismo św. powstawało przecież bardzo długo i było wielokrotnie przeredagowywane. Współczesna egzegeza stwierdza, że pewne fragmenty (zwłaszcza Starego Testamentu) wydają się być jakby uszkodzone i rzeczywiście trzeba je „rekonstruować” podobnie jak archeolog skleja ze sobą znalezione w jednym miejscu skorupy w hipotetyczne garnki i wazy. A Biblia Jerozolimska otrzymała „Imprimatur” jeszcze na początku lat 50–tych, przed II Soborem Watykańskim.

Po drugie zaobserwuj kompozycję czytań liturgicznych. Zobacz np. że we wtorek 4. lipca mieliśmy czytanie z księgi Amosa 3,1–8; 4,11–12. Przyznasz, że nie jest to zupełnie po kolei. Po prostu Liturgista podjął decyzję połączenia ze sobą dwóch oddzielnych fragmentów, aby łatwiej wydobyć jakąś ważną treść. Ja w swym planie stosuję ten zabieg często, dlatego, że fragment na każdy dzień musi stanowić jakąś spójną całość, tak aby można się z nim było łatwiej modlić.

Po trzecie plan „Emaus” francuskiej wspólnoty „Chemin Neuf” (ma ona we Francji status publicznego stowarzyszenia wiernych, a to znaczy, że jej publikacje są pod stałym nadzorem odpowiedniego biskupa), i który stanowi podstawę mojego planu, też często stosuje przestawianie rozdziałów poszczególnych ksiąg Pisma św. Doświadczenie bowiem uczy, że tak daną księgę łatwiej przeczytać i zrozumieć.

Otóż ja zacząłem właśnie czytać Pismo św. wg planu „Emaus”. Początkowo szło wszystko znakomicie, a owoce duchowe wynoszone z lektury były niemal od razu zauważalne. Potem było nieco trudniej, bo wyjechałem z Paryża do Strasburga i utraciłem grupę dzielenia, która czytała Pismo św. tą metodą i która bardzo mobilizowała do wytrwałości – nie mówiąc już o tym, że mieliśmy animatora, który był prawdziwym biblistą. Mimo wszystko udało mi się przeczytać całą Biblię w 2 lata.

Wtedy też zacząłem się zastanawiać, co dalej. A ponieważ w trakcie poprzedniej lektury zacząłem mieć nagle mnóstwo pomysłów jak oryginalny plan ulepszyć, postanowiłem zacząć wszystko od nowa, by przekonać się, czy rzeczywiście będzie to z większą duchową korzyścią. No i zupełnie nie spodziewałem się jak daleko mnie to zaprowadzi!

Przyznaję, że w planie pozwoliłem sobie na sporo „autorskich” rekonstrukcji, ale nie wzięły się one zupełnie z powietrza. Częściowo wynikają one z komentarzy i naukowych opracowań. Ale najczęściej wzięły się z modlitwy (w stylu ignacjańskiej medytacji) niejako przedłużającej lekturę fragmentu na dany dzień. Bez modlitwy bowiem ułożenie podobnego planu byłoby niemożliwe, a o rekonstrukcjach nie byłoby wprost mowy, bo byłbym nieustannie sparaliżowany świadomością, że „zawodowym” biblistą nie jestem, i że wchodzę w nie swoją działkę.

Rekonstrukcje, które występują w moim planie są trojakiego typu:

Rekonstrukcje chronologiczne – chodzi w nich o to, aby ustawić opisywane w danej księdze wydarzenia w takiej kolejności, w jakiej najprawdopodobniej miały miejsce (aby do tego dojść specjalistyczna wiedza historyczno–egzegetyczna jest niezbędna). Przykładem takiej rekonstrukcji jest plan lektury księgi Jeremiasza (2. cykl, 17. tydzień), a także Ezdrasza i Nehemiasza (3. cykl, 12. tydzień). Z podobnych względów 6. rozdział Ew. św. Jana jest przed 5.

Rekonstrukcje tematyczne – stosują się one najczęściej do ksiąg mądrościowych Starego Testamentu. Otóż księgi te są często zbiorowiskami przysłów, w których żadnej logiki dopatrzyć się nie sposób. Jest to najczęściej spowodowane niedokończoną redakcją (np. w księdze Przysłów). Czasem przysłowia te (lub nauki) są już poukładane tematycznie, ale nie do końca konsekwentnie (np. u Syracydesa). Gdy podobny „groch z kapustą” uporządkuje się tematycznie z żelazną konsekwencją, powstaje niezwykle piękny, łatwy w czytaniu, spójny tekst. A o to nam przecież chodzi!

Rekonstrukcje logiczne – są one może najbardziej kontrowersyjne, choć osobiście uważam je za niezbędne. Czasem chodzi o jakiś błąd kopisty przy przepisywaniu (co mogą potwierdzić pewne starożytne rękopisy i wersje). Ale najczęściej chodzi o to, że starożytni Semici – a więc w szczególności starożytni Hebrajczycy – formułowali swe myśli w nieco inny sposób niż czynimy to my – dziedzice grecko–łacińskiej cywilizacji. Pewne semickie figury retoryczne i stylistyczne są w naszej kulturze zupełnie nieznane i mogą być wręcz odebrane jako wypowiedzi nieco „po bałaganiarsku” skomponowane.

Przykładem takiego stylu jest następujące po sobie wyrażanie dokładnie tej samej treści w zupełnie inny sposób. Gdy Pan Jezus mówi o konieczności spożywania Swojego Ciała, a zaraz potem o piciu Swojej Krwi w zasadzie mówi o tym samym (J 6,53–58). Ale gdy takiej semickiej figury retorycznej w powyższym tekście nie rozpoznamy, to możemy wysnuć pochopny wniosek, że Komunia św. pod jedną tylko postacią nie jest pełną komunią!

Bardziej skomplikowanym przykładem jest tzw. „inkluzja semicka” gdzie np. autor zaczyna od tematu A, przechodzi do B, potem do C, wreszcie do D, który to jest jego centralnym przekazem. Po ogłoszeniu tego przekazu autor przypomina nam raz jeszcze te same tematy, ale w odwrotnej kolejności: C, B, A. Tak jest np. skomponowana księga Drugiego i Trzeciego Izajasza, a także Pierwszy List św. Jana (tam centralnym przekazem Autora jest „Bóg jest Miłością”).

Niekiedy korzystnie jest w takich przypadkach nieco biblijny tekst przekomponować, aby łatwiej zrozumieć, o co w nim Autorowi właściwie chodzi. Bo nasz europejski umysł może się w pewnym momencie poczuć zupełnie zagubiony! Lecz jeśli od razu jesteśmy w stanie wejść w logikę oryginalnej kompozycji, to oczywiście rekonstrukcji nie potrzebujemy.

W gruncie rzeczy chodzi nam przecież o to, aby Słowo Boże w jakiś sposób zasymilować, przyjąć je, zachwycić się nim, i dać się przez nie przemienić. Bariera obcej kultury nie może nam w tym przeszkadzać!

Proponuję Ci zatem, Piotrku, następujące ćwiczenie: Przeczytaj sobie fragment z 1. Księgi Królewskiej przeznaczony w 2. cyklu na 7. tydzień, 5. dzień. Czytaj go w układzie Biblii Tysiąclecia, bez rekonstrukcji. Zanotuj sobie, co zrozumiałeś z lektury, a także zaznacz te fragmenty, które Cię szczególnie uderzyły, pozwoliły coś zrozumieć (zwłaszcza jeśli pośrednio pozwoliły Ci zrozumieć jakiś fragment z Ewangelii), zachwyciły Cię, lub czegoś się od Ciebie dopominają. Następnego dnia przeczytaj ten sam tekst, ale w układzie rekonstrukcji, i jeszcze raz zrób to samo podsumowanie. Zobacz czy tym razem zdołałeś głębiej wejść w Słowo, zrozumiałeś więcej, usłyszałeś niejako Boży głos z większą intensywnością.

Jeśli się tak stało, to przypuszczalnie rekonstrukcje mogą Ci wiele pomóc. Jeśli nie – to przypuszczalnie powinieneś raczej czytać Pismo św. bez rekonstrukcji tj. w układzie tradycyjnym. Jeśli niewiele zrozumiałeś w obu przypadkach – być może nie dojrzałeś jeszcze do lektury ciągłej. Wtedy staraj się raczej czytać teksty liturgiczne na każdy dzień, albo też czytaj na razie tylko Nowy Testament, najlepiej w takiej kolejności jaką podaje mój plan (tu niewiele zmieniłem w porównaniu z „Emaus”).

Co do weryfikacji planu przez Kościół, moderator wspólnoty Studni Jakuba ze Strasburga, ks. Bernard Bastian (jego książka o New Age ukazała się niedawno także i w Polsce) bardzo zachęcił mnie do jego rozpowszechniania – równolegle z wersją polską powstawała też wersja francuska. W Polsce przejrzało go paru księży i na razie żadne negatywne oddźwięki do mnie nie dotarły.

W rekonstrukcjach absolutnie niczego w tekście Biblii Tysiąclecia nie zmieniłem (a jeśli już w bardzo rzadkich przypadkach to czynię, to tylko na podstawie innych katolickich przekładów polskich, francuskich lub angielskich): jest tylko przestawiona kolejność wierszy. Zresztą potrafiłbym wyjaśnić szczegółowo każde przestawnie, którego dokonałem. Jestem też oczywiście otwarty na każdą propozycję ulepszenia czy to planu, czy to pojedynczych rekonstrukcji. W razie czego nie wahaj się przesyłać mi swoich uwag.

Cokolwiek byś nie zadecydował, nie odkładaj na później zabrania się za Pismo św.! Nieznajomość Pism, jest nieznajomością Chrystusa, jak mówi św. Augustyn. Jeśli tylko możesz, dołącz się do grupy osób lub wspólnoty, która przeczytanym Słowem się dzieli, bo wtedy owoce lektury są zwielokrotnione (może to być też grupa ekumeniczna).

Szczęść Boże,

Jacek Święcki