Dzisiejszy świat i jego zachęta do „wesołego” życia jest szczególnie trudnym wyzwaniem dla osoby wierzącej i starającej się żyć według słów Pana naszego spisanych w Piśmie Świętym. Codzienność „zasiana” jest większymi i mniejszymi upadkami na duchu i grzechami. Czy jest możliwe życie bez grzechu?

 

Na rzeczywistość, o którą pytasz w zaakcentowanym pytaniu, wiele światła rzuca najpiękniejsza w Ewangelii przypowieść – o miłosiernym Ojcu (Łk 15). Ojciec ma dwóch synów, z którymi nie może sobie dać rady. Młodszy buntuje się, zabiera połowę majątku, która przypada mu w udziale (choć zapewne miało tak być dopiero mocą testamentu ojca) i porzuca dom, w którym dotąd bezpiecznie wzrastał. Starszy zostaje i korzysta z dobrodziejstw rodzinnego domu, ale nie rozpoznaje ani nie przyjmuje ojcowskiej miłości, którą codziennie jest obdarzany. Można by rzec, że od strony wychowawczej, ojciec ponosi całkowite fiasko.

Ważna jest jednak dalsza część przypowieści. Młodszy, niewątpliwie pod wpływem Bożego natchnienia, rozpoznaje swój błąd. Przyznaje się do grzechu i decyduje na trudny powrót. Wraca, by szukać ratunku u ojca, którym wcześniej wzgardził. Wiemy, jaki przebieg miało spotkanie z ojcem. Objawiła się radość ojca, tak wielka, że starszy brat nawet zrozumieć jej nie jest w stanie. Dla ojca nieważna okazuje się strata majątku, ważne jest odzyskanie syna, jego nawrócenie. Właśnie to jego nawrócenie sprawiło największą radość ojcowskiemu sercu. Natomiast wobec starszego syna ojciec pozostaje bezradny. Ten nic co prawda z majątku nie stracił, ale uparcie trwa w odwróceniu od ojca i brata.

Według Ewangelii, ideałem wcale nie jest życie bez grzechu. Zauważmy – ojciec ma tylko dwóch synów i żaden z nich nie jest bez grzechu. Ta przypowieść jest pochwałą młodszego syna. Tego, który mocno wszedł w grzech, ale wychodzi z tego doświadczenia zwycięsko. Bo istotna jest umiejętność poradzenia sobie z grzechem, kiedy człowiek w niego się uwikła. Młodszy potrafi uznać swój grzech i umie prosić o przebaczenie. Umie też je przyjąć – chociaż pełna miłości postawa ojca była dla niego zaskoczeniem. Przebaczenie okazuje się kluczem dla ratowania człowieka. Ojciec okazuje je młodszemu i próbuje wychodzić z sercem do starszego syna. U Chrystusa w centrum nie jest „bezgrzeszność” a przebaczenie. Jeśli nie zacząłeś przebaczać, naprawdę nie zacząłeś być chrześcijaninem (zob. Mt 18,21-22). Pan Jezus nie ukrywa ogromu zła, ale nie sprowadza życia do troski, by nie popełnić grzechu.

Przypowieść jest ostrzeżeniem przed przyjmowaniem postawy starszego syna, tego, któremu wydawało się, że jest w porządku, bez grzechu. U wielu chrześcijan, niestety – a świadczy o tym i Twoje pytanie – nadal akcentowana jest potrzeba unikania grzechów i zupełnie niedowartościowana potrzeba przebaczenia. Mylą się wychowawcy i katecheci, którzy chcą ustawić życie tak, jakbyśmy byli jeszcze w raju, przed grzechem pierwszych rodziców. Mylą się wszyscy, którzy w centrum stawiają zakaz spożywania owoców z drzewa poznania dobra i zła, zakaz wchodzenia w zło. Po opuszczeniu raju ideałem życia nie może być zachowanie bez zarzutu wszystkich wymagań postawionych przez Boże prawo.

Dokładnie tak stawiali sprawę uczeni w Piśmie i faryzeusze – i to im właśnie (zob. Łk 15,2-3) Pan Jezus opowiedział rozważaną przypowieść. W końcu Jezus, który pragnie zbawienia wszystkich, nie przychodzi do nieskazitelnych i bezgrzesznych – bo takich nie ma – On przychodzi do grzeszników (zob. Mt 9,13).

Stanisław Górski OP