Mam pytanie dotyczące Pisma Świętego. A mianowicie dotyczące tego czy zostało kiedykolwiek zmienione przez Kościół. Nie mam na myśli drobnych zmian przy tłumaczeniu, ale bardziej lub mniej znacznych w treści. Proszę o w miarę szczerą odpowiedź.

 

Kościół nigdy nie zmienił nigdy treści Biblii, ani też składu kanonu [to jest ksiąg wchodzących w skład Pisma św.]. Jedyny problem jaki się pojawił, to ustalenie tego, co Pismem jest, a co nie jest.

Początkowo sytuacja była dość jasna: za pismo św. Starego Testamentu uważano zawartość grecki przekład zwany Septuagintą (w skrócie LXX), a za Nowy Testament uważano Ewangelie, Dzieje Apostolskie oraz listy św. Pawła i innych Apostołów. Były wysuwane jedynie wątpliwości co do Apokalipsy i Drugiego Listu św. Piotra, ale nie wywołało to w Kościele żadnego znaczącego kryzysu.

Problem z kanonem ST rozpoczął się, kiedy żydzi przy końcu pierwszego wieku po Chr. zamknęli kanon Biblii hebrajskiej, przyjmując, że ostatnią historyczną księgą powinna być księga Estery, ponieważ nie jest już w niej wymienione Imię Boże. W wyniku tego usunięto skrzętnie wszystkie księgi, które zostały w ewidentny sposób napisane później niż w Vtym wieku prz. Chr (księgi Machabejskie, Syracydes) albo też nie po hebrajsku (księga Mądrości, greckie dodatki do Estery i Daniela). Niektóre zaś księgi (Judyta, Tobiasz, Baruch) potraktowano jako część Tradycji ustnej, nienależącej do spisanej w Biblii i nieprzeznaczonej do czytań synagogalnych. Ponadto wybrano taką wersję hebrajskiego tekstu, z którego można by im możliwie najmniej udowodnić, że Jezus z Nazaretu był Mesjaszem.

To wszystko miało swoje konsekwencje. Chrześcijanie dowiedzieli się, że argumenty wysuwane przy pomocy ksiąg ST, których żydzi nie uznają, są bezcelowe. Z czasem zaczęto odróżniać księgi ST na „takie, które służą do uzasadniania doktryny o Mesjaszu” i na „takie, które tylko czyta się w Kościele”. I stąd też w niektórych głowach zaświtało podejrzenie, że księgi uznawane przez żydów mają jakoby „większy autorytet”...

Pierwszy wielki kryzys zrodził się na przełomie IVgo i Vgo wieku w wyniku prac podjętych przez św. Hieronima nad przekładem ST z oryginału hebrajskiego na łacinę. Ten wielki mąż uznał, że wobec nadzwyczajnej ilości krążących wersji łacińskich i greckich, trzeba z tym zrobić porządek. A w tym czasie tylko żydzi dysponowali jedną powszechnie stosowaną wersją ST. A zatem zadecydował, aby oprzeć się na kanonie hebrajskim i nie tłumaczyć ksiąg, których hebrajski oryginał nie zachował się. I zrobiło się niezłe zamieszanie. Protestowali kolejno św. Augustyn, Rufin, biskupi z Galii...

Wreszcie papież Innocenty I, po naradzie z Hieronimem, biskupem Tuluzy, postanowił ogłosić listę ksiąg ST, które należy uważać za natchnione. Były na niej wszystkie kwestionowane przez dostojnego tłumacza księgi. W wyniku tego sam św. Hieronim zmodyfikował swoje stanowisko i przetłumaczył księgi Judyty i Tobiasza, gdyż właśnie dotarł był do ich hebrajskich (czy może aramejskich?) oryginałów. Stanowisko papieża potwierdził dodatkowo IV synod w Kartaginie w 419 r.

Następny ogromny kryzys wybuchł w wyniku wystąpienia Lutra. Ponieważ Luter walczył ze sprzedażą odpustów, nie mógł znieść argumentu, że Druga Księga Machabejska nakazuje składanie ofiar za zmarłych (por. 2Mch 12,39-45). Cóż było prostszego, jak wskazanie, że jest to księga „apokryficzna” dobra dla zbudowania wiernych, ale z której nie można wywodzić żadnej doktryny!

Ciekawe, że stanowisko to popierało wtedy wielu biskupów i kardynałów...

Tymczasem Luter podjął też nieudaną próbę usunięcia z kanonu NT listu św. Jakuba i Apokalipsy, ponieważ, jego zdaniem, przeczyły one doktrynie usprawiedliwienia „tylko przez wiarę” (łac. sola fide). Istotnie mówią one przecież:

Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. (Jk 2:24)

I usłyszałem głos, który z nieba mówił: Napisz: Błogosławieni, którzy w Panu umierają – już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny. (Ap 14:13)

Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze Mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca.(Ap 22:12)

Ostatecznie Sobór Trydencki w 1546 r. zatwierdził decyzję Synodu z Kartaginy w sprawie kanonu ST, z tym że usunął Modlitwę Manassesa oraz Trzecią i Czwartą księgę Ezdrasza figurujące dotąd w łacińskiej Wulgacie. Powód takiej decyzji był prosty: gdyby kwestionowane księgi chcieć usunąć, nastąpiłaby istna „katastrofa liturgiczna”: trzeba by pousuwać z oficjów i brewiarza setki fragmentów odnoszących się do księgi Judyty, Mądrości, Syracydesa itp.

Te modlitwy wrosły tak głęboko w świadomość Kościoła, że konieczność rozstania się z nimi była niewyobrażalna! Dla przykładu w czasie adoracji Najśw. Sakramentu kapłan mówi: „Dałeś im chleb z nieba”, a wierni odpowiadają: „zdolny wszelki smak zaspokoić”. I skąd to jest? Właśnie z kwestionowanej księgi wtórokanonicznej!

Lud zaś swój żywiłeś pokarmem anielskim i dałeś im bez ich wysiłków gotowy chleb z nieba, zdolny dać wszelką rozkosz i wszelki smak zaspokoić. (Mdr 16:20)

I co, usunąć to teraz z nabożeństwa? W imię czego?

Dochodzimy tu do ważnego momentu w dyskusji nad kanonem Pisma św. Podstawowym kryterium tego, czy dana księga (lub część księgi) jest Pismem natchnionym jest to, że Kościół rozpoznaje w nim coś co ukształtowało jego najgłębszą tożsamość i stanowi autentyczne Boże narzędzie stwarzające lud Boży. Biblia jest żywym słowem czyniącym to, co mówi. Jest słowem w 100% boskim, ale też w 100% ludzkim; sama, bez ludu Bożego, który kształtuje, nie mogłaby istnieć. To nie jest Koran, którego każda literka była od początku świata zapisana w niebie, a w końcu został przekazany ludziom, jak to wierzą muzułmanie. Takie Pismo mogłoby sobie istnieć niezależnie od ludzi, którzy albo mogliby mu dać wiarę, albo nie.

Należy dodać, że prawosławne Kościoły wschodnie uznają za natchnione jeszcze inne księgi: Psalm 151, Trzecią Księgę Ezdrasza i Trzecią Księgę Machabejską (niektóre patriarchaty dodają do tego jeszcze inne księgi). Nie wszystkie jednak przydają księgom wtórokanonicznym równy autorytet.

Sobór II Watykański wracając z powrotem do hebrajskich, aramejskich i greckich tekstów oryginalnych spowodował drobne zmiany w treści Biblii.

Zwłaszcza księga Syracydesa została co nieco okrojona: wypadł z niej wstęp tłumacza (tj. wnuka Syracydesa tłumaczącego księgę z hebrajskiego na grecki) oraz około stu wersetów. W innych księgach zmiany są już zupełnie „kosmetyczne”, choć w paru miejscach – dość istotne. Dla przykładu zmiana brzmienia Rz 5,12 i 1 Kor 15,51 jest z doktrynalnego punktu widzenia ogromnie istotna, jako sprecyzowanie doktryny o grzechu pierworodnym i o Paruzji. Niemniej nie narusza to w niczym żadnego poprzednio sformułowanych dogmatów.

Najważniejszym czynnikiem gwarantującym nam niezmienność tekstów biblijnych jest zatem liturgia Kościoła. To ona właśnie jest całkowicie ukształtowana przez słowo Boże i ona jest odpowiedzią ludu Bożego na otrzymane słowo.

Uczestnicząc w niej poznajemy je zatem jakby od wewnątrz i pozwalamy mu się w pełni kształtować. Zaczynamy myśleć razem z Kościołem i z nim współodczuwać (łac. „sentire cum Ecclesia”). To nam pozwala uzmysłowić sobie, że słowo Boże jest zawsze niezmienne i zarazem zawsze nowe.

Jacek Święcki