Mam pytanie, dotyczące Sakramentu Pokuty. Dosyć często zdarza mi się po spowiedzi odczuwać „niedosyt”, jeśli chodzi o odpowiednie przedstawienie swoich grzechów. Mianowicie wydaje mi się czasami, że wyznając je zmniejszyłem nieco ich kaliber. Jestem przekonany, że nie jest to działanie celowe, powodowane chęcią złagodzenia winy, więc nie chodzi tu o zatajenie, ale zastanawiam się, czy gdy zauważę coś takiego, powinienem „sprostować” to podczas następnej spowiedzi, powracając do danego grzechu, czy też wystarczy to, że wyznałem ów grzech, a sposób oddania tego grzechu słownie, nawet jeżeli sprawił nieświadome złagodzenie tego grzechu w oczach spowiednika nie ma znaczenia. Nie ukrywam, że chodzi tu przede wszystkim o grzechy związane z VI przykazaniem. Podejrzewam, że moje wątpliwości, co do poprawności odbytej przeze mnie spowiedzi wynikają z unikania przez wiele lat tego Sakramentu i są rezultatem utwierdzonych przez długi czas kłopotów z zachowaniem czystości. Po prostu chyba zapomniałem, jak się dobrze spowiada. Podsumowując, zdarza się, że po wyznaniu grzechów, mimo, iż wydawało mi się, że dobrze przygotowałem się do Sakramentu Pokuty, mam wrażenie, że niezbyt dobitnie wyznałem jakiś grzech, bądź nie przedstawiłem wszystkich aspektów danego grzesznego zachowania. Innym razem wydaje mi się, że popadam w skrupulantyzm...., a może przy spowiedzi należy być skrupulatnym...
Sakrament pokuty i pojednania „rządzi się” swoimi ustalonymi już prawami. Zaliczamy do nich warunki, które nazwane zostały „5 warunkami dobrej spowiedzi”. Pierwszym i bardzo ważnym jest rachunek sumienia. Ten „niedosyt” o którym mówisz, może być właśnie wynikiem, że rachunek sumienia, jest uczyniony niewłaściwie, lub w pośpiechu. Może to także świadczyć o twojej wrażliwości i o dobrym formowaniu sumienia, który jest wyznacznikiem naszego postępowania.
Rachunek sumienia to stawanie w prawdzie przed samym sobą. Tak jakbym stanął przed lustrem i oglądał siebie. Tym przysłowiowym lustrem jest Bóg jako Prawda Najwyższa. Rozrachunek będzie dotyczył czasu od poprzedniej spowiedzi. Dlatego ważne jest, aby spowiedź była systematyczna i odległości czasowe między kolejnymi niewielkie. Im dłuższa przerwa między tymi sakramentami, tym mniej będziemy pamiętać, bo nasza pamięć jest ulotna.
Najpierw staram się zobaczyć co było dobrego w moim życiu. Co jest moim talentem, który powinienem rozwijać. Tym bogactwem mogę obdarowywać innych, dając im radość. Odkrywanie w sobie dobra jest zaakceptowaniem siebie i uwrażliwieniem, że człowiek jest dobry, bo został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Jest także w pewnym stopniu poznaniem siebie; co już mam i za co powinienem dziękować Bogu i co jest jeszcze niewłaściwego w moim życiu.
Spowiedź powinna rozpocząć się od rozmowy, gdzie spowiadający się zda sprawę co było dobrego w jego życiu od ostatniej spowiedzi, co zrobił dobrego, jakie podjął kroki aby ubogacić swoją wiarę. Dlatego ważne jest, aby na spowiedź przeznaczyć sobie odpowiedni czas. Nie jest najlepszym rozwiązaniem spowiedź w czasie Mszy świętej, bo ten czas jest wtedy ograniczony. Na spowiedź można się przecież umówić, najlepiej z kapłanem, który mnie już spowiadał, zna mnie. Wtedy będzie mógł mi jeszcze więcej pomóc.
Przychodząc do spowiedzi muszę wiedzieć czego chcę, a chcę aby Bóg przebaczył mi grzechy. Więc muszę Mu przez posługę kapłana o tym mówić. Dlatego druga część naszego rachunku sumienia to przypominanie grzechów. Są różne możliwości, aby go przeprowadzić. Mogę to uczynić z książeczką do nabożeństwa, lub inną publikacją gdzie znajdę pytania odnośnie mego życie względem Boga, człowieka. Rachunek sumienia może być dokonany w oparciu o dekalog, ja go nie polecam bo jest dość trudny i opiera się na dobrej znajomości każdego przykazania. Ja sam korzystam z formy, której pytania dotyczą trzech sfer mego życia:
1. Moje postawy wewnętrzne. Czy w moim życiu nie kieruję się:
– zemstą,
– nienawiścią,
– pożądaniem,
– lenistwem,
– chamstwem,
– egoizmem,
– zazdrością,
– pychą,
– namiętnością,
– złością.
2. Te postawy emanują na zewnątrz, więc mogę popełniać grzechy mowy:
– kłamstwa,
– obmowa,
– plotkarstwo,
– nieuzasadnione krytykanctwo,
– niestosowne żarty z Boga, ludzi,
– wulgaryzm,
– wzywanie imienia Boga i świętych niepotrzebnie, jako przerywniki,
– przeklinanie,
– krzywoprzysięstwo.
3. Płaszczyzna powstawania grzechów to moje czyny.
Możemy ją prześledzić wokół przykazania „Nie zabijaj”:
– jak troszczę się o swoje ciało, czy odpowiednio się odżywiam, dbam o nie, jak wykonuje swoje obowiązki (te które posiadam) w szkole, domu, pracy, względem rodziców,
– czy jestem uczciwy,
– czy można na mnie liczyć,
– czy czasem kogoś nie skrzywdziłem, bo za każdą łzę wylaną z mojego złego postępowania, będę musiał zdać sprawę przed Bogiem,
– czy nie kradnę.
Człowiek to także wnętrze, więc jak tutaj wypełniam przykazanie „Nie zabijaj”:
– jak się modlę,
– czy modlitwa jest systematyczna (to obowiązek człowieka wierzącego),
– czy pojawiają się w niej rozproszenia,
– czy rozproszenia są wynikiem braku skupienia, czy może są pokusą złego, który chce przeszkodzić w spotkaniu z Bogiem.
Czy troszczę się o moją wiarę poprzez:
– uczestniczenie w Eucharystii co tydzień (jest to mój obowiązek),
– czy jestem obecny na niej jak widz patrzę i nic więcej, bo myślami jestem gdzieś daleko. A mam przecież ją sprawować poprzez odpowiednie postawy ciała, dialog, śpiew, komunię,
– czy umiem rozważyć to co usłyszałem podczas liturgii słowa,
– czy przystępuje do komunii – „Bierzcie i jedzcie” mówi Jezus,
– jeżeli tego nie czynie to dlaczego.
To są tylko niektóre pytania, które powinniśmy postawić sobie w rachunku sumienia. Rzeczą jak najbardziej piękną jest codzienny rachunek sumienia – jak minął dzień, co było dobrego, a co złego. Wtedy rachunek sumienia przygotowujący do spowiedzi będzie sumą tych wszystkich codziennych rachunków.
Bardzo ważnym pytaniem, słowem, które powinniśmy jaki najwięcej stawiać podczas przygotowania do sakramentu pojednania i pokuty jest: „DLACZEGO”. „Dlaczego ja tak postąpiłem, zachowałem się”. Przy postawieni tego pytania, może się okazać że mówiony przeze mnie grzech jest konsekwencją innego np.: – nie modliłem się. Brak modlitwy jest grzechem, ale to skutek bo przyczyna jest taka: „jestem leniwy”. My najczęściej zatrzymujemy się nad grzechem, a nie pytamy o ich przyczyny, które mogą być w naszych postawach wewnętrznych. Dlatego w rachunku sumienie jest ważny punkt pierwszy (postawy wewnętrzne spowiadającego się) o którym wspominałem wyżej.
Jednym z grzechów o którym mówią ludzie jest grzech przeciwko 6 przykazaniu
„Nie cudzołóż”. Grzech ten dotyczy także samogwałtu, który jest brakiem
akceptacji własnej seksualności. Grzech samogwałtu może mieć podwójną przyczynę:
– nie daję sobie rady z emocjami, frustracjami i dlatego samogwałt jest formą odreagowania,
– jest formą doznania przyjemności, bardzo powierzchownej bo trwającej w samym akcie i tuż po tym.
Trzeba zatem określić jego przyczynę, aby później móc podjąć kroki zaradcze. Jezu mówi, że są grzechy, które wyrzuca się modlitwą i postem. Myślę, że do tej kategorii należy także i ten grzech. Dlatego umacniam swoją wiarę poprzez modlitwy (modle się o czystość), częstszą spowiedź, kierownictwo duchowe. Post, wyrzeczenie ma służyć umocnieniu mojej wolnej woli. Nie zaśmiecam także mojej wyobrażani niestosownymi obrazami, bo one mogą okazać się przyczyną samogwałtu. Samogwałt jest skutkiem, źle przeżywanej seksualności, który ogranicza naszą wolność – bo jak się okazuje nie mogę bez tego żyć. Godzą także w nasze człowieczeństwo, bo zabawiam się sam sobą, a jego skutki mogą godzić także w wierność małżeńską (zdradzam np. żonę sam ze sobą). Gdzie jest wtedy uczciwość, miłość, które jej ślubowałem?
Bóg zna nasze grzechy, więc innym warunkiem spowiedzi jest szczerość. Boga nie da się oszukać, więc musimy pamiętać, że to co robimy, robimy dla siebie, dla zbawienia. Grzechy zatajone specjalnie umniejszają ważność spowiedzi, natomiast jeżeli są wynikiem zapomnienia, to należy je wyznać (jak się przypomną) podczas następnej spowiedzi.
Bóg dla człowieka zrobił wszystko, stał się nawet człowiekiem, ale za nas nić nie będzie czynił, bo szanuje naszą niezależność i wolność. Kiedyś jednak przyjdzie czas, gdy człowiek zda sprawę ze swego życia, i będzie musiał odpokutować za grzechy. Lepiej to czynić tutaj na ziemi, gdzie jest Boże miłosierdzie, niż w czyśćcu gdzie człowiek sam sobie będzie wymierzał sprawiedliwość, doświadczywszy spotkania z Bogiem, po śmierci. Dlatego ważnym elementem naszego zbawienia jest korzystanie z sakramentu pokuty i pojednania, który jest sakramentem uzdrowienia, dlatego nie może być byle jaki i bez przygotowania, bo wtedy straci człowiek a nie Bóg. Bóg zbawienie człowieka uzależnił od naszej zgody.
Konsekwencją dobrej spowiedzi może być uczucie samozadowolenie, ale wcale tak być nie musi. Nie można spraw wiary traktować tylko w kategoriach emocji,(pozytywnych, negatywnych). Dobrze jest, że odczuwany satysfakcję ze spowiedzi, ale gdyby było tak cały czas to mogłoby się pojawić niebezpieczeństwo, że spowiadam się dla tego pozytywnego uczucia – „chcę, aby mi było dobrze”. Wtedy nie Bóg, ale przyjemność, byłaby na pierwszym planie. Pozytywne uczucia jako skutki spowiedzi są darem Boga. Gdzie najwięcej gromadzi się wody na szczytach, czy w dolinach? Dlatego, brak uczuć jako skutków spowiedzi, jest wyzwaniem dla człowieka, aby przy Bogu trwał, nie ze względu na korzyści (samozadowolenie), ale dla Niego samego. Taka postawa zaowocuje naszym wzrostem wiary.
Myślę, że odpowiedziałem na Twoje pytanie. A to co napisałem to nie wynik przeczytanych książek, ale efekt dużo wysłuchanych spowiedzi i rozmów z konfesjonału.
Z Bożym pozdrowieniem,
Ks. Adam Kurasz