W jednym z numerów Frondy, poświęconym problemowi aborcji opisana została jedna z metod „leczenia” matek, które dokonały aborcji. Jednym z etapów uzdrawiania relacji matka-dziecko jest prośba o chrzest nienarodzonego dziecka. Moje pytanie dotyczy losu dzieci nienarodzonych bez względu na to, czy śmierć zadana im została umyślnie, czy też zmarły przed narodzeniem w sposób naturalny. Czy taki chrzest ma raczej wymiar symboliczny, czy rzeczywiście chrzest nienarodzonego dziecka jest warunkiem zbawienia? Moja szczególna troska dotyczy w kontekście przeczytanego artykułu bardziej nawet dzieci zmarłych przed narodzeniem w sposób naturalny, bowiem autor zajmuje stanowisko, iż dzieci zmarłe wskutek aborcji zostają zbawione przez swoje męczeństwo. A co z dziećmi chcianymi i oczekiwanymi z miłością? Czy, zdaniem Kościoła, dla losu dziecka ma znaczenie czy zostało poczęte w związku małżeńskim czy pozamałżeńskim?

 

Dziecko przychodzi na świat bez wpływu na to z jakiego związku, na pewno ma to znaczenie później, gdy zaczyna się proces nie tylko wychowania religijnego, ale nade wszystko przykładu życia wiara na codzień.

Natomiast co do chrztu i poruszonej terapii, to Kościół chrzci dziecko nie dlatego, bo to jakich „chwyt” psychologiczny, lecz głęboka wiara i wypełnianie nakazu samego Chrystusa, który ten sakrament ustanowił, a który jest warunkiem zbawienia obok samej wiary. Nadto trzeba jeszcze zaznaczyć, że Kościół katolicki praktykuje, tzw. pokropek, tzn. pogrzeb dzieci zmarłych przed narodzeniem, a nie ochrzczonych; chce być blisko rodziców w tym trudnym dla nich doświadczeniu, ale przede wszystkim wierzy w miłosierdzie Boga dla, którego nic nie jest niemożliwe.

Ks. Paweł Gronowski