Krótka refleksja na temat grzechu
Do napisania tych kilku słow zainspirowały mnie liczne pytania o ten problem ludzkiego sumienia. Czy to..., albo tamto... to grzech? Albo jak tak..., to czy już grzech?
Jeśli ktoś stawia mi takie pytanie, to zawsze odpowiadam pytaniem: co na to twoje sumienie? Najczęściej boimy się pytać własnego sumienia, bo wolelibyśmy nie słyszeć co nam mówi o nas. Jeśli człowiek rozwija się normalnie, wierzy i swoją wiedzę religijną pogłębia budując na autorytecie Kościoła (nie pojedynczych księży!), w miarę rzetelnie poznaje rzeczywistość, to sumienie powinno być dla niego ostatecznym rozstrzygnięciem. Nie bójmy się pytać własnego sumienia! W przypadku niepokonalnej niewiedzy należy szukać podpowiedzi.
Wracając do grzechu. Nie wolno sprowadzać grzechu tylko do zewnętrznego czynu w określonych prawem Bożym granicach. Nie jest tak, że grzech popełnia się tylko w określonej sytuacji. Albo taka sytuacja to już grzech, a taka to jeszcze nie. Wszystko zależy od okoliczności (tego co przed i w trakcie), skutków, oraz intencji.
Okoliczności poprzedzające działania a mogące prowadzić do grzechu, są już same w sobie grzeszne. Okoliczności w trakcie działania, mogą zmniejszyć lub zwiększyć moralny wymiar – winę. Skutki jeśli są obiektywnie złe, to działanie prowadzące do nich jest co najmniej wątpliwe moralnie.
I wreszcie intencja. Bodaj św. Ignacy Loyola pisał o korzeniu grzechu, którym jest nasze wewnętrzne nastawienie – intencja, czyli to czego naprawdę chcę. Wewnętrzne pragnienia często są przyczyną zewnętrznych złych uczynków, które tak naprawdę są owocami grzechu.
Rachunek sumienia, który jest zalecany jako codzienna praktyka a nie tylko przy spowiedzi, nie może być tylko wyliczanką popełnionych uczynków. Do każdego uczynku warto stawiać sobie pytania: dlaczego tak postąpiłem? Dla każdego z nas prawda o nas samych jest przykra. Ale przecież gdy zależy nam na własnym dobru tak jak Panu Bogu zależy na nas...?
ks. Tomasz Schabowicz