Na fali zainteresowania filmem Pasja Mela Gibsona wiele pism zamieściło na jego temat bardziej lub mniej głębokie artykuły. Najciekawsze ukazały się chyba w „Tygodniku Powszechnym” (nr 10, 7 III), a uwagę moją szczególnie przyciągnął tekst węgierskiego historyka Gezy Vermesa. Przedstawia on dokładny obraz stosunków społecznych i politycznych w Palestynie czasów Chrystusa i późniejszych. Pewien fragment jego wywodów wywołał jednak moje zaskoczenie i nieufność, a po nich chwile zwątpienia: „[Jezus] rozpoczął publiczną działalność w Galilei po uwięzieniu Jana Chrzciciela. Uważano go za wyjątkowego, magnetyzującego, charyzmatycznego nauczyciela, uzdrowiciela i egzorcystę, który głosił rychłe nadejście ery mesjańskiej i Królestwa Bożego. Zwracał się tylko do Żydów, „owiec, które poginęły z domu Izraela”, zakazując apostołom i uczniom nauczania pogan i Samarytan. To obraz jakże odmienny od tego, który wziął górę pół wieku później, kiedy Ewangelię głoszono niemal wyłącznie nie-Żydom”

Czy istnieją źródła, które pozwoliłyby istotnie stwierdzić niechęć Chrystusa do szerzenia Słowa Bożego wśród pogan? Żadna z Ewangelii na to nie wskazuje, ale Ewangelie powstawały przecież między 70 a 110 rokiem n.e., więc po nauczaniu św. Pawła, który postulował głoszenie nauki o Chrystusie także innym ludom. Lektura opracowań historyczynych (np. M. Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa, Warszawa 1979, A. Świderkówna, Rozmowy o Biblii. Nowy Testament, Warszawa 2000) pozwala zresztą stwierdzić, że ten temat był przyczyną sporu między św. Pawłem, a broniącym zasady nauczania tylko Żydów św. Piotrem.

Czy Chrystus istotnie swoje przesłanie mógł kierować tylko do Narodu Wybranego? Przecież to by było niesprawiedliwe, dlaczego inni ludzie nie mieliby być zbawieni tylko dlatego, że nie są Żydami. Może też teza Vermesa jest skrótem myślowym i należy ją odczytać tak: Chrystus zakazywał nauczania pogan tylko za swojego życia ziemskiego (np. by nie podburzać innych narodów przeciw Rzymowi) i chciał, aby Żydzi stali się głosicielami Jego nauk po Jego odejściu.

Jeśli jednak istotnie jakieś źródła wskazują na niechęć Chrystusa do nauczania pogan, to czy dzieło św. Pawła miało sens? W Liście do Rzymian Paweł przytoczył Psalm 177: „Chwalcie Pana wszystkie narody, wysławiajcie Go wszystkie ludy” i wywnioskował z niego, że wiarę trzeba szerzyć wśród pogan. Głosił, że wszyscy ludzie mają takie same dusze i są tak samo bezbronni wobec grzechu, a żaden naród nie ma zasług sam z siebie. Czy nie dokonał w takim razie nadinterpretacji Dobrej Nowiny i nie sprzeniewierzył się wyraźnemu zakazowi Jezusa?

Przy okazji Chciałbym spytać o jeszcze jedną rzecz dotyczącą św. Pawła. Czytałem o jego sporze ze św. Piotrem. Św. Paweł przeciwstawiał się zmuszaniu nawróconych pogan do obrzezania i przyjęcia rytuałów żydowskich, nie uważał też za grzech jedzenia mięsa z ofiar złożonych pogańskim bożkom (które często podawano na wszelkich przyjęciach). Nie widział bowiem perspektyw szerokiego rozprzestrzenienia chrześcijaństwa, jeśli nie zostanie ono uwolnione od cienia Prawa Mojżeszowego, chciał też wyraźnie oddzielić Kościół od Synagogi i umożliwić chrześcijanom funkcjonowanie w życiu codziennym. Ze swoich postulatów udało mu się przeforsować m. in. rezygnację z obrzezania. Ale przecież rytuał ten jest podwaliną przymierza zawartego między Bogiem a ludem Izraela.

Czy jest właściwe, że ludzie zrezygnowali z obrzezania, stanowiącego symbol powierzenia życia Bogu, czy nie popełnili błędu przyjmując propozycję św. Pawła? Jeśli tak by było, to przecież od dwóch tysiącleci żylibyśmy w grzechu. Prowokuje to też do zadania pytania: czy Nowy Testament oznacza anulowanie zasad Starego Testamentu?

Nie chciałbym, żeby moje pytania zostały uznane za przejaw wątpienia i słabej wiary, zrodziły się one poprzez zwykłą ciekawość i dążenie do wyjaśnienia wątpliwości po lekturze tekstów historycznych. Studiuję historię na UJ i jestem skłonny stwierdzić – po omówieniu epok od starożytności po XX wiek – że niewiele tematów wzbudzało na zajęciach takie zainteresowanie i dyskusję, jak Palestyna czasów Chrystusa i Ewangelia czytana oczami badacza przeszłości. Świadczy to najwyraźniej o sporej chęci poznania tych zagadnień, widać też że ludzie chcą często wzmocnić swą wiarę argumentami natury naukowej.

Byłbym bardzo wdzięczny za zainteresowanie moimi pytaniami i ewentualne wskazanie pomocnych w ich wyjaśnieniu książek.

Szczęść Boże, Maciej

 

Drogi Macieju,

Pytania ma prawo zadawać każdy i to wcale jeszcze nie świadczy o jakości wiary, która jest przecież rzeczywistością duchową, a nie intelektualną. Wręcz przeciwnie: świadczy to o postawie szukania Boga, której nie powinniśmy się nigdy wyzbywać.

Pozwól, że podzielę Twoje pytania na trzy części po kolei na nie odpowiem.

Czy istnieją źródła, które pozwoliłyby istotnie stwierdzić niechęć Chrystusa do szerzenia Słowa Bożego wśród pogan? Żadna z Ewangelii na to nie wskazuje, ale Ewangelie powstawały przecież między 70 a 110 rokiem n.e., więc po nauczaniu św. Pawła, który postulował głoszenie nauki o Chrystusie także innym ludom. […] Czy nie dokonał w takim razie nadinterpretacji Dobrej Nowiny i nie sprzeniewierzył się wyraźnemu zakazowi Jezusa?

Jedynym źródłem wskazującym na rzekomą niechęć Jezusa do głoszenia Dobrej Nowiny o Królestwie poganom jest fragment:

Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! (Mt 10,5-8)

To jeszcze nie znaczy o kategorycznym „zakazie”. Gdyby tak było, Jezus w ogóle nie wstępowałby na terytoria pogan (a czynił to dość często!) i nie wypowiedziałby znamiennych słów:

Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie. Naprawdę, mówię wam: Wiele wdów było w Izraelu za czasów Eliasza, kiedy niebo pozostawało zamknięte przez trzy lata i sześć miesięcy, tak że wielki głód panował w całym kraju; a Eliasz do żadnej z nich nie został posłany, tylko do owej wdowy w Sarepcie Sydońskiej. I wielu trędowatych było w Izraelu za proroka Elizeusza, a żaden z nich nie został oczyszczony, tylko Syryjczyk Naaman. (Łk 4,24-27)

Jak bowiem Jonasz był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. (Łk 11,30-32)

I rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. (Łk 24,46-47)

Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze Wschodu i Zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. (Mt 8,10-12)

Jezus uznał po prostu za swój obowiązek, aby najpierw ogłosić Ewangelię swojemu ludowi, bo przecież ze wszystkich narodów ziemi został on najlepiej przygotowany do jej przyjęcia. Tak o tym mówi Samarytance:

Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. (Jn 4,22)

Paweł postępuje dokładnie tak samo, o czym świadczy następujący fragment:

Wtedy Paweł i Barnaba powiedzieli odważnie [do żydów zebranych w synagodze]: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Skoro jednak odrzucacie je i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego, zwracamy się do pogan. Tak bowiem nakazał nam Pan: Ustanowiłem Cię światłością dla pogan, abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi. (Dz 13,46-47)

W niczym nie sprzeciwia się to chrystusowym nakazom i zakazom.

Natomiast postulowanie, że przychylne dla pogan fragmenty znalazły się w Ewangeliach bardzo późno, w już zmienionej sytuacji historycznej, jest po prostu zarzucaniem ewangelistom (i wspomagającym ich gminom chrześcijańskim) dopuszczania się fałszerstw. Pytam: gdzie są poważne dowody na tak późne powstanie Ewangelii? Po odsianiu ich przez sito współczesnej krytyki egzegetycznej pozostaje właściwie tylko argument, że wspomina się w nich o zburzeniu świątyni jerozolimskiej, która miała miejsce w 70 r. po Chr., więc takie teksty nie mogły powstać wcześniej. A zatem egzegeci, którzy odrzucają możliwość wcześniejszych redakcji Ewangelii po prostu nie wierzą, aby Pan Jezus mógł zburzenie świątyni przepowiedzieć, a Jego uczniowie głosić jeszcze przed nastąpieniem tego wydarzenia. No cóż, można i tak rozumować, ale wtedy możemy łatwo popaść w poważne wątpliwości, co do prawdziwości niemal wszystkich zapisanych w Ewangeliach słów Jezusa… Jest to bardzo ryzykowna droga.

Weźmy pod uwagę następujących fragment:

W Jerozolimie zaś znajduje się sadzawka Owcza, nazwana po hebrajsku Betesda, zaopatrzona w pięć krużganków. (J 5,2)

Gdyby ten tekst rzeczywiście powstał około roku 100 po Chr. (jak to jeszcze do niedawna utrzymywała większość egzegetów), to autor musiałby wiedzieć, że Jerozolima jest już tylko kupą zgliszcz i żadnych krużganków wokół sadzawki już dawno nie ma. Takich argumentów można przytoczyć jeszcze dziesiątki. Dlatego współcześnie wśród egzegetów przeważa pogląd, że częściowe redakcje Ewangelii (nie wykluczając janowej) musiały mieć miejsce już przed 70 r. po Chr., a w okresie późniejszym nastąpiła tylko konsolidacja wersji i miały miejsce drobne dopiski (np. J 5,4 jest takim dopiskiem).

Może też teza Vermesa jest skrótem myślowym i należy ją odczytać tak: Chrystus zakazywał nauczania pogan tylko za swojego życia ziemskiego (np. by nie podburzać innych narodów przeciw Rzymowi) i chciał, aby Żydzi stali się głosicielami Jego nauk po Jego odejściu.

A czy Jezus podburzał kogokolwiek przeciw Rzymianom? Owszem, zakazał uczniom mówić o sobie, że jest Mesjaszem, m.in. po to, aby nie wywołać mimowolnie jakiegoś anty-rzymskiego buntu, bo wtedy Żydzi powszechnie uważali, że Mesjasz stanie na czele narodowego powstania. Jezus nie głosił Królestwa jako powrotu do dawidowych i salomonowych czasów świetności Izraela, ale przez uzdrawianie i wypędzanie złych duchów (Mt 10,8)! Uzdrowionemu Izraelicie zakazuje o tym mówić – bo obawia się obwołania przez tłum Mesjaszem (Mk 1,44) – natomiast uzdrowionemu poganinowi każe o tym rozgłaszać wszystkim (Mk 5,19-20). A więc czyni go ewangelizatorem! Postępuje tak właśnie dlatego, że nie obawia się, iż tłum pogan obwoła Go królem, tak jak Żydzi (por. J 6,15)…

Ponadto jeszcze Vermes sugeruje w artykule, że wśród uczniów Jezusa byli anty-rzymscy powstańcy: Szymon zelota i Judasz. O ile wiem, termin „zelota” (gr. gorliwy) nie musiał wtedy koniecznie odnosić się do watażki prowadzącego z Rzymianami „walki narodowo-wyzwoleńczej”, ale mógł równie dobrze oznaczać faryzeusza-misjonarza gorliwego w nawracaniu pogan na judaizm. Również termin „Iszkariota” nie musiał wywodzić się od łacińskiego „sicarius” i oznaczać nożownika, ale mógł też wywodzić się z hebrajskiego „isz-karioth” – „mąż z Kariothu” (było to miasteczko w Judei). 

Czy jest właściwe, że ludzie zrezygnowali z obrzezania, stanowiącego symbol powierzenia życia Bogu, czy nie popełnili błędu przyjmując propozycję św. Pawła? Jeśli tak by było, to przecież od dwóch tysiącleci żylibyśmy w grzechu. Prowokuje to też do zadania pytania: czy Nowy Testament oznacza anulowanie zasad Starego Testamentu?

Teza, że podstawowe treści wiary zawarte w Credo i w Katechizmie wynikają bardziej z nauk pawłowych niż chrystusowych, jest wśród pewnych teologów ogromnie modna. Niektórzy posuwają się wręcz do tezy, że należałoby nas nazywać bardziej „paulinistami” niż chrześcijanami! A jeszcze inni proponują nawet nowe sformułowania dogmatów i prawd katechizmowych starannie wyprane z wszelkiego „paulinizmu”!

Cóż, trzeba uczciwie przyznać, że Paweł był największym intelektualistą z całego apostolskiego grona. Dokonał syntezy teologicznej, której nie byliby w stanie sprostać ani Piotr, ani Jakub ani Jan. Ponadto historia jego nawrócenia była ogromnie nietypowa i wywarła na pawłowym sposobie ujęcia wiary ogromny wpływ. Paweł przez długi czas musiał rozprawiać się w swoim sercu i intelekcie z wszystkimi naukami, które pobierał w szkole rabinackiej, stąd spotyka się u niego szokujące wyrażenia w stylu „niewola Prawa”, „przekleństwo Prawa” itp., które musiały budzić niemałe oburzenie wielu żydów – nawet tych nawróconych na chrześcijaństwo.

Ale czy Paweł usilnie dążył do wyrugowania żydowskich obyczajów? Jak się przedstawia taki mało przemyślany, choć popularny pogląd w świetle następujących faktów?

Przybył także do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń imieniem Tymoteusz, syn Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka. Bracia z Listry dawali o nim dobre świadectwo. Paweł postanowił zabrać go z sobą w podróż. Obrzezał go jednak ze względu za Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem. (Dz 16,1-3)

Paweł uznał Tymoteusza za Żyda, jako że według żydowskiej tradycji syn Żydówki też jest Żydem. Dlatego kazał go obrzezać. To świadczy o ogromnym szacunku dla żydowskich obyczajów. Gdyby chciał je zwalczyć, na pewno przeciwstawiłby się temu zdecydowanie.

Paweł pozostał jeszcze przez dłuższy czas, potem pożegnał się z braćmi i popłynął do Syrii, a z nim Pryscylla i Akwila. W Kenchrach ostrzygł głowę, bo złożył taki ślub. (Dz 18,18)

Chodziło prawdopodobnie o ślub nazireatu opisany w Lb 6. A zatem Paweł w dalszym ciągu praktykował pewne żydowskie obyczaje, jeśli tylko wynikało to z autentycznej pobożności.

Wtedy Paweł wziął z sobą tych mężów, następnego dnia poddał się razem z nimi oczyszczeniu, wszedł do świątyni i zgłosił /termin/ wypełnienia dni oczyszczenia, aż zostanie złożona ofiara za każdego z nich. (Dz 21,26)

Nie tylko praktykuje prywatnie, ale nawet publicznie, razem z innymi żydami!

Nie możemy zatem uznać, że Paweł zwalcza praktyki żydowskie, a co najwyżej, że sprzeciwia się takiemu sposobowi nawracania pogan, że najpierw musieliby oni stać się w pełni żydami, a potem dopiero chrześcijanami. Potwierdza to następujący fragment:

Niektórzy przybysze z Judei nauczali braci: Jeżeli się nie poddacie obrzezaniu według zwyczaju Mojżeszowego, nie możecie być zbawieni. Kiedy doszło do niemałych sporów i zatargów między nimi a Pawłem i Barnabą, postanowiono, że Paweł i Barnaba, i jeszcze kilku spośród nich uda się w sprawie tego sporu do Jerozolimy, do Apostołów i starszych. (Dz 15,1-2)

Dla Pawła bowiem Prawo jest tylko nauczycielem wiodącym do Chrystusa (por. Gal 3,24), a obyczaje żydowskie są tylko zwiastunami darów duchowych epoki mesjańskiej. Dlaczego zakazuje Galatom obrzezania? Dlatego, że oni już zostali obrzezani ze „starego człowieka” przez chrzest; to właśnie chrzest jest dopiero dla Pawła prawdziwym duchowym obrzezaniem, które obrzezanie fizyczne tylko zapowiadało. Tak bowiem pisali o duchowym „obrzezaniu serca” Prawo i Prorocy:

Pan, Bóg twój, dokona obrzezania twego serca i serca twych potomków, żebyś miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, po to, abyś żył. (Pwt 30,6)

Obrzeżcie się ze względu na Pana i odrzućcie napletki serc waszych, mężowie Judy i mieszkańcy Jerozolimy, bo inaczej gniew mój wybuchnie jak płomień i będzie płonął, a nikt nie będzie go mógł ugasić z powodu waszych przewrotnych uczynków. (Jr 4,4)

Albowiem wszystkie narody są nieobrzezane i cały dom Izraela jest nieobrzezanego serca. (Jr 9,25b)

Porównajmy to jeszcze z wypowiedziami samego Pawła:

I w Nim też otrzymaliście obrzezanie, nie z ręki ludzkiej, lecz Chrystusowe obrzezanie, polegające na zupełnym wyzuciu się z ciała grzesznego… (Kol 2,11)

Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga. (Rz 2,28-29)

A zatem jeśli ktoś poddaje się obrzezaniu już po otrzymaniu chrztu (a nie jest Żydem od urodzenia) tym samym świadczy, że era mesjańska jeszcze nie nadeszła, a prawdziwe obrzezanie serca to dopiero nadzieja, a nie rzeczywistość. Do tego zaś Paweł nie chciał dopuścić.

Nowe Przymierze nie oznacza wyeliminowania Pierwszego Przymierza: oznacza tylko zastąpienie obyczajów zapowiadających czasy mesjańskie przez odpowiednie dary tychże czasów, dary, których w epoce oczekiwania na przyjście Mesjasza nie było. To właśnie głosił Paweł: nic mniej i nic więcej. Nie głosił też odrzucenia Prawa: owszem mówił, że jeśli chrześcijanin nie postępuje zgodnie z otrzymaną łaską, automatycznie zaczyna podlegać Prawu:

Oto teraz po raz trzeci wyruszam do was. Na ustach dwu albo trzech świadków zawiśnie cała sprawa [tu Paweł odwołuje się do przepisu Prawa]. Zapowiedziałem to już i teraz zapowiadam – jako obecny za drugim razem, a nieobecny teraz – tym, którzy już przedtem grzeszyli, i wszystkim innym, że gdy znów przyjdę, nie będę oszczędzał /nikogo/. (2 Kor 13,1-2)

…rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców…(1 Tm 1,9)

Życzę i sobie i Tobie, Macieju, abyśmy byli wierni żydowskim korzeniom naszej wiary tak gorliwie i tak rozsądnie, jak czynił to właśnie Paweł – nawrócony faryzeusz.

Jacek Święcki