W Ewangeli zaleca się miłość nierprzyjaciół, w listach apostolskich mówi się o tym, że miłość usuwa lęk. Mam szczere pragnienie, tak mi się wydaje, aby wcielić miłość nieprzyjaciół w swoje życie, potrafię już nawet bez niechęci modlić się za tych, co zawinili przeciwko mnie – co w ogóle nie jest sprawą łatwą i u mnie nauka tego trwała dość długo. Jednak z drugiej strony ciągle obawiam się tych ludzi, nie ujawniam wszystkich informacji o sobie gdyż boję się że mogliby je wykorzystać przeciwko mnie. Obawa ta ma swoje korzenie w przeszłości. Nieujawnianie niektórych informacji nie powoduje krzywdy tych ludzi ale i mi jest ciężko gdyż czasami muszę unikać niektórych tematów. Jak daleko należy posunąć się z tą miłością nieprzyjaciół?

Bardzo proszę o odpowiedź – Agnieszka

 

Agnieszko, podziwiam Twoje zmagania, by wcielić w życie miłość nieprzyjaciół. Jest to wspinaczka na najwyższy szczyt. To co już osiągnęłaś – modlitwa za nieprzyjaciół – dla wielu wydaje się nieosiągalne. Warto jednak, abyś w tej duchowej „wędrówce” starała się jeszcze bardziej przyglądać samemu Jezusowi. Jak On – nasz Mistrz – realizuje przykazanie miłości nieprzyjaciół? W sposobie budowania relacji z poszczególnymi osobami możemy dostrzec coś, co można by nazwać stopniowaniem miłości. Jest grupa ludzi, do których Jezus zwraca się tylko z nauką ogólną, spośród tej grupy wybiera kilkunastu, którym tę naukę wyjaśnia. Z kolei z grona apostołów wybiera jeszcze trzech (Piotra, Jakuba i Jana) i im odsłania swoje tajemnice (np. na górze Tabor). Są jednak w sercu Jezusa jeszcze takie sprawy, w które nie wprowadza żadnego człowieka – omawia je tylko z Ojcem na modlitwie.

Z tego krótkiego spostrzeżenia już widać, że miłość nie oznacza otwierania serca dla każdego i w taki sam sposób. Zawsze trzeba kierować się roztropnością (najważniejszą cnotą chrześcijańską). Powierzenie komuś swoich ważnych spraw musi wiązać się z zaufaniem, a to nie jest bezwzględny warunek miłości. Taki przykład: Gdy rodzice odprowadzają pierwszoklasistę do szkoły to znaczy, że nie ufają, iż mógłby bezpiecznie sam przejść przez ruchliwe ulice. Ale to wcale nie znaczy, że ten brak zaufania jest brakiem miłości – wręcz przeciwnie – to ograniczone zaufanie jest dla dobra dziecka. W czym zatem powinna przejawiać się miłość nieprzyjaciół? Na pewno w modlitwie (do tego zachęca sam Jezus), dalej w szacunku dla osoby, w cierpliwym w znoszeniu przeciwności („Jeśli ktoś uderzy cię w policzek, nadstaw mu drugi”), ale też i w roztropnym przeciwstawieniu się złu (Pan Jezus uderzony w twarz podczas przesłuchania bronił się: „Dlaczego mnie bijesz?!”).

Zauważ, że najwyższy akt miłości – ofiara z własnego życia – nie odnosi się do nieprzyjaciół – do takiego poświęcenia Jezus nawet nie zachęca uczniów. Mówi natomiast: „Nie ma większej miłości, gdy ktoś życie oddaje za przyjaciół swoich”.

„Miłość usuwa lęk” należy rozumieć w tym sensie, że człowiek, który kocha nie boi się, że coś straci w spotkaniu z drugim człowiekiem, nie boi się o siebie, bo ufność swą pokłada w Panu, który jest źródłem Miłości. Pamiętając wciąż o roztropności miłość również usunie lęk przed zachowaniem w tajemnicy spraw, do których ktoś jeszcze nie dojrzał. Mówiąc krótko: umacniaj się w modlitwie, a Pan usunie z Twego serca wszelkie niepokoje. A sprawy serca powierzaj tylko tym, co do których masz pełne zaufanie!

Pozdrawiam Cię serdecznie i obiecuję pamięć w modlitwie.

ks. Tadeusz Kwitowski