Prześladowania chrześcijan – czy każde prześladowanie powoduje wzrost Kościoła?

 

Tak się składa, że tak. Im gorzej dzieje się chrześcijanom, tym lepiej dzieje się dla Kościoła. Oczywiście teraz trywializuję trochę, ale taka jest prawda. Obecnie chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią na świecie. Miliony chrześcijan cierpi w krajach muzułmańskich: są niewolnikami w Sudanie, zabija się ich w krajach azjatyckich, dyskryminuje w paru krajach arabskich (np. nie mają prawa do pracy). Polski MSZ przestrzega, aby polscy turyści nie brali ze sobą Biblii i nie wieszali na szyi krzyżyka w takich krajach jak Algieria, Emiraty Arabskie, Iran – bo za to można stracić głowę.

A my? A my staramy się wciąż i na nowo podać dłoń i doprowadzić do dialogu tłumacząc opornie, że nikogo nie chcemy krzywdzić a jedynie chcemy nieść pomoc, naukę, wiedzę i mieć możliwość głoszenia Dobrej Nowiny tym, którzy o niej nic nie słyszeli. Z danych organizacji humanitarnych (w tym Międzynarodowego Towarzystwa Obrony Praw Chrześcijan) w ostatnim stuleciu zabito więcej chrześcijan niż w całym okresie od śmierci Jezusa do naszych czasów. To parę milionów ludzi.

Ich krew nie poszła na marne i jak pisał św. Ireneusz – „ich ciała zostały przemielone jak ziarna w kłach lwów na ofiarę Panu”. Ich śmierć nie poszła na marne, ale stała się skarbnicą łaski, z której korzystać będą dzieci, które nie doczekały się narodzin, dorośli, którzy zmarli nie poznawszy wcześniej nauki Jezusa, i miliony innych ludzi, którzy trafią do nieba dzięki ich ofierze. To dzięki łasce ich męczeństwa Pan i my wszyscy wzrastamy nawet wtedy, kiedy grzeszymy. To dzięki temu Kościół istnieje pomimo grzechów jego członków. To dzięki temu do Kościoła przychodzi wielu ludzi umocnionych widokiem łez prześladowanych chrześcijan – i dzięki temu na miejsce odchodzących z Kościoła pojawiają się nowi członkowie.

Tak, Kościół jako wspólnota wiernych i wszystkie wspólnoty chrześcijańskie w ten sposób realizują testament Jezusa, który chciał, abyśmy „byli jedno”. Ta śmierć powoduje, że pomimo różnic doktrynalnych – wszystkie religie chrześcijańskie cierpią za Jezusa aby Królestwo Najwyższego wzrastało. I tak było, jest i będzie – bo Jezus to nam przekazał: „Jak mnie prześladowali, tak i was prześladować będą”.

A dlaczego tak się dzieje? Z prostej przyczyny – zło jeszcze jest na tym świecie i gdy nie może dosięgnąć ludzkiej duszy, dobiera się do naszego ciała. Dlatego chrześcijanie cierpią, bo walka pomiędzy Dobrem i złem trwać będzie aż do skończenia tego świata. A koniec kiedyś przyjdzie i wtedy nastąpi kres tej niepotrzebnej nikomu wojny.

Michał Czuma