Proszę o radę. Znam katechizmową definicję grzechu ciężkiego. Jednak robiąc rachunek sumienia często mam wątpliwości, czy dany mój czyn jest, czy nie jest grzechem śmiertelnym. Jak mogę sobie pomoc? Czy moje wątpliwości to konsekwencja słabej wiary?

 

Grzech ciężki to w pełni świadome (100% świadomości) i w pełni dobrowolne (100% woli) odrzucenie dobra (Boga) i wybór zła. Innymi słowy – grzechem ciężki jest wszystko to co jest przeciwne woli Boga co uczynione jest z pełną premedytacją, świadomością i w sposób w pełni wolny. Jeśli świadomość człowieka, jego wola są nawet odrobinę ograniczone – grzech staje się grzechem lekkim (powszednim) a w przypadku zupełnej nieświadomości lub wymuszony (bezwolnym) – będzie grzechem ale niezawinionym. Taka jest ogólna wykładnia moralna czynów człowieka.

Każdy grzech jest wyrazem naszej małej wiary i głupoty. Bo gdybyśmy mieli świadomość co czynimy i jak wielkie szkody wyrządzamy sobie i bliźnim czyniąc zło przed jego popełnieniem – to wtedy nasza wiara byłaby coraz mocniejsza. A tak nie jest – każdy grzech osłabia nas i wystawia na zło.

Jak może sobie Pani pomóc? Codziennym rachunkiem sumienia wplecionym w wieczorną modlitwę, gdzie Pani będzie analizować swój dzień pod kątem czynionego i otrzymanego dobra zaś odkrywając swoje zło uczynkowe, wyciągając z tego wnioski i ucząc się na własnych błędach. I wzbudzając prawdziwy żal za grzechy te powszednie i dziękując Bogu za dobro, które Bóg nam wyświadcza pomimo naszych grzechów – będzie Pani wciąż pod wpływem łaski uświęcającej.

Przydatna też jest miesięczna, lub co parę miesięcy – spowiedź u stałego (sprawdzonego i mądrego) spowiednika, który znając i poznając Panią coraz bardziej, będzie mógł Pani pomóc jak omijać rafy i zasadzki zła. Pani wątpliwości są wyłącznie efektem Pani sumienia, które jest niczym innym jak głosem naszej duszy, która dostrzega to co my zmysłami i z powodu naszej materialności nie dostrzegamy, a co dla niej jest widzialne. Ten głos przekazuje nam to co dobre i daje wskazówki aby być jeszcze lepszym, przestrzegając nawet przed znamionami zła.

Ale i sumienie trzeba kształtować, bo ono samo dojrzewa wraz z nami. Tutaj pojawia się rola stałego doradcy duchowego, którym może być zaprzyjaźniony kapłan, do którego możemy mieć zaufanie. On obserwując nas i analizując nasze przeżycia pozwala ukształtować prawidłowo nasze sumienie. Jeśli z nami jest coś nie w porządku taki doradca duchowy może też zaproponować czasami wizytę u psychologa, gdyż zdarza się, że pewne głosy sumienia nimi nie są, ale po prostu sygnalizują nam pewne nieprawidłowości w naszej psychice. Np. w przypadku nerwicy natręctw – człowiek może sobie zarzucać najcięższe przewinienia nawet wtedy, gdy ich nigdy nie popełnił. Psycholog wtedy usuwa przeszkody psychiczne sprawiając, że człowiek widzi swoje działanie w sposób właściwy i rzeczywisty – niezakłócony przez zaburzoną psychikę. O tym również należy pamiętać.

Życzę Pani dojrzałego sumienia, które zawsze pokazuje pełną prawdę nawet wtedy, gdy my sami mamy z tym ogromne problemy.

Michał Czuma