Co Kościół, ten nauczycielski i przepowiadający, myśli na temat „Harry’ego Pottera” (nie pamiętam teraz autora)? Proszę o szybkie wyjaśnienie, problem szkolno–wychowawczo–katechetyczny.
Niestety tej książki nie czytałam, ale na podstawie tego co o niej czytałam, zastanawiam się skąd biorą się lęki przed tą książką. Jeśli mają one związek z czarami i magią, które zawiera fabuła, to pamiętajmy, że np. w „Kopciuszku” również są czary. A „Tomcio Paluch”, „Kot w butach” czy wiele innych baśni i opowieści należących do klasyki? Za jakiś czas i ta książka znajdzie się tam. Świat się zmienia, inne są filmy, inne możliwości techniczne, baśnie też inne.
Sama jestem matką szóstoklasisty, mam jeszcze synów w czwartej i drugiej klasie, i dwie córki, najmłodsze. Nasze dzieci nie czytają HP, bo Michał sam woli pisać, a Olek czyta tylko słowniki, encyklopedie, po prostu literaturę fachową, ścisłą. W klasie Olka tylko jeden chłopiec przeczytał wszystkie tomy HP. Aż tak dzieci za tym nie szaleją.
Uważam, że każde dziecko powinno być przyzwyczajanie do tego, że samo ponosi konsekwencje swoich wyborów między dobrem a złem, i kiedyś będzie za to rozliczone, tak jak każdy z nas. Najważniejsze, tak sądzę, jest pokazywanie dzieciom miłości Jezusa do nas, rozwijanie wiary, poszerzanie wiedzy religijnej. A często zdaje się nam: rodzicom, katechetom, nauczycielom, że trzeba kontrolować myśli, duszę, kroki., lekturę. Prowadzenie ku dobremu powinno przybierać zupełnie inne kolory, jest to towarzyszenie dzieciom, pomoc, rozwój wiedzy, każdej, religijnej też. Dzieci są nam podarowane przez Boga a nie są naszą własnością. A właśnie takie nieustanne kontrolowanie może świadczyć, iż o tym zapominamy. Poprzez ciągłe szukanie zagrożeń wokół siebie, polowanie na czarownice, ściganie zła zaprzepaścimy to co najważniejsze – miłość.
Ewa Rozkrut
Czekałem od dłuższego czasu na to pytanie. Ostatnio dyskutowałem na ten temat z moją Małżonką, która jest psychologiem klinicznym dziecka. Chciałbym więc przedstawić nasz pogląd na problem (to właściwe słowo) „Harrego Pottera” autorstwa Pani Rowlling.
Kościół (z tego co mi wiadomo) nic na temat tej książki się nie wypowiedział i nie ukrywam, że zrobił wreszcie coś – co powinien robić częściej – mianowicie, nie robił swoimi opiniami dodatkowej reklamy dziełom, które i tak są bardzo rozreklamowane.
O czym jest ta książka – dobrze chyba wszyscy wiemy. Jest to historia małego chłopca, który ukończywszy akademię czarnoksięstwa, za pomocą magii walczy ze złem które utożsamia zły Czarnoksiężnik. Walczy o dobro dzieci. Książka ta jest bardzo popularna, gdyż spełnia wiele naszych dziecięcych marzeń o posiadaniu magicznej mocy, która pozwala nam zwalczać zło tak często nas dotykające. W sumie lektura tej książki pozwala wyrobić sobie własne zdanie na jej temat, ale nie ukrywam, że ja osobiście nabrałem do niej na tyle dystansu, że sam nie widzę w niej większego problemu. Ale z drugiej strony staram się nie zarażać nią mojego syna nową modą, po Pokemonach i Digimonach, które opanowały umysły naszych milusińskich.
Odpowiem od razu dlaczego staram się odwlec w czasie kontakt mego syna z Harrym Poterem. Dlatego, że treści tam prezentowane w połączeniu z agresywną promocją nie tylko samej książki ale i tzw. „gadżetów” powoduje, iż dzieci zaczynają się interesować magią. Nie należę do ludzi, którzy wszędzie wietrzą zło, szatańskie podstępy i tym podobne rzeczy, ale…. no właśnie, jest parę ale. Kościół zgodnie z zaleceniami Biblii uważa za grzeszne każde działanie związane z magią, okultyzmem. Dlaczego? Dlatego, iż najważniejszą siłą, która jest w stanie zwalczać zło i chronić dobro jest sam Bóg – zaś sięganie po okultyzm to nic innego jak sięganie po środki, które nam się w ogóle nie należą. To pójście niebezpieczną drogą, na której nie można spotkać Boga, za to łatwo można napotkać siły zła, które mają ułatwiony dostęp do naszych serc. Bóg dał wystarczające środki do zwalczania złych duchów, więc jeśli ktoś zaczyna sam wchodzić w sfery zarezerwowane wyłącznie Bogu – popełnia grzech pychy. Jeśli człowiek sięga po magię, okultyzm – otwiera on szeroko drzwi złym duchom, które mogą wtedy oddziaływać na człowieka.
Zakaz magii jest jednym z wczesnych zakazów przekazanych nam przez Boga: „Nie będziecie jeść niczego z krwią. Nie będziecie uprawiać wróżbiarstwa. Nie będziecie uprawiać czarów.” (Kpł 19,26) „Nie będziecie się zwracać do wywołujących duchy ani do wróżbitów. Nie będziecie zasięgać ich rady, aby nie splugawić się przez nich. Ja jestem Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19,31) Między innymi z powodu sięgania po magię i wróżbiarstwo w księdze Samuela poświęcono dużo miejsca pokazując dlaczego Bóg odwrócił się od swego pomazańca Saula, pokazując istotę tego grzechu i jego skutki. W Dziejach apostolskich opisany jest również fakt dot. tego, iż złe duchy mają wpływ na człowieka uprawiającego magię – „Kiedyśmy szli na miejsce modlitwy, zabiegła nam drogę jakaś niewolnica, opętana przez ducha, który wróżył. Przynosiła ona duży dochód swym panom.” (Dz 16, 16) Już ten fragment pokazywał, że po prostu na magii można zarabiać. Książka o Harrym Potterze jest też sposobem zarabiania i może zarazić i zasiać w głowach młodych i jeszcze bezkrytycznych osób ziarnko fałszu, że w sumie magia to może być coś dobrego. I na tym właśnie polega czające się w tej książce zło.
Dlatego trzeba bardzo uważać i tłumaczyć dzieciom (jeśli się nie da ich przed tą książką jakoś powstrzymać), że jest to fikcja, bajka i nic więcej. Jeśli bowiem dziecko (co rodzice powinni dostrzec) zaczyna się interesować magią, zaczyna odprawiać jakieś rytuały pod wpływem tej lektury – to jest to niebezpieczny sygnał.
Generalnie jednak to rodzice powinni panować na tym co czytają ich dzieci, i to na rodzicach leży obowiązek czuwania nad tym co ich dzieci wyłapują z lektury książek. Od wieków historie o wróżkach, skrzatach, wiedźmach – były lekturami wszystkich dzieci świata i jakoś z tego problemów nie było. Na osobach odpowiedzialnych za kształtowanie młodego człowieka spoczywa obowiązek takiego interpretowania opowieści, aby dziecko wyciągnęło z tego jak najwięcej plusów a odrzuciło ewentualne treści, które mogą niezdrowo wpływać na ich psychikę. Dlatego popieram w całej rozciągłości wspólne czytanie tej książki razem z dzieckiem i na bieżąco tłumaczenie dziecku tych opisywanych tam zdarzeń, które pozwoli im zrozumieć tę opowieść jako potrzebę walki ze złem i wybieraniu dobra zawsze i za wszelką cenę zamiast potępienia w czambuł całej książki jako jakiegoś „narzędzia szatana”. Dziecko może bowiem odnieść większą szkodę kiedy temat Harrego Potera w jego środowisku jest dyskutowany a on sam jest odrzucany przez rówieśników jako ten, kto się tym nie interesuje. Jest to dla dzieci tym bardziej szkodzące, kiedy Harrego Potera spotyka w szkole, przedszkolu, telewizji i na zakupach w sklepie – zaś rodzice mu go zabraniają nie tłumacząc (bądź niewłaściwie tłumacząc) dlaczego nie wolno mu się tym interesować.
Zło wyrządza się dzieciom wyłącznie wtedy, kiedy nie przekazuje się im wiedzy, pozwalającej im samy wyrobić sobie własną właściwą opinię. Zadaniem rodziców, nauczycieli, katechetów i księzy, ich rola polega w tym przypadku na przekazaniu prawdziwej wiedzy o świecie bajek i czarów, na wyjaśnieniu symboliki i pojęć tam zastosowanych, na odgraniczeniu fikcji od rzeczywistości, na pokazaniu prawdy. Katecheci w szczególności powinni sami tę książkę przeczytać i wychwycić w niej dobro jakie tam zapewne jest, zaś z chwilą spotkania się tam z pochwałą złych czynów jasno dzieciom wyjaśnić, na czym to zło polega.
Stara metoda „wejść czyjąś furtką a wyjść swoją” jest do tego idealna. Warto na bazie popularności tej książki przekazać pewne pozytywne cechy tej baśni dla dzieci i pokazać dobro, które bezdyskusyjnie jest w niej chwalone. Pokazać dzieciom prawdziwe źródło dobra z jednoczesnym przekazaniem wiedzy dzieciom o złu ukrytym w magii. Ostre piętnowanie i odrzucanie tego zjawiska jakim jest Harry Poter niczemu dobremu nie służy a jedynie powoduje w dziecku postawnie odruchu „owocu zakazanego”. Polega to na tym, iż im mocniej dziecku czegoś się zabrania bez wyjaśnienia do końca dlaczego (czyli bez przekazania i zaakceptowania przez dziecko właściwej wiedzy) – tym bardziej ono tego pragnie. I jeśli dziecku nie udzieli się tej wiedzy i nie zapoznamy dokładnie z daną rzeczą w sposób kontrolowany, to kto inny to zrobi bez naszej wiedzy i we właściwy jemu (czyli szkodliwy dla dziecka) sposób.
Dlatego tak długo jak mogę uniemożliwiam memu dziecku dostęp do tej pozycji, ale już teraz tłumaczę mu, na czym polega zło magii, czym naprawdę zwalcza się zło, gdzie jest prawdziwe źródło dobra. I widzę, że moje dziecko zaczyna to rozumieć. A gdy zrozumie, nie będę się obawiał wpływów książki pani Rowlling na moje dziecko, gdyż moje dziecko samo będzie potrafiło odróżnić prawdę od fałszu, zło od dobra.
Takie postępowanie proponuję, zaś lektura wspólna z dzieckiem zbliży rodziców do dzieci i da niepowtarzalną okazję pozwalającą wyrobić w dziecku nawyk, aby z każdą niezrozumiałą dla niego sprawą zawsze mógł się zgłosić do swoich rodziców i uzyskać od nich pomoc.
Michał Czuma
LISTY
Pan Michał pisze, że jak długo mógł tak długo wstrzymywał dostęp swoim dzieciom do czytania książki. U mnie było inaczej. Żona namawiała dzieci do przeczytania Harrego, ale główną powodem dla którego nie chcieli czytać to „zbytnia objętość”, chociaż czytają dużo i również bardziej opasłe tomy.
Kiedyś ksiądz w kazaniu wspomniał o Harrym Poterze, o magii w tej książce i o jej wpływie na psychikę człowieka. Było to raptem może kilka zdań, ale po powrocie do domu dzieci natychmiast odszukały książek i przeczytały wszystkie 4 tomy.
I co?
Nic, bowiem od dawna są uczone, aby odróżniać „bajkę” od rzeczywistości.
Robimy problem z książki (czytanie rozwija) a jak wygląda problem czarów w życiu przedszkolaka czy ucznia podstawówki. Telewizja (pokemon, digimon, dragon ball itp) o których nie wiemy nic, bo dzieci oglądają gdy jesteśmy w pracy. Szkoła, przedszkole – cały czas czary – w bajkach (pocałunek księcia), w zabawie (ludzik z kasztana żyje) itp.
Proponuję zastanowić się nad takim przekazaniem treści aby młody człowiek odróżnił zło od dobra nawet gdy to zło jest mocno zamaskowane, aby wiedział, że zawsze może liczyć na swoich rodziców, bliskich, prawdziwych przyjaciół, aby nigdy nie czuł się samotny, odrzucony, niepotrzebny.
Jeżeli tego go nauczymy to żadna treść książkowa, filmowa, szkolna czy podwórkowa nie jest w stanie zachwiać systemu hierarchii wartości.
Pozdrawiam Wszystkich
Waldemar
Do opublikowanych wypowiedzi na temat Harry Pottera, pragnę tylko dodać parę szczegółów. Jestem studentką filologii angielskiej, dlatego też znam tę pozycję w języku oryginalnym, tłumaczenie polskie, jak również film, który niebawem zapewne wejdzie na ekrany naszych kin.
Otóż Harry Potter niewiele różni się od Pokemonów. Niektóre z tych małych stworzonek w charakterystyce postaci mają opis iż „nie lubią małomównych i dlatego je likwidują” albo „zabija wzrokiem grubasów”.
Kto to w ogóle wymyśla? Zapewne ktoś kto ma z tego zysk. Harry Potter, Kochani Rodzice, odprawia rytuały, wypowiadając dokładne zaklęcia. Wraz a przyjaciółmi wywołują duchy zmarłych ludzi i chociaż śmierć nazwana jest tu „kolejną, wspaniałą przygodą”, nie można nie zauważyć aluzji do reinkarnacji. Ponadto, ludzie nie uprawiający czarów nazwani są „muggles” czyli, głupole. Życie głupoli nie jest nic warte, są głupi i okrutni i nie zasługują na sympatie bo nie wierzą w czary. I to ma być wydziwianie, doszukiwanie się na siłę zła we wszystkim?
Wydaje mi się, że rodzice jako pierwsi powinni zapoznać się z lekturą tej książki, tym bardziej, że zapowiadają się kolejne odcinki. Proszę, nie bagatelizujcie tego. Harry Potter to tylko moda. Jest wiele innych wartościowych pozycji, które możecie ofiarować swoim dzieciom bez strachu o niepożądane konsekwencje. Choć nie sądzę, by po przeczytaniu Harry Potter'a wzrosła chęć dzieci do zostania czarnoksiężnikami czy porzucenia religii katolickiej, nie widzę sensu w zaśmiecaniu dzieciom głów w tak wczesnym wieku.
Z Panem Bogiem,
Magdalena
PS. I jeszcze jedno co zauważyłam niedawno. Być może jestem w błędzie. Tym bardziej proszę o odpowiedź. Co oznacza symbol na czole Harrego? Czy to co myślę?
Kontrowersyjne opinie na temat serii książek o Harrym Poterze przyciągnęły moją uwagę. Problem nie dotyczy mnie bezpośrednio, ponieważ moje dziecko jest już prawie dorosłe. Próbowałam jednak zrozumieć skąd tyle sprzeczności. Książek nie czytałam i nie planuję. Swoją wiedzę czerpię z internetowych stron chrześcijańskich.
Czym rożni się ta seria od innych książek o czarach i wróżbach. Wydaje mi się, że najlepiej wyjaśniają to osoby, które same kiedyś parały się magią i okultyzmem. Według nich książki te są wyrafinowanym podręcznikiem czarnoksięstwa. Nie jest to bynajmniej wytwór fantazji autorki jak się większości wydaje. Jest tam wiele analogii z rzeczywistym okultyzmem.
Jakie skutki wywrze to na młodym pokoleniu? W chwili obecnej mamy serię czterech książek, podobno mają się ukazać jeszcze trzy. Pierwsza cześć została już sfilmowana i bije rekordy oglądalności, w planach są ekranizacje kolejnych części. Strony internetowe o Harrym Potterze prowadzą do prawdziwych stron o okultyzmie a aktywność na tych ostatnich zdecydowanie wzmogła się. Czy rzeczywiście przebrzmi to bez echa?
Padają ostrzeżenia przed indoktrynacja. Zauważa się, że w magicznym świecie Harrego, dorośli nie uwikłani w magię postrzegani są jako wrogowie, głupcy i niegodni zaufania, natomiast linia miedzy dobrem a złem nie zawsze jest przejrzysta.
Myślę, że większość rodziców jest nieświadoma zagrożeń jakie niosą ze sobą te książki, nawet w dobrej wierze sami je dzieciom podsuwają. Uważam również, że księgarnie chrześcijańskie nie powinny zajmować się dystrybucją tej serii. Z przykrością stwierdzam, że Księgarnia Mateusza również te książki rozprowadza. Nie sądzę, żeby oficjalne zakazy miały jakikolwiek sens, większość sięgnie po książkę na przekór. Chyba jednak nie powinniśmy ignorować ostrzeżeń i traktować tej serii na równi z innymi bajkami.
Ewa P.
Bardzo mnie poruszyły wypowiedzi na temat Harry’ego Potter’a. Zauważyłam, że wszystkie wypowiedzi krytykuję tę książkę. Zauważyłam również, że w sumie żadna z osób wypowiadających się nie przeczytała Pottera. (...) Ja przeczytałam wszystkie części Harryego i wiem, że ludzie niemagiczni to nie „głupole” tylko „mugole”. Nieprawdą jest również to, że strony Harry’ego prowadzą do stron o okultyzmie, a dorośli nie uwikłani w magię nie są postrzegani jako wrogowie, głupcy i niegodni zaufania. Harry Potter jest kolejną książką ukazującą walkę DOBRA ze ZŁEM. Symbol na czole Harry’ego jest po prostu blizną.
Agata
Mam 16 lat i niedawno przeczytałam pierwszą część z serii książek o Harrym Potterze. Powszechnie uważa się, że książki te czytają tylko dzieci. Błąd! W moim liceum co prawda trudno spotkać kogoś kto przeczytałby wszystkie wydane części „Harry’ego”, ale znam wielu moich rówieśników, studentów, a nawet dorosłych, którzy sięgnęli(zazwyczaj z ciekawości) po książkę Pani Rowlling. Osobiście książka nie przypadła mi do gustu. Ubogie opisy miejsc, w których toczy się akcja, skąpe przedstawienia postaci oraz niekończące się dialogi – nie podziałały na moją wyobraźnię. Często spotykam się z opiniami o niekorzystnej dla najmłodszych czytelników dużej zawartości magii w fabule książki. Otóż Kochani Rodzice! Przeczytajcie sami i rozważcie co i w jaki sposób należy wytłumaczyć waszym pociechom. Myślę, że mądrzy rodzice uczą swoje dzieci odróżniać fikcję od prawdy, dobro od zła i uczą je podejmowania słusznych i przemyślanych decyzji, które wpłyną pozytywnie na ich rozwój.
Sądzę, że moi rodzice mnie tego nauczyli i dlatego nie mam zamiaru zagłębiać się w dalsze losy Harry’ego. Wolę pozostać przy moim Panu Samochodziku.
Joanna
Moim zdaniem problem Harrego jest bardzo poważny. Przeczytałem wszystkie części. I rzeczywiście, przy odpowiedniej opiece rodziców, rzecz jest dla dzieci do przełknięcia. Jednak problemem jest cała „otoczka” Harrego. Proponuję mały test: proszę wpisać w przeglądarce onetu „harry potter”. Od razu uprzedzam – nie róbcie tego jeżeli macie mniej niż 18 lat. Przeraziłem się gdy sobie uświadomiłem, że moja 13-letnia siostra szukała w internecie informacji o Harrym. „Poznacie ich po owocach”? Oby tych owoców było jak najmniej.
Paweł
Słyszałem, że autorka Harry Potter’a udzieliła wywiadu gazecie The Tiemes w którym przyznała, że będzie tak szybko i dużo pisać, aż nie odciągnie znaczną ilość dzieci od Jezusa Chrystusa. Prosiłbym, aby ktoś potwierdził lub zaprzeczył tej wiadomości. Jeżeli byłaby to prawda, to wszelka dyskusja czytać czy nie czytać Harry’ego Potter’a stanie się bezprzedmiotowa dla nas katolików.
Z Bogiem – Henryk
Unikajcie wszystkiego co ma choćby pozory zła. Nie mam pod ręką Księgi Pisma Świętego, ale tak pisze św. Paweł do nas wszystkich, również do rodziców dzieci czytających Harry Pottera. Czy w tej książce dostrzegamy zło? Jeżeli czary, okultyzm i spirytyzm nie wydadzą nam się niczym złym, bo przecież w „Kopciuszku”, „Zaczarowanym ołówku”, „Arabelli” też są podobne elementy, to może wypowiedź autorki książki nas zainteresuje. Pani Rowlling na łamach brytyjskiej gazety The Times na pytanie – Dlaczego stworzyła pani tak wiele tomów Harrego Potera? odpowiada – Ponieważ chcę wyrugować wreszcie ze świadomości dzieci tę żałosną postać Chrystusa! Ale czy to jest zło? Przecież to postęp...
Mariusz
OD REDAKCJI: Rzekoma wypowiedź J.K. Rowling dla The Times nie miała miejsca – została wymyślona i rozpowszechniona przez redakcję satyrycznego pisma internetowego TheOnion.com.
Chciałem tylko wyrazić wdzięczność za powstanie tej strony oraz osobom które zabrały na niej głos, osobiście przeczytałem z żoną wszystkie tomy tej książki, dlatego byłem szczerze zdziwiony negatywnymi opiniami na jej temat , lecz ponieważ pochodziły z kręgów ludzi wierzących więc wzbudziły one w nas myślę uzasadniony niepokój, dzięki wam mam znowu spokój.
Może jeszcze jedno mała prośba do ludzi którzy powtarzają czyjeś opinie,: najlepiej sięgnąć do źródła, bo wiele opinii na temat tej książki, które słyszałem lub czytałem, nie ma w ogóle pokrycia w jej treści i jako argumenty, wprowadzają zamęt u osób, które chcą się coś dowiedzieć, a co więcej stanowią raczej kontrargumenty.
Myślę że trafny jest też argument o reklamie, jest ona po to by zrobić kasę, a na dzieci ma bardzo duży wpływ, nasze dziewczyny staramy się przed nią chronić i to nie zakazując oglądania tylko tłumacząc i pokazując jej mechanizmy, na marginesie muszę powiedzieć, że jakoś nie mogły przebrnąć przez pierwszy tom Pottera, a są w szkole podstawowej, więc u nas w rodzinie to my z żoną jesteśmy jedynymi czytelnikami tej książki.
Pozdrawiam szczególnie tych zaniepokojonych i zatroskanych – Sławek.
Od pewnego czasu śledzę różne dyskusje toczące się wokół ‘Harry’ego Pottera’. Przeczytałam cztery tomy i dziwi mnie wielka burza i lęk z powodu tej książki dla dzieci (nie tylko), przecież nie pierwszej, w której z czarów utkano fantastyczny świat. Jej treść jest w tak oczywisty sposób abstrakcyjna (np. pomysł rozgrywania meczu piłkarskiego latając na miotłach), że nie umiem sobie wyobrazić, by stanowiła dla kogoś inicjację w praktyki okultystyczne. Natomiast wyolbrzymianie i demonizowanie jej np. przez zapobiegliwych katechetów w pogadankach z dziećmi odnosi efekt przeciwny do zamierzonego - wzbudza u dzieci zainteresowanie praktykami magicznymi. Wiele osób (akurat nie w ww. zamieszczonych wypowiedziach) dostrzega również zagrożenie w tym, że główny bohater ma odnosić zwycięstwo w walce ze złem dzięki swym magicznym umiejętnościom. Osobiście odniosłam jednak wrażenie, że głównym atutem Harry’ego Pottera wcale nie są jakieś niezwykłe zdolności, ale odwaga (ośmielę się nawet powiedzieć: męstwo), lojalność i wierność w przyjaźni. To chyba jest coś pozytywnego?
Bogna
Jestem praktykującą katoliczką zaangażowaną od kilkunastu lat w ruchy przykościelne, głównie Odnowę w Duchu Świętym. Skończyłam psychologię UW, specjalizacja wychowawcza.
Oczywistym jest, że „wszystko dobre, ale w miarę” i że każda przesada szkodzi. Stąd mamy uzależnienia od: telewizji, internetu, gier komputer. u dzieci (i nie tylko zresztą), „Pokemanię” (ostatnio wypieraną przez zamiłowanie najmłodszych do nowych kreskówkowych stworów: „Digimonów”) itp. Wszystko może szkodzić źle wykorzystane, serwowane bez umiaru i rozsądku.
W przypadku omawianej tu książki złem jest sprzedawanie jej w księgarniach o 12 w nocy (IV tom, Warszawa jesienią ub.r.), czy projekcja filmu, pierwszej części przygód Harrego również o 12 w nocy w niemieckich kinach i na to konto zwalnianie następnego dnia uczniów z początkowych lekcji w niektórych szkołach oraz udostępnianie filmu zbyt małym dzieciom, tzn. poniżej 10 roku życia.(jak to oceniali niemieccy pedagodzy i psycholodzy), które łatwo poddają się sugestii, które nie posiadają jeszcze zdolności krytycyzmu wobec podawanych im treści. SĄDZĘ, ŻE WIĘKSZOŚĆ ZROWO MYŚLĄCYCH LUDZI UZNA takie praktyki handlowe za EKSTRAWAGANCJĘ OBLICZONĄ NA ZYSK (niestety znów !), A NIE DOBRO DZIECI... Podobnie stosy różnorakich „gadżetów”: super drogie karty kolekcjonerskie, bardzo droga gra komputerowa, zeszyty notesy, kolorowanki itp., itd. To jest szaleństwo(!) i zło - zarabianie na..., kosztem..., wyrabianie postaw konsumpcyjnych, „monotematyzmu” u dzieci, etc.!
Sama książka to lektura dla NASTOLETNICH dzieci (jak sam bohater zresztą) ukazująca: wartość przyjaźni, wierności dobru nawet za cenę cierpienia (Harry i prof. Dumbledore), odwagi, nawet poświęcenia, narażania życia dla ochrony innych, pomocy niesłusznie oskarżanym, prześladowanym czy słabszym (np.: chłopiec Longbottom), również uczciwej rywalizacji (pomoc nawet rywalowi w potrzebie), akceptację osób odmiennych od nas i często przez to odrzucanych tylko z tego powodu (postacie prof. Lupina, Hagrida); to, że nikogo nie wolno przedwcześnie osądzać czy „skreślać” (Longbottom, Lupin, Snape), że każdy ma prawo do „drugiej szansy”, że dobrze jest wybaczać (obrona Glizdogona przez Harrego); potępione jest wywyższanie się nad innych, dyskryminacja uznanych za gorszych, wykorzystywanie stanowiska, siły, protekcji dla egoistycznych, złych celów (ojciec i syn Mulfoy'owie); manipulacja, kłamstwo prasowe, niszczenie ludzi dla medialnej sensacji (Rita Skeeter)i inne.
W powieści wyraźnie podkreśla się sprzeciw wobec okrucieństwa, oszustwa, bezlitosnych zachowań. Harry to nie ideał siły i przystojności, ale sierota, chłopiec drobny, nie wysoki, w okularach, który wiele wycierpiał od swej najbliższej rodziny (wujostwa). Wyróżnia się nie - jak wielu dzisiejszych, komiksowych i filmowych bohaterów dziecięcych - piękną sylwetką i siłą, ale cnotami charakteru: odwagą, posuniętą aż do narażania życia dla ratowania innych, uczciwy w rywalizacji, w sporcie, dzielny, dobry, potrafiący wybaczyć, zlitować się nad tym, kto prosi (np. prośby Glizdogona). Za podszywanie się pod cudze osiągnięcia, pyszałkowatość i narcyzm, prowadzące aż do przestępstwa spotyka uczciwa kara (prof. Lockhart). Podła i nieuczciwa dziennikarka zostaje poniekąd pokonana własną bronią. Zawsze na koniec dobro zwycięża i jest wynagradzane, zło zaś potępiane.
To fakt, że kolejne tomy zawierją trudniejsze, bardziej dojrzałe treści, tematy (zakochanie, zainteresowanie płcią przeciwną, drastyczny opis przemocy, złożoność postaci - Snape), ale właśnie dostosowane do dojrzewających bohaterów powieści oraz (teoretycznie) czytelników. Powieść została bowiem pomyślana i zaplanowana na przedstawienie 7 kolejnych lat nauki i życia gł. bohatera od 11 do 18 r.ż. Zwykle książki o młodzieży są adresowane i czytane przez młodzież - to po pierwsze.(Przypominam przy okazji, że: wiek pom.11 a 18 lat w całości należy do okresu określanego mianem MŁODZIEŃCZY !!!) Po drugie: kolejne „dojrzalsze” (opisujące przygody starszego chłopca) tomy przygód, autorka pisze i wydaje mniej więcej co roku; tak, ze czytelnicy muszą czekać (i w między czasie dorastać) na następny epizod życia i rok nauki bohaterów.
Zdaję sobie sprawę, że ta druga teza jest dość karkołomna i, że tak powiem, dziurawa. Bo co z tymi, którzy zaczęli i zaczną powieść czytać po wydaniu pierwszego tomu, a mają 11 lub nawet mniej lat? Czy będą czekać z przeczytaniem następnego tomu rok, by dorosnąć do wieku i problemów bohaterów ? Bardzo wątpliwe, choć myślę, przydałoby się. Może je tylko powstrzymać, wzrastająca z tomu na tom ilość stron do przeczytania, i trzeba przyznać, iż przy słabej dziś biegłości w tej sztuce u młodych, jest to jakaś zapora, aczkolwiek niezbyt duża.
Podsumowując, byłabym za NIEUDOSTĘPNIANIEM KSIĄŻKI DZIECIOM PRZED UKOŃCZENIEM 10 ROKU ŻYCIA, A POLECAŁABYM DLA DZIECI JESZCZE STARSZYCH (gimnazjalistów). Wiek 12 lat bowiem ostatecznie zamyka (czasem mówi się już o 10-11r.ż., jako kończącym) okres tzw. Młodszego Wieku Szkolnego, kiedy to dojrzewa w pełni aparat poznawczy: myślenie i rozumowanie, krytycyzm, widzenie niejednoaspektowe zagadnień; oraz sfera społeczno-uczuciwa. W następujących latach młodzieńczych zaczyna kształtować się tożsamość, i, w oparciu o nią zachowania moralne (patrz np.: Damon, Świat Nauki 10/1999). Dziękuję za uwagę, życzę owocnych, rzeczowych przemyśleń.
Katarzyna z Warszawy, lat 31.
Jestem człowiekiem, który sprawy literatury dla dzieci ma już kilka lat za sobą, ale jednak po bardzo intensywnej kampanii w sprawie książki i filmu z H.P. oraz po wielu skrajnych wypowiedziach na ich temat, postanowiłem sam zobaczyć czy sprawa jest tego warta. Pożyczyłem wszystkie 4 tomy H.P. i przeczytałem je od deski do deski. Potem zasięgnąłem języka u moich siostrzeńców na ten temat.
Ponieważ jestem z wykształcenia pedagogiem z wieloletnim stażem zarówno w nauczaniu jak i pracy wychowawczej podszedłem do analizy pod kątem przyczyn takiego zainteresowania dzieci i młodszej młodzieży tą książką. Większość opinii dotyczyła tego, że porusza ona tematy, którymi ta grupa wiekowa się interesuje. Rozwiązywaniu tych problemów służy m.in. podejście „magiczne”. Pomaga to rozwiązać wszystkie kłopoty. Jednak musimy to sobie powiedzieć, że dzieci swoje problemy rozwiązują prawie zawsze same. Wiem, że zaraz odezwie się ktoś, kto będzie udowadniał, że jego dzieci zawsze zwierzają się z problemów i zawsze z dziećmi dochodzi do szczęśliwego rozwiązania. To jest nieprawda. Dzieci przekazują nam tylko te problemy, które uważają, że mogą nam dać. One dokładnie wiedzą czy jesteśmy im w stanie pomóc. Wiąże się to z ich doświadczeniem życiowym. Jeżeli my sami nie zauważymy kłopotów dzieci i sami nie zainicjujemy rozmowy to niektóre problemy nigdy nie będą nam przekazane.
Dlatego proponuję nie zabraniać dzieciom przeczytania tych książek (jak i wielu innych), tylko starać się dziecku pomóc w zrozumieniu tej książki. Zawiera ona moim zdaniem wiele pozytywnych elementów, które mogą wzbogacić dziecko.
Wiele wypowiedzi zamieszczonych powyżej zaczyna się od zdania: nie czytałem ale mówię na podstawie tego co usłyszałem. To jest zbyt mało. W ten sposób można powiedzieć o wszystkim.
Jeżeli dziecko zdecydowało się na przeczytanie wielu setek stron, to znaczy, ze szuka. Wykorzystajmy tą chęć i podsuwajmy im też inne książki, które pomogą nam w ich formowaniu.
Przepraszam za lekkie nudzenie – Andrzej.
Z całym szacunkiem odnosze się do wszystkich piszących swe przemyślenia na temat książek Pani Rowling z serii „Harry Potter”. O ile na wszystkie inne tematy zawsze (no prawie zawsze) odpowiedzi udziela osoba duchowna - tutaj niestety tego nie zauważyłem. Nie chodzi mi wcale o wciąganie ich na siłę w tą dyskusję ale przecież milczenie może być jeszcze bardziej wymowne i niestety opacznie zrozumiane. Skoro tak wielu ludzi podejmuje ten temat, to znaczy, że jednak nie jest on marginalny, a ci , którzy o tym mówią są zafascynowani akurat istniejącą modą. Chodzi tu raczej o wychowanie całego pokolenia obecnych dzieci i myślę, że jasna wskazówka byłaby na miejscu.
Z Bogiem – Tomek
Być może kogoś przeoczyłem (na czytanie Mateusza zostaje mi kilka chwil w dniu wypełnionym zajęciami) – lecz w dyskusji o książkach pani Rowling uderza mnie to, że nikt jakoś nie wspomniał o innej siedmiotomowej sadze opowiadającej o dzieciach przenoszonych z angielskiego dworca kolejowego (miedzy innymi) do magicznego świata, gdzie ścierają się siły dobra i zła. Mówię oczywiście o Kronikach Narnijskich C.S.Levisa, z którymi zresztą pierwszy raz zapoznałem się, w wieku kilkunastu lat, w przykościelnej bibliotece (było kiedyś takie szaro-bure PAX-owskie wydanie). Wydaje mi się, że porównanie obu sag wiele wniosłoby do prowadzonej tu dyskusji. Nie mam kompetencji do prowadzenia takich porównań – nie czytałem książek pani Rowling i nie jestem literaturoznawcą. Ograniczę się do stwierdzenia, że chrześcijańskie przesalanie sagi C.S.Levisa jest bezsporne, jakkolwiek nienachalne. Nie wyobrażam sobie, żeby zawarte w opowieściach z Narnii aluzje do Historii Zbawienia, przedstawiane na tle bajkowego świata mówiących zwierząt i złych lub dobrych czarodziejów – mogły kogoś odciągnąć od prawdziwej religii. Jest raczej wręcz przeciwnie. Nie chcę demonizować książek o Harrym, ale może na katolickiej witrynie znalazłoby się miejsce na kilka ciepłych słów o książkach C.S. Levisa. Pisał, jak wiadomo, również dla dorosłych, był człowiekiem głębokiej wiary i wcale nie był mugolem.
Daniel