Nie wolno jej go dotknąć,
nie wolno go zatrzymać.
Tak, to Jezus,
ale jakby inny,
nie wskrzeszony jak jej brat Łazarz;
Jego ciało jest takie samo,
a jednak inne.
Zmartwychwstały Jezus nie spotka się już z nią w ten sam sposób,
fizycznie,
zewnętrznie.
Spotka się z nią w jej wnętrzu.
Maria musi odkryć tę nową formę obecności
ukrytą w jej cielesnym sercu.
Jezus zstępuje w męczarnie(cierpienia) śmierci,
w noc grobu,
by zmartwychwstać do życia
w całkiem nowej postaci,
jego pełne chwały, zmartwychwstałe ciało
nie jest już ograniczone miejscem i czasem.
Hymn pierwszych chrześcijan,
kenosis -- uniżenie,
staje się pieśnią pokornego tryumfu.
"Dlatego Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował mu imię ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich, ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus jest PANEM --
ku chwale Boga Ojca." (Flp 2, 9-11)
Zmartwychwstanie Jezusa ogarnia cały kosmos i jest najbardziej niezwykłą,
a jednocześnie najbardziej niepozorną rzeczywistością
w całej historii naszego wszechświata.
Jezus nie ukazuje się tryumfalnie
nad świątynią Jeruzalem,
poniżając tych, którzy jego poniżyli.
Cichy i pokorny staje przed swoimi przyjaciółmi,
przed tymi, których wybrał.
Ale oni są przerażeni,
biorą go za ducha!
"To ja jestem.
Dotknijcie Mnie
i przekonajcie się.(...)
Macie coś do zjedzenia?" (Łk 24)
Nie mogą zrozumieć.
Trudno jest im zrozumieć.
Są tacy jak my:
ich serca są tak powolne,
tak długo zwlekają zanim uwierzą.
Zmartwychwstały Jezus
nie potępia ich za tchórzostwo,
nie wyrzuca im, że go porzucili,
ale gani ich za to,
że nie uwierzyli kobiecie,
Marii z obozu rzymskiego,
która powiedziała im,
"że widziała go żywego." (Mk 6)
Ale to JEST prawda.
To JEST Jezus
żywy,
w tym samym ciele,
a jednak inny!
"Pan mój i Bóg mój!",
woła Tomasz
przemieniony nadzieją i radością,
kiedy wkłada swoje palce
w rany Jezusa na rękach i stopach,
a rękę w jego bok,
rozcięty kopią. (J 20)
Z zupełnego upadku, z totalnej klęski
rodzi się coś całkowicie nowego,
nieoczekiwanego:
Jezus zmartwychwstały i pełen pokory,
Jezus żywy,
dodający odwagi tym rozdartym ludziom,
przywracający nadzieję,
dający życie,
umacniający ich.
Jezus jest łagodny
i nie ma w nim żadnej szorstkości.
Idzie drogą do Emaus (Łk 24)
z tymi dwoma zrozpaczonymi i zbuntowanymi mężczyznami,
uciekającymi od podzielonej i rozbitej wspólnoty uczniów.
Ukrywając swoje rany pyta ich
o czym rozmawiają.
"Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie,
który nie wie co się tam w tych dniach stało.
«Cóż takiego», zapytał ich."
Opowiedzieli mu o Jezusie i jego śmierci,
a on objawiał im tajemnice Pisma.
Ich serca rozpaliły się uniesieniem,
ale rozpoznali go dopiero
gdy błogosławił i łamał chleb
w czasie wieczerzy.
Potem zniknął im z oczu.