Jezus nie mówił bogatym takim jak Zacheusz z Jerycha, (Łk 15)
aby sprzedali wszystko co mają.
Chciał tylko, aby otworzyli swoje domy i swoje rodziny,
by stali się gościnni i współodczuwający,
i żeby nie bali się.
Wezwał ich, by otworzyli swoje serca,
i nie ukrywali się przed słabymi, bezsilnymi i potrzebującymi pomocy,
ale dzielili się z nimi,
swoim życiem, pożywieniem, majątkiem.
Wtedy odkryją nowe życie,
odkryją Boga,
odkryją szczęście
i będą błogosławieni.
Dlatego Jezus mówi do Faryzeusza:
"Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę,
nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci,
ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów. (...)
Lecz kiedy urządzasz przyjęcie,
zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych,
a będziesz szczęśliwy."
Bóg będzie z tobą. (Łk 14)
Wielu jednak bogatych i mających władzę nie było w stanie się zmienić:
nie chcieli się zmienić,
nie chcieli zaprosić
ubogich, ułomnych i chromych do swojego stołu:
bali się, że stracą kontrolę.
Skoncentrowani na sobie,
zamknięci w swoich religijnych uprzedzeniach,
nie mogli znieść zapachu pospólstwa,
smrodu trędowatych i chorych,
krzyku żebraków.
Nie chcieli słuchać mądrości kobiet,
mądrości słabych.
Czuli się dobrze w ustanowionym porządku,
z wysokimi rangą kapłanami i odpowiedzialnymi religijnymi,
którzy im nie przeszkadzali,
lecz przeciwnie, pochlebiali im.
Przypochlebiali się sobie wzajemnie
w tym elitarnym klubie silnych i wpływowych.
Krytykowali brudny, pstrokaty, nieokrzesany tłum,
i tego radykała, tak zwanego proroka,
który przyjaźnił się ze słabymi, zapomnianymi i brudnymi,
który dotykał trędowatych,
przyjaźnie rozmawiał z Samarytanami,
słuchał kobiet;
i nawet pozwalał kobiecie o złej reputacji,
by myła mu nogi i wycierała je swoimi długimi włosami! (Łk 7)
Jezus niepokoił także
ludzi gniewnych, zazdrosnych, biednych i bezsilnych,
zamkniętych w swojej rozpaczy,
zamkniętych w swoim buncie,
rozgniewanych na Boga i religię,
rozgniewanych na swój los,
rozgniewanych na proroków.
Gniewał ich Jezus,
który mówił o zaufaniu
zamiast o buncie.
Unikali go
albo byli na niego wściekli, kiedy nie dawał im jałmużny,
kiedy ich nie uzdrawiał, gdy tego chcieli.
Obecność Jezusa przeszkadzała też tym mężczyznom i tym kobietom,
którzy byli niewolnikami swoich przyzwyczajeń,
pijaństwa i rozwiązłości,
którzy odcięli się od przykazań Boga,
i nie chcieli nic wiedzieć o miłości
i przebaczeniu.