Wiele razy
Jezus wydawał się tak smutny, tak zraniony,
i miał łzy w oczach
jak żarliwie zakochany oblubieniec,
którego miłość zostaje odrzucona przez tą, którą kocha.
W innych momentach stawał się jak dziecko,
jego twarz i uśmiech,
oczy i całe ciało,
wyrażały ubóstwo, otwartość i niewinność
maleńkiego dziecka.
We wszystkim co mówił i co czynił
wydawał się tak wolny i tak prawdziwy,
i uczniowie za to go kochali
Nigdy nie szukał popularności i uznania.
Czasami jego słowa były ostre,
jak wtedy gdy mówił,
że trzeba znienawidzić rodziców
by pójść za nim,
albo wziąć swój krzyż,
kochać nieprzyjaciół,
wszystko porzucić.
Podziwiali go
i bali się go.
Kochali go,
ale nie byli pewni co będzie robił dalej!
Zawsze robił rzeczy zaskakujące!
Czasami byli trochę źli na Jezusa,
szczególnie wtedy gdy obiecywał im odpoczynek,
a potem pozwalał, by ogarnęły ich tłumy. (Mk 6)
Czy nie widział, że są u kresu wytrzymałości?
Także między nimi
nie zawsze działo się najlepiej..
Istniały wyraźne napięcia,
zwłaszcza wokół Judasza,
który był najbardziej ze wszystkich zorganizowany,
(czy nie dlatego odpowiedzialny był za finanse?),
ale na pewno niełatwy we współżyciu.
Dlaczego Jezus nie wybrał ludzi
o podobnym poziomie intelektualnym i kulturalnym?
Byłoby to o tyle łatwiejsze!
Jezus jednak powołał ich razem
do tworzenia wspólnoty
z nim i wokół niego,
i z wieloma innymi uczniami, mężczyznami i kobietami,
by przeżyć więź mocniejszą niż więzy krwi.
Powołał ich do wspólnoty, gdzie uczyli się dbać o siebie wzajemnie,
gdzie każdy miał swoje własne miejsce
i swój dar do przekazania,
gdzie każdy odkrywał również swoje rozbicie, swoją zazdrość
i pragnienie władzy,
i jednocześnie swoją głęboką potrzebę przebaczenia i uzdrowienia,
a także pragnienie przebaczania innym,
gdzie ustawicznie uczyli otwierania się na innych,
na ubogich, chromych, niewidomych i załamanych.
Nie wspólnota zamknięta w sobie z obawy przed innymi,
ale wspólnota, która uzdrawia
i pomaga każdemu wzrastać w wolności i miłości:
wspólnota wzajemnego wspierania,
która głosi dobrą nowinę przez samo swoje istnienie,
i z której niektórzy mogli pójść dalej,
by głosić dobrą nowinę miłości Bożej
Jezus kochał tych mężczyzn i kobiety,
którzy zostawili wszystko aby być z nim.
Piotr chciał wiedzieć jaką nagrodę
otrzymają ci, którzy wszystko porzucili, by pójść za nim.
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr,
matek, dzieci i pól
z powodu Mnie i z powodu Ewangelii,
żeby nie otrzymać stokroć więcej teraz,
w tym czasie,
domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól,
wśród prześladowań,
a życia wiecznego w czasie przyszłym.
Lecz wielu pierwszych będzie ostatnimi,
a ostatnich pierwszymi." (Mk 10)
Ci, którzy idą za Jezusem
i wszystko, jemu oddają,
otrzymają wszystko od niego.
"To wam powiedziałem",
nauczał Jezus swoich uczniów,
"aby radość moja w was była
i aby radość wasza była pełna." (J 15)