Jezus -- dar miłości

 
 

VII. JEZUS PRZYCHODZI OBJAWIĆ MIŁUJĄCĄ, ŁAGODNĄ TWARZ OJCA

 

 

Jezus przychodzi objawić każdemu człowiekowi
kochającą, miłosierną, przebaczającą twarz Ojca,
Jego Ojca.
Wielu z nas ma fałszywe wyobrażenie o Bogu,
Bogu gniewnym, Bogu sądzącym,
szpiegującym ludzi,
gotowym złapać ich i ukarać;
Bogu prawa,
zajętym rytuałami i obrzędami,
ofiarami ze zwierząt, obmyciami rytualnym,
tym, co wolno a czego nie wolno robić w szabat,
albo przeciwnie, Bogu odległym, dalekim,
niezainteresowanym sytuacją człowieka ani jego cierpieniem.

Jezus przyszedł aby objawić prawdziwe oblicze Boga,
Boga Miłości,
Boga Prawdy,
Boga Światła,
Boga, dla którego najważniejszy jest człowiek,
taki jakim jest,
jedyny w swej niepowtarzalności.
Przyszedł objawić Boga, który kocha każdego,
niezależnie od tego jak "mały" lub "wielki" jest w oczach ludzi,
Boga, który dba o każdego,
i przyjmuje każdego z jego pięknem,
z jego ubóstwem i wewnętrznym rozbiciem,
uczuciami wstydu i słabością,
Boga życia, który uważa każde życie ludzkie za cenne.
Jezus nie przyszedł objawić Boga,
stojącego jedynie na straży praw i instytucji,
będących często po stronie silnych, bogatych
i wpływowych;
ani Boga, który przyszedł sądzić i skazywać,
ale Boga, który przychodzi uzdrawiać, jednoczyć, zbawiać,
dawać życie i dawać je w pełni.

Jezus ustawicznie powtarza,
że wszystko co mówi lub robi
pochodzi od Ojca:
On sam poprzedza go i idzie przed nim.
Współdziała z nim,
jest przez niego posłany;
jest przez niego umiłowany,
jest dla Ojca;
jest w Ojcu, a Ojciec w Nim
i razem stanowią jedno.
Uczniowie zostają przyprowadzeni do Jezusa
przez Ojca;
to Ojciec objawia im,
że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym:
"Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam;
Syn nie mógłby niczego czynić od siebie,
gdyby nie widział Ojca czyniącego.
Albowiem to samo co On czyni,
podobnie i Syn czyni.
Ojciec bowiem miłuje Syna
i ukazuje Mu to wszystko co on sam czyni,
i jeszcze większe dzieła ukaże Mu,
abyście się dziwili.
Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia,
tak również i Syn ożywia tych, których chce.
Ojciec bowiem nie sądzi nikogo,
lecz cały sąd przekazał Synowi,
aby wszyscy oddawali cześć Synowi,
tak jak oddają cześć Ojcu.
Kto nie oddaje czci Synowi,
nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał." (Łk 2)

Kiedy Jezus miał dwanaście lat,
zaczął być świadomy
miłości jaką darzył go Ojciec
i jego wezwania
do wypełnienia misji miłości.
Gdy zatrzymał się w Jeruzalem
jego rodzice przypuszczając, że jest z innymi pielgrzymami,
po zakończeniu uroczystości udali się w drogę powrotną do Galilei.
Kiedy odkryli nieobecność Jezusa,
wrócili do Jerozolimy
wszędzie go szukając.
Po trzech dniach odnaleźli Go
w świątyni.
"Na ten widok zdziwili się bardzo,
a Jego Matka rzekła do Niego:
«Synu, czemuś nam to uczynił?
Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie».
Lecz On im odpowiedział:
«Czemuście mnie szukali?
Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym,
co należy do mego Ojca?»". (Łk 2)

Uczniowie chcą poznać Ojca
o którym Jezus tyle mówi:
"Pokaż nam Ojca",
rzekł Filip, (J 14)
"a to nam wystarczy".
Jezus mu odpowiedział;
"Kto mnie zobaczył,
zobaczył także Ojca".
Twarz Syna
jest twarzą Boga:
Jego ręce, Jego ciało, Jego słowa, Jego serce
są rękoma, ciałem, słowami i sercem Boga.
Słowo stało się ciałem
aby objawić Ojca.
Jak nigdy wcześniej żaden prorok tego nie czynił,
Jezus nazywa Boga swoim Ojcem,
a nawet więcej, mówi o Nim "Abba", "Tatusiu".
W sposób bardzo wyraźny Jezus głęboko kocha Ojca,
podobnie jak Ojciec go kocha.
Istnieje między nimi intymna więź,
głęboka zażyłość,
wspólnota.
Jeden jest darem dla drugiego
i na zawsze pozostają razem,
jeden w drugim,
jeden dla drugiego,
całkowicie sobie równi.

Jezus pozostaje w całkowitej łączności i jedności
ze swoim Ojcem, Bogiem,
bardziej niż jakikolwiek mistyk czy prorok,
niż jakikolwiek inny mężczyzna lub kobieta
w historii ludzkości.
Wokół Jego ludzkiego serca nie ma barier,
chroniących Go przed bólem i więziami, które ten ból powodują.
Uniemożliwiałyby one więź z Bogiem --
przepływ strumienia miłości przez Jego serce.
Jezus jest w pełni jedno z Bogiem,
oddany Bogu,
wszystko otrzymujący od Boga,
we wszystkim natchniony przez Boga,
całkowicie poddany Jego woli,
całkowicie umocniony przez Niego,
przepełniony siłą Boga i Jego pokorą.

Faryzeusze nie mogli znieść
słów Jezusa, mówiącego o jedności między Nim a Ojcem:
"Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga". (J 10)
Jest to największe bluźnierstwo
albo największe miłosierdzie i największe objawienie:
Twarz Boga zostaje nam ukazana
w pełnej delikatności, miłości i współczucia twarzy Jezusa,
zapraszającego każdego do jedności,
do przymierza miłości.

* * *

Widzimy jak bardzo ograniczone są nasze ludzkie słowa, nasz język
podobnie jak rzeczywistość, z której powstają
i którą określają.
Bóg nie jest mężczyzną ani kobietą,
jest ponad wszystkim, co możemy pojąć.
My ludzie jesteśmy bardzo pragmatyczni,
nasze słowa pochodzą z doświadczenia rzeczywistości
i trudno nam dotknąć ich wewnętrznej prawdy.
Jesteśmy więźniami naszych uczuć i naszych cierpień.

Bóg nie jest takim ojcem jak nasi ojcowie na ziemi,
mający w sobie cierpienia, rozdarcia, lęki i ograniczenia.
Mogą oni być czasem Jego całkowitym przeciwieństwem.
I dlatego dla niektórych nazwanie Boga "Ojcem" jest tak bolesne.
Nie potrafią zauważyć, że ich złość, nawet przeciwko własnemu ojcu
jest w jakimś sensie znakiem, że rozumieją
czym jest prawdziwe ojcostwo,
i kim jest Ojciec w niebie.

Ojciec Jezusa jest źródłem.
Syn pochodzi od Ojca,
ale nie rodzi się tylko raz
tak jak my,
ale rodzi się wciąż na nowo,
w wiecznie trwającym "dzisiaj",
wywodząc się od Ojca,
pochodząc od Niego.
Trzeba, żebyśmy oczyścili nasze pojęcie ojcostwa,
zanim zastosujemy je do Boga,
W naszym świecie ojciec poprzedza syna w czasie
i zazwyczaj umiera przed nim:
żyje po to, aby uczyć i kierować
życiem swego syna.
Nie dotyczy to Trójcy Świętej.
Ojciec nie poprzedza Syna w czasie,
ani nie uczy Syna, by go potem opuścić.
Ojciec jest początkiem
ale także i końcem;
Jest On dla Syna wiecznym źródłem,
który odnajduje w Nim swoją tożsamość,
całkowity i bezgraniczny dar
pochodzący od Ojca i Jemu dany.
W ludzkiej rzeczywistości
to matka nosi syna w swoim łonie,
syn pochodzi od niej.
W Trójcy Świętej ojcostwo jest również macierzyństwem.
W Trójcy
Syn jest wszystkim dla Ojca,
cała jego osoba jest darem miłości
dla Ojca, jest samą miłością ku Niemu.
objawiającą się w świetle i chwale.
Trudno jest to opisać ludzkimi słowami.
Analogia ojca i syna
tak jak ją widzimy w życiu Boga
troje w jednym,
musi być uzupełniona innymi,
analogia kobiety i mężczyzny,
jedności w miłości,
w całkowitym darze i zjednoczeniu,
jedno z drugim,
w drugim,
w chwale i radości uczty weselnej.
Ta analogia pozostaje jednak nieadekwatna,
ponieważ mężczyzna i kobieta potrzebują siebie wzajemnie,
różniąc się i dopełniając,
podczas gdy trzy osoby Trójcy Świętej
nie potrzebują się wzajemnie,
każda z nich jest w pełni Bogiem.

Trójca nie jest oparta na hierarchii władzy,
lecz na wspólnocie miłości.
Miłość trzech osób boskich
zawiera w sobie wszystkie odcienie miłości i przyjaźni
istniejące między ludźmi:
łagodność, dobroć,
gorącą namiętność,
całkowite zaufanie,
pokorę, czułość,
spokój, wytchnienie,
i wzajemne w sobie przebywanie.
Zawiera w sobie także wszystkie formy daru z siebie
i wszystkie formy radości.

U początku,
przed wszystkim,
istnieje już życie, miłość i światło,
radość, jedność i zachwyt
pomiędzy Ojcem i Synem.
Z ich nieśmiertelnego uścisku
pochodzi trzecia osoba Trójcy Świętej,
Duch Święty,
całkowicie równy Ojcu i Synowi,
całkowicie z Nimi zjednoczony.

Jezus zjednoczony z Ojcem,
uczy swoich uczniów się modlić,
uczy ich tej samej jedności
w jakiej On sam żyje z Ojcem.
Uczy ich po prostu mówić:
"Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
święć się imię Twoje,
przyjdź Królestwo Twoje,
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi.
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj
i odpuść nam nasze winy
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.
I nie wódź nas na pokuszenie,
ale nas zbaw ode złego".

Uczy ich też, by prosili,
a będzie im dane.
"Czy wyobrażacie sobie", mówi,
"że syn poprosi o jajko,
a ojciec poda mu skorpiona.
O ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym,
którzy Go poproszą." (Łk 11)

"O cokolwiek poprosicie Ojca
w imię moje,
otrzymacie". (J 15)

Jezus objawia swoim uczniom
jak bardzo są kochani przez Ojca,
który chce odpowiedzieć
na ich najgłębsze wołanie,
sprawić, by doznali pełni życia
i doprowadzić do życia wiecznego.

Jezus przychodzi objawić,
Bóg miłości jest Bogiem pokornym,
który proponuje każdemu więź miłości i jedności.
Nie narzuca się,
nie zmusza,
ale zaprasza: "przyjdź",
Czeka
byśmy otworzyli nasze wnętrze,
byśmy porzucili naszą dumę
i potrzebę ciągłego udowadniania sobie,
byśmy odpowiedzieli Bogu --
"przyjdź".

"Przyjdź" Boga
i "przyjdź" człowieka
łączą się w uścisku Boga i ludzkości.
Bóg zaprasza nas
do chwały i radości swojego życia.
Jezus wzywa nas
do zaufania,
do zawierzenia.
do jedności z Nim.
Wskazuje swoim uczniom:
"Tak jak Ojciec mnie umiłował,
tak i ja was umiłowałem." (J 6)
i dalej modli się tymi słowami do Ojca:
"aby świat poznał, żeś Ty ich umiłował,
tak jak Mnie umiłowałeś." (J 17)

Takie jest ostateczne objawienie:
Jezus kocha ludzi, kocha każdego,
kocha swoich uczniów,
wzywa ich, aby byli jego przyjaciółmi,
a nie sługami.
Zaprasza każdego do przyjmowania i dawania miłości,
miłości, która jest przyjaźnią i jednością.

Jezus nie jest odległym przywódcą,
łaskawym i sprawiedliwym królem,
wielkim Panem,
który przerobi świat,
stworzy społeczeństwo sprawiedliwości, harmonii i pokoju.
Kiedy nakarmił na pustyni pięć tysięcy ludzi,
wielu chciało obwołać Go królem, (J 6)
uważając Go nawet za większego od Heroda.
Nie po to jednak Jezus przyszedł na ziemię.
Ukrywając się przed ich wzrokiem,
Jezus przechodzi na drugą stronę jeziora,
i zaczyna odkrywać tajemnicę swojego serca:
"Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam:
jeżeli nie będziecie spożywać ciała Syna Człowieczego
i nie będziecie pili krwi Jego,
nie będziecie mieli życia w sobie.
Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew
ma życie wieczne,
a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym.
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem,
a Krew moja jest prawdziwym napojem.
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a ja w Nim." (J 6)

Jezus nie przyszedł, aby być wielkim przywódcą politycznym,
ale by kochać ludzi,
by uczynić ich zdolnymi do kochania tak jak On kocha.
Przyszedł objawić intymną więź jakiej doświadcza z Ojcem,
i zaprosić nas do niej,
poprzez więź z Nim.
Ta więź jest nam ukazana, jest nam dana,
kiedy spożywamy Jego ciało i pijemy Jego krew.

Ludzie domagali się wielkiego i silnego przywódcy,
ale Jezus daje im co innego:
miłość i komunię swojego ciała,
mistyczną jedność z Nim.
Przyszedł, by być delikatnym oblubieńcem
uzdrawiającym serca,
pobudzającym w ludziach
najgłębsze pokłady miłości,
przejawiające się nie tylko w szczodrobliwości,
ale we wspólnocie,
w komunii miłości.

Wielu ludzi słysząc te słowa
opuszczało Jezusa:
"te słowa są zbyt trudne,
któż może ich słuchać?".
Woleli władzę polityczną i społeczną
niż niepozorną, pokorną miłość.
Woleli być bohaterami
niż ludźmi, którzy kochają z czułością i pokorą.

Dzisiaj, tak jak za czasów Jezusa,
trudno jest ludziom zrozumieć Jezusa,
oblubieńca,
przyobleczonego w słabość,
dającego nową miłość,
wzywającego ludzi do szczęścia i zachwytu,
do intymnej więzi,
zapraszającego na wieczną (niebieską) ucztę weselną,
która jest (samym) życiem Boga.

 

 

 

 

P O P R Z E D N I N A S T Ę P N Y
VI. JEZUS BEZBRONNY WOBEC BÓLU VIII. JEZUS ZWIASTUJE KRÓLESTWO
na początek strony
© 1996-1999 Mateusz