Józef obecny był przy narodzinach
i był świadkiem wielkiej radości pasterzy;
był przy tym, gdy mędrcy ze Wschodu
przybyli, aby wielbić małego króla (Mt, 2),
to on przyprowadził dziecko do świątyni (Łk, 1)
i usłyszał proroctwo Symeona.
On także w środku nocy
zabrał Maryję i dziecko,
by schronić się w Egipcie
przed strasznym gniewem i okrucieństwem Heroda,
który mieczem wymordował
wszystkie niemowlęta w Betlejem i w okolicach.
A następnie, jako ubogi uchodźca, z dala od ojczyzny,
musiał słyszeć dziecko wołające do niego "abba"-
"Tato", "mój ukochany tatusiu".
Kiedy zmarł Herod zwany Wielkim,
Święta Rodzina osiedliła się w Nazarecie,
w biednym i zapomnianym miasteczku
w Galilei.
Żyli tam ubogo i wśród ubogich...
Przez blisko dwadzieścia osiem lat
Jezus żył tam
wśród ubogich, skromnych i niewiele znaczących ludzi,
jako syn cieśli.
Przez dwadzieścia osiem lat żył on w duchu błogosławieństw,
zanim objawił je,
spełniając swoje człowieczeństwo.
Żył pokornie,
radując się wszelkim stworzeniem,
upokorzony przez Rzymian,
ale ukochany przez Boga, Swego Ojca,
ubogi,
ale przepełniony bogactwem miłości i wiary,
zjednoczony z Maryją, swoją matką,
i Józefem.
To, w jaki sposób On, Słowo, które stało się ciałem,
modlił się, pracował, tworzył, świętował, żył
z Józefem i Maryją,
pozostanie tajemnicą,
która objawiona będzie nam na ostatecznej uczcie weselnej w niebie.
Ale przez cały okres swego życia
Maryja rozważała wszystkie te sprawy w swoim sercu.
To, w jaki sposób przeżywał on jedność Trójcy Świętej
w jedności Świętej Rodziny,
jak przeżywał świętą więź ze swoją matką,
pozostaje nieujawnioną tajemnicą.
Także to, w jaki sposób dzielił życie z ubogimi, słabymi, nieznaczącymi,
jedząc przy tym samym stole,
utożsamiając się z nimi
w poczuciu głębokiej jedności.