www.mateusz.pl/wam/zd

ŻYCIE DUCHOWE, WIOSNA 70/2012

Homo eucharisticus

Jacek Prusak SJ

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 70/2012

Dbamy o zbawienie własnej duszy, modlimy się za dusze zmarłych i dusze w czyśćcu cierpiące i „przy okazji” zapominamy, że to, co wyróżnia chrześcijaństwo, to zupełnie nowe spojrzenie na ciało. „Ciało jest podstawą zbawienia. Wierzymy w Boga, który jest Stwórcą ciała; […] wierzymy w ciała zmartwychwstanie, dopełnienie stworzenia i odkupienie ciała. […] Wierzymy w prawdziwe zmartwychwstanie tego ciała, które teraz posiadamy” (KKK 1015, 1017).

 

1. Ciało nie jest jedynie garderobą dla naszej duszy – nie możemy być tym, kim jesteśmy, bez ciała. „Ciało” – w języku św. Jana – określa „całego człowieka w znaczeniu jego historycznego losu, który jest konkretny i ograniczony, wrażliwy i kruchy. W tym właśnie sensie «Słowo stało się ciałem»„. Zrozumiała to czteroletnia dziewczynka, która pewnej nocy obudziła się z przerażeniem, przekonana, że ciemności wokół niej pełne są duchów i potworów. Wystraszona pobiegła do sypialni rodziców. Matka uspokoiła ją, wzięła za rękę i zaprowadziła z powrotem do jej pokoju, gdzie włączyła światło i dodała córce otuchy, mówiąc: „Nie musisz się bać, bo nie jesteś tu sama. Bóg jest z tobą w pokoju”. Dziewczynka odpowiedziała: „Wiem, że Bóg tu jest, ale chciałabym, żeby był tu też ktoś, kto ma skórę”.

Ludzkie ciało to tylko jedna strona tajemnicy Wcielenia i odpowiedź na ludzką tęsknotę za bliskością z Bogiem. Druga strona to Jego Ciało, które spożywamy w Eucharystii. Żadna religia nie czyni z ciała takiej „zbawczej oferty”, żadna nie pozwala Bogu na taki dar z siebie. Jak pięknie ujął to znany amerykański socjolog ks. Andrew Greely, w Eucharystii „Bóg jest wśród nas na rodzinnym obiedzie”. Jaki jest więc nasz stosunek do ciała? Czy potrafimy dzięki Eucharystii spojrzeć na ciało w sposób, który łączy nas z Bogiem? Czy dzięki wierze potrafimy uduchowić ciało, a nie ubóstwiać go?

W świecie, w którym z ciała ludzie uczynili idola, a z pielęgnacji ciała stworzyli nową religię, chrześcijaństwo ma alternatywną propozycję. To troska o ciało po to, by pielęgnować ducha. Dostrzegają to nawet ci, którzy uważają się za ateistów. Jeden z nich Luc Ferry, autor bestselleru Jak żyć?, przestrzega swoich czytelników: „W przeciwieństwie do poglądów, które tysiące razy usłyszysz z ust ateistów wrogich religii chrześcijańskiej, wcale nie jest ona oddana walce z ciałem, cielesnością, zmysłowością. W przeciwnym razie, jak można by zaakceptować, że to, co boskie, staje się ciałem w osobie Chrystusa, że lógos przyobleka się w całkowicie materialne ciało zwykłej ludzkiej istoty? […] Nie daj się zwieść tym, którzy dziś deprecjonują i zniekształcają chrześcijańską naukę. Można nie być człowiekiem wierzącym – jeśli mam być szczery sam nie jestem wierzący – jednak nie sposób twierdzić, że chrześcijaństwo jest religią oddaną bez reszty pogardzie dla ciała. Po prostu dlatego, że to nieprawda”.

Nasza wyjątkowość polega na tym, że chrześcijaństwo w swojej doktrynie szczęśliwego życia łączy trzy podstawowe wątki: „osobistej nieśmiertelności duszy, zmartwychwstania ciał – z ich wyjątkowością kochanych twarzy – oraz zbawienie przez miłość, nawet najbardziej niespotykaną z możliwych, byle była miłością «w» Bogu”. To jest „dobra nowina”, w centrum której umieszczone jest Ciało Boga i ciało człowieka.

 

2. Jeśli Ciało Boga ma być naszym pokarmem na życie wieczne (por. J 6, 51), to „najpierw musimy pójść do kościoła, aby otrzymać dar w postaci Ciała Chrystusa, a zatem musimy być tam obecni ciałem”. To może wydawać się tak oczywiste czy wręcz banalne, iż nie widzimy w prośbie Jezusa – To czyńcie na moją pamiątkę! (Łk 22, 19) – wezwania do troski o ciało i o bycie uważnym ciałem, a nie tylko umysłem w trakcie liturgii i na modlitwie.

Jeśli naprawdę wierzymy, że w Eucharystii „Bóg jest wśród nas na rodzinnym obiedzie”, że jest między nami i sam jest bankietem, to wezwani jesteśmy przez Niego do tego, abyśmy stali się homo eucharisticus. Zgoda na przyjęcie Ciała Chrystusa przemienia nasze wzajemne relacje, przemieniając równocześnie nas samych. Pamięć Eucharystii – To jest Ciało moje, które za was będzie wydane (Łk 22, 19) – to pamięć żywego, obecnego Ciała. Musimy jednak nauczyć się przeżywać Eucharystię jako rodzaj dramatu, który jest odtworzeniem najważniejszego z dramatów – dramatu ludzkiego istnienia od narodzin do śmierci, i po niej.

Jak podkreśla ojciec Timothy Radcliffe, „jeśli chrześcijaństwo ma rozkwitać w naszym społeczeństwie, a nie stać się religią malejącej społeczności, to musimy przywrócić Eucharystii, chociaż po części, rangę wielkiego wydarzenia, które daje życie i do którego po prostu czujemy się przynaglani”. Zanegowanie ciała to odcięcie się od życia, walka z ciałem to wypaczona duchowość. Raczej chodzi o to, aby „dać Bogu skórę”. Wierzymy, że przez moc Ducha Bożego „nasze ciało stanie się duchem, podczas gdy duch stanie się niezniszczalnym ciałem”.

Czekając na to, aby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, aby się przyodziało w nieśmiertelność (1 Kor 15, 53), żyjmy w ciele, ale nie dla ciała. Troszczmy się o nie, ale go nie ubóstwiajmy, bo jest to nie tylko narcyzm, ale również idolatria. Módlmy się nim, a nie wyniszczajmy go, ponieważ „ciało duchowe” nie powstaje na gruzach naszego człowieczeństwa. Ciało ma nie tylko swoją historię, ma również swoje przeznaczenie. Ponieważ Eucharystia jest Ciałem ofiarowanym nam z miłości, pamiętajmy, że „wymaga ona więcej niż tylko przyjmowania; ona także wymaga zaspokojenia pragnienia Chrystusa. On mówi: «Przyjdźcie do Mnie». On jest spragniony dusz. Ewangelia nigdzie nie mówi: «Odejdźcie», lecz zawsze «przyjdźcie do Mnie»„ (Matka Teresa z Kalkuty). Jezus więc wzywa nas nie tylko do przyjmowania Komunii, ale do wejścia w komunię – ciała, serca i umysłu.

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 70/2012

 

 

 

© 1996–2012 www.mateusz.pl