www.mateusz.pl/wam/zd

ŻYCIE DUCHOWE, WIOSNA 66/2011

Wiersze aniołów pełne

Katarzyna Sokołowska

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 66/2011

„Pośród wielu tajemnic na świecie dokoła
mniej wiemy o zwierzętach niźli o aniołach”
(ks. Jan Twardowski)

Anioły, aniołki, a nawet amorki są elementem współczesnej kultury popularnej. Szczególnie dobrze powodzi się im w okresie bożonarodzeniowym, a Rafaelowskie dwa zadumane putta z obrazu Madonna sykstyńska cieszą się nawet uznaniem całorocznym reprodukowane na kubkach, świecach, koszulkach, parasolkach czy serwetkach. Jednak „dla prawdziwych aniołów – jak pisze felietonista Szymon Hołownia – idą ciężkie czasy” (Sz. Hołownia, Tabletki z krzyżykiem, Kraków 2007, s. 87). Współczesny chrześcijanin coraz częściej wstydzi się wiary w anioły, uznając ją za nazbyt dziecinną. Jesteśmy świadkami atrofii tradycyjnych wyobrażeń. Znikło już praktycznie piekło, coraz mniej pewny jest także los nieba i aniołów.

W tym kontekście poezja ks. Jana Twardowskiego to świadectwo żywej, ewangelicznej wiary w anioły, stąd też są one także częstymi bohaterami jego wierszy. Zresztą tak samo realnymi jak żółta pliszka, staroświecka pszczoła, świerszcz, żaba czy niejedna w wierszach księdza-poety świnia. Ks. Twardowski pisze o aniołach nie jak teolog, ale jak ich bliski przyjaciel.

Jaka jest zatem ontologia tych anielskich bytów w wierszach księdza Jana od Biedronki? Rzadko jest to anioł artystyczny, jakby zszedł właśnie z płócien dawnych mistrzów, grający na trąbie, harfie czy lutni, choć jak stwierdza poeta: „anioł na wszystkim zagra”, „nawet na […] babiego lata nitkach” (Anioł grający na skrzypcach). Zazwyczaj to anioł swojski, bliski, rzadziej przyjezdny, nietutejszy (Śnieg). Jednak jedno jest pewne –”anioł przystojny jak malowanka” (Owieczka i baranek), a pióra jego wprost od szczygła, „co się ubrał w czerwień kardynała” (Świt), choć poeta zdaje sobie sprawę, że anioł nietypowy, rudy, a nie biały, może budzić zdziwienie (Za szybko).

Anioł ks. Twardowskiego zna Boże tajemnice i umie je wytłumaczyć, „choć doktoratu z teologii nie ma” (Od końca). Ma za to poczucie humoru, a brak ciała nie przeszkadza mu, aby czasem jednak składał swe anielskie ręce, modląc się przy nas (Modlitwa spowiednika), a nawet zasłaniał nas rękami przed złem (***Aniele Boży) czy jak anioł-ochroniarz wyciągał „za prawą i lewą nogawkę z rozpaczy” (Ochroniarz).

Anioł nie zrozumie – nie wisiał na krzyżu

Wydaje się, że owe byty doskonałe, jak określają aniołów teolodzy, w wierszach księdza-poety naznaczone są pewnym brakiem. Aniołowie z jego wierszy są czasem smutni i samotni, zaś niebo to nie zawsze „wesołe miasteczko aniołów” (W niebie). Paradoksalnie człowiek ma życie pełniejsze niż duch doskonały. Zauważyli to już mistycy. Autor Cherubinowego wędrowca pisał: „Lepszy los człowieka nad Anioły Boże, / Bo małżonką Boga Anioł być nie może” (Anioł Ślązak, Cherubinowy wędrowiec, tłum. M. Brykczyński, J. Prokopiuk, Mikołów 2000, s. 77). W rozmowie z aniołem poeta pyta: „czy nie tęsknisz za ciałem / za ludzkim uśmiechem / […] za każdą sekundą zawsze ostatnią / za tym co nietrwałe i dlatego cenne” (Anioł poważny i niepoważne pytania).

To właśnie ciało z jego zmysłami tak często w minionych wiekach pogardzane przez kaznodziejów, ascetów i teologów, jest tym, co różni człowieka od anioła. Używając metafory z filmu Wima Wendersa Niebo nad Berlinem, moglibyśmy powiedzieć, że aniołowie postrzegają świat tylko w odcieniach szarości, nie widząc kolorów. W ich bytowaniu nie ma trudności, rozterek, rozpaczy, ale brak także zadziwienia czy ekstazy. Przepaść dzieląca najboleśniejsze cierpienie i największe szczęście jest miarą odległości między człowiekiem a aniołem. Odmienność ich istnienia obrazować może spokojny uśmiech anioła i poruszenie św. Teresy mistrzowsko przedstawione w słynnej rzeźbie Berniniego. Poeta zaś pisze: „Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu / i miłość zna łatwą / skoro nie ma ciała” (Anioł).

Jan Twardowski w swoich wierszach afirmuje ludzkie ciało. Tym samym nie tylko odżegnuje się on od tradycji manichejskiego dualizmu pragnącej wyrwać anielską duszę z mocnego uścisku cielesności, ale pisze wprost: „Trzeba mieć ciało by odnaleźć duszę” (Tylko). Dla księdza Twardowskiego „Nie ma dwóch światów / jest jeden” (Jeden świat), a dotyczy to nie tylko rozdarcia integralności człowieka, ale również silnego podziału na to, co na ziemi i w niebie. Nie dziwią więc słowa poety, że „ciało może prowadzić do Boga” (Dziękuję). Dane nam ciało, zmysły i uczucia nie mogą przecież okazać się jedynie pomyłką Boskiego Garncarza.

Poeta pochyla się nad losem anioła, chciałoby się powiedzieć, jego bezbolesną doskonałością: „kto z nas mu rękę poda / pożałuje że ma skrzydła za duże / sumienie tak czyste że niewygodne / kolor biały raczej niepraktyczny / życie obce bo bez pomyłek / miłość niecałą – bo bez umierania” (Zmieniły się czasy).

Modlitwa, by „duch zbawiony był na dzień Pański”, wydaje się stanowczo zbyt jednowymiarowa. Poeta zauważa, że śmierć oddaje Bogu zarówno duszę, jak i ciało człowieka. Jest więc i nadzieja dla „umęczonego ciała”, że doświadczy nieba (Skrupulantom). Taki raj z pewnością spodobałby się Panu Cogito, zaniepokojonemu gorzką wiecznością, u progu której wyrzec się przyjdzie węchu, smaku, słuchu, wzroku i dotyku (Przeczucia eschatologiczne Pana Cogito). Jan Twardowski odkrywa przed czytelnikiem paradoks teodycei. Bóg „stworzył świat tak dobry / że niedoskonały i ciebie tak niedoskonałego / że dobrego” (Bezdzietny anioł).

Bóg ci anioła wynajął za stróża

Anioły dla księdza Twardowskiego, choć niepoliczone, mają różne charaktery i zadania. Jest anioł ludzkiego powołania – Gabriel, anioł śmierci – Michał, są adorujący Boga Serafini i Cherubini, jest Anioł Stróż, są Boży posłańcy, ale zdarzają się też rozrabiaki i łobuzy. Jest anioł, który kopnął wuja (Było), i anioł, „co spadł z nieba by bawić się w śniegu” (Wierzę). Poeta jest przekonany, że te niebieskie duchy prowadzą człowieka od momentu narodzin i towarzyszą mu także w chwili śmierci.

Najważniejsze wydarzenia dla wiary chrześcijańskiej naznaczone są obecnością aniołów. Towarzyszą one zarówno tajemnicy wcielenia, jak i odkupienia. Ich głosy słychać także w noc betlejemską. Nie tylko budzą uśpionych pastuszków i ogłaszają im wielką radość, ale przede wszystkim wskazują drogę do groty, gdzie czeka Nowonarodzony. Aniołowie Bożego narodzenia, zauważa poeta, uświadamiają ludziom, że „to, co wzniosłe i wielkie, prowadzi w codzienne życie” (Kilka myśli o aniołach). A na co dzień być może częściej pojawia się anioł z Ogrodu Oliwnego – anioł umocnienia. Poeta pisze: „Kiedy nieraz spada na nas nieszczęście, cierpienie, upokorzenie, myślimy, że wszystko do niczego, ale przyjmujemy to z miłością Boga – stajemy się mocniejsi, potężniejsi. Staje przy nas wówczas anioł umocnienia. To jest bardzo ważny anioł. Trzeba znać jego adres, aby się do niego modlić” (Kilka myśli o aniołach).

Szczególnie ważny i bliski dla księdza-poety jest Anioł Stróż. Twardowski nie ukrywa, że jego własne wyobrażenia ukształtowały dziewiętnastowieczne obrazki przedstawiające młodzieńca prowadzącego dziecko przez kładkę. Stwierdza on: „Czasem naiwny, wydawałoby się, obrazek ukazuje przeczuwalną instynktem prawdę, większą od naszych myśli i naszego ludzkiego rozumu” (Kilka myśli o aniołach). Dla poety nie jest to jednak anioł naiwny, nie tylko chroni, ale czasami także „przewraca kładkę po której idę / rzuca w przepaść na zbitą głowę / wyciąga za nogawki / pyta – jak leci” (Nie Anioł stróż). Idąc przez kładkę życia, mówi nam poeta, trzeba niejednokrotnie stracić równowagę, bo strzeżonego Bóg niekoniecznie strzeże.

Anioł Stróż to chyba najbardziej zapracowany z aniołów, często nazywamy go brzydko stróżem i ”używamy jak chłopca na posyłki” (Zmieniły się czasy). Lecz jeśli dotyczy to nas, cieszymy się, gdy nazywają nas aniołami, ale wściekamy się, gdy ktoś powie, że jesteśmy stróżami (por. Kilka myśli o aniołach). „Czy modląc się do Anioła Stróża – nie chciałem być przypadkiem aniołem a nie stróżem” – pyta poeta w wierszu Rachunek sumienia.

Nie da się ukryć, że Anioł Stróż angażowany jest do szczególnie delikatnych i trudnych zadań. Poeta przekonuje: „nie bój się że miłość nadciąga jak burza / skoro Bóg ci anioła wynajął za stróża” (Jak kozioł). Zdarza się jednak, że jak na stróża przystało anioł musi po prostu posprzątać… „Chodzi Anioł Stróż po świecie / sprząta po miłościach co się rozleciały / zbiera jak ułomki chleba dla wróbli / żeby się nie zmarnowało” (Na szpilce).

W poetyckiej wizji aniołów księdza Twardowskiego nie są istotne scholastyczne problemy. Nie zaprząta on sobie głowy, ile aniołów może zmieścić się na główce szpilki. Jest raczej przekonany, że aniołowie, choć wiara w nich wydaje się czasem staroświecka, są obecni wokół nas, byśmy nie musieli liczyć tylko na siebie. Szczególnie w trudnej czy wręcz wydawałoby się beznadziejnej sytuacji warto przypomnieć sobie anioła z tajemnicy Zmartwychwstania, który powiedział: „Dlaczego szukacie Jezusa pomiędzy martwymi, gdy On żyje?” (por. Łk 24, 5). „W trudnych chwilach – pisze poeta – trzeba modlić się do niego, bo on odwala często najcięższy kamień, kamień rozpaczy i tragicznej sytuacji w naszym życiu” (Kilka myśli o aniołach).

Ks. Jan Twardowski – Mistrz Wielu Aniołów – przekonuje w swoich wierszach, że „Aniołów nikt sobie nie wymyślił”. Dla niego ten sam Bóg jest Stwórcą pliszek, ludzi i aniołów. Być może jednak nie dla wszystkich jest to takie oczywiste, bo czasem „Trzeba być zakochanym / żeby uwierzyć w aniołów” (Trzeba).

 

Katarzyna Sokołowska (ur. 1977), doktor nauk humanistycznych, teolog. Ostatnio opublikowała: Świeckich drogi do świętości w hagiografii sarmacko-barokowej.

 

Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, WIOSNA 66/2011

 

 

 

© 1996–2011 www.mateusz.pl