ŻYCIE DUCHOWE
Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, JESIEŃ 60/2009 |
Co to jest chasydyzm?
Historycznie rzecz ujmując, chasydyzm jest żydowskim ruchem religijnym o charakterze mistycznym, który powstał w XVIII wieku na ziemiach polskich. Za jego twórcę uznaje się żyjącego w latach 1700-1760 Izraela ben-Elizera, zwanego Baal Szem Tow (w skrócie BeSzT), co można przetłumaczyć jako „Pan Dobrego Imienia”. Jego nauka była próbą syntezy tradycjonalizmu żydowskiego z mistycyzmem.
Odpowiadając na ojca pytanie, właściwie trzeba by jednak mówić nie o chasydyzmie, ale o chasydyzmach. Ponieważ – oprócz przyznawania się do wspólnego dziedzictwa historycznego – trudno wymienić elementy wspólne dla wszystkich chasydów. Z pewnością wszyscy odwołują się do nauczania Baal Szem Towa. Dla poszczególnych szkół chasydyzmu ważna jest także osoba cadyka. Poza tym niewiele ich łączy. Istnieją szkoły chasydyzmu skrajnie odległe od siebie pod względem teologicznym i doktrynalnym. Dzisiejszy chasydyzm to wynik kilkuwiekowej ewolucji, w której poza świadomością wspólnego pochodzenia niewiele jest elementów naprawdę wspólnych.
Jakie są podstawowe założenia chasydyzmu?
Chasydyzm rozwinął się w świecie zdominowanym od XVII wieku przez tak zwaną kabałę praktyczną i ezoteryczne koncepcje religijne. Dlatego w poglądach teologicznych chasydyzmu odnajdziemy wiele mistycznych założeń kabały. Podstawową kategorią, którą chasydyzm z niej przejął, jest koncepcja „rozbitych naczyń”. Zakłada ona, że pierwotna harmonia uniwersum została zakłócona i w pewnym momencie nastąpiło rozbicie naczynia, w którym przechowywane było Boskie miłosierdzie. Skorupy tego naczynia, zwane klipot, to materia będąca nosicielem zła, ale zagubione są w nich także „iskry świętości”. Kiedy wszystkie iskry zostaną wyłowione z tej złej w swej naturze materii klipot i wrócą do Boga, nastąpi powrót Boskiego porządku. Będzie to czas przyjścia Mesjasza.
Owe „iskry świętości” według chasydyzmu są rozproszone w całym świecie: w człowieku, zwierzętach, roślinach, rzeczach martwych. Za ich zbieranie i wznoszenie ku Bogu odpowiedzialni są wszyscy Żydzi. Każdy indywidualnie winien naprawiać świat. Koncepcja naprawy świata – tikun ha’olam – to także myśl odziedziczona przez chasydów z kabały praktycznej. Została ona przez nich nie tylko przejęta, ale także rozwinięta, ponieważ dla chasydów aktem naprawy świata stawał się chociażby spożyty w duchu świętości posiłek, bo także w nim ukryte są „iskry świętości”. W świecie zdominowanym przez religijny ascetyzm było to pewne novum. Wcześniej spożywanie posiłku dla mistyka żydowskiego stanowiło przykrą koniecznością, której za wszelką cenę starał się unikać. Niektórzy pościli od szabatu do szabatu. Chasydyzm wprowadził tutaj radykalną zmianę. Mówił, że „iskry świętości” rozproszone są nie tylko w pokarmie, ale i napoju, w tytoniu. Można je także wyzwolić poprzez zwyczajne ludzkie czynności, jak szycie, robienie mebli, handlowanie. Każda wykonywana pobożnie czynność może stać się aktem religijnym.
Jeden z dziewiętnastowiecznych cadyków – Juda Hersz ze Stratyna, zanim stał się chasydzkim przywódcą, rytualnie zabijał zwierzęta. Jak mówi tradycja, kiedy tylko podnosił rękę ze świętym nożem, nadlatywały ptaszki i podkładały główkę, żeby cadyk owym świętym nożem zabił je i w ten sposób uwolnił zagubione w nich święte iskry, które od razu unosiły się do Boga. To ludowa wersja tej koncepcji, ale doskonale pokazuje wyobrażenia religijne chasydów.
Inną kategorią odziedziczoną przez chasydyzm z myśli kabalistycznej jest deweut. Słowo to dosłownie oznacza „przylgnięcie do Boga”. We wczesnej myśli judaistycznej każdy człowiek powinien dążyć do jak najpełniejszego zjednoczenia swojego jestestwa z Bogiem. Do tej koncepcji chasydyzm wprowadził pewną nowość: chasyd owego zjednoczenia nie mógł osiągnąć sam. Potrzebował w tym celu pośrednika, który pozostawał znacznie bliżej Boga niż on, potrafił się komunikować ze światem niebiańskim i mógł pomóc ludzkim modlitwom czy samej duszy człowieka wznieść się ku Bogu. Czymś nowym w chasydyzmie była także koncepcja entuzjazmu religijnego – hitlahawut – co dosłownie oznacza „rozpalenie serca”. Chasyd wszystko powinien czynić z radością. Baal Szem Tow nauczał, że Boga należy chwalić nie poprzez umartwienie, a przez mądre i radosne korzystanie z życia. Stąd chasydzi czcili Boga także poprzez radosny taniec i śpiew.
Świadkami tej radości jesteśmy obydwaj w Jerozolimie. Zwłaszcza w piątek, w dniu rozpoczęcia szabatu, kiedy odświętnie ubrani chasydzi w radosnym nastroju udają się na modlitwę do otwartej pod niebem synagogi przed Murem Płaczu.
Rzeczywiście modlitwa jest tym, co w sposób zasadniczy odróżnia chasydów od niechasydów. Tradycyjnie w rabinicznej kulturze, przynajmniej od późnego średniowiecza, podstawową formą religijności były studia religijne. Mógł się nimi zająć jednak tylko człowiek wykształcony, który znał język hebrajski i aramejski, był w stanie opanować skomplikowane struktury logiczne związane z metodą studiów rabinicznych, a także ogromną ilość tekstów. Niektórzy dochodzili do niewyobrażalnej dla nas znajomości tekstów i biegłości w ich interpretacji. Najzdolniejsi studenci potrafili na przykład wbić igłę w stronę Talmudu i powiedzieć, przez jakie słowa na kolejnych stronach ta igła przeszła.
To było oczywiście bardzo elitarne podejście do religijności, które wykluczało z tak wysokich form pobożności większość społeczności żydowskiej. Chasydyzm wprowadził tu rewolucyjną zmianę – już nie wysokie i ekskluzywne studia miały być najważniejsze w dążeniu do świętości, ale modlitwa, w której każdy Żyd mógł osiągnąć wyżyny duchowe, nawet osoba niewykształcona: pończosznik, krawiec, szewc, kupiec, rzeźnik. Dla chasydów pobożność tradycyjnych rabinów była nieautentyczna. Zarzucano im, że większość z nich studiuje Torę nie dla niej samej, ale po to, by zyskać prestiż i pozycję społeczną.
Chasydzi tworzyli więc własne wspólnoty modlitewne – miniany, przyjęli także inny modlitewnik od powszechnie używanego przez wschodnioeuropejskich Żydów. W swoim kręgu propagowali formy modlitwy ekstatycznej, która była swoistym stanem uniesienia i oderwaniem od rzeczywistości. Z tego względu nie mogli modlić się o wyznaczonych rytualnie godzinach, ale wówczas kiedy dusza osiągała stan religijnego uwznioślenia. Chasydom pomagały w tym różnego rodzaju techniki modlitewne, które dla patrzących z zewnątrz mogą wydać się niezrozumiałym gwałtownym potrząsaniem całego ciała. Dla pewnych chasydów nawet palenie fajki to modlitewny ryt, ponieważ unoszący się dym fajki stawał się dla nich symbolem wznoszących się do Boga modlitw.
Podstawową kategorią życia religijnego była więc dla chasydów uwznioślona modlitwa i mistyczne przeżycie, do którego może dojść każdy, nie tylko wybrani. Chasydyzm to religia powszechnego mistycyzmu. Z tym nie spotkamy się na taką skalę w żadnej innej religii. Pytanie tylko, jak ci prości ludzie, niemający kompetencji duchowych i intelektualnych do głębokiego życia mistycznego, realizowali to założenie w życiu. Co do tego były wątpliwości już od samego początku. Salomon Majmon, znany żydowski filozof żyjący w latach 1754-1800, w swojej autobiografii opisał chasydzką wspólnotę, do której w latach siedemdziesiątych XVIII wieku został – jak sam mówi – ”zwerbowany” przez wędrownego kaznodzieję. Jego opis pochodzi z drugiej połowy XVIII wieku, czyli z wczesnego okresu formowania się chasydyzmu. Zdaniem Majmona już wówczas opisywana przez niego wspólnota chasydzka przeżywała upadek, ponieważ obok ludzi, którzy dogłębnie rozumieli idee chasydyzmu i spełniali wszystkie jego kabalistyczne i mistyczne postulaty, wielu praktykowało jedynie jego zewnętrzne formy. Majmon mówi, że niektórzy chasydzi odwiedzali cadyka – swojego mistrza – bez głębszych religijnych intencji czy zamiarów. Wałęsali się po mieście i palili fajkę, a zapytani, co robią, odpowiadali: „Kontemplujemy Boga”.
Jak widać, od początku chasydyzm wywoływał kontrowersje, a niektórzy mieli wątpliwości co do autentyzmu religijnych zachowań chasydów.
Jaką rolę w chasydyzmie odgrywają cadycy?
O cadykach wspomina już Talmud Palestyński, powstały na przełomie IV i V wieku naszej ery. Jest w nim mowa o trzydziestu sześciu mężach sprawiedliwych, dzięki którym istniał świat. Nikt jednak nie wiedział, kim są owi mężowie. W chasydyzmie uległo to zmianie: sprawiedliwym mężem – wzorem pobożności i pokory – był właśnie cadyk, duchowy przywódca wspólnoty. Każdy mógł do niego przybyć, porozmawiać, zjeść wspólny posiłek – który jak wspomniałem – był u chasydów aktem religijnym, a resztki ze stołu cadyka stawały się święte. Nieraz nawet dochodziło o nie do regularnych bitew. W tych resztkach upatrywano bowiem wspomnianych wcześniej „iskier świętości”.
Rola cadyka w chasydyzmie była i pozostaje bardzo ważna. Osoba cadyka i jego dwór stanowi podstawową jednostkę organizacyjną każdej wspólnoty chasydzkiej. Na terenach dawnej Rzeczypospolitej takie dwory tworzyli na przykład Elimelech z Leżajska, Jakub Izaak Horowic zwany Widzącym z Lublina, Jakub Izaak z Przysuchy, Lewi Izaak z Berdyczowa, Nachman z Bracławia, Szneur Zalman z Ladów. Znanymi ośrodkami chasydów były także: Humań, Międzybóż, Bełz, Kock, Aleksandrów Łódzki, Bobowa czy Góra Kalwaria. Jednocześnie jednak chasydyzm był i nadal jest w swej istocie transterytorialny: zwolennicy poszczególnych cadyków najczęściej nie mieszkali w tej samej miejscowości co ich duchowy mistrz, ale czasami nawet kilkaset kilometrów od niego. Dlatego często do niego pielgrzymowali, a po śmierci cadyka odwiedzali jego grób. Dla chasydów nie było ważne, który cadyk mieszkał bliżej. Liczyła się przede wszystkim opinia świętości cadyka. Pomiędzy chasydami toczyły się nieustanne spory, który z cadyków był bardziej święty i miał większe uznanie.
W Europie Wschodniej na przestrzeni dwóch wieków istnienia chasydyzmu owych dworów cadyków były tysiące. Trudno jednak podać dokładną liczbę, ponieważ na przykład w drugiej połowie XIX wieku, kiedy chasydyzm osiągnął apogeum rozwoju, właściwie w każdym małym miasteczku był jakiś cadyk, którego uznawał krąg trzydziestu czy pięćdziesięciu zwolenników. Natomiast tak zwanych wielkich cadyków – bardzo ważnych dla danego pokolenia, do których pielgrzymowali nie tylko prości chasydzi, ale także mniejsi cadykowie, było niewielu. Jeszcze dzisiaj ich groby stanowią miejsca pielgrzymkowe dla chasydów z całego świata, którzy wybrali go za swojego patrona. Groby wielkich cadyków to prawdziwe „sanktuaria”, do których pielgrzymują tysiące chasydów, głównie ze Stanów Zjednoczonych i Izraela.
W jaki sposób zostawało się cadykiem?
We wczesnym chasydyzmie był to spontaniczny wybór wspólnoty, która wyłaniała spośród siebie charyzmatycznego przywódcę. Na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy chasydyzm się gwałtownie rozprzestrzeniał, doszło do procesu rutynizacji przywództwa. Zwolenników chasydyzmu zaczęło bowiem przybywać, w związku z czym potrzebni byli nowi przywódcy – cadycy. Najczęściej wybierano syna cadyka. W ten sposób zaczęły powstawać wielkie dynastie, ponieważ niejednokrotnie cadyk miał kilku synów i każdy z nich zostawał cadykiem. Na przykład wybitny cadyk Chaim Halbersztam z Nowego Sącza, żyjący w latach 1793-1876, miał ośmiu synów: każdy z nich w różnych miejscowościach Galicji założył własny dwór. Druga alternatywna ścieżka to wybór na cadyka najwybitniejszego ucznia zmarłego cadyka.
Niejednokrotnie, zwłaszcza na przełomie XVIII i XIX wieku, dochodziło do konfliktu między zwolennikami tych dwóch tradycji dziedziczenia przywództwa. Pojawiają się one także dziś. Kilka lat temu, po śmierci cadyka Naftalego Halbersztama z Bobowej – który nawiasem mówiąc nie mieszkał w Bobowej, ale w Boro Park na Brooklynie będącym dziś centrum gminy bobowskiej – doszło do konfliktu między jego synami a najwybitniejszym uczniem, notabene zięciem cadyka. Część chasydów bobowskich poparło syna zmarłego, inni wspomnianego ucznia. Sprawy nie udało się rozwiązać i dziś mamy dwie dynastie bobowskie, z dwoma cadykami.
Wspomniał Pan na początku, że chasydyzm powstał na ziemiach polskich.
Na terenach wschodnich Rzeczypospolitej. Baal Szem Tow, uznawany za założyciela chasydyzmu, był wędrownym kaznodzieją i znachorem działającym głównie na Podolu i Wołyniu. Z tych terenów z czasem chasydyzm zawędrował na Ukrainę, Białoruś i Litwę, a w XIX wieku na ziemie węgierskie i rumuńskie.
Dziś jednak na tych terenach nie ma chasydów.
Jeszcze przed drugą wojną światową z samej Rosji wyjechało do Stanów Zjednoczonych ponad dwa miliony Żydów, wśród nich także chasydzi. Trzeba tu jednak zaznaczyć, że dla nich wyjazd do Stanów był pewną przykrą koniecznością. Żydzi uciekali przed prześladowaniami i pogromami. W Stanach, by coś osiągnąć, trzeba było w dużej mierze wyrzec się chasydzkiej tradycji, integrując się z obcą kulturą. Dlatego w dwudziestoleciu międzywojennym niemal wszyscy cadycy opowiadali się przeciw emigracji.
W czasie drugiej wojny światowej chasydzi zginęli w nazistowskich obozach koncentracyjnych albo w sowieckich łagrach. Nie ma jednak źródeł historycznych – a może tylko nie zostały jeszcze zbadane przez historyków – które podawałyby liczby pomordowanych chasydów lub opisywałyby losy najwybitniejszych cadyków. Zginęli w morzu sześciu milionów zamordowanych Żydów. Ponieważ byli „ostentacyjnie żydowscy” dla Niemców i ”ostentacyjnie religijni” dla Rosjan, stawali się pierwszymi ofiarami prześladowań.
W latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku chasydyzm przeżywał ogromny kryzys. Wydawało się, że to świat, który odchodzi w przeszłość. Nawet cadykowie, którzy przed wojną wyjechali do Stanów Zjednoczonych czy Palestyny, początkowo nie mieli tam wielu zwolenników.
Mimo to tradycja chasydyzmu przetrwała.
Wyraźne odrodzenie i gwałtowny przyrost dworów chasydzkich nastąpił w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Jednak już nie na terenie Europy Wschodniej, ale na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i w Izraelu. Największe wspólnoty chasydzkie nie były też tworzone przez potomków przedwojennych chasydów, ale w dużej części przez Żydów wracających do tradycji chasydzkiej. Dlatego dziś w stosunku do chasydyzmu mówi się często o tak zwanej invented tradition, czyli „tradycji stworzonej”. W Jerozolimie na przykład jest kilka dworów, których genealogia została niejako „wymyślona” na potrzeby grupy chasydów: jeden spośród nich gromadzi wokół siebie zwolenników i postanawia zostać cadykiem. Wybiera więc w Europie Wschodniej jedno z ”sanktuariów” – dawną siedzibę znanego cadyka, by tam zakorzenić nową wspólnotę i nadać jej charakter historycznej ciągłości. Mam tu na myśli na przykład jerozolimskich chasydów, określających się jako chasydzi z Berdyczowa na Ukrainie. W XIX wieku był tam silny ruch chasydów, bywali tam też i cadykowie, są tam ich groby. Nigdy jednak nie udało się w tym mieście stworzyć linii dynastycznej. Powstała ona dopiero w XX wieku, już po Holokauście, sztucznie przypisując sobie wschodnioeuropejską genealogię.
W Europie Wschodniej nie ma więc dziś chasydów, ale związki współczesnych chasydów z ziemiami, na których w przeszłości chasydzi mieszkali, są bardzo silne. Tam bowiem znajdują się chasydzkie groby. Niektóre z nich są do dziś pielęgnowane i odwiedzane. To bardzo ważne – jak mówiłem – miejsca pielgrzymkowe. Chasydzi bowiem pielgrzymują albo do żyjącego cadyka, albo na jego grób. Wiąże się to z wiarą chasydów, że dusza człowieka w rocznicę śmierci zstępuje na miejsce swojego grobu. Podobnie jest w przypadku duszy cadyka. Dlatego chasydzi pielgrzymują do grobów swoich mistrzów, by w dzień rocznicy ich śmierci zostawić na grobie karteczkę z prośbą do Boga. Dusza cadyka może ją zanieść przed Jego oblicze i stać się pośrednikiem w rozmowie żyjących z Bogiem. Dziś do Humania na Ukrainie czy do Leżajska w Polsce w rocznicę śmierci miejscowego cadyka na jego grób przyjeżdżają tysiące czy nawet dziesiątki tysięcy chasydów.
Mówiliśmy o chasydzkiej modlitwie. Chciałbym zapytać także, jak wyglądało ich życie na co dzień.
Życie codzienne chasydów bardzo silnie związane jest z życiem religijnym. Normy ich postępowania na co dzień wyznacza tak naprawdę prawo religijne – Halacha. Obejmuje ona nie tylko normy prawne, ale także zwyczajowe. Zwyczaj staje się więc prawem. I jest ono u chasydów bardzo radykalne – odrzuca się wszystko, co może przeszkadzać w życiu modlitewnym. Mniej ważne są normy uznawane przez ogół społeczeństwa niechasydzkiego. Istotne staje się przeżycie religijne. Dlatego w czasie modlitewnego uniesienia chasyd może zachowywać się niekonwencjonalnie.
Takie podejście było uważane przez żydowski świat niechasydzki za szkodliwy społecznie. W poglądach chasydów ich przeciwnicy widzieli duże zagrożenie dla funkcjonowania społecznego. Dla chasydów bowiem struktury społeczne czy hierarchie miały mniejsze znaczenie. Dziś na przykład niektóre odłamy chasydzkie nie uznają państwa Izrael. Nazywają je nawet „państwem szatana”, bo prawdziwe państwo Izrael zbuduje po swoim nadejściu Mesjasz. Liczni chasydzi uważają, że obecny Izrael to państwo utworzone przez świeckich Żydów, którzy chcą odciągać od modlitwy Żydów pobożnych. Stąd niektóre odłamy chasydyzmu w Izraelu nie uznają płacenia podatków, nie używają izraelskich pieniędzy czy nie zgadzają się na służbę wojskową.
Nie czują się więc związani z niechasydzką społecznością, w której żyli czy żyją obecnie?
Chasydzi tworzyli i tworzą silne więzi, jednak tylko w obrębie własnej wspólnoty. Do ich świata trudno wejść komuś z zewnątrz. Mają poczucie, że są obrońcami Tradycji przed zmianami, które zachodzą w świecie. Uważają, że to oni żyją pośród prawdziwych wartości i współczują innym Żydom, a tym bardziej nie-Żydom, czyli gojom, którzy marnują szansę życia w świętości. Dlatego młody człowiek dorastający w atmosferze chasydzkiej wspólnoty nie opuszczał jej. Po co miałby iść do gorszego świata, skoro jego jest lepszy? Dla tych, którzy mieli religijne wątpliwości, zasadniczą barierą powstrzymującą przed opuszczeniem społeczności, w której zostali wychowani, były obawy przed światem zewnętrznym. Zostali bowiem wychowani w klimacie niechęci wobec niego. Odejście ze wspólnoty chasydzkiej dorastającego mężczyzny niejednokrotnie oznaczało dla niego cywilną śmierć. W przeszłości byli to bowiem ludzie, którzy nie mieli zawodu, żadnej pracy ani kontaktów społecznych poza wspólnotą chasydzką. Funkcjonowanie w świecie niechasydzkim byłoby naprawdę trudne czy wręcz niemożliwe – bez rodziny, wspólnoty, przyjaciół, zawodu, kontaktów. Czy jeśli odejdą, będą mieli za co żyć? Czy będą mieli do kogo zwrócić się o pomoc?
Więzi między chasydami miały i mają więc charakter nie tylko religijny, ale także społeczny i gospodarczy. Na przykład dwory cadyków były miejscem, gdzie kupiec z jednego miasta spotykał kupca z innego miasta i razem robili interesy. A ponieważ należeli do tej samej wspólnoty religijnej, bezgranicznie sobie ufali – nie spisywali żadnych kontraktów i dokonywali korzystnej dla obu stron transakcji przy znacznie mniejszych kosztach. Słowo jest słowem – system kontroli społecznej wewnątrz wspólnoty wymuszał dotrzymanie umowy. Cadyk zastępował także instytucję banku. Przybywający do niego chasydzi składali mu ofiarę pieniężną na utrzymanie dworu. Tradycyjnie nazywało się to „okupem za duszę”, pidion hanefesz. Cadyk więc gromadził gotówkę, którą na mniej lub bardziej korzystnych warunkach mógł pożyczać niektórym chasydom i w ten sposób wspomóc ich działalność gospodarczą. Podobnie bywa i dzisiaj, choć na inny sposób.
Kiedy jednak ogląda się zdjęcia chasydów z przedwojennej Polski czy widzi się chasydów na ulicach Jerozolimy – w przeważającej większości robią wrażenie ludzi ubogich. Ich strój, domy czy miejsca modlitwy były i są bardzo skromne.
W przeszłości rzeczywiście chasydzi byli często ludźmi biednymi, podobnie zresztą jak ogromna większość społeczności żydowskiej. Nie wydaje się jednak, by byli jakoś znacząco biedniejsi od innych Żydów. Dziś skromny wygląd to bardziej przejaw programowego antyestetyzmu chasydów niż rzeczywistego stanu majątkowego. Dla chasydów bowiem to, jak wyglądają czy mieszkają, nie ma większego znaczenia. Kultura chasydzka jest wroga wszelkim formom dekoracyjności i wybujałego estetyzmu. Najważniejsza jest modlitwa, a nie wystrój pomieszczenia, w którym się modlą. Czasami ów antyestetyzm jest wręcz ostentacyjny czy nawet – powiedziałbym – nieco teatralny.
Jaki jest stosunek chasydów do rodziny?
Co do życia rodzinnego chasydów żyjących na terenie Europy Wschodniej wśród historyków istnieje spór. Wielu bowiem uważa, że chasydzi w przeszłości zaniedbywali swoje rodziny. Moim zdaniem chasydyzm rzeczywiście mógł mieć negatywny wpływ na prowadzenie życia rodzinnego. Nie mam tu jednak na myśli na przykład prokreacji czy rozwodów, ale jakość więzi rodzinnych. Słabe więzi chasyda z żoną i dziećmi wynikały z hierarchii wartości: zgodnie z chasydzką doktryną najważniejszy dla chasyda był cadyk i wspólnota religijna, której ów cadyk przewodził. Jeśli więc jakiś chasyd z Puław był zwolennikiem cadyka z Góry Kalwarii, szukał w swoim mieście innych zwolenników tego cadyka, by wspólnie z nimi stworzyć minian i razem się modlić. Spędzali ze sobą dużo czasu, więc siłą rzeczy ich życie rodzinne schodziło na dalszy plan. Posiadanie rodziny nie przestawało być jednak obowiązkiem religijnym – w tym względzie chasydyzm nie zmienił nic w tradycyjnych wyobrażeniach żydowskich. Jednak związek emocjonalny chasyda z żoną czy dziećmi miał znaczenie drugorzędne. Dlatego w XIX wieku często oskarżano chasydów, że na czas wielkich świąt pozostawiali swoje rodziny bez środków do życia, a sami udawali się z pielgrzymką do cadyka.
Taka ocena więzi w łonie rodziny chasydzkiej dokonywana była jednak często z zewnątrz, przez ludzi, którzy nie rozumieli chasydzkiej duszy. Zachowania bowiem, które postrzegano jako uciążliwe dla rodziny, niekoniecznie były za takie uważane przez najbliższych chasydów: ich żony, dzieci, rodziców. Bardzo często żony chasydów wierzyły, że poprzez religijność męża one same stają się także bardziej religijne. Zgadzały się więc niejako na owe rozluźnione więzi. To, w moim odczuciu, definiuje miejsce kobiet w chasydyzmie. Najważniejsze, by pozwalały swoim mężom praktykować chasydzką religijność. Nie przeszkadzały im w modlitwie, spotkaniach z innymi mężczyznami czy pielgrzymkach do cadyków.
Kobiety nie mogły włączyć się w modlitwę mężczyzn.
W chasydyzmie, podobnie jak w całym judaizmie, kobiety w ogóle nie mają religijnego obowiązku modlitwy. Mężczyzna modli się trzy razy dziennie – kobieta nie musi tego robić, chyba że czuje wewnętrzną potrzebę. Modlitwa kobiet jest jednak zupełnie inna i oczywiście nie mogą one modlić się razem z mężczyznami.
Budowaniu trwałych więzi rodzinnych nie sprzyjał chyba także system wychowania dzieci.
Chasydzki system wychowania niewiele różnił się od tradycyjnego wychowania żydowskiego. Chłopcy po skończeniu czwartego roku życia cały dzień spędzali w szkole – w chederze. Od wschodu do zachodu słońca. W chederze się uczyli, jedli, pracowali, obierając ziemniaki czy pilnując kóz nauczyciela. I tak cały tydzień, wyłączywszy soboty, kiedy obchodzono szabat. W ciągu roku uczniowie mieli tylko dwie tygodniowe przerwy. Rzeczywiście więc tak naprawdę nie byli kształtowani przez matki i klimat rodzinny, ale przez szkołę, która była elementem edukacji religijnej i społecznej. Dziś proces edukacji u chasydów wygląda trochę inaczej.
Czy mógłby Pan na koniec powiedzieć kilka zdań o twórczości literackiej chasydów?
W tradycji chasydyzmu istnieją dwa nurty literatury: piśmiennictwo elitarne i popularne. Pierwsze kontynuuje wątki myśli teologicznej i doktrynalnej judaizmu. To przede wszystkim objaśnienia praw religijnych i komentarze do nich. Praktycznie jednak niczym nie różnią się one od tego samego rodzaju pism niechasydzkich. Ów elitarny nurt piśmiennictwa nie jest więc niczym oryginalnym.
Nurt piśmiennictwa popularnego obejmuje w głównej mierze tak zwane opowieści chasydzkie, czyli historie o cadykach – świętych mężach i cudach przez nich czynionych. Najpierw były one przekazywane wśród chasydów ustnie z pokolenia na pokolenie. Kultura chasydzka była bowiem na początku kulturą ustną. Jednak w latach sześćdziesiątych XIX wieku teksty te zaczęto spisywać i dzięki temu zachowała się bardzo bogata literatura chasydzka. Tego typu opowieści zebrał i wydał między innymi znany żydowski filozof religii Martin Buber. Jego opracowanie z początku XX wieku stało się bardzo popularne i dziś uzyskało wręcz status kanoniczny. Trzeba jednak zaznaczyć, że publikowane przez niego teksty nie do końca są wierne chasydzkiej tradycji, ponieważ chasydzkie opowiadania podporządkował on własnym ideom filozoficznym. Buber tworzył swego rodzaju neochasydyzm, związany z nostalgicznym patrzeniem na chasydyzm z przeszłości. Jak już bowiem mówiłem, dzisiejsi chasydzi to ludzie, którzy wyrośli w zupełnie innych warunkach społeczno-politycznych i kulturowych. To nie jest ten sam świat, choć idee chasydyzmu są nadal w nim kontynuowane.
Chasydyzm powstał na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej. Tradycja ta oraz cały świat żydowski, który został zniszczony w czasie Holokaustu, jest dla nas wielkim zobowiązaniem moralnym.
To zobowiązanie nie tylko w stosunku do Żydów, ale wobec nas samych, wobec naszej polskiej kultury. Największe dzieła literackie XIX wieku zawierają wyraźne wątki żydowskie. Wystarczy wspomnieć chociażby Pana Tadeusza czy Ziemię obiecaną. Choć problem żydowski w nich ujmowany jest w klimacie tamtej epoki i nie może być interpretowany w duchu naszych czasów. Byłby to anachronizm.
Musimy pamiętać, że tradycja żydowska jest częścią naszej tradycji i kultury naszego kraju. Prof. Gershon Hundert, zajmujący się osiemnastowieczną historią Żydów w Polsce, napisał książkę Jews in a Polish Private Town, w której jeden z rozdziałów nosi tytuł Żydzi i inni Polacy. To sformułowanie tylko pozornie paradoksalne. Doskonale ujmuje istotę naszych zobowiązań.
Muszę powiedzieć, że mimo wielu „demonów przeszłości” dziś zaczynamy to coraz bardziej rozumieć. Coraz więcej młodych Polaków – nie-Żydów interesuje się studiami nad kulturą i duchowością żydowską, także chasydzką. Dużą popularnością cieszą się wydziały studiów żydowskich na Uniwersytecie we Wrocławiu, Krakowie, Lublinie czy Warszawie. Uczelnie te mają też żywe kontakty z żydowskimi ośrodkami naukowymi w Izraelu czy Stanach Zjednoczonych. Ciągle powstają nowe ośrodki. Często studia te postrzegane są jako swego rodzaju zobowiązanie intelektualne i moralne. Chasydyzm przecież w całości wywodzi się z ziem polskich i nawet bywa nazywany chasydyzmem polskim. To część także polskiej kultury – powinniśmy ją znać i pielęgnować pamięć o niej. Bez tego do końca nie zrozumiemy naszej przeszłości.
Tekst pochodzi z kwartalnika Życie Duchowe, JESIEŃ 60/2009
© 1996–2009 www.mateusz.pl