KS. MAREK LIS
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec, 4/2009 |
Trzeba wyzbyć się lęku, który paraliżuje i zniewala umysł i ludzkie serce.
Jerzy Popiełuszko
Od starożytności Kościół ze czcią odczytywał akta męczenników, pielęgnował kult oddawany kobietom i mężczyznom wiernym do końca Chrystusowi, troską otaczał miejsca ich pochówku. Pamięć współczesnych nam świadków wiary przybiera nowe formy: zamordowany arcybiskup Salwadoru Oscar Romero stał się tytułowym bohaterem filmu “Romero”, a jako dramatyczną, choć drugoplanową postać, ukazano go w filmie “Karol. Papież, który pozostał człowiekiem”. Tam też pojawia się ks. Jerzy Popiełuszko, męczennik ateistycznego systemu czasów niedawnych.
Ks. Popiełuszce poświęcono kilka filmów: w 1988 r. Agnieszka Holland nakręciła na Zachodzie dramat “Zabić księdza”, w Polsce powstały filmy dokumentalne: “Ksiądz Jerzy” Mariana Terleckiego z 1987 r., “Tama 1984-1991” Jerzego Kaliny, “Msza z księdzem Jerzym” Jolanty Kessler-Chojeckiej, “Cud prawdy” Anny Pietraszek, “Jestem gotowy na wszystko” Pawła Woldana i “Zwycięzcy nie umierają” Rafała Wieczyńskiego. Ten młody reżyser po pięciu latach powrócił do postaci ks. Jerzego w wyświetlanym od niedawna filmie “Popiełuszko. Wolność jest w nas”.
W poruszającej opowieści cień męczeństwa zdaje się znaczyć już sceny z dzieciństwa na Podlasiu i epizody ilustrujące służbę wojskową w jednostce, gdzie kleryków poddawano brutalnym szykanom – podtapianie w basenie to zapowiedź finałowego dramatu. Potem film, wplatający w fabułę materiały archiwalne, przypomina święcenia kapłańskie, pierwszą pielgrzymkę Jana Pawła II – i lato 1980 roku, gdy ks. Jerzy zmierza z posługą do strajkującej Huty Warszawa, gdzie rodzą się trwałe przyjaźnie. Gdańskie porozumienia, twarze Wałęsy i Walentynowicz, triumf Solidarności niosą nadzieję, którą stopniowo tłumi strach komunistycznej władzy, aż po noc stanu wojennego. Poruszając emocje, film przypomina bezprawie aresztowań i strach o nieobecnych, pacyfikacje strajków i manifestacji, niesprawiedliwe sądy i pałki, zabójstwo Grzesia Przemyka, nieludzkie przesłuchania, łamanie godności i sumień, milicyjne prowokacje i nieustanną inwigilację. Pośród bitych i wątpiących jest ks. Jerzy, lecz ponury mrok rozpraszają inne jeszcze światełka: Komitet Prymasowski, aktorzy bojkotujący reżim, zatroskany Papież, tęsknota za wolnością i prawdą umacniana na Mszach za Ojczyznę, sprawowanych przez ks. Jerzego tam, dokąd mimo przeszkód docierał. Reżyser unika rekonstrukcji tego, co działo się z księdzem po zatrzymaniu przez milicję na drodze z Bydgoszczy, sugeruje jednak długie cierpienie: finałem naprzemiennie pokazywanych scen tortur i czuwań w kościele na Żoliborzu jest zrzucenie związanego ks. Jerzego z włocławskiej tamy i dokumentalny zapis reakcji modlących się ludzi na wieść o odnalezieniu ciała ich księdza.
Podczas gdy Agnieszka Holland ukazywała starcie heroicznego księdza i jego śmiertelnego wroga, esbeka, pytając o mechanizmy zła, Rafał Wieczyński w pieczołowicie zrealizowanym i zagranym filmie przedstawia co innego. Bardzo zwyczajny bohater, któremu nieobce były poczucie humoru, ludzkie słabości i dylematy, jest przewodnikiem na niełatwej drodze dochowania wierności Chrystusowi i Jego słowom o miłości nieprzyjaciół. Dlatego świadomie wkracza na drogę pasyjną, upodabniając się do Jezusa, nie do końca zrozumianego przez uczniów, odrzucanego i skazanego. Aktualne jest przesłanie filmu: gdy złość, gorycz nienawiści narastała we mnie na widok cynizmu, kłamstw i przemocy ludzi w mundurach, togach i garniturach rzeczników prasowych, zawstydził mnie ekranowy ksiądz Jerzy, mówiący do swoich przyjaciół – i do widzów – o walce ze złem, a nie jego ofiarami, którymi paradoksalnie stają się również czyniący zło.
Ks. Marek Lis – filmoznawca, dr hab. nauk teologicznych, dr nauk komunikacji społecznej, wykładowca na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego, członek SIGNIS-Polska.
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec, kwiecień 2009
© 1996–2009 www.mateusz.pl