MIROSŁAW A. MATYJA SJ
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec, 2/2009 |
Dla Europy najbliższy geograficznie kontynent – Afryka – to jednocześnie świat obcy, kojarzony zwykle z klęskami suszy i głodu, wojen domowych i wielkiego wyzysku. A przecież i tam można znaleźć bogactwa, dla których warto odkryć go na nowo.
Afryka (o powierzchni 30.317 mln km²) to drugi co do wielkości kontynent naszego globu. W naszych wyobrażeniach jednak stanowi ona małą jednostkę. Na ogół, mówiąc o jakimś wydarzeniu w którymś z krajów afrykańskich, stwierdzamy, że coś wydarzyło się “w Afryce”. Nic bardziej błędnego. Nie można jednakowo traktować Maroka i Angoli, Algierii i Zimbabwe, Libii i Mozambiku czy Konga. Tego typu uogólnienia wprawiają w zdenerwowanie bardziej wykształconych Afrykanów. Podobnie jednostronne doszukiwanie się wspólnych przyczyn biedy i zacofania na tym kontynencie może prowadzić do błędnych wniosków.
Główne cywilizacje i ludy afrykańskie należą do jednych z najmłodszych na świecie. Jedno z najbardziej znanych państw Afryki subsaharyjskiej – królestwo Monomotapa (dzisiejsze terytorium Zimbabwe i Mozambiku) – doszło do rozkwitu dopiero w XV wieku. Od czasu wielkich odkryć geograficznych wieków XV i XVI Afryka stała się celem dla tych, którzy dostrzegali w niej wiele możliwości szybkiego zarobku. Jednym ze źródeł tego zarobku stała się eksploatacja bogatych zasobów naturalnych, innym pozyskiwanie i sprzedaż taniej, niewolniczej, siły roboczej. Zyski napędzały gospodarki zaangażowanych w kolonialną ekspansję krajów europejskich. Niestety, zwykle kolonialne potęgi nie przejmowały się rozwojem gospodarczym i społecznym kolonizowanych terytoriów, traktując je tylko jako wielkie kopalnie. Być może w tym dopatrywać się można pierwszej i jednej z najbardziej znaczących przyczyn afrykańskiego ubóstwa.
Jednocześnie zróżnicowanie etniczne i kulturowe kontynentu afrykańskiego (“Czarna Afryka” rozciągająca się na południe od Sahary liczy ok. 1500 ludów i używa niemal 1000 różnych języków) sprawiało, iż Europejczycy utrzymywali pewien dystans w stosunku do ludności miejscowej, nie zajmując się zbytnio jej integracją społeczną czy wzrostem duchowym i kulturalnym. W ten sposób poprzez wieki kolonialnej dominacji utrwalało się w Europejczykach i Afrykanach przekonanie o wyższości rasy białej nad czarną, kulminując historyczną aberracją w postaci południowoafrykańskiego apartheidu. Uchwalona w 1948 r. przez rząd Republiki Południowej Afryki ustawa o podziale rasowym, odbierająca wiele praw ludności uznanej za “kolorową”, została obalona dopiero w 1994 r.
Wielka konkurencja krajów kolonialnych o wpływy ekonomiczne w ciągu stuleci często przekształcała się w otwarte konflikty zbrojne, w których najczęściej używaną siłą była ludność lokalna. Jednocześnie, szczególnie w drugiej połowie XX stulecia, w wielu społeczeństwach afrykańskich rodziła się świadomość i pragnienie niepodległości. Niestety, obok prawdziwych i altruistycznych ruchów niepodległościowych, mających na celu wolność i dobro całych społeczeństw, powstało wiele lokalnych dyktatur. Uciskają one swoich podwładnych z większą bezwzględnością niż dotychczasowe rządy kolonialnego wyzysku. Na takim tle kwitną i rozwijają się korupcja, nepotyzm i wyzysk, prowadzące lokalne populacje do nieopisanych wręcz cierpień: nędzy, głodu czy wojen domowych. Należy dodać, iż taka sytuacja sprzyja wzrostowi ksenofobii, prowadząc do krwawych konfliktów na tle etnicznym czy religijnym (Nigeria, Somalia, Rwanda, Demokratyczna Republika Konga itd.). Konflikty te są z kolei przyczyną przemieszczania się milionów uchodźców do krajów ościennych, zwiększając niepomiernie napięcie w strefach granicznych. To kolejna przyczyna ubóstwa i zacofania na kontynencie afrykańskim.
Nie można zapomnieć, iż Afryka to nie tylko wielkie bogactwa naturalne. Zapewne jest to jedna z najbardziej zróżnicowanych kulturalnie stref na świecie. W Europie niewiele mówi się o sztuce afrykańskiej: muzyce, malarstwie, rzeźbie. Ze zdumieniem i ciekawością przyglądamy się rzeźbom z hebanu czy przysłuchujemy się przepięknym, polifonicznym utworom chóralnym. To dla nas wielka egzotyka: piękna i niezrozumiała.
Z pewnością ktoś, kto uznaje Afrykę za peryferię świata lub centrum światowego zacofania, nie potrafi zrozumieć bogactwa sztuki afrykańskiej. Pierwszym krokiem do tego zrozumienia jest próba przezwyciężenia fałszywej świadomości naszej, europejskiej, kulturalnej wyższości. Afrykanie (podobnie jak Europejczycy, Amerykanie czy Azjaci) poszukują prawdy o świecie, w którym żyją, oraz prawdy o tym, co ich otacza. Poszukują tej samej prawdy, używając innych sposobów; poszukują jej w rytmie innym, niż nasz europejski. Największym niewątpliwie bogactwem Afryki są jej ludzie, szczególnie dzieci i młodzież. Chyba nigdzie na świecie nie spotkamy się z taką żywiołowością i otwartym sposobem wyrażania uczuć jak tutaj. Afrykanin całym ciałem potrafi wyrażać swoje uczucia czy samopoczucie. Śpiew i taniec są częścią integralną uroczystości religijnych i cywilnych.
Same liczne języki afrykańskie są dla nas wielką niewiadomą. My, Europejczycy, staramy się wyrażać w sposób jak najbardziej logiczny, używając języka jako instrumentu. Dla Afrykanina sam język jest tworem nadprzyrodzonym, najpiękniejszym dziełem sztuki stworzonym przez Boga. Niełatwo jest nauczyć się jednego z języków afrykańskich. Trudność polega na tym, iż języki te związane są ściśle ze sposobem myślenia. Aby dobrze poznać taki język, koniecznie trzeba zacząć myśleć lokalnie.
Wartością, której moglibyśmy się od Afrykanów nauczyć, jest poszanowanie świętości rodziny. Nie istnieją w kulturze afrykańskiej pojęcia takie, jak rodzina “bliższa” i “dalsza”. Rodzina jest największą świętością, a zaniedbanie obowiązków w stosunku do niej uznawane jest za sprzeniewierzenie się tradycji. To właśnie tradycja określa najważniejsze wartości w kulturze afrykańskiej: rodzinę, solidarność, świadomość wspólnoty, równy podział dóbr, współczucie tym najbardziej cierpiącym…
Nasze europejskie widzenie, postrzeganie otoczenia, uwzględniające tylko jego przydatność i komercyjną wartość, mogłoby zyskać bardzo wiele, gdybyśmy nauczyli się postrzegać go również w kategoriach piękna czy wartości duchowej. Przesiąknięty tajemniczością i symboliką świat Afrykanina posiada prócz materialnej, ogromną wartość duchową. Właśnie elementy duchowe wyznaczają, dziś w sposób szczególny, wartość człowieka. Obojętne na kryzysy gospodarcze i finansowe, elementy te utwierdzają nas w przekonaniu, iż życie ludzkie jest bezcenne, niezależnie od tego, w jakiej części świata ono się rozwija.
Ks. Mirosław A. Matyja – jezuita, studiował w Krakowie, Belo Horizonte i w Rzymie; pracował na parafii w Belo Horizonte (Brazylia, 1994-1997); od 2004 roku na misjach w Mozambiku (parafia w Beira, misje w Fonte Boa i Lifidzi). Obecnie pracuje w stolicy Maputo jako administrator Regionu Towarzystwa Jezusowego w Mozambiku.
Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec, luty 2009
© 1996–2009 www.mateusz.pl