www.mateusz.pl/wam/poslaniec

MARCIN PRZECISZEWSKI

Katolickie media w katolickiej Polsce

 

Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec, 9/2006

Choć Polska uznawana jest za jeden z najbardziej religijnych krajów świata – gdzie ponad połowa społeczeństwa co niedziela pojawia się w kościele – to media katolickie napotykają tu na olbrzymie bariery wzrostu.

W epoce „globalnej wioski”, w jakiej przyszło nam żyć, mass media stanowią nie tylko główny środek komunikacji między ludźmi, ale także instrument najsilniej kształtujący świadomość współczesnych mieszkańców Ziemi. Dlatego troska o media – o ich kształt, wiarygodność i ideowe oblicze – jest obecnie tak ważnym zadaniem. Od samego początku istnienia masowych mediów duże zainteresowanie nimi objawia Kościół katolicki, który niemal od zarania swego istnienia starał się być aktywny w przestrzeni kultury. Ewangelizacja zawsze była związana z „inkulturacją”, to znaczy z wykorzystywaniem języka pojęciowego danej strefy kulturowej dla przekazu Dobrej Nowiny. Szczególne osiągnięcia w tej dziedzinie ma Towarzystwo Jezusowe.

Rozwój katolickich mediów

Kiedy na początku XX w. pojawiły się środki przekazu o charakterze masowym, Kościół w naturalny sposób starał się je wykorzystać dla pełnionej przez siebie misji. Jako przykład wymienić można Radio Watykańskie, które powstało zaledwie w kilka lat po wynalazku Marconiego. Zresztą sam Marconi został przez Ojca Świętego poproszony o tworzenie watykańskiej rozgłośni. Szczególną rolę w rozwoju tego środka ewangelizacji odegrali jezuici, którzy do dziś skutecznie kierują papieskim radiem. Najsilniejszy rozwój mediów katolickich w Europie przypadł na okres dwudziestolecia międzywojennego. Rozwijała się wówczas świetnie prasa katolicka, powstawały też pierwsze nowoczesne i doskonale wyposażone agencje informacji katolickiej. W Polsce, według Informatora Kościoła Katolickiego 1936/37, wydawano wówczas 199 czasopism katolickich o łącznym nakładzie 2,4 mln egzemplarzy. Stanowiło to niemal 27% polskiego czasopiśmiennictwa. Tak więc co czwarta sprzedawana w kiosku gazeta była w tym okresie gazetą katolicką.

Trudny polski paradoks

Okres wojny i powojennych komunistycznych represji skutecznie zahamował nie tylko rozwój, ale i obecność mediów katolickich w przestrzeni publicznej. Pisma, na których istnienie zgadzali się komuniści, wychodziły w bardzo ograniczonych nakładach; w praktyce były dostępne dla wąskich elit. Polski masowy czytelnik – przez dziesięciolecia – faktycznie został odzwyczajony od sięgania po prasę religijną. Oczywiście trzeba oddać sprawiedliwość olbrzymiej, prawdziwie historycznej roli tym tytułom, które – mimo represji – ukazywały się. Trudno byłoby mówić o tożsamości katolicyzmu polskiego bez takich pism jak: Tygodnik Powszechny, Znak czy Więź. To m.in. dzięki nim powstały elity katolickie, które nie tylko przeniosły do Polski nauczanie Soboru Watykańskiego II, ale odegrały znaczącą rolą w tworzeniu najpierw demokratycznej opozycji, a następnie „Solidarności”. Można było się spodziewać, że nastanie wolności po 1989 r. spowoduje masowy wzrost czytelnictwa prasy katolickiej, gdyż stała się ona ogólnie dostępna. Tak się jednak nie stało. Po okresie komunistycznych ograniczeń i represji nastąpił w Polsce nadzwyczaj chaotyczny rozwój rynku prasowego. Zwyciężał nie ten wydawca, który miał cenniejszą ofertę, lecz ten, kto schlebiał niewyszukanym gustom odbiorców oraz dysponował kapitałem umożliwiającym finansowanie kosztownych kampanii promocyjnych. Dziś jeden z najsmutniejszych polskich paradoksów polega na tym, że pod względem czytelnictwa prasy katolickiej pozostajemy w dalekim ogonie nawet za zlaicyzowanymi krajami zachodniej Europy. O ile w Niemczech sumaryczny nakład prasy katolickiej wynosi 9 mln egzemplarzy, a we Francji 5 mln, to w katolickiej Polsce osiąga on poziom zaledwie ok. 2 mln (łączny nakład prasy katolickiej stanowi ok. 3% czasopism wydawanych w naszym kraju). Świadczy to o jakimś głębokim „pęknięciu” religijności Polaków. Owszem, pielęgnowana jest ona w domach i wyrażana jest w licznych manifestacjach religijnych, ma jednak stosunkowo małe znaczenie w naszych wyborach społecznych. A właśnie m.in. zakup i czytelnictwo prasy katolickiej są tego wyrazem. Tak mizerny wynik sprzedaży prasy katolickiej dziwi tym bardziej, że najbardziej znane tygodniki katolickie: Gość Niedzielny, Niedziela czy Przewodnik katolicki – nie mówiąc o Posłańcu Serca Jezusowego – nie odbiegają swym poziomem merytorycznym i graficznym od swych zagranicznych odpowiedników. Podobnie sprawa przedstawia się w dziedzinie radiofonii katolickiej. Choć bowiem, niemal każda polska diecezja – za cenę olbrzymiego nakładu sił i środków – ma własną rozgłośnię radiową, to ich słuchalność jest zaledwie kilkuprocentowa, a niekiedy mieści się w granicach tzw. Błędu statystycznego. Sytuację ratuje nieco obecność Radia Maryja, które ma pokaźną (około 3 mln) grupę stałych słuchaczy.

Potrzeba gruntownej analizy

Kondycja mediów katolickich w Polsce wymaga gruntownej i poważnej analizy oraz refleksji. Biorąc pod uwagę fakt, że właśnie media są tym instrumentem, który najsilniej oddziaływuje na świadomość współczesnego człowieka, a szczególnie młodzieży, masowa polska religijność może z tej strony w najbliższych pokoleniach wejść w poważny kryzys. Chlubimy się faktem, że w Polsce w każdą niedzielę do kościołów udaje się około połowa społeczeństwa, co stanowi jeden z najwyższych wskaźników w świecie. Patrząc jednak na to zjawisko z drugiej strony, trzeba stwierdzić, że co drugi Polak nie podlega już systematycznemu oddziaływaniu ambony. Jeszcze gorzej jest wśród młodych, z których – pomijając szkolną katechezę – zaledwie co trzeci pozostaje w sferze systematycznego oddziaływania Kościoła. W ten sposób w Polsce kształtuje się coraz szerszy obszar tzw. społeczeństwa pogranicza. Nie wyrzeka się ono co prawda „wiary przodków”, zna ją jednak słabo, wybiórczo i powierzchownie. Ideowa tożsamość tych ludzi w coraz większej mierze kształtowana jest przez rozmaite zjawiska tzw. kultury masowej, w których propagowaniu największe zaangażowanie wykazują właśnie media. Dołożyć więc należy wszelkich starań, aby ziarno Dobrej Nowiny było obecne w polskich mediach. To właśnie zadanie winno się stać jednym z priorytetów duszpasterskiego programu Kościoła.

Głosowanie w kiosku

W systemie demokratycznym czytelnik faktycznie decyduje, jaka gazeta czy tygodnik będzie się rozwijać. Zakup określonego tytułu jest nie tylko naszą prywatną sprawą, ale wiąże się z wsparciem określonej redakcji i wyrażanego przez nią kierunku myślenia. Kiedy bywam we Francji i zatrzymuję się u zaprzyjaźnionej rodziny (są to ludzie głęboko wierzący) dostrzegam, że prenumeruje ona kilka tytułów katolickich. Kiedyś zapytałem: Jak znajdujecie czas na lekturę tego wszystkiego? Padła odpowiedź, że choć czasu na czytanie nie zawsze starcza, to zakup gazet katolickich traktowany jest jako ważny element tożsamości katolickiej i wyraz poparcia dla jej rozwoju. Tymczasem w Polsce niska sprzedaż tytułów katolickich w kioskach „Ruchu” skutkuje tym, że publiczne sieci kolportażu wycofują się z ich sprzedaży i pozostaje dystrybucja w punktach przykościelnych. Efekt jest taki, że prasa katolicka w wolnej Polsce znalazła się na granicy pierwszego i drugiego obiegu. Fakt ten wymaga poważnego rachunku sumienia nas wszystkich i radykalnej zmiany. Oferta prasowa proponowana przez środowiska kościelne jest naprawdę interesująca i każdy może znaleźć w niej coś dla siebie. Wspomniane wyżej tygodniki katolickie są doskonałą lekturą dla całej rodziny. Oprócz tego istnieje cała gama dobrych miesięczników, związanych z różnymi środowiskami czy nurtami duchowości. Znajdujemy tam nie tylko artykuły i informacje religijne, ale przegląd najważniejszych wydarzeń kulturalnych, społecznych i politycznych, widzianych okiem chrześcijanina. Ma to olbrzymie znaczenie w naszej formacji religijnej. Podstawą świadectwa, jakie mamy dawać w otaczającym nas świecie, jest rozumienie tego świata i możliwość oceny obserwowanych zjawisk pod kątem wiary. Ośmielę się sformułować tezę, że bez systematycznej lektury prasy katolickiej będziemy swego rodzaju „inwalidami”, niezdolnymi do reagowania po chrześcijańsku w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości.

 

MARCIN PRZECISZEWSKI – dziennikarz i historyk; redaktor naczelny Katolickiej Agencji Informacyjnej; konsultor Rady Konferencji Episkopatu Polski ds. Środków Społecznego Przekazu. Związany z ruchem „Wiara i Światło”, współorganizator Zjazdów Gnieźnieńskich, jednego z największych forów dyskusji polskiego laikatu.

 

Tekst pochodzi z miesięcznika Posłaniec, wrzesień 2006

 

 

 

© 1996–2006 www.mateusz.pl