KS. GRZEGORZ STRZELCZYK
Kiedy Bóg przychodzi, to zawsze do i poprzez konkretnych ludzi. Maryi dane było doświadczyć tego w najbardziej intensywny ze sposobów – najpierw poprzez moc Ducha Świętego, potem poprzez macierzyństwo. I dlatego jej hymn uwielbienia zaczyna się od dziękczynienia za to właśnie doświadczenie: „wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny”.
Ale kiedy Bóg przychodzi, to zawsze też po to, by poprzez te konkretne, wybrane osoby dosięgnąć innych i także ich obdarzyć miłością. Maryja ma bardzo jasne przeczucie takiego właśnie działania Boga, dlatego jej hymn rozwija się w uwielbienie całego Bożego planu, którego przyjście Chrystusa jest wypełnieniem.
A kiedy Bóg przychodzi do nas? Nie ważne jak: poprzez doświadczenie własnej bliskości, poprzez doświadczenie przebaczenia w sakramencie pojednania, czy też za pośrednictwem dobra otrzymywanego od innych, obcowania z pięknem… Jak reagujemy, kiedy dzieją się w naszym życiu dobre rzeczy? Bo przecież się dzieją. Może nie tak często i nie tak intensywnie, jak byśmy chcieli, ale się dzieją…
Chyba ostatecznie chodzi zresztą o zachwyt. O umiejętność takiego wpatrzenia się w Przychodzącego na różne sposoby, żeby w Nim dostrzec wypełnienie Bożych obietnic i ludzkich oczekiwań. Własnych oczekiwań. Wtedy rodzi się hymn. Wtedy rodzi się uwielbienie.
Nie dlatego, że świat już jest naprawiony. Ale dlatego, że nadzieja, iż kiedyś będzie, zaczęła się spełniać w Jezusie. I przez nas.
ks. Grzegorz Strzelczyk
© 1996–2004 www.mateusz.pl