KS. GRZEGORZ STRZELCZYK
„Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego”. Łatwo powiedzieć – zwłaszcza jak się jest aniołem. Dla nas jest takich rzeczy aż nadto wiele. I to już zupełnie pół biedy, że nie umiemy latać, a chodzenie po wodzie wychodziło tylko Jezusowi. Najgorsze jest to, że do tak wielu rzeczy nie jesteśmy w stanie nakłonić nawet własnego serca, nawet własnego umysłu.
Ileż to razy walimy bezskutecznie głową, o mur własnego lęku? O zaporę gniewu? O tamę obrazy? Zdarza nam się miesiącami siedzieć w klatce zazdrości, czy być przywiązanymi do pustego żłobu braku przebaczenia…
Dla człowieka bowiem mnóstwo jest niemożliwego.
I może właśnie dlatego trzeba było, aby On przyszedł. Żeby Ten, dla którego nie ma nic niemożliwego stał się jednym z tych, dla których niemożliwego jest tak wiele. Żeby z samego środka naszej niemożności zaczął rozwalać klatki, kruszyć mury, obalać zapory…
Latać dalej nie będziemy. Ani chodzić po wodzie.
Ale z biedami serca już nigdy nie będziemy sami.
ks. Grzegorz Strzelczyk
© 1996–2004 www.mateusz.pl