KS. GRZEGORZ STRZELCZYK
„Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?” – Jan wypowiada pytanie, w którym skupiają się wątpliwości całych pokoleń… Czy to Jezus jest spełnieniem naszych nadziei? Czy można, czy warto na Nim budować życie? Czy On zdoła nas ocalić przed naszą własną nikczemnością, małością, grzechem?
Moglibyśmy się spodziewać, że wobec takiego pytania Jezus przeprowadzi jakiś dowód z Pisma Świętego. Albo wyciągnie dokumenty z odpowiednimi pieczęciami. Albo pokaże rekomendacje od najważniejszych z Ojcem włącznie. Albo będzie z całych sił przekonywać.
Nie. Jezus mówi: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują…”. Mają zwyczajnie opowiedzieć co się dzieje tam, gdzie Jezus się pojawia. Jan już sam rozpozna. Zorientuje się, że to, co się dzieje jest spełnieniem jego marzeń, jego nadziei, jego pragnień. Nie trzeba rekomendacji ani dokumentów.
Jezus nie będzie zajmował się rozwiewaniem, jednej po drugiej, każdej z naszych wątpliwości. Nie odpowie bezpośrednio na wszystkie pytania. Jednak jeśli jest w nas pragnienie miłości, dobra, prawdy, sprawiedliwości, to będziemy umieli rozpoznać, że tam, gdzie On się pojawia, to pojawia się też miłość i dobro i prawda i sprawiedliwość. Jakby to wokół Niego rozpościerała się przestrzeń spełnionych ludzkich nadziei.
A potem to już od nas zależy, czy będziemy mieli dość odwagi, by przestać szukać i znaleźć w Nim ostateczne spełnienie naszego pragnienia. I czy będziemy się umieli Go trzymać.
„Błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi” – kończy Jezus.
ks. Grzegorz Strzelczyk
© 1996–2004 www.mateusz.pl