KS. GRZEGORZ STRZELCZYK
Szukanie dziury w całym jest, zdaje się, nie tylko polskim sportem narodowym. To chyba jedna z najbardziej powszechnych oznak człowieczej małości. Jakbyśmy się bali dobra, a dokładniej jego zobowiązującego charakteru. Bo przecież jeśli już jakąś sprawę uznamy za jednoznacznie dobrą, to czujemy wyraźnie, że trzeba się do niej przyłączyć. Inaczej sumienie nie dałoby nam spokoju…
Zatem szukamy na zapas usprawiedliwienia: Chrzciciel – no ciut za bardzo ascetyczny; Chrystus – coś za dużo się kręci wokół nieuczciwych urzędników i prostytutek…
Jeśli do czegoś jest nam koniecznie potrzebny koniec świata, to do tego, by nas wyrwać z tego stanu ciągłego uchylania się przed dobrem. Żeby nas przyparł do muru i postawił przed prostym, ostatecznym wyborem w takich okolicznościach, w których nie będziemy już mogli szukać dziury w całym. Albo Bóg, albo…
Na szczęście koniec nadejdzie. I sąd. On – jeśli będzie trzeba – obejdzie wszelkie zabezpieczenia naszego serca i je za nas otworzy, jeśli tylko na to pozwolimy. Jest nadzieja.
ks. Grzegorz Strzelczyk
© 1996–2004 www.mateusz.pl