„Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć”
DARIUSZ PIÓRKOWSKI SJ
Wtorek, 3.XII.2002
Przed paroma tysiącami lat Arystoteles pisał, że najsilniejszym dążeniem człowieka jest pragnienie wiedzy. Wówczas musiało być to rewolucyjne odkrycie, zwłaszcza że filozof nie miał na myśli płytkiej wiedzy encyklopedycznej, lecz filozofię celującą w poznanie ostatecznych przyczyn i zasad rzeczywistości. Już wtedy zauważył on w naturze ludzkiej istnienie tajemniczej siły, jakiegoś instynktownego pędu, każącego mu przekraczać siebie, szukać, pytać, żyć w pewnego rodzaju duchowym napięciu. Człowiek z wolna odkrywał w sobie inne niecielesne wymiary, nazywając je duszą i przypisał jej znamiona nieśmiertelności — znak swojego boskiego pochodzenia.
Człowiek najbardziej pragnie doświadczyć boskości. Łączy go z nią niewidoczny dla oczu „kanał” duszy lub jej „pusta” przestrzeń, w której oczekuje na niego niepojęta Obecność. W jego wnętrzu pulsuje pewne metafizyczno – duchowe pragnienie splatające wieczność z czasem, pragnienie wypływające z wieczności, z której na mocy Bożego zrządzenia wyszliśmy i zmierzające ku ojczyźnie, ku której zdążamy. Właśnie to pragnienie, a może raczej tęsknota za Bogiem jest źródłem i motorem prawdziwego doświadczenia religijnego, a zarazem przyczyną największych rozterek, niepokojów i buntów człowieczych. Jawi się ono w nas jako ukryty, ledwo słyszalny głos Boga od zarania dziejów zwracający się do każdego człowieka: „Gdzie jesteś, Adamie? Gdzie się ukrywasz przede mną”? Pragnienie Boga eksplikuje się niezaprzeczalnie także w pytaniu człowieka, kierowanym do swego Stwórcy: „Jak Cię odnaleźć, o Boże? Dokąd skierować swe kroki”? Historia pokazuje, że te pytania wcale nie są dla nas czymś oczywistym.
Następne rozważanie ukaże się we środę, 4. grudnia 2002
© 1996–2002 www.mateusz.pl