www.mateusz.pl/rekolekcje

EWA ROZKRUT

Miłość coraz piękniejsza...

Rozważanie na IV niedzielę Adwentu

 

Co jakiś czas znajdujesz siły na to, by częściej chodzić do kościoła, więcej się modlić, robić dokładniejszy rachunek sumienia. Jednak szybko przestaje ci na tym zależeć. Czy możesz spowodować, by uczucia kierowane do Boga przestały być niestałe? Czy chcesz podjąć ten trud?

W dzisiejszych czasach Bóg stał się człowiekowi mało potrzebny, mino iż nikt oficjalnie się do tego nie przyznaje. Niemniej ta prawda zostaje ujawniana niemal na każdym kroku, ponieważ świat potrzebuje ludzi samowystarczalnych, mocnych, odważnych, samodzielnie decydujących o własnym życiu. Uzależnienie od kogokolwiek, kojarzy się raczej ciemnotą niż z oświeconym umysłem. To przekonanie niezwykle mocno wryło się w postawę współczesnego człowieka i wpłynęło na relacje z Bogiem. Obdarowuje On człowieka niezwykłą miłością; nie trzeba na nią zasłużyć, nie trzeba niczego dokonać. Dopóki się na nią nie otworzysz i nie odpowiesz na wezwania Stwórcy, to zwyczajnie nie zrozumiesz, jak bardzo Bóg ukochał każdego z nas. Niestety natura ludzka ogranicza możliwości poznania. Nie można przełożyć relacji występujących między Bogiem a człowiekiem na język ludzki. Dlatego warto pogłębić więzi z Ojcem, by umieć odczytywać Jego wezwania.

Z pewnością dostrzegłeś, jak ważne dla normalnego funkcjonowania jest poczucie bezpieczeństwa. Już od najmłodszych lat zapewnia je obecność rodziców. Z czasem się to zmienia, jednak kontakt z matką jest zawsze tak samo ważny, niezastąpiony w chwilach trwogi; szczęścia, czy samotności. Mama jest pierwszą osobą w życiu. Nosi dziecię w swoim łonie, karmi piersią; oddaje zdrowie, czas, swoje jestestwo.

Kiedyś usłyszałam opinię, iż katolicy mają szczęście, ponieważ mają najlepszą Matkę na świecie. Trudno się z tym nie zgodzić.

Adwent jest czasem kierującym uwagę wiernych na Marię, Matkę Jezusa. Ona jest przewodniczką. Wyrażając zgodę na wezwanie Boga, sama rozpoczęła nowe życie i zapoczątkowała nowe życie na ziemi dla wszystkich ludzi, wszystkich epok.

Na szczęście nie skończyło się na jednym akcie zgody z Jej strony. Przez lata ziemskiej wędrówki adorowała Jezusa, realizowała wolę Boga, później w wieczerniku dodawała sił apostołom. I nadal niestrudzenie pomaga Swoim dzieciom, uczy jak kochać Zbawiciela.

O miłość trzeba zabiegać, nie można jej pozostawić własnemu biegowi. Ktokolwiek jej doświadczył z pewnością o tym wie. Dotyczy to emocji rodzących się między ludźmi, ale również między człowiekiem i Bogiem. Bóg w swoich uczuciach jest niezmienny, zawsze podąża za człowiekiem, nie zważając na jego grzeszne życie. Natomiast człowiek nie powinien poprzestawać na akcie zawierzenia się Ojcu, okazjonalnych spowiedziach, niedzielnych Eucharystiach, niesystematycznych (z powodu braku czasu) modlitwach.

 

Co zatem zrobić, by miłość była żarliwa i coraz piękniejsza?

Najważniejsze, by systematycznie spotykać się z Bogiem i rozwijać swoją duchowość.

Być może wydaje ci się, że nie podołasz temu codziennemu wyzwaniu, realizowane przez ciebie obowiązki są tak absorbujące że nie wystarczy czasu i sił na systematyczną modlitwę. A może wprost przeciwnie, jesteś przekonany, że to za mało. W chwili uniesienia chciałbyś oddać Ojcu znacznie więcej, po prostu wszystko co posiadasz. To chwalebne, ale od razu nie ulegaj pokusie i nie wybieraj się z motyką na słońce. Jeśli codziennie poświęcisz Bogu choćby piętnaście minut, to w ciągu miesiąca te minuty zamienią się w godziny. Wyobraź sobie, że spotykasz się z ukochaną osobą przez kwadrans każdego dnia. To chyba lepsze niż godzinna randka raz w tygodniu, albo jeszcze rzadziej.

Proponuję zacząć od wprowadzenia ciszy w zabiegane życie, jednak wymaga to dyscypliny. Należy tak zorganizować dzień, by przeznaczyć kilka chwil na zupełne wyciszenie. Jeśli nie da się wyłączyć radia, telewizora, zorganizować dzieciom spokojnego zajęcia, więc może warto opuścić na chwilę głośne miejsce. Ów zabieg pomoże osiągnąć równowagę, uspokoić się a skłębione myśli powoli przestaną cię niepokoić.

Nie będziesz się rozwijać, jeśli nie wprowadzisz takiego rygoru, stanowi on jakby bilet wstępu do życia duchowego. Co zrobić, kiedy owe niepokorne myśli same przychodzą, nękają niedobre namiętności, dręczą nieuporządkowane emocje?

Na szczęście można sobie w nimi poradzić. Gdy masz wrażenie, że przybywają by cię zaatakować, to proszę zajmij się czymś, co zwykle bardzo cię absorbuje. Najlepiej zaangażować w te czynności wszystkie zmysły

Innym sposobem jest modlitwa. Najlepiej wówczas odmówić różaniec, koronkę do Miłosierdzia Bożego, Drogę Krzyżową, akty strzeliste, czy litanie. Wybierz ulubioną i skieruj swoją uwagę ku Jezusowi. Przypomnij sobie Jego trudne chwile, nie jesteś osamotniony, On cię rozumie, też przeżywał podobne rozterki. Zaproponowałam te modlitwy, bowiem ukazują życie Jezusa, znasz je, umiesz się nimi modlić. W chwilach chaosu najlepiej sięgać po znane wersy, szybciej osiągniesz równowagę.

Jeśli już postąpiłeś w dyscyplinie duchowej, to możesz w każdym momencie powstrzymać niepotrzebne myśli siłą woli i oddać się medytacji, bez dodatkowych zabiegów. Jednak ta metoda radzenia sobie z natrętami wymaga treningu.

Nie sposób dojrzewać w miłości, bez przystępowania do sakramentów. Podczas Eucharystii, czy spowiedzi spotyka się z tobą Pan Jezus. A właśnie do Niego chcesz się zbliżyć. Jak inaczej się ma to dokonać, skoro On czeka na ciebie a ty nie przychodzisz na spotkanie? Ustawiczna modlitwa przemienia duszę każdego, wprowadza zażyły kontakt z Bogiem, uwrażliwia na inicjatywę Ducha Świętego, Jego poruszenia. Zatem bądź otwarty i odważny! Masz szansę skończyć z dotychczasowym stylem zdobywania świata. Najpierw wyznacz odpowiedni czas na to działanie, by w końcu każdą czynność zamienić w modlitwę a obcowanie z Bogiem stanie się nieprzerwane.

Zachęcam cię do wytrwałości. Na początku sprawi ci trudności, być może po wielu, wielu latach także wymagać będzie od ciebie wysiłku. Nie obawiaj się, nie pozostaniesz sam.

Poszukaj takiej modlitwy, przy której szczególnie odpoczywasz. Może to być medytacja, kontemplacja, adoracja, lub jeszcze inna.

Oczywiście nie uda się od razu zrealizować wszystkich zamierzeń, nawet nie namawiam do tak radykalnej zmiany życia. Spokojnie, wprowadzaj Boga w swoją codzienność.

 

Zapraszam cię już tradycyjnie na spotkanie z Bogiem.

O ile jesteś zatrwożony ogromem czekającej cię pracy a zbyt mocno tkwisz w realiach codziennego życia, to proponuję byś na chwilę oderwał się.

Wyobraź sobie Marię, która tuż przed urodzeniem Jezusa musiała wyruszyć w drogę. Nakazano spis ludności, więc musiała spełnić ów obowiązek Nie mogła zostać w domu, mimo iż była w stanie błogosławionym. W tym czasie kobieta ma kłopoty z oddychaniem, zajęciem wygodnej pozycji, gdyż dziecko uciska na kręgosłup i inne narządy wewnętrzne. Bolą nogi, krążenie jest zaburzone, w każdej chwili może rozpocząć się poród. Pamiętam, że będąc w dziewiątym miesiącu ciąży zwykle nie oddalałam się od domu; miałam przygotowaną torbę do szpitala z dokumentami i potrzebnymi rzeczami dla mnie i dla noworodka.

Maryja wiedziała, że Bóg nie pozostawi Jej samej. Towarzyszył Jej nadzwyczajny mężczyzna, Józef. Zaraz po narodzinach przybyli goście z nieba, pasterze, trzej królowie. Mistyczne chwile szybko zamieniły się w trudne i niebezpieczne, Herod rozpoczął pościg ledwo narodzonego dziecięcia, by je zabić. Anioł ostrzegł Świętą Rodzinę i zdążyli uciec. Czy zdajesz sobie sprawę, ile sił musiała wykrzesać kobieta wkrótce po urodzeniu Syna Bożego, by natychmiast przemierzyć szmat drogi do Egiptu a jedynym środkiem transportu był osiołek?

Bóg nie zabrał im kłopotów, ale nie pozwolił zginąć; dał tyle sił i odwagi, ile potrzebowali.

Powiedz teraz to co nosisz w głębi duszy i nie masz odwagi wyjawić. Naprawdę nie musisz udawać kogoś, kim nie jesteś. Nie musisz się wstydzić swoich myśli, słów, zachowań.

On Cię wysłucha, ma dla Ciebie czas...

Ewa Rozkrut

 

 

Ewa Rozkrut redaguje portal www.mateusz.pl. Autorka książki pt. Jak dobrze przygotować dziecko do I Komunii Świętej. Poradnik dla rodziców i katechetów, mieszka w Szczecinie.

 

© 1996–2005 www.mateusz.pl