www.mateusz.pl/rekolekcje/2002
Z CIEMNOŚCI DO ŚWIATŁA – CZĘŚĆ IX
Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: „Boże, miej litość dla mnie grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
(Łk 18,10-14)
Na ogół, gdy człowiek czegoś naprawdę szuka, prędzej czy później znajduje. Dotyczy to również rzeczywistości duchowej – poszukiwania Boga. Celem jednak nie jest określenie „miejsca” – gdzie On jest, ale spotkanie, wejście w relację osobową, w której dokonuje się tajemnicza wymiana – wzajemne obdarowanie, zjednoczenie w miłości. Jak spotkanie międzyludzkie buduje się rozmową, tak spotkanie stworzenia ze Stwórcą ożywiane jest modlitwą.
Czym zatem jest modlitwa? Myślę, że będę w zgodzie z wielkimi nauczycielami duchowości, jeśli na początek stwierdzę, iż modlitwa im prostsza tym lepsza. Gdy ktoś zaczyna się motać w wyszukanych słowach, silić się na inteligencję, może wypowie piękne, dobrze zbudowane gramatycznie zdanie. Ale komu to potrzebne? Może jemu samemu. Pan Bóg oczekuje od nas czegoś innego…
Spójrzmy na karty Pisma Świętego, by zaczerpnąć kilku przykładów prostej modlitwy.
W ciemnym zaułku synagogi, z dala od rozmodlonego ludu, zza filara wysuwa się nieśmiało jakaś postać. Nie ma odwagi dołączyć się do czytających głośno Święte Księgi. Wie, że jego serce nie jest tak czyste, by można je było na dłoni podać Wszechmocnemu jako dar. Ze świadomością grzechu powtarza tylko cicho – jak litanię – wciąż te same słowa: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” (Łk 18,13). Warto zapamiętać tę prośbę. Modlił się nią Kościół od czasów apostolskich aż do dziś! Modlitwa Celnika (zob. Łk 18,10-14) – może nie od razu sobie to uświadamiamy – jest podobnie jak „Ojcze nasz” modlitwą, której uczy nas sam Pan Jezus! Tych słów nie wypowiedział ktoś, kogo spotkał Zbawiciel. Zostały one włożone w usta człowieka „stworzonego” dla potrzeb katechezy, zatem autorem i nauczycielem ich jest Jezus z Nazaretu! Podkreślenie, iż modlitwa została wysłuchana, jest zachętą: „i ty czyń podobnie!” (por. Łk 10,37).
W modlitwie Celnika ukryty jest klucz do mistyki. Uniżenie otwiera na łaskę, która wynosi w górę. Pokora, świadomość własnej słabości, niewystarczalności – daje wzrost. Modlitwa prosta, ale jakże trudno w niej wytrwać… Tak łatwo „celnik” przeradza się w „faryzeusza” zapominającego o własnym grzechu, który kończy z jakimś uspokojeniem: dziękuję Ci, że w gruncie rzeczy jestem dobrym człowiekiem… To uspokojenie należałoby raczej nazwać uśpieniem serca, zatrzymaniem w drodze, która już jakiś czas temu zatraciła swój cel.
ks. Tadeusz Kwitowski
tkwitowski@mateusz.pl
Następne rozważanie: Jawnogrzesznica
© 1996–2002 www.mateusz.pl