Czytając odpowiedź księdza T. Schabowicza nt. obecności i działania w Kościele Ducha św. zastanowiło mnie jak w kontekście ludzkiej słabości należy rozumieć dogmat o nieomylności papieża. Przecież papież to też jest człowiek i on również ma swoje słabości lub też może „nieudolnie realizować szlachetne zamierzenia”.
Zanim odniosę się do konkretu poruszonego w liście, zwrócę wpierw uwagę na problem natury ogólnej. Otóż dla nas, ludzi wierzących, istotną prawdą objaśniającą rzeczywistość jest Opatrzność – żywa obecność Pana Boga i nieustanna Jego łaska rozlewająca się w sercach ludzkich. Nie możemy zatem Boga traktować jak Wielkiego Nieobecnego i na rzeczywistość patrzeć tylko w wymiarze ludzkim.
Nieomylność Papieża nie wynika z Jego osobistych przymiotów, ale jest darem Boga. Jest łaską stanu. Stanowi właśnie jeden z przejawów nieustannej obecności Ducha Świętego w Kościele i manifestację Najwyższego Pasterza i Głowy Kościoła – Jezusa Chrystusa. Nieomylność ta, wbrew temu co się powszechnie uważa, zarezerwowana jest tylko do rozstrzygnięć w kwestiach wiary i moralności. I to podawanych ex catedra, czyli w nauczaniu uroczystym bądź zwyczajnym, gdy Papież naucza jako Głowa kolegium biskupów. Przywilej ten nadany przez Chrystusa św. Piotrowi (zob. Łk 22,31-32; obietnica osobistego wstawiennictwa Chrystusa i wynikający z niej nakaz „utwierdzania braci”), przynależy także następcom.
Potwierdza to praktyka Kościoła Apostolskiego (odwoływanie się do autorytetu Piotra w kwestiach spornych), oraz w późniejszych czasach. Do III w. istniało nawet powiedzenie Roma locuta – causa finita (Rzym powiedział – sprawa skończona). I dodać trzeba podkreślając mocno, że jest to przekonanie płynące z wiary w obecność i nieustanną asystencję Ducha Świętego i Chrystusa realizującego swoją obietnicę daną Piotrowi i Jego następcom. Przekonanie, które przetrwało tyle wieków, a znalazło swe zwieńczenie w formule dogmatu podanego przez Sobór Watykański I.
ks. Tomasz Schabowicz